» Blog » Paczyłem na Krakonie...
29-07-2013 05:46

Paczyłem na Krakonie...

W działach: Wydarzenia, Krakon | Odsłony: 874

Paczyłem na Krakonie...

Tak Moi Drodzy, miałem okazję pojawić się na Krakonie. Zastanawiałem się jak zacząć wpis tak, żeby nie był jednym wielkim hejtem na ten konwent, ale nie wymyśliłem nic twórczego poza tajemniczymi trzema kropeczkami na końcu tytułu i już teraz wiem, że inaczej się nie da.

Na Krakon wybierałem się ze świadomością, że konwent reklamowany hasłem "Festiwal Kultur Alternatywnych", będzie mniej erpegowy niż konwenty na których bywałem do tej pory, ale liczyłem, że z mangowcami da radę się dogadać i przez te 4 dni będzie można się świetnie bawić. Nie myliłem się co do części dogadania się z mangowcami :D

Oczekiwani

Wiedziałem, że na Krakonie nie będzie wielu znajomych, więc o socjal trzeba będzie zatroszczyć się nawiązując nowe znajomości, a że w programie nie było dużej liczby interesujących mnie punktów nastawiłem się, że poznam nowych ludzi w trakcie sesji lub podczas noclegu w szkole. Z tą myślą wyruszyłem w podróż.

Informacja

Zarówno przed, jak i w trakcie konwentu, informacja była na wagę złota. Głównie ze względu na problem z jej dostępnością. Strona internetowa w wielu miejscach odsyłała na Facebooka i zabrakło na niej wydzielonych zakładek z podstawowymi informacjami jak miejsce i czas rozpoczęcia się konwentu, adresy szkół noclegowych, czy też sam program.

Program oczywiście na stronie był, ale nie w zakładce INFO>Program, która po kliknięciu informowała o tym, że nie istnieje, a w zakładce PROGRAM, którą poza najechaniem i rozwinięciem poszczególnych bloków trzeba było kliknąć. Nie tylko ja na to nie wpadłem, więc mogę to śmiało napisać, nie bojąc się o etykietkę bezmózga.

Jak wyglądała informacja na konwencie? O tak: dezinformacja.
W tabeli programowej pojawiały się krzaczki typu 2 takie same prelekcje w tym samym czasie, prowadzone przez tego samego autora w dwóch różnych miejscach. To jeszcze nic. Każdego dnia sale poszczególnych bloków zmieniały się, tak więc po znalezieniu interesującego nas punktu programu, trzeba było znaleźć blok, przewrócić kilka stron sprawdzić w tabeli w jakiej sali odbywają się prelki danego bloku (trafić czasem dobrą salę, bo były np. dwa bloki Fantastyka i Literacki niedające się rozróżnić, albo np. 3 literackie mimo, że w programie danego dnia są dwa), a potem sprawdzić ściany, czy nie wisi kartka, że danego dnia bloki odbywają się jednak w innych miejscach.

Znalezienie dobrej sali to połowa sukcesu, bo punkty programu często się po prostu nie odbywały i nie było nawet wiadomo czemu. Ot taka gra miejska w poszukiwanie punktu programu na terenie konwentu.

Dojazd

Dojazd na konwent nie sprawiał trudności, a wytrwali mogli nawet na piechotę dojść z Dworca Głównego do terenu AGH (ja dałem radę, więc inni tym bardziej mogli ;)). Mimo wszystko zabrakło oddzielnej zakładki na stronie internetowej tak jak ma to miejsce w przypadku innych konwentów.

Miejsce

Wydział Odlewnictwa AGH. Pierwszy zgrzyt pojawia się na parterze, gdzie nie ma w ogóle jak przejść przez korytarz, w którym po obu stronach są ustawione stanowiska akredytacji. Luźniej się robi dopiero przy stoiskach wystawców, ale i tak z braku przejścia zmienia się to w przejście dla jednej osoby, więc dobrze i tak nie jest. Czemu 3/4, albo 7/8 wystawców musiała być na parterze? Tyle pięter do dyspozycji, a wszyscy gniotą się na parterze i pierwszym piętrze.

8 pięter z czego 7 używanych na potrzeby konwentu. Sporo, ale jest mały haczyk. Z większości pięter były dostępne po 2 sale, a funkcjonowała tylko 1 winda. Pójść na prelekcję z 1 piętra na 7(i zdążyć)? Koszmar.

Klub Studio. Fajnie, że było dodatkowe miejsce na GamesRoom i Konsole. Naaaaaaaaaaah. Klub Studio to jedna z największych porażek tego konwentu, a zaraz Wam powiem czemu. Otóż ochrona klubu przy wejściu przeszukiwała plecaki w poszukiwaniu własnych produktów spożywczych i ostrych przedmiotów. Na konwencie! Dodam, że do ostrych przedmiotów zaliczali topory z pianki i inne cosplayowe rekwizyty. Come on!

Wyszło tak, że klub, którego teren miał być przedłużeniem konwentu był hmm... klubem? Gdy zobaczyłem kolekcję butelek z napojami stojącą przed wejściem to chciało mi się śmiać, ale potem sobie uświadomiłem, że nie ma z czego. Szczególnie, gdy okazało się, że blok RPG w piątek odbywał się w całości w klubie studio. Przy takim upale ciężko nie mieć przy sobie jakiegokolwiek napoju, a żeby wejść do klubu trzeba było się go pozbyć. Dlatego też ja po pierwszej wizycie w "GamesRoomie" (Wiem, że osoby odpowiedzialne za niego starały się żeby jakoś wyglądał po failu ze strony orgów. Jednak nie zmienia to faktu, że liczba tytułów nie powalała) zbojkotowałem Studio, a gwóźdź do jego trumny przybiło przeniesienie tam bloków RPG i szermierki przez co automatycznie stały się dla mnie niedostępne.

Drodzy organizatorzy tak się nie robi. Jeżeli jest upał i wiadomo, że program odbywa się w dwóch miejscach to trzeba było jakoś dogadać się z klubem, że konwentowicze napoje wnosić mogą. Jeżeli nie dało się tego zrobić, to trzeba było nie przenosić tam bloków programowych.

Atrakcje

Posypany program, konkursy na których było za mało lub zbyt dużo uczestników. Sesje RPG wpisane w program, albo blok Konsolówka, w którym przez cały konwent znajdował się jeden punkt Konsolówka. Rada na przyszłość: tego nie wpisuje się wtedy w program, chyba, że się odbywają jakieś prelekcje. Inaczej można by było wpisać też GamesRoom, albo toalety, bo są.

Sesje RPG. Nie ma ściany RPG, okej zerknijmy w program... nie ma nic ciekawego do końca dnia. Co robić? Iść do GamesRoomu? Przecież przyjechałem grać sesje! Uderzam do orga, który delikatnie daje mi do zrozumienia, że organizacja ściany erpegowej jest nie na rękę konwentowi, bo ludzie siedzieliby w szkole noclegowej zamiast w AGH. Gdy naciskam, słyszę, że w sumie to na korytarzach jest miejsce, jakieś ławki dałoby się załatwić, ale jest późno i AGH niedługo zamykają, więc mogę przyjść jutro.

Gdy ktoś z konwentowiczów chce wyręczyć orgów z czegoś co powinni zrobić sami, a słyszy, że w sumie to ok, ale nie, ale dzięki, to gotuje się krew, a przy 40 stopniach panujących w budynku nie jest to miłe.

Liczę na to, że mangowcy się bawili, bo było ich dużo i było wiele bloków zrobionych dla nich. Nawet wystawcy wiedzieli co robią rozkładając przypinki na całe stoły, a nie, jak ma to miejsce na mniej mangowych konwentach, wrzucali je do wielkich kartonów. Tutaj każdy mangowiec mógł pielęgnować swoje fetysze. Kocie uszka, przypinki i inne gadżety były wyeksponowane tak, że aż ja czułem kryjącą się głęboko w sercu tęsknotę za porankami z Sailor Moon i wieczorami z Evangelionem. Na szczęście była Kuźnia Gier i Portal, więc można było podładować baterie od erpegowo-planszówkowej aury bijącej wokół ich stanowisk. W ten sposób Taksido stawał się gentelmanem z Lyonesse, a Evangeliony zmieniały się w maszyny Molocha.

Były atrakcje, o których napiszę na końcu, gdyż uważam je za jedyny + tego konwentu ;) Bądźcie cierpliwi.

Kosmit bawi (się i innych)

Cały konwent spędziłem z Krzysiem, który oprócz towarzystwa udostępnił mi nocleg, więc przynajmniej było z kim narzekać na imprezę i włóczyć się po rozgrzanych i zatłoczonych korytarzach.

W czwartek po obejrzeniu interesujących nas prelek stwierdziliśmy, że nic ciekawego się nie dzieje i poszliśmy słuchać czwartkowej prelekcji na MasterMindzie. Serio. Było tak słabo, że lepszym rozwiązaniem było słuchanie prelki on-line.
Potem graliśmy w Neuroshimę Hex ze współlokatorem Krzysia i wyczerpani upałem poszliśmy spać.

Piątek zaczęliśmy od prelki, której nie było, potem siedzieliśmy tu i tam, kupiliśmy coś od Kobiety Ślimak i dalej siedzieliśmy, bo znowu prelka się nie odbyła. W sali było chłodno, więc pograliśmy w Neuro Hex na tablecie (bo GamesRoom jest be, a ja miałem przy sobie wodę i energetyka) dla zabicia czasu. Gdy stwierdziliśmy, że nie można spędzać konwentu siedząc i nic nie robiąc, Krzysiu skrzyknął znajomych i umówiliśmy się na wieczorną sesję RPG, którą miałem prowadzić ja.

Sesja odbyła się u Krzysia w domu, bo to przecież najlepsze miejsce na konwencie na rozgrywanie sesji. Pomysł wymyślony na szybko po losowaniu postaci na życzenie graczy. Wieczór upłynął pod znakiem chłopskiego Warhammera i wreszcie mogłem powiedzieć, że się świetnie bawię. Potem kilka partii w Neuro i spać, bo postanowiłem, że następnego dnia wracam do domu.

Podsumowanie

Pierwszy raz zdarzyło mi się wrócić z konwentu przed jego zakończeniem. To była trudna decyzja, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie ma sensu się dalej męczyć w tym upale i na siłę szukać jakichś pozytywów. Może po prostu za mało osób znałem, żeby się lepiej bawić.

Z okazji Krakonu wprowadzam nowe oznaczenie dla konwentów, które mi się naprawdę nie spodobały. Zamiast Paczajek będą Złe Oczy.

Także moim kosmitowym złym okiem oceniam Krakon:

W ładniejszym wydaniu tekst dostępny na kosmitpaczy.pl

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Szkoda, że nic nie napisałeś o "free fucks".
29-07-2013 09:12
54591

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Konwent jak to Kraków jak widzę - ciasno, duszno, sztywno i na pokaz.
Podbijam do Z o "free fucks".
29-07-2013 09:24
KFC
   
Ocena:
+1
Może jakby się załapał to ocena skoczyła by za "inne atrakcje:" o parę oczek.
29-07-2013 10:11
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Ale wolał nerdzić z Krzysiem.
29-07-2013 10:14
Szponer
   
Ocena:
0
Może źle szukam, ale na stronie konwentu nie było podany adres - jedyną informacją było "AGH" i na których przystankach należy wysiąść idąc od dworca ;P 

Co do Klubu Studio: regulamin konwentu pozwala na dokonywanie rewizji przez ochronę, a zakładam, że skoro ten klub był otwarty tylko z racji konwentu (tak słyszałam) to podpadał pod jego regulamin (zresztą, kluby w swoich regulaminach też mają taki zapis). Prawodpodobnie to była naprawdę bucowata ochrona albo... Organizator nie dogadał się i nie uprzedził, że cosplayowcy mogą mieć przy sobie dziwne i nieszkodliwe rzeczy. 
29-07-2013 10:30
~Kosmit

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Free fucks nie widziałem, więc się nie wypowiem...

Przy narzekaniu na studio chodzi bardziej o to, że nie wejdziesz z butelką wody nawet.
29-07-2013 12:29
Kosmit
   
Ocena:
0
Swoją drogą mógłby ktoś:
1) Napisać jak się komentarze usuwa
2) Wyjaśnić o co chodzi z free fucks i czy ktoś się załapał, że tak o tym głośno? :p
29-07-2013 12:32
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Zajrzyj do repka po free fucks.
29-07-2013 12:48
Behalior
    ...
Ocena:
0
Krakon to była niestety porażka :-/ 
29-07-2013 14:00
dzemeuksis
   
Ocena:
+2
 o co chodzi z free fucks i czy ktoś się załapał

Po reakcjach sądząc to niejeden. Ale nie tyle załapał, co złapał, nie na ff, tylko za swoją kuśkę i nie Krakonie, tylko teraz przed kompem, jak o tym przeczytał. ;)
29-07-2013 14:13
Repek
   
Ocena:
0
@Kosmit
Usuwanie komentarzy masz przy każdym komciu - taki krzyżyk. Możesz też usuwać masowo - zaznaczasz boxy i na dole "usuń zaznaczone".

EDIT: Sorry, to jeszcze nie działa. Ale już Draker pracuje nad tym, żebyś miał pełną kontrolę nad swoim blogiem.

Pozdro
29-07-2013 15:13
KFC
    @Kosmit
Ocena:
0
Wielki Polter Cenzor jak zawsze do usług :)

Pozdro!
29-07-2013 15:43
skejven
   
Ocena:
0
@Szponer
Źle szukałaś, adres był podany: http://rsquad.org/krakon/2013/07/10/oficjalne-ogloszenie-adresow-krakonu-2013/ (inna sprawa, że strona konwentu nie należy do najbardziej przejrzystych).

Narzekań na umiejscowienie bloku erpegowego w klubie nie rozumiem. Uważam wręcz, że było to znakomite posunięcie - słuchając Bardziej Doświadczonych Braci Erpegowców, można było raczyć się browarem.

Jeśli chodzi o ochronę w klubie, to jeśli dobrze pamiętam, były to Czerwone Krakonowe Koszule, a nie ochrona klubowa. Kontrola odbywała się bardzo sprawnie, bez śladu "bucowatości". Nie widzę problemu w rozsunięciu plecaka.

Pozdrawiam prowadzącego sobotnie warsztaty dla MG, świetnie się bawiłem.

 
29-07-2013 16:24
Repek
   
Ocena:
0
@skejven
Lokacja na stronie była fatalnie podana. Jeszcze na tydzień czy dwa przed konem ciężko było ją znaleźć. To są informacje, które powinny być na pierwszej stronie.

Umiejscowienie bloku RPG było o tyle kuriozalne, że ten blok... krążył. Zresztą - konwent nie miał nawet mapy imprezy! :) Samo miejsce na blok - w klubie Studio - fatalne. Szum, huk, niezamknięte drzwi [to samo tyczyło się ciemnego, dusznego, głośnego games roomu].
29-07-2013 16:31
skejven
   
Ocena:
0
Repku, zgadzam się: strona była dysfunkcjonalna, dopiero na kilka dni przed konem udało mi się w ogóle znaleźć pdf z programem (tragicznie złożony), układ sal i bloków tematycznych przypominał łamigłówkę. Zresztą zaliczyłem (planowo) tylko sobotę, więc i tak mam tylko częściowy obraz całości.

Nie zmienia to faktu, że nawet nieźle się bawiłem (gdyby nie koszmarny gorąc w salach, byłoby dużo lepiej - ale na to, zdaje się, orgowie nie mieli akurat wpływu ;).

A umieszczenia punktu programu w barze, w taki upał, będę bronił do ostatniego Punktu Przeznaczenia!



 
29-07-2013 16:44
Kosmit
   
Ocena:
+2
Ja nie miałem problemu z rozsunięciem plecaka tylko z tym, że gdybym chciał chodzić na bloki i planszówki do klubu musiałbym planować: "kupię 0,5l wody i muszę to wypić, bo po prelce z bloku literackiego lecę na RPG, a tam z wodą nie wpuszczą". Ja wolałem w ogóle nie iść do Studia i kupić sobie 1,5l wodę na cały dzień, a nie martwić się, że będę musiał się jej pozbywać...
29-07-2013 16:51
Repek
   
Ocena:
0
@skejven
Ja też się nawet nieźle bawiłem. Powiem nawet, że była kupa śmiechu. :)

Ja nie będę marnował Twoich PP na taki marny cel. :) Byłem na jednym spotkaniu. Człowieka na scenie: a/ nie było widać [ciemno], b/ słychać [cicho mówił, wokół gwar]. Spotkanie nie wytrzymało mojego "testu 5 minut". :)

@Kosmit
Powinno działać. W razie czego przeloguj się.
29-07-2013 16:59
Kosmit
   
Ocena:
+1
Działa działa :)  jest osom :) 
29-07-2013 17:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.