» Recenzje » Patrycjusz

Patrycjusz


wersja do druku

Pod słońcem Italii

Redakcja: Grażyna 'Fionaxxx' Zarzycka

Patrycjusz
Jestem osobą, która lubi gry planszowe, jednakże często nie ma czasu na swoje hobby. Mimo tego chęć rozłożenia planszy regularnie bierze u mnie górę. Wyjściem z tej sytuacji stało się wyprofilowanie gier, w które mam możliwość zagrać i które sprawiają mi frajdę. Lubię tytuły z szybkim przygotowaniem oraz niespecjalnie długim czasem potrzebnym do rozegrania jednej partii. Często rozwiązania mechaniczne są dla mnie ważniejsze, aniżeli otoczka fabularna, mimo że takie tytuły mogą wydawać się nieco "suche" miłośnikom rozbudowanych fabularnie tytułów. Patrycjusz, którego za chwilkę opiszę, jest właśnie taką grą: prostą, szybką, o nie budzących wątpliwości zasadach, z jakimś tam motywem w tle, choć w tym przypadku temat jest idealnie wkomponowany w mechanikę oraz wygląd. Zapraszam do lektury recenzji.
Stawiając fundamenty
Po otwarciu pudełka o rozmiarach 27 x 19 cm ukazuje nam się nieduża (52 x 36 cm), acz miła dla oka i utrzymana w należytym klimacie dwustronna plansza, na której znajduje się 9 włoskich miast przewidzianych w wersji 2-4 graczy lub 10 przewidzianych dla rozgrywki w pięć osób. Ponadto znajdziemy 55 kart do gry, co do których technicznego wykonania nie można się przyczepić, ponieważ materiał z którego zostały wykonane jest solidny. Ilustracje na kartach są nieco ascetyczne, bowiem zawierają herb miasta i ewentualnie akcję specjalną lub wizerunek tytułowego Patrycjusza. Całość gry uzupełniają drewiane elementy kolejnych pięter domków w liczbie sztuk 149. Elementy drewniane nie są może jakimś arcydziełem drewnianej rzeźby, jednakże i one komponują się z całością gry. Pozytywnego wrażenia dopełnia same pudełko, ponieważ wydawca zadbał o należytą wypraskę mieszczącą wszystkie elementy gry. Całość sprawia wrażenie, jakbyśmy naprawdę na chwilę przenieśli się do średniowiecznej Italii. Do kolorowej instrukcji w języku niemieckim dołączono czarno-białą wersję w języku polskim. Zasady gry są jasne i proste, nie pozostawiają wątpliwości, a ich lektura trwa naprawdę krótko.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów wynikających ze zbudowanych wież w poszczególnych miastach. Miast jest dziewięć w grze do czterech graczy i różnią się one między sobą nie tylko kolorem i obrazkiem, ale także ilością pięter, jakie należy wybudować w każdym z nich. Trzy miasta (Rzym, Florencja, Bolonia) wymagają zbudowania dziewięciu pięter podzielonych na dwie wieże (konfiguracja dowolna), Lucca, Siena i Mediolan wymagają umieszczenia siedmiu pięter, a Ferrara, Parma i Werona jedynie pięciu. I to wokół budowania kolejnych pięter kręci się mechanika gry. Dodatkowo przy podliczaniu końcowej punktacji można otrzymać bonusowe punkty za zagrane karty z wizerunkami tytułowych patrycjuszy. Osoba, która zgromadzi więcej punktów wygrywa. Prace murarskie czas zacząć!
Najcudowniejsze miasta Italli
Przygotowanie gry zajmuje chwilkę. Po rozłożeniu planszy i wyjęciu pięter należy wydzielić karty oznaczone jako początkowe. Z puli kart początkowych każdy z graczy otrzymuje po cztery sztuki. Następnie reszta jest wtasowywana do ogólnej talii. Kolejnym krokiem jest dołożenie do każdego z miast po jednej karcie. Resztę talii kładziemy z boku i z niej będziemy uzupełniać karty pobierane z miast. Jeszcze tylko wyłożymy żetony z punktami na odpowiednie miejsca w każdym z miast i przechodzimy do właściwej rozgrywki.
Poniższy opis mechaniki gry może wydawać się nieco zagmatwany i dlatego najlepiej jest zagrać chociaż raz w ten tytuł, aby przekonać się, iż tak naprawdę mechanika jest płynna, a zasady proste i intuicyjne. Tak więc po przygotowaniu gry oraz rozdaniu kart pierwszy gracz zagrywa kartę z ręki i ustawia pięterko w mieście, które jest wskazane na karcie. Następnie pobiera z planszy kartę która leży na obrazku miasta, na którym właśnie została wyłożone piętro. Z kolei puste miejsce na planszy uzupełnianie jest kartami z talii (aż do jej wyczerpania). Następnie drugi gracz wykonuje ruch zagrywając z ręki jedną z czterech kart w jednym z miast (cały czas obowiązuję zgodność kolorów), pobiera kartę z miasta, w którym zagrał piętro, uzupełnia obszar miasta o kartę z talii i tak dalej. Całość przebiega bardzo sprawnie i płynnie. W trakcie wielu rozegranych gier nie zaobserwowałem żadnych zgrzytów czy też wątpliwości związanych z zasadami. Ale wróćmy jeszcze na chwilkę do zagrywania kart z ręki. Niektóre karty mają jeszcze dodatkową regułę: zagranie dwóch pięter w danym mieście (w dowolnej konfiguracji: dwa piętra na jednej z wież lub po jednym piętrze w każdej), przesunięcie górnego piętra w jednym z miast (taki psikus) lub możliwość wybrania dowolnej karty na planszy zamiast podjęcia tej leżącej na mieście, w którym właśnie zbudowano piętro. Dodatkowo część kart pod herbem ma jeden z trzech wizerunków Patrycjuszy. Warto takie karty posiadać ponieważ, o czym już wspominałem, będą one dodatkowo uwzględnione podczas podliczania punktów na końcu gry. Gra toczy się do momentu wybudowania wszystkich wież w każdym z miast. Jednakże częściowy podział punktów ma miejsce już w trakcie rozgrywki; jeśli bowiem w danym mieście zostanie osiągnięty limit niezbędnych do wybudowania pięter gracze sprawdzają swoje udziały w każdej z wież. Najpierw weryfikowana jest wyższa wieża: gracz który umieścił w niej więcej swoich pięter wygrywa i zdobywa wyższą wartość punktową przewidzianą dla danego miasta. Przy takiej samie liczbie umieszczonych elementów w danej wieży wygrywa gracz, którego piętro znajduje się na wierzchu. Następnie gracze przechodzą do drugiej z wybudowanych w mieście wież i ponownie sprawdzą swoje udziały w budowli wedle tych samych reguł. Może się zdarzyć tak, że gracze podzielą się wpływami w mieście, a może być tak, iż jeden z graczy zgarnie pełną nagrodę punktową za wybudowanie miasta. Po podliczeniu puktów dla danego miasta nie można w nim już nic zagrywać (ilość kart dla każdego miasta jest ściśle dopasowana do ilości pięter, które należy w każdym z nich wybudować), a gra toczy się o pozostałe. Po zabudowaniu ostatniego z miast następuje koniec gry i podliczanie punktów.
Gwarno i głośno, jak to na placu budowy
Podliczanie punktów jest proste: gracze zachowują wszystkie zdobyte dotychczas punkty za wybudowanie pięter. Dodatkowo do głosu dochodzą tytułowi patrycjusze. Jeśli gracz uzbierał pięć kart przedstawiających portretów patrycjusza otrzymuje dodatkowo sześć punktów. Jeśli gracz uzbierał sześć wizerunków, zdobycz punktowa wzrasta do 12 punktów. Warto zaznaczyć, iż portretów są trzy rodzaje i praktyka z kilkudziesięciu rozegranych partii wskazuje że bonusowe punkty nie tylko mogą, ale nawet bardzo często przesądzają o zwycięstwie.
Zagłębiając się w tytuł od strony strategicznej należy jednoznacznie napisać, iż nie znajdziemy tutaj żadnych fajerwerków taktycznych, a zaskakujące zagrania są raczej rzadkością. Nie jest to też gra, w której możemy planować swoje działania na wiele tur do przodu. W trakcie gry częściej dostosowujemy się do naszych aktualnych potrzeb budowlanych oraz poczynań przeciwników. Jeden z moich współgraczy stwierdził nawet, iż gra oferuje za dużo pasjansa połączonego z budowaniem domków, jednakże osobiście nie zgadzam się z tą opinią. Dla mnie większym mankamentem jest raczej fakt, iż ułożenie gry pod "duże" miasta jest lepszą inwestycją, aniżeli ciułanie drobnych punkcików, jakie można zdobyć opanowując mniejsze miasta. Dobrym pomysłem jest w związku z tym pobranie opracowanego przez autora gry darmowego dodatku The Delegates, który w sposób istotny wpływa na punktację i premiuje także inwestycje w mniejsze miasta, przez co rozgrywka jest bardziej różnorodna.
Co dzisiaj możemy zwiedzić?
Jakbym więc ocenił Patrycjusza? Na pewno bardzo ciepło. Gra osobiście bardzo mi się spodobała, aczkolwiek osoby z którymi grałem mają różne opinie, od równie entuzjastycznych po raczej chłodne. Na pewno gra jest bardzo estetycznie wydana; jej temat, klimat oraz szata graficzna współgrają ze sobą i pasują do mechaniki. Sama zaś mechanika jest bardzo płynna i działa bez jakichkolwiek zgrzytów. Gra nie należy też do czasochłonnych. Tyle jeśli chodzi o kwestie techniczne. Jeśli zaś chodzi o przyjemność płynącą z rozgrywki, to moim zdaniem mamy doczynienia z udanym produktem. Jest to gra, której zdecydowanie bliżej jest grom rodzinnym, czy towarzyskim, aniżeli strategiom, do których bywa zakwalifikowana. Jeśli zaś miałbym wymienić wady, to znajduję w zasadzie tylko jedną, ale za to dość wyraźną. Po rozegraniu kilkunastu partii gra wydaje się być wyraźnie powtarzalna i widać pewien schemat w sięganiu po końcowe zwycięstwo i dlatego według mnie po kilku grach warto odpocząć od niej na jakiś czas, tak aby po tej przerwie móc znowu cieszyć się przyjemnością płynącą z gry. Tym niemniej polecam ten tytuł wszystkim miłośnikom gier planszowych. Nadmienię także, iż warto jest poszperać po sklepach internetowych, ponieważ tytuł można wyszukać w bardzo atrakcyjnych przecenach, dzięki czemu stosunek cena/jakość jest bardzo wysoki. Plusy:
  • ładne dla oka i solidne wydanie
  • szata graficzna, klimat i mechanika współgrają ze sobą
  • bardzo szybka i płynna rozgrywka, która sprawia przyjemność
  • jeśli ktoś poszuka, to obecnie do nabycia w atrakcyjnej cenie
Minusy:
  • możliwości taktyczne ograniczone do minimum
  • po kilku partiach warto odpocząć od niej na jakiś czas; w przeciwnym wypadku istnieje ryzyko zbyt szybkiego znudzenia się tym tytułem
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: strategiczna
Data wydania oryginału: 2007
Wydawca polski: Amigo
Liczba graczy: od 2 do 5
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: 50 min.



Czytaj również

PB8: Mondo vs Mondo Sapiens
Planszowe boje - część 8.
Mondo
Świat z kartonowych kafli
- recenzja
Mondo Sapiens
Nazywam się Sapiens. Mondo Sapiens.
- recenzja
Wywiad z Michaelem Schachtem - część 2.
O byciu projektantem i Mondo Sapiens

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.