» Recenzje » Order

Order


wersja do druku

Warszawa w opałach


Order
Pełen dynamicznej akcji i interesujących rozwiązań fabularnych, obiecujący debiut powieściowy Marcina Jamiołkowskiego dawał nadzieję na równie wciągającą, nie mniej udaną kontynuację. Czy Order, drugi tom serii o Herbercie Kruku, dorównuje Okupowi Krwi?

Początek powieści nawiązuje do wydarzeń z poprzedniego tomu. Ojciec bohatera oraz jego ukochana, Melania, zginęli, a w efekcie działań szalonego maga Schrödingera magia powróciła do Warszawy. Teraz wszyscy muszą sobie radzić z konsekwencjami tych wydarzeń. W stolicy pojawiają się tajemnicze posągi, hejnał odgrywa się sam, a zaginiony Order Wojenny Virtuti Militari nadany miastu w 1939 roku przez generała Władysława Sikorskiego okazuje się potężnym artefaktem chroniącym je przed zagrożeniami. Tyle, że krzyż został skradziony z siedziby Kapituły Orderu, a prezydencki astrolog wróży kłopoty, którym tylko Herbert może zaradzić. Nasz dzielny mag decyduje się wcielić w rolę detektywa.

Już od pierwszych stron lektury można zauważyć, że Order różni się klimatem i tempem akcji od części poprzedniej. Tam gdzie w Okupie Krwi był ciągły bieg, szaleńcza pogoń i wyścig z czasem, tu mamy powoli narastające napięcie, eksplorowanie nowych terenów (gdzie bohater ma czas, aby na spokojnie się rozejrzeć i wspomnieć lub opowiedzieć anegdotę na dany temat – jak choćby o Pałacu Kultury i ciągnących się pod nim podziemiach), a nawet jakieś życie towarzyskie (głównie w postaci wyżerającego zawartość lodówki Zezela, a także znanej z poprzedniej części Anny). Mimo spokojniejszego tempa wydarzeń w powieści nie zabrakło pogoni i pojedynków, znalazła się również scena porwania, tortur oraz infiltracji siedziby wroga, ponadto swoje trzy grosze wtrącili wyznawcy Bazyliszka oraz Bractwo Miast – autorowi nie zabrakło pomysłów na ubarwienie fabuły i skomplikowanie jej, dlatego podczas lektury można zapomnieć o nudzie.

Po raz kolejny Jamiołkowski bryluje w zakresie opisów. Umiejętnie operując słowem, kreuje otoczenie, począwszy od obiektów łatwych do skojarzenia (jak chociażby Pałac Kultury i Nauki), dzięki czemu miejsce akcji dalekie jest od anonimowości, poprzez lokalizacje znane z nazwy, ale raczej niedostępne dla zwykłego śmiertelnika, skończywszy na prawdziwych popisach imaginacji z kamienicą odziedziczoną po ojcu Herberta na czele. Równie ciekawie wypadają opisy magicznej strony stolicy – pełnej tajemnic oraz skrytych miejsc, które wymagają czasami użycia odrobiny magii (lub wiedzy) aby stanęły otworem. Pozytywne wrażenie wywołują również odniesienia do lokalnych legend i anegdot, chociaż takich smaczków jest wyraźnie mniej niż w Okupie... (lub nie są tak dobrze widoczne dla osób spoza Warszawy). Mniej liczne są także opisy działania samej magii w wykonaniu Herberta, zmienił się ponadto w pewnym zakresie charakter tych zaklęć – część z nich odwołuje się do oczywistych skojarzeń (jak np. faktu, iż Herbert jest krawcem), inne wykorzystują odpowiednią formułę słowną w połączeniu z obiektem lub sam przedmiot (np. stary banknot z czasów PRL). To zaklinanie rzeczywistości jest jednak często bardziej abstrakcyjne (chociaż nie mniej interesujące, a momentami nawet wręcz spektakularne) niż czary z tomu wcześniejszego, gdzie wszystko było bardziej spójne, jednorodne i zakorzenione w znanych nam realiach oraz symbolach.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zdecydowanie mniej dobrego można powiedzieć o bohaterach. A szkoda, bowiem ich kreacja była bardzo udana w poprzednim tomie i stanowiła jedną z większych zalet lektury. Sam Herbert wypada dość przekonująco – podźwignął się z żałoby i zaadaptował do życia w Warszawie. Obserwuje sytuację w mieście, śledząc wszelkie niepokojące zdarzenia mogące mieć magiczne korzenie, a swoje wysiłki koncentruje na intensywnych poszukiwaniach Schrödingera, z którym pragnie wyrównać rachunki. Trochę szkoda, że protagonista został w Orderze tak szybko uwspółcześniony, bowiem ten rys anachroniczności zauważalny w Okupie... zdecydowanie dodawał mu uroku. Podobnie jak w tomie wcześniejszym, także tutaj pojawiają się retrospekcje i wspomnienia z przeszłości naszego maga – zresztą, początek książki to obszerna relacja z pierwszych w życiu Herberta wyścigów na Służewcu. Niestety, takich wtrętów jest znacznie mniej niż w poprzedniej części, co z jednej strony pozwala utrzymać spójną konstrukcję książki, jednak ujmuje trochę uroku lekturze, bowiem Jamiołkowski pobudził ciekawość czytelnika, a teraz pozostawia go z niezaspokojonym apetytem na dalsze informacje o bohaterze. 

Rozczarowanie mogą budzić także bardzo interesująco zarysowane w Okupie... postacie Anny i Wygi. Młody uciekinier zostaje tylko wspomniany przez protagonistę i ani razu nie pojawia się w powieści, zaś Anna pełni rolę wyłącznie pomocniczą. Na szczęście znany z krótkiego wystąpienia w poprzedniej części Zezel, łowca artefaktów i komputerowy geniusz, tym razem nabiera znaczenia dla fabuły i mamy okazję przyjrzeć mu się trochę bliżej. Jego kreacja, sympatyczna i pełna wyrazistych barw, trochę równoważy brak wspomnianej wcześniej dwójki. Można jednak odnieść wrażenie, iż Jamiołkowski zamiast na bohaterów znanych postawił na postacie całkiem nowe – aczkolwiek ich portrety są dość pobieżnie zarysowane i nie mają w sobie żadnej głębi – porucznik Grzybowski jest osobą o zdroworozsądkowym podejściu do życia, wątpiącą w magię do momentu, gdy przykład jej działania daje mu wręcz po głowie (a nawet wtedy pozostaje sceptykiem), zaś sekretarka Kapituły Orderu Lidka to  wydmuszka, piękna lala, która przez większą część książki niewiele sobą reprezentuje (poza bardzo atrakcyjną fasadą, co kilkakrotnie podkreśla protagonista). Mało przekonująco prezentują się też czarne charaktery i ich motywacje, chociaż tutaj autor wyraźnie postarał się bardziej niż w części poprzedniej.

Trzeba wspomnieć o jeszcze jednym wielkim minusie Orderu, a mianowicie o strasznie skrótowym domknięciu wielu kluczowych wątków zarysowanych w Okupie… (jakie to wątki – dowiecie się z lektury). Chwilami można odnieść wrażenie, iż autorowi zabrakło pomysłów na kontynuację tych tematów (co budzi poważne wątpliwości, biorąc pod uwagę jak sobie radzi z wymyślaniem różnego typu wolt fabularnych i zwrotów akcji) lub że bardzo mu się śpieszyło do przejścia dalej i skupienia się na nowych, bardziej dla niego interesujących zagadnieniach. Można wybaczyć Jamiołkowskiemu postacie (które nie są aż tak złe, aby całkowicie zepsuć lekturę), jednakże finał książki zdecydowanie może wywołać poważne zgrzytami zębami. Nawet nie chodzi tutaj o to, że koniec jest kiepski – bowiem wszystko do siebie pasuje oraz jest logicznie uzasadnione – tylko o kontrast oczekiwań z tym, co się otrzymuje oraz o poczucie zmarnowanego potencjału.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Order to dość interesująca kontynuacja Okupu Krwi, jednakże pod wieloma względami słabsza od poprzedniej powieści. Historia jest wciągająca i ani przez moment nie nuży, autor umiejętnie stopniuje napięcie i jak zwykle czaruje opisami. Niestety pewien niedosyt pozostawia jej finał, sprawiający wrażenie zbyt pospiesznego i – mimo dynamicznych scen pojedynków – mało dramatycznego. Nie do końca przekonująca jest także kreacja bohaterów książki, którzy są dość sympatyczni, jednakże mają w sobie zbyt mało głębi. Na szczęście te minusy nie przekreślają całej książki, której lektura może być przyjemną odskocznią na kilka godzin.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Order
Cykl: Herbert Kruk
Tom: 2
Autor: Marcin Jamiołkowski
Data wydania: 15 grudnia 2015
Liczba stron: 250
Oprawa: miękka
Format: 12,5×19,5 cm
ISBN-13: 978-83-7995-033-1
Cena: 34,99 zł



Czytaj również

Order
- fragment
Okup krwi
- fragment
Okup krwi
Opowieść grubymi nićmi szyta
- recenzja
Okup krwi
Krwawa Warszawa
- recenzja
Okup Krwi
Wart opłacenia
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.