» Recenzje » Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2 - Jarosław Grzędowicz

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2 - Jarosław Grzędowicz

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2 - Jarosław Grzędowicz
Nie wierzę, że jest ktoś, kto nie zna Pana Lodowego Ogrodu. Po tym jak zdobył wszystkie najważniejsze nagrody polskiej fantastyki, stał się jedną z najpopularniejszych książek w naszym kraju. Na kontynuację oczekiwaliśmy bardzo długo, z niecierpliwością wyczekiwaliśmy fragmentów. W końcu, 16 listopada, na półkach księgarń pojawił się Pan Lodowego Ogrodu, tom II.

W pierwszym tomie poznajemy dwie równolegle prowadzone historie. Pierwsza dotyczy Drakkainena, ludzkiego komandosa z misją na tajemniczej planecie, gdzie odkryto młodą cywilizację. Rozwija się podobnie do ziemskiej, z jedną różnicą: tam występuje magia.
W drugiej opowieści poznajemy potomka rodu Tendżaruk, następcy tronu w Tygrysim Cesarstwie, które zmaga się z suszą i odradzającym się pradawnym kultem.

Od razu wspomnieć należy, iż niestety losy bohaterów nie łączą się bezpośrednio także w tomie drugim (choć zbliżyli się do siebie w sensie geograficznym). W konsekwencji książka ukazuje dwie odrębne historie. Obie są równie ciekawe i łączą się z Wojnami Bogów. Początkowo miałem mieszane uczucia co do kierunku, w jakim zmierzała postać Drakkainena, ale Grzędowicz wybrnął z dziwnych konceptów w swoim stylu, zadziwiając czytelnika. Jeśli chodzi o drugiego bohatera, jego historia jest wspaniała a klimatu, który wytworzył pisarz, nie da porównać się z niczym innym.

Świat, w którym królują psychodeliczne wizje z obrazów holenderskich mistrzów, znamy już z części pierwszej. W tomie drugim autor dodaje do niego szczyptę tradycyjnego fantasy, wprowadzając istoty dla niego typowe. Większą rolę odgrywają także Pieśniarze, mamy nawet okazję poznać kilku z nich. Zresztą magia i uroczyska także znaczą teraz dużo więcej. Ogólnie widać tendencję do ustępowania elementów skandynawskich na rzecz tych baśniowych.
Drugim niejako uniwersum jest część Midgaardu, po której porusza się Tendżaruk. Tutaj wyraźnie czuć fascynację kulturami orientalnymi. Poznajemy także inne ludy Cesarstwa i pobliskich krain. Coraz częściej pojawiają się też duchy, wprowadzając - do nostalgicznego z lekka nastroju - trochę mistyki. Wyszło to światu zdecydowanie na plus.

Pisarz wykreował bohaterów różnorodnych i ciekawych. Nawet postaci odgrywające role drugorzędne są psychologicznie wiarygodne: każdy ma swoje zalety, wady i drobne grzeszki, które próbuje ukryć. Miałem wrażenie jakbym czytał o prawdziwych ludziach.
Jeśli chodzi o postaci, ciekawostką są opisy rozwijania się Młodego Tygrysa i jego dylematy dotyczące m.in. zabijania. Czynią akcję ciekawszą i pozwalają na krótki oddech między aktami pędzącej fabuły.
Grzędowicz zdecydował się na wprowadzenie wielu nowych bohaterów, tych pierwszo- jak i drugorzędnych. Drakkainen poznaje nowych Ludzi Ognia, a Tendżaruk spotyka swych rodaków, wiernych wciąż Drodze Pod Górę.

O języku obu tomów Pana Lodowego Ogrodu można by pisać w nieskończoność. Opisy są niezwykle plastyczne, pełne ciekawych porównań i epitetów. Pomagają wyobrazić sobie krajobraz, ale nie narzucają jakichś szczegółów, co do każdego źdźbła trawy. Dzięki temu autor mógł poświęcić więcej miejsca na coś, co umie po mistrzowsku: opisywanie akcji. Walki są cudownie ciekawe i urozmaicone. Pod powiekami pojawia się bohater tnący wrogów swymi ostrzami w śmiertelnym tańcu. Grzędowicz nie stroni od wplatania w opisy walk elementów akrobatyki, co czyni je jeszcze ciekawszymi. Podobnie ciekawe są opisy skradania się, którego jest w tej części zdecydowanie więcej. No i oczywiście erotyka, którą pisarz opisuje wspaniale. Czasami myślę, że to właśnie za język Pan Lodowego Ogrodu zgarnął wszystkie nagrody...

Książka została wydana bardzo dobrze, jak zresztą większość pozycji Fabryki Słów. Nie stwierdziłem żadnych literówek. Okładka stylistycznie pasuje do części pierwszej (co wprowadzono dopiero po sugestiach fanów).

Podsumowując: Pan Lodowego Ogrodu to niezwykle nastrojowa lektura, oferująca kilka godzin (ponad sześćset stron) świetnej rozrywki. Wystarczy kilka minut, aby świat wciągnął nas bez reszty. Pozostaje przeczytać i modlić się, aby tom trzeci ukazał się bez opóźnień.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu
Cykl: Pan Lodowego Ogrodu
Tom: 2
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 16 listopada 2007
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-42-7
Cena: 33,00 zł



Czytaj również

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Dreptanie w miejscu
- recenzja
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4
Koniec niezwykłej przygody
- recenzja
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4
Pożegnanie z Midgaardem
- recenzja
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3
Piętrowa dygresja
- recenzja
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Podróż, magia, walka, smoki i władza
- recenzja

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Recenzja przypadła mi do gustu chociaż z tego co czytam to ocena powinna być o oczko wyższa.
10-12-2007 19:17
Shakaras
   
Ocena:
0
Dla mnie bomba :)
Wiele wyjasnia tez Wielki Reset :D jaki dokonuja bogowie co jakis czas;> te wszystkie budowle, ruiny dawnych cywilizacji ktorych nikt nie pamieta...fajne, bardzo fajne.
Jestem juz ciekaw 3 tomu, i tego jacy beda ludzie niedzwiedzie :P
10-12-2007 19:17
Zicocu
    @Mandos
Ocena:
0
Nie ma co ukrywać - PLO to czytadło. Świetnie napisane, cudownie klimatyczne i inne absurdalne określenia, ale wciąż czytadło. Daje kilka godzin wspaniałej rozrywki, ale ani jednej refleksji. Oczywiście bohaterowie nie piorą się tylko po pyskach, ale Grzędowicz nie zaskoczył mnie żadnymi intrygującymi przemyśleniami.
10-12-2007 20:56
Krakonman
   
Ocena:
0
A od kiedy to celem literatury rozrywkowej jest zmuszanie do refleksji, zeby oceniac ja pod tym katem?
10-12-2007 21:43
Alkioneus
   
Ocena:
0
Bo bądź co bądź domyślnym adresatem jest inteligentny człowiek, któremu zawsze można podrzucić jakąś refleksję?

6/6 byłoby oceną kompletną. 5/6 to dobra ocena.
11-12-2007 00:05
Zicocu
    @Krakonman
Ocena:
0
Już kiedyś toczyła się dyskusja co do tego: czy literaturze rozrywkowej powinno się wystawiać 6? Przepraszam, ale podświadomie porównuję lekturę czytaną z przeczytanymi - w tej skali szóstką obdarzyć mogę np. Diunę czy Hyperion. One, przy sporej dawce rozrywki, pozwalają także zastanowić się nad czymś. Oczywiście każdy, kto spodziewa się tylko dobrej zabawy może dodać jedno oczko do oceny - w końcu to jest najbardziej subiektywna część recenzji.
11-12-2007 06:58
Alkioneus
   
Ocena:
0
Hej, podoba mi się ten Zicocu. (to co pisze, znaczy się)
11-12-2007 10:08
malakh
   
Ocena:
0
Ziccou ma rację.

W sumie ja sam zawsze staram się wystawiać ocenę niezleżną, bez porónywania danej książki do innych dzieł, ale fakt faktem, że gdy mam wystawić wysoką ocenę książkom stricte rozrywkowym, to zawsze waha mi się ręka, a w głowie kołatają się: "Władca pierścieni", "Balsam długiego pożegnania", czy "Solaris".

Uważam jednak, że literaturze rozrywkowej można, a nawet należy wystawiać 6/6 (oczywiście, jak na to zasłuży).
Wszystko zależy od tego, czego się po książce spodziewamy. Jeżeli oczekujemy czystej rozrywki, a dane dzieło nam jej dostarcza, to należy wysoko je ocenić.
11-12-2007 16:52
Mandos
    Zicocu
Ocena:
0
Podział na literaturę rozrywkową i amitną jest sztucznawy i mocno relatywny.

Kiedy czytałem Diunę to jakoś się głęboko nad niczym nie zastanawiałem. Więc nie wiem czy to wina książki, czy może mojego wieku (było to dobrych kilka lat temu).

Jeżeli uważasz, że brak głębszego przesłania obniża wartość książki to zaznacz to i nie będę miał "problemów" z Twoją oceną.
11-12-2007 18:57
~Dibbler

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dla mnie podział literatury na ambitną i rozrywkową to jakas bzdura. Stawiacie sie wtedy w miejsce pseudointeligentow co stawiają w księgarniach Dukaja i Orbitowskiego na półce z mainstreamem bo wydało ich Wydawnictwo Literackie a nie Fabryka Słów czy Supernowa. Nie dajmy soobie odebrac fantastyki... Ostatnio w radiowej "Trójce" czytano Huberatha "Balsam Długiego pożegnania". Przedstawianą jako książke polskiego pisarza który w alegoryczny sposób zajmuje sie kondycją dzisiejszego świata. Słowo "fantastyka" im przez usta chyba nie mogło przejśc.
12-12-2007 08:16
~Michał

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie da się ukryć, że wszyscy wielcy znawcy literatury, czy to w telewizji, prasie czy radiu uwazają fanatstyke za gatunek gorszy.
12-12-2007 16:19
Alkioneus
   
Ocena:
0
Niby podział jest sztuczny, ale każdy z nas go chyba stosuje. Mam sąsiada, który wpada do mnie po książki i pyta o coś ciekawego. To jak on pyta, to ja pytam:
"Ambitne czy rozrywkowe?"

I wtedy wiem, czy delikwent chce ode mnie z półecki Dukaja, Egana czy dajmy na to Dębskiego.

Podział nie zrodził się z niczego. "Ambitność" literatury fantastycznej w głównej mierze opiera się na wysiłku, który trzeba włożyć w przeczytanie i objęcie powieści.

Dukaj wymaga wysiłku, trafia na "ambitną" półkę. Pan Lodowego Ogrodu wchodzi jak woda, trafia na półkę "rozrywkową".

Czy to znaczy, że PLO jest pozbawiony ambicji, a Dukaj nie dostarcza rozrywki?

Niet.

Oznacza, to że inny cel przyświecał autorom i inne założenia leżały u fundamentów powieści. 95% procent autorów z Fabryki Słów wybiera opcję, w której czytelnik ma się przy książce zrelaksować, wchłonąć ją i poczuć się w innym świecie. Inni, ("ambitni") stawiają sobie za cel, żeby go z tego świata nie wypuszczać i rzucają (DRANIE!!!!!) kłody pod nogi czytelnikowi, które przeszkadzają mu w tym relaksie i procesie bycia wchłanianym przez lekturę.

Innymi słowy, podział nie jest sztuczny, on jest całkowicie naturalny. Wręcz instynktowny, przynajmniej dopóty, dopóki się go nie kategoryzuje(jak to poczynił Dibbler).
12-12-2007 17:29
~Sunn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Krakonman. Jestem z Tobą.
Po przeczytaniu nie zostaje w głowie nic.
Zacznijmy może od tego że literatura generalnie służhy rozrywce. Najlepiej jednak gdy niesie ze sobą coś jeszcze. Tak jak wspomniany "Hyperion", czy tego samego autora "Ilion".
Nie wspominając już o książkach Wolfa czy Zelaznego.
Prosta sprawa. Bardzo wiele pamiętam po przeczytaniu starocia pt. "Umrzeć w Italbarze". Natomiast po przeczytaniu większości polskiej fantastyki w głowie zostaje mało albo zupełnie nic.
Teraz sobie strzelę z grubej rury:
Polska literatura fantastyczna to takie przetłuszczone smoczysko. Pełno zbytecznych, mało wartościowych kalorii. Ku rozrywce. Takie książki jak "Pan lodowego ogrodu" tylko tuczą bestię. Jeszcze kilka czytadeł i zawał gotowy. Dietetyków pokroju Dukaja u nas niewielu niestety.
Pozdrwiam wszystkich.
PS. Oceny nie mają sensu, skoro przydziela się tylko 4, 5 i 6. Czyli: fajnie, superfrajnie lub genialnie.

13-12-2007 14:05
M.S.
    @Sunn
Ocena:
0
Nie wiem, skąd ci przyszło do głowy, że przydzielamy tlko 4, 5 i 6, skoro regularnie pojawiają się recezje ze znacznie niższymi ocenami.
13-12-2007 14:27
Zicocu
    @Dibbler
Ocena:
0
Oczywiście, że podział literatury na rozrywkową i ambitną jest idiotyczny. Żadna książka nie jest czysto "ambitna" (bo w końcu literatura popularna i piękna są od tego, żeby dawać przyjemność). Zresztą dobrze ukazał to w swoim komentarzu Alkioneus. Oczywiście mogę przestać tak dzielić swoje lektury, ale wtedy będę obniżał oceny tylko za to, że książka nie porusza problemu głodu na świecie. W ocenie książki podstawą są oczekiwania - czego innego spodziewam się po skrypcie, a czego innego po lit. rozrywkowej. I, analogicznie, nie odbieram żadnemu czytadłu oczek tylko za to, że nie porusza jakichś problemów etycznych, ale uważam, że żeby lektura zasłużyła na najwyższą ocenę musi pozostawić jakiś ślad w czytelniku.

PS Odpowiadam dopiero teraz bo mam straszne problemy z kompem. Sorry.
13-12-2007 15:38
Qball
   
Ocena:
0
Jak dla mnie ksiązka ok. Nie jest jednak tak dobra IMHO jak pierwsza część. Niby wyjaśnia parę spraw ale niektóre motywy mocno zalatywały mi różnymi innymi książkami polskich pisarzy.
Chociażby panowie koledzy, tropiciele ochraniający Tendżaruka. Nie wiem czy słusznie ale tak mi się jakoś samoistnie narzucał Vogelsang Spkowskiego z Bożych Bojowników. Paru supermenów którzy wszędzie wlezą i wszystko załatwią ale w końcu pewnie zginą jako postacie drugoplanowe.

Ogólnie mam wrażenie że cała ksiązka ma prowadzić tylko do dwóch rzeczy: Tendżaruk ma trafić w krainy bliższe geograficznie Vukowi a Vuko ma się nauczyć czynić. A pomiędzy tym kilka ciekawych fragmentów pogłębiający fabułę oraz przybliżających nam postaci głownych jak i tych pobocznych bohaterów.

IMHo książka mająca przygotować pole dla trzeciego tomu w którym - mam nadzieję - Grzędowicz znowu pokaże klasę jako pisarz literatury rozrywkowej. Bo znakomita większość fantasy to literatura rozrywkowa.
Jak chcę refleksji i zagwozdek to sięgam po Eco.
Jaik chcę rozrywki to kupuję coś z Fabryki Słów.
17-12-2007 19:53
aniaposz
    A wy swoje ;)
Ocena:
0
O ile mnie pamięć nie myli, niezła burza nt. literatury popularnej vs. ambitnej rozpętała się przy okazji wywiadu z Pilipiukiem (czy tam nawet jego 'expose' ;)).

O czym tu debatować? Jasne, że jest fantastyka, celująca w idee i wartości i taka, która ma tylko dostarczać rozrywki. Obie lubię, po obie sięgam w zależności od nastroju. Jeśli miałabym wymienić tylko jednego pisarza, którego cenię, byłby to na pewno Lem. Ale nie przeszkadza mi to ocenić w moim prywatnym rankingu "Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi" na 6/6. :)

To, czego naprawdę nie cierpię i piętnuję zawsze, to niechlujstwo, bylejakość, zły styl, błędy logiczne, pisarskie niedbalstwo.
18-12-2007 14:45
~sirraf

Użytkownik niezarejestrowany
    A termin przyblizony 3 tomu?
Ocena:
0
Szukam, może za mało szperam, ale nie widzę nigdzie przyblizonego temrinu wydania 3 części. Mam tylko nadzieję, iż nie będzie to jak z Bozymi Wojownikami Sapkowskiego.
28-12-2007 08:35
~sirraf

Użytkownik niezarejestrowany
    A termin przyblizony 3 tomu?
Ocena:
0
Szukam, może za mało szperam, ale nie widzę nigdzie przyblizonego temrinu wydania 3 części. Mam tylko nadzieję, iż nie będzie to jak z Bozymi Wojownikami Sapkowskiego. Prosze o odpowiedź na [email protected] - serdecznie dziękuję.
28-12-2007 08:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.