» Horror czyli Kulthulhu » Recenzje » Outbreak: Undead

Outbreak: Undead


wersja do druku

Your zombie survival plan will fail...

Redakcja: Maciej 'Rhahatan' Bożek

Outbreak: Undead
O sympatii jaką żywię do bezmyślnych nieumarłych kanibali wspominam przy okazji recenzowania chyba każdego poświęconego im systemu RPG, jaki tylko wpadnie w moje ręce. Oprócz kompletych erpegów (jak Dead Reign i All Flesh Must Be Eaten) mamy też savage’ową kampanię War of the Dead osadzoną w świecie ogarniętym przez zombiastyczną apokalipsę.

Do grona systemów osadzonych w konwencji zombie survival dołączył jakiś czas temu Outbreak: Undead. Produkcja nieznanego mi wydawnictwa Hunters Books na pierwszy rzut oka prezentowała się imponująco. Ponad 450 stron w twardej oprawie z ciekawą okładką, zapowiadało podręcznik, który mógłby równać się z najnowszą edycją Legendy Pięciu Kręgów czy systemami Fantasy Flight Games osadzonymi w realiach Warhammera 40.000.

Trzeba przyznać, że wydany przez zupełnie nową na rynku firmę, Outbreak solidnością wydania w niczym nie ustępuje wspomnianym publikacjom. Niestety, jeśli chodzi o kwestię wydania, na tym plusy w zasadzie się kończą, a lista minusów jest nieporównanie dłuższa. Podręcznik jest wydrukowany w czerni i bieli, co przy cenie prawie pięćdziesięciu dolarów (159zł w Rebelu) może dziwić, no ale cóż, można to podciągnąć pod klimat świata przedstawianego. Mankamentem nie byłaby także stylizacja podręcznika na notatnik, z zapiskami osoby, która przeżyła przebudzenie zmarłych (w końcu spore fragmenty Dead Reign także były pisane w ten sposób), gdyby nie została ona doprowadzona do przesady. Layout udający kołonotatnik, grafiki jako fotografie i wklejone do niego pobieżne szkice, czcionka udająca odręczne pismo – gdyby tak wyglądał jeden rozdział systemowej podstawki, uznałbym to za kapitalny pomysł i policzył za zdecydowaną zaletę, ale zastosowane do całego podręcznika okazuje się być wadą. Czcionka na dłuższą metę jest męcząca, stylizacja podręcznika na manuskrypt sztucznie zwiększa jego objętość, która przy normalnym składzie byłaby przynajmniej o połowę mniejsza. Zdecydowana większość ilustracji nie będących fotografiami to po prostu koszmarne bohomazy – oczywiście autor zapisków w notatniku nie musiał koniecznie być uzdolnionym plastykiem, ale w profesjonalnie wydanym podręczniku spodziewałbym się ilustracji lepszej jakości, a choćby Unhallowed Metropolis wyraźnie pokazuje, że wysoka jakość grafik i ich stylizacja na odręczne szkice w notatniku jak najbardziej mogą iść w parze. Pewnym niezamierzonym plusem "notatnikowej" stylizacji jest fakt, że literówki czy niewłaściwie sformatowany tekst, nie rażą przy niej aż tak bardzo. Niestety niewielka to pociecha biorąc pod uwagę ilość błędów, jakie znalazły się w podręczniku – ucięte lub powtórzone akapity, odniesienia do stron XXX lub nieistniejących umiejętności zdarzają się zdecydowanie za często. Na szczęście wydawca zadbał o umieszczenie na stronie internetowej erraty podręcznika, można także mieć nadzieję, że przy ewentualnych dodrukach zostanie ona uwzględniona, póki co za stronę edytorską i wizualną Outbreak: Undead nie dostanie ode mnie nawet oceny miernej. Pomimo sporej objętości podręcznika, autorzy nie zadbali o zamieszczenie skorowidza, czy choćby o sensowne oznaczenie rozdziałów na zewnętrznych marginesach, które ułatwiłby orientację w układzie podręcznika.


A czy TY przeżyłbyś starcie z zombie?

Na piątkę natomiast zasługiwałby pomysł autorów systemu, by oprócz możliwości wcielenia się na sesji w żołnierzy, policjantów, lekarzy czy przedstawicieli całej masy innych zawodów, dać także graczom opcję tworzenia postaci samych siebie i przełożenia na mechanikę gry swoich realnych umiejętności. Zasługiwałby, gdyby twórcy podręcznika zadbali o zamieszczenie w nim reguł ich tworzenia. Zamiast tego, jesteśmy odsyłani na stronę wydawnictwa, gdzie wypełnienie krótkiego testu i odpowiedzenie na czterdzieści pytań pozwoli określić nasze podstawowe atrybuty, niestety nie otrzymujemy możliwości określenia w podobny sposób, jakimi umiejętnościami dysponowalibyśmy w systemie Outbreak: Undead. Choć oczywiście można liczyć na dopracowanie w przyszłości tego kwestionariusza, to póki co jego niekompletność i brak w podręczniku nawet niepełnej wersji trzeba poczytać za zdecydowany minus.

Mechanika w Outbreak: Undead określana jest mianem SPEW, od pierwszych liter głównych atrybutów tworzących postać: Siły, Percepcji, Empatii i Woli. Przyjmują one wartości procentowe, jako że do rozdzielenia na nie mamy zaledwie 120 punktów, postaci nie będą miały zbyt imponujących charakterystyk (wypełnienie ankiety na stronie wydawnictwa boleśnie uświadomiło mi, jak znikome szanse miałbym na przetrwanie w świecie gry). Umiejętności, których postacie dostają zaledwie po kilka, mogą zapewniać premie do testów konkretnych cech przy wykonywaniu określonych czynności lub dawać możliwości w inny sposób niedostępne – właściwie stanowią one mieszankę tego, co rozumiemy zazwyczaj pod pojęciem umiejętności w innych systemach i atutów, sztuczek czy Przewag. Dla przykładu Zwinność daje premię +5% do testów Siły przy skokach i wspinaczce, Muł zwiększa udźwig postaci a Dwujęzyczny umożliwia posługiwanie się dodatkowym językiem. Postacie tworzone jako odzwierciedlenie graczy dysponują również pulą Gestalt Dice (kości doświadczenia) równą ich wiekowi. Przy wykonywaniu testów mogą się wspomagać tymi kośćmi, dorzucając do konkretnego testu maksymalnie tyle kostek, ile lat szkolili się w danej umiejętności (dla przykładu gracz na trzecim roku psychologii dorzuci sobie 3k6 do testu Empatii by określić intencje napotkanego BN-a, a jego kolega od roku cieszący się prawem jazdy może dorzucić maksymalnie jedną kostkę przy teście Percepcji za prowadzenie samochodu). Premie te są permanentne (należy zapisać je na karcie postaci tak jak normalne umiejętności), jednak wydane w ten sposób kości także przepadają na zawsze. Niestety system nie zakłada rozwoju postaci tak jak ma to miejsce w większości głównonurtowych erpegów, jedynie za naprawdę ponadprzeciętne osiągnięcia gracz może otrzymać kolejną Gestalt Die, więc ich wydatkowanie planować należy z rozwagą.

Choć pomysł startowej puli kości odzwierciedlającej życiowe doświadczenie postaci zasługuje moim zdaniem na uwagę, to generalnie mechanika w Outbreak: Undead nie przypadła mi do gustu. Początkujące postacie poziomem kompetencji ustępować będą nawet startowym bohaterom z WFRP, a wraz z upływem czasu ich możliwości nie będą się zwiększać praktycznie ani na jotę.

Także mechanika walki nie wzbudziła mojego entuzjazmu – wśród konsultantów biorących udział w powstaniu podręcznika, według zamieszczonych w nim informacji, byli między innymi lekarze medycyny i, niestety, próby uczynienia starć i leczenia obrażeń możliwie realistycznymi przyniosły kawałki systemu, które są przesadnie skomplikowane i momentami kuriozalne. Dla przykładu - tabela trafień (zamieszczona także na karcie postaci), choć wykorzystywana w każdym rodzaju walki, została stworzona ewidentnie z myślą o rozliczaniu pokąsania przez zombie wchodzące z postaciami w zwarcie, uwzględnia więc jedynie głowę / szyję, barki i ramiona. System rozróżnia kilka typów obrażeń (między innymi ugryzienia, uderzenia, cięcia, otwarte rany, uszkodzenia wewnętrzne), każde rozlicza się nieco inaczej, a rany goją się w różnym tempie. Choć w systemie, w którym głównym celem postaci jest przetrwanie, dokładanie starań, by zachować swego bohatera w dobrym zdrowiu powinno być jednym z oczywistych priorytetów, to system rozliczania obrażeń zastosowany w Outbreak: Undead nadaje mu zupełnie nowy wymiar: "nie pozwól, by twoja postać została ranna, bo będziesz musiał męczyć się z rozliczaniem efektów obrażeń i ich leczenia".

Ta część systemu zawiera kilka elementów pozytywnych. Pierwszym jest uwzględnienie efektów paniki i bólu na skuteczność działań postaci – gdy bohater znajduje się w jednym z tych stanów, do wszystkich wykonywanych testów dorzuca 1k10, odejmując wynik rzutu od swoich szans powodzenia; jeśli zaś postać jest zarówno spanikowana jak i obolała, wynik tego rzutu ma dziesięciokrotni poważniejsze działanie, praktycznie do zera niwelując szanse na wykonanie większości działań wymagających testów. Drugim jest parametr broni określany jako Zombie Kill, wyznaczający procentowe szanse na trwałe wyłączenie zombie z walki w przypadku trafienia – zamiast odejmować nieumarłym pojedyncze punkty wytrzymałości czy obliczać drobiazgowo efekty trafień, większość ataków, które nie wyeliminuje ożywionego trupa, po prostu nie robi na nim żadnego wrażenia (chyba że atakujący chciał osiągnąć inny efekt, na przykład wywrócić lub pochwycić zombiego). Taki zerojedynkowy system doskonale uprościć powinien rozgrywanie starć z większymi grupami zombich i ułatwić ich odmalowanie przed graczami jako przerażających potworów, na których nawet rozległe obrażenia mogą nie wywierać żadnego wpływu.

Rozdział poświęcony różnym rodzajom zombich to jedyny fragment podręcznika, wzbudzający pozytywne wrażenie, choć i on nie jest pozbawiony błędów. Oprócz zwykłych, standardowych zombiaków dostajemy tu całkiem spory wybór bardziej nietypowych ich odmian – zarówno ludzkich (otyły zombie, dziecięce zombie, ghoul, wampir), jak i zwierząt (koty, psy, małpy, a nawet konie, niedźwiedzie czy nosorożce mogą paść ofiarą wirusa reanimującego zwłoki). Poza samymi rozpiskami mechanicznymi konkretnych typów i rodzajów zombie, dostajemy także reguły pozwalające samodzielnie tworzyć i modyfikować nowe odmiany nieumarłych.


Ta misja, jeśli się jej podejmiecie...

Części podręcznika poświęcone pojazdom i rozmaitym elementom wyposażenia nie zwróciły mojej specjalnej uwagi, natomiast na szersze omówienie zasługuje z pewnością ostatni rozdział, traktujący o prowadzeniu gry. Pomimo całkiem sporej objętości, niestety nie przynosi zbyt wielu porad odnośnie samego prowadzenia, bardzo dobrze natomiast pokazuje, jak autorzy systemu widzą osadzone w nim kampanie.

Outbreak: Undead określony jest jako Zombie Survival Simulation Game i jego symulacjonistyczny element nie sprowadza się wyłącznie do możliwości grania postacią samego siebie, ani maksymalnie realistycznej mechaniki walki i leczenia obrażeń. System zakłada, że w sytuacji, gdy głównym celem jest przetrwanie w świecie opanowanym przez zombie, bohaterowie potrzebować będą jakiejś bezpiecznej bazy operacyjnej, tutaj określanej jako Twierdza (Stronghold). Określa ją kilka współczynników: Samowystarczalność (Viability), Ludność (Population), Nauka (Science), Kultura (Culture), Struktura (Structure) i Morale, przyjmujących wartości od 0 do 10 i wspólnie wyznaczające Poziom Twierdzy (Stronghold Level). Rozbudowa, konstruowanie rozmaitych usprawnień, gromadzenie zasobów i zbieranie pod swoim sztandarem ludzkich niedobitków stanowić mają główny temat outbreakowych scenariuszy, nie bez przyczyny określanych jako Misje. Każda z opisanych w podręczniku przygód (kolejne mają być zamieszczane na stronie wydawnictwa) ma określone warunki wyjściowe, cele stojące przed postaciami oraz efekty sukcesu i porażki, ewentualne specjalne zasady – dla przykładu: wyprawy po zapasy i materiały będą coraz trudniejsze w miarę jak postacie ogałacać będą okolicę z przydatnych surowców; zaś pochwycenie i dostarczenie do Twierdzy jednego z nieumarłych, by można było lepiej poznać słabe strony zombie i ich naturę podniesie Naukę twierdzy, jednak może nie tylko obniżyć Morale, ale naraża też mieszkańców na zarażenie wirusem.

Momentami trudno mi było nie odnieść wrażenia, że mam do czynienia nie do końca z grą fabularną, a raczej z połączeniem erpega i gry strategicznej – choć nie jest to mój ulubiony typ gry, to takie wyraźne sprofilowanie z pewnością można policzyć na plus, a wielu graczy może preferować właśnie taki rodzaj rozgrywki. Jednocześnie trudno byłoby mi polecić ten system komukolwiek, poza osobami szukającymi właśnie dokładnie takiego typu przygód. I tryb warunkowy użyty w powyższym zdaniu, niestety, jest podwójnie uzasadniony. Nawet ci z ewentualnych graczy czy Mistrzów Gry, którym odpowiadać będzie styl rozgrywki proponowany przez grę wydawnictwa Hunters Books, skutecznie mogą zniechęcić się do niej przez mechanikę – miejscami zbyt uproszczoną, a momentami nadmiernie rozbudowaną, nie wspominając już o niezbyt czytelnej czcionce i układzie podręcznika oraz zwyczajnie paskudnych ilustracjach.


Rodzynki w zakalcu

Jako miłośnik gier o zombie po Outbreak: Undead sięgałem z jak najbardziej pozytywnym nastawieniem. Niestety ten podręcznik rozczarował mnie bardziej niż jakikolwiek inny, z jakim zetknąłem się od dłuższego czasu. Mimo, że praktycznie w każdym rozdziale znajdowałem jakiś element, który mi się podobał, to były to jedynie rodzynki w paskudnym, niejadalnym zakalcu. Za cenę ponad 150zł z powodzeniem można znaleźć przynajmniej kilka znacznie lepszych systemów z zombiakami w rolach głównych. Parafrazując hasło zamieszczone na okładce podręcznika, które posłużyło jako podtytuł tej recenzji, autorom Outbreak: Undead mogę powiedzieć tylko: "Your zombie survival game has failed".

Dziękujemy sklepowi Rebel za udostępnienie podręcznika do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
3.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Outbreak: Undead
Linia wydawnicza: Outbreak: Undead
Autorzy: Christopher De La Rosa, Ivan Van Norman, Robert Watts
Okładka: Christopher De La Rosa
Ilustracje: Christopher De La Rosa, Jesica Hessom
Wydawca oryginału: Hunters Books
Data wydania oryginału: 2010
Miejsce wydania oryginału: USA
Liczba stron: 452
Oprawa: Twarda
Format: A4
ISBN-13: 978-0-615-37832-9
Numer katalogowy: HB1000
Cena: 49,99$

Komentarze


Headbanger
   
Ocena:
0
kurde szkoda... pomysł z twierdzą wydaje się bardzo fajny. Trochę jak z seriali typu Jerycho itd. No nic, trzeba będzie to zrobić na swoim WoDzie zwyczanie :P.
25-11-2011 08:04
Zuhar
   
Ocena:
0
Szkoda, przymierzałem się od dłuższego czasu do zakupu, ale skutecznie zasiałeś ziarenko zwątpienia.
25-11-2011 09:37
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
Pomysł z Twierdzą jest fajny - nie do końca coś, co mnie by kręciło na sesjach, ale jeśli ktoś lubi takie strategiczne elementy, to ten kawałek O:U może się spodobać.

Niestety całokształt systemu prezentuje się słabo - kawałki są ciekawe, ale lepiej zaadaptować je do innego erpega, niż przerabiać ten - bo niestety w obecnym kształcie wymagałby solidnego łatania. Na szczęście zasady odnoszące się do Twierdzy to właściwie osobny mini-system który bez problemu można przenieść do jakiejś innej gry.

@ Zuhar - jeśli masz możliwość, najlepiej przejrzyj sobie podręcznik, a ziarenko pięknie wykiełkuje.
25-11-2011 17:03
GRAmel
   
Ocena:
+2
Adam, na SW masz 3 zombie rzeczy: Zombacalypse, Savage Tales #6: Zombie Run i wlasnie wspomniane przez Ciebie War of the Dead.

To tak w ramach poprawek :)
25-11-2011 17:21
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
Dzięki, odnosiłem się tylko do tych rzeczy, które znam z pierwszej ręki - dlatego nie wspominałem też choćby o Army of Darkness.

Ale popularności zombiaków, takoż w Savage Worlds, tym bardziej nie sposób zaprzeczyć.
25-11-2011 17:44
GRAmel
   
Ocena:
0
Army of Darkness to nie o Zombie, to o Deadytach :)
25-11-2011 22:09
whitlow
   
Ocena:
+1
A Bruce Campbell jest jego prorokiem :D
26-11-2011 00:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.