» Webkomiksy » Pejzaże romantyczne

Pejzaże romantyczne


wersja do druku

Pejzaże romantyczne
Magdalena Kościsz-Głąbińska - scenariusz
Paweł Głąbiński - scenariusz i rysunek

Oboje urodzeni w 1980 roku. Pierwsze wyjście z cienia w kategorii amatorzy na 19. MFK. Zawodowo nie związani z żadną dziedziną sztuki (ona - urzędnik, on - handlowiec), tworzenie komiksów traktują jako hobby.




Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi 2008
Kategoria Amatorów









Paweł Głąbiński o komiksie:
Scenariusz został oparty na motywach wypracowania szkolnego "Romans w starym stylu". Pisaliśmy je po lekturze Cierpień młodego Wertera Goethego, która w oczywisty sposób stała się źródłem inspiracji dla tej historii. Od mojego polonisty dostałem ocenę: "Wyrazisty element fabularny, zgrabna stylistyka! b.dobry" i jako bonus odczyt mojego wypracowania przed klasą. To tyle jeżeli chodzi o miłe wspomnienia małego "sukcesu" literackiego.

Kolejną inspiracją i impulsem do przeniesienia tej historii na karty komiksu była moja żona Magda. To ona odświeżyła tę opowieść i wprowadziła kilka nowych scen. Rysunki i kolor powstawały w wolnych chwilach na przestrzeni dziesięciu miesięcy przed terminem wysłania prac na Festiwal. Starałem się w miarę możliwości podejść do tematu w sposób jak najbardziej profesjonalny. Jednak brak wiedzy w opracowaniu składu komputerowego dał mi się mocno we znaki.

To pierwsza taka konfrontacja naszej twórczości z szerszym gronem odbiorców. Prosimy o szczere opinie i komentarze.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bardzo ciekawa praca.

Duch romantyzmu oddany bardzo trafnie, ze wszystkimi elementami.
Jest odpowiednia sceneria, jest miłość, śmierć, tajemnica, nawet zjawa. No i nieszczęśliwe zakończenie.

Opowieść snuta lekko, przyjemnie się czyta. Niczego nie odkrywa, ale doskonale wpasowuje się w stylistykę i konwencję. Finał kiczowaty, ale tak miało być, romantyzm ma swoje prawa. Z tego, co pamiętam, romantyczna miłość zwykle zaczynała się przechadzką z parasolką od słońca, a kończyła czerwoną plamą na białej koszuli. Taki schemat. Tutaj celnie uchwycony i właściwie wykorzystany.

Rysunki bardzo ładne, klimatyczne, kilka kadrów naprawdę świetnych. Takie gęste, ale lekkie kreskowanie, z czymś mi się kojarzy, Moebius? albo Polch?, w każdym razie pozytywnie.

Bardzo mi się podobało, obejrzałem z dużą przyjemnością.
Ode mnie piąteczka.

Jeśli to jest Wasz debiut, to ciekaw jestem, czego można się po Was spodziewać, jak już będziecie wyrobionymi wygami(!).
Gratuluję.
22-11-2009 01:41
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Oh.

Nie wiem, czy autorzy na Poltka wchodzą, ale jestem bardzo ciekaw, ile czasu zabierało narysowanie jednej planszy?

Pierwszy kadr drugiej planszy - wybitny.

Zgadzam się z rogalą. Nie lubię romantyzmu, ale Wasze dzieło doskonale się wpisało w obraną przez Was konwencję. Świetna robota.

W dodatku bardzo ładne dialogi. Brak powtórzeń, brak rozbudowanych metafor. Absolutnie nie męczą dłuższe partie tekstu.
22-11-2009 07:07
~Paweł Głąbiński

Użytkownik niezarejestrowany
    Autorzy na Poltka wchodzą ;-)
Ocena:
0
Zostałem wywołany do odpowiedzi, więc jestem.

Do Aureus:
w oryginale jedna plansza ma format A2 (420x594).
Całość powstawała w etapach: ołówek, tusz, kolor, skan i dymki więc trudno mi powiedzieć ile czasu poświęciłem na jedną planszę. Przez te dziesięć miesięcy, o których wspominam, niemalże codziennie po pracy przesiadywałem około 1-3 godzin.

Dzięki za opinie.

Pozdrawiam
24-11-2009 00:28
sirDuch
   
Ocena:
0
Godny podziwu jest ogrom pracy włożony przez rysownika w powstanie tego komiksu.

Nie podzielam jednak tak aż tak entuzjastycznego zdania o tej etiudzie - moim zdaniem jest nierówna.
Faktycznie są kadry które urzekają, inne niestety obnażają braki warsztatowe. Zagęszczenie linii tworzy pewien klimat graficzny, czasami jednak też tworzy niejaki bałagan (np. częste niezdecydowanie jak prowadzić kreskę podczas rysowania włosów).
Dialogi ładne - ale historia... banalna. Cały urok tkwi chyba w osadzeniu akcji w wiadomej epoce.
Tak lubiany w czasach romantyzmu motyw duchów - pięknie że się pojawia, ale tu niewiele tak naprawdę klimatu robi. Trochę to tak wygląda - człek się upił to i duchy widzi :)
A bez tych duchów - to już naprawdę z intrygą marnie... Niestety, mimo że - jak należy w tragedii - wszyscy giną, Hamlet lepszy był ;) Czegoś mi tu zabrakło jakiegoś twista - jak genialne przebudzenie się Julii po wypiciu trucizny przez Romea.

Komiks nie jest zły, jednak zastanawiam się czy wart był takiego wysiłku. W sumie to hobby, i jak widać efekt niektórym się bardzo podoba, więc pewnie był.
25-11-2009 22:44
~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
    serDucho
Ocena:
0
Rzeczy trzeba oceniać "na tle".

Niestety, większość tego co widać w sieci, ale też i na papierze (winien np. taki Timof), mam na myśli tzw. młodych jastrzębi polskiego komiksu, to rzeczy wymyślone na przerwie i narysowane lewą ręką, pod ławką w trakcie nudnej lekcji. Rzeczy, w których ilość błędów ortograficznych i gramatycznych dorównuje tylko ilości użytych k-rew.

Komiks powyżej ma swoje niedociągnięcia i słabe strony, myślę, że nawet więcej niż wymieniłeś. Ale czy nie wydaje Ci się, że taka praca, w zalewie szajsu, jest godna szczególnej pochwały? Nie chodzi mi tylko o pracę rysownika, która już sama w sobie wybitnie się wyróżnia. Chodzi o to, że ci ludzie, autorzy znaczy, najwyraźniej mają coś w głowie. Zrobili coś z klasą i na poziomie, nie ma dużo takich prac w sieci. To co ich ograniczyło, to konwencja, którą przyjęli, ale przecież celowo, takie mieli założenie, stworzenie czegoś w konkretnej stylistyce. I to im się zdecydowanie udało.

Podzielam Twoje rozczarowanie brakiem "twista", ale też nie widzę specjalnie potrzeby wytykania go. Prosta historia i tyle, ale zrealizowana w sposób godny podziwu.

Jeszcze raz, wielkie uznanie dla autorów.
Za rysunki i teksty dialogów.
Scenariusz jest stylizacją, więc jego braki obciążają Was w małym stopniu.
26-11-2009 00:30
sirDuch
    @ rogala1
Ocena:
0
"Rzeczy trzeba oceniać "na tle".

Być może. " Trzeba" - taka forma mnie zawsze nastawia oportunistycznie . Pewnie oprócz tych przypadków kiedy sam jej używam ;))
Pytanie: gdzie jest praca Polcha, z którą może Ci się kojarzyć ten sposób prowadzenia linii ???
Reggae to nie black metal, choćby nie wiem co ;)

Wracając do komiksu: jasne że jest lepszy niż większość tfurczości w sieci. Mam po prostu niedosyt, bo ta praca mogła być jeszcze ciekawsza.

W warstwie fabularnej mamy wielkie namiętności prowadzące do tragicznego finału. Ten komiks jest opowieścią będącą pastiszem romantycznych historii, więc wszystko jest pozornie jak należy. Jednak konflikt tragiczny jest słaby - nie ma w tej historii miejsca które poruszyło by mnie do głębi.
Czy warto opowiadać historie które nie budzą poważniejszych emocji, bo widziało się je już sto, dwieście razy? Przeca (pomijając trupy, bo to nie romantyzm) taka intryga rozgrywa się w wielu serialach dla amerykańskich nastolatek. Ona przyjeżdża do swojej przyjaciółki, poznaje miłego nieznajomego chłopca, który okazuje się być byłym jej koleżanki. I tragedia.
Tutaj zamaskowane jest to sztafażem epoki. A gdzie coś więcej w tej historii? Ten motyw z duchami - tu mogła być jakaś fajna zawojka, a to tylko taka dodana scena wyszła.

A w szacie graficznej nie przeszkadzają mi ani pozorna perspektywa, ani brak anatomii i kilka innych drobniejszych rzeczy. To wszystko można wytłumaczyć pewnym odrealnieniem zgodnym z duchem romantycznej opowieści - i ja to kupuję.

Jedyne co mi się z tym kłóci to wspomniane traktowanie włosów. Pierwszy kadr komiksu - wydaje się że autor znalazł sposób na dobre potraktowanie graficzne włosów. To wrażenie pryska gdy pojawia się kobieta. Jej spięte włosy sprawiły rysownikowi trudność (rozpuszczone później też). Włosy ( lub ich brak ) są ważnym elementem - budują portret bohatera. Te tutaj są niestety siankiem niezdecydowanych linii, co zamaskować miała plama kolorystyczna. I to już nie jest kwestia stylistyki, a mi to przeszkadza w odbiorze.
No i np. ważna scena pocałunku - a tu takie ucho, oczy wyglądające nie jak z profilu, lecz centralnie... Celowe odrealnienie, czy autorowi nie chciało się sięgnąć po lusterko? Jeśli zastanawiają mnie takie rzeczy - to nie jest dobrze. Konwencja powinna od pierwszych kadrów w 100% być zarysowana wyraźnie, choćby po to żeby w którymś momencie można było ją świadomie złamać - i tak mogło tu być przy pojawieniu się zjaw.

Dziesięć miesięcy to sporo czasu. Można pewne rzeczy przemyśleć, jest czas nawet na ostre zmiany w scenariuszu. Może zabrakło rzeczowych opinii osób trzecich podczas powstawania pracy?

Mam nadzieję że autorzy nie wzięli tego co napisałem za złośliwy atak, bo nie takie były moje intencje. Raczej podzielenie się uwagami warsztatowymi - tymi krytycznymi, bo pozytywy wymienili już inni.




26-11-2009 11:49
~qwerty

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie rozumiem kontekstu zdania ze słowem "oportunistycznie". Komiks- faktycznie konsekwentny.
26-11-2009 20:54
~Paweł Głąbiński

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzięki za wszystkie konstruktywne uwagi warsztatowe, opinie i komentarze (rogala1, sirDuch).

Dzięki za uznanie (rogala1, Aureus).

Ze swojej strony mogę dodać, że praca nad tym komiksem wiele mnie nauczyła jeżeli chodzi o warsztat grafika i kolorysty.

W kwestii fabularnej - punktem wyjścia do napisania scenariusza było wypracowanie, które napisałem w wieku 17 lat. Teraz chciałem oddać nie tylko ducha epoki romantyzmu, lecz również powrócić do czasów własnych rozterek miłosnych. Pewnie dlatego konstrukcja fabularna ociera się o "seriale dla amerykańskich nastolatek". ;-)

Scena z duchami faktycznie została dodana później, powstała w trakcie tworzenia scenariusza komiksu. Teraz sam widzę wiele możliwości i innych rozwiązań fabularnych, jednak dwa lata temu postanowiłem trzymać się konstrukcji wyznaczonej przez wypracowanie.

26-11-2009 22:46
~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
    do serDucha (jeszcze coś dołożę...)
Ocena:
0
Rzeczywiście, masz rację, nie wiem skąd wzięło mi się skojarzenie z Polchem.
Nie o kreski chodziło, zgoda.
Teraz już nie odtworzę swoich skojarzeń, a mam utrudniony kontakt ze swoją podświadomością :-)

Być może zwróciło moja uwagę podobieństwo w twarzach postaci.
Czy na pierwszym kadrze bohater nie wygląda jak polchowski kapitan Żbik?
Nie wiem, być może o to mi chodziło.
Z Moebiusem też nie trafiłem?

Muszę przyznać rację Twoim krytycznym uwagom i chętnie dołożę swoje.
Przyjrzałem się jeszcze raz tym Twoim włosom i uważam, że się czepiasz. Nie widzę tu problemu. Większy widzę w dłoniach.

Druga plansza - gest dłoni przy twarzy kobiety - razi. To przedramię wyrasta z ramki, a nie z ramienia, a palce i cała dłoń wymagają interwencji chirurgicznej.
Czwarta plansza, kadr drugi - on rozczapierza wypustki. Wygląda komicznie.
Kadr następny - ona rozczapierza, ale jej wypustki nie są tak sztywne, raczej luźno dyndają, za to on prezentuje dwa wspaniałe robo-chwytaki.

Ucho w scenie pocałunku, rzeczywiście, dowodzi pozaziemskiego pochodzenia bohatera. Oczy - też zgoda, dobrze, że są zamknięte, bo gdyby patrzyły bokiem prosto na nas... Brrr!

Tak więc mimo, że zgadzam się z Twoimi uwagami i sam widzę mnóstwo mankamentów, nadal uważam ten komiks za ponadprzeciętny.

Myślę też, że Twój osąd zakłóciła trochę informacja o tym, że komiks powstawał przez tak długi czas. Dziesięć miesięcy? Przecież przez godzinę do trzech dziennie, przez dziesięć miesięcy, można postawić dom, zasadzić nie drzewo, lecz las, a nawet, być może, spłodzić syna. Jeśli wiemy, że ktoś poświecił tyle czasu, taki kawał życia na narysowanie ośmiu plansz, to nasze oczekiwania rosną, choć wcale nie są uzasadnione, bo nie mają żadnego merytorycznego odniesienia do ocenianej pracy.
Przyznaj, że gdyby autor zasugerował, że trzaska takie rzeczy taśmowo, od niechcenia, nie przerywając snu, wtedy Twoja ocena byłaby łagodniejsza.

Pozdrawiam.

P.S. Jak można żądać od człowieka, żeby całując kobietę patrzył w lusterko, żeby zobaczyć, jak to wygląda z boku? Nawet jeśli jest rysownikiem.
Miej litość...
:-)
27-11-2009 00:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.