» Recenzje » Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk

Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk


wersja do druku

Czyli powieść hybrydowa


Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk
Pierwsze wzmianki o Operacji Dzień Wskrzeszenia pojawiły się już dość dawno temu, przy okazji Zagadki Kuby Rozpruwacza - czwartego tomu opowiadań o egzorcyście-amatorze, Jakubie Wędrowyczu. Tam to, w krótkiej notce przedstawiającej autora, widnieje informacja, że Norweski Dziennik oraz Operacja... - dwie powieści skierowane do nieco młodszego czytelnika - czekają na wydanie. No to się doczekały.

Na pewno zastanawiasz się, drogi Czytelniku, co też miałem na myśli nazywając najnowszą (jeśli chodzi o datę wydania, rzecz jasna) książkę Andrzeja Pilipiuka powieścią hybrydową. Już tłumaczę.

Operacja Dzień Wskrzeszenia, jak można dowiedzieć się z przytoczonej już notki, miała być początkowo książką dla młodzieży. Piszę "miała być", bo nie jest. Jest natomiast dość dziwnym połączeniem klasycznej powieści przygodowej dla młodzieży z równie klasyczną powieścią science-fiction. Ale od początku.

Bohaterami książki jest kilkoro młodych ludzi, którzy trafiają - nie ważne w jaki sposób - do pewnego super-tajnego instytutu. Tam okazuje się, że grupa została wybrana do jeszcze tajniejszego zadania: ma cofnąć się w czasie i zapobiec III Wojnie Światowej, która w roku 2012 spowodowała śmierć czterech miliardów ludzi. Ważny jest fakt, że akcja toczy się w roku 2014, a więc już po rzeczonej zagładzie nuklearnej. Jak widać z tego niewielkiego skrawka fabuły, książka ewidentnie była początkowo pisana pod czytelnika w wieku 13 -16 lat. Wrażenie to pogłębia się w trakcie lektury, kiedy nasi milusińscy wykonują kolejne skoki w czasie i lądują w coraz to innych epokach historycznych. No jak nic Tomek na Czarnym Lądzie, tylko w wersji z XXI wieku.

Jednakże Operacja Dzień Wskrzeszenia nie jest książką dla młodzieży - co to, to nie. Przekonujemy się o tym mniej więcej w połowie lektury, wraz z pojawieniem się pierwszej "swawolnej kępki", a zaraz potem - kusząco rozchylonych ud pewnej rosyjskiej dziewoi. Już nieco wcześniej opowieść epatuje zresztą obrazami biczowanego nahajką nastolatka, który znosi tortury lepiej niż niejeden zaprawiony wojak.

I tak to się ciągnie. Z jednej strony - grupa sprytnych (do bólu) młodych ludzi rodem z powieści Marka Twaina; z drugiej - okrucieństwo oprawców i "swawolne kępki". Otóż i hybryda.

Prawdę mówiąc, długo wahałem się, czy taki kształt powieści uznać za wadę, czy za zaletę. W rezultacie doszedłem jednak do wniosku, że Operacja Dzień Wskrzeszenia mi się nie podobała. Jestem bowiem przekonany, ze książka tylko by zyskała, gdyby autor zdecydował się na jedną konwencję. W swojej "hybrydowej" formie Operacja... nie jest bowiem przeznaczona ani dla młodszych czytelników (zdecydowanie za dużo krwi i erotyzmu), ani dla starszych (naiwność niektórych rozwiązań, bohaterowie).

Do tego dochodzi kilka pomniejszych wad. Jedną z nich jest niemal szatańska inteligencja większości pojawiających się w książce postaci. Czy to żydowski czeladnik z XVII wieku, czy oficer Carskiej Ochrany z czasów rozbiorowych, wszyscy oni dochodzą do wniosków bezbłędnie i bez żadnych wątpliwości - spotkani przez nich młodzi ludzie "nie mogą być stąd!". A skąd? Z przyszłości! Proste jak drut, aczkolwiek mam poważne wątpliwości, czy jakikolwiek siedemnastowieczny terminator w ogóle zawracał sobie głowę pojęciami takimi jak "czas" czy "wymiar".

Jakieś zalety? Oczywiście. Tak naprawdę jest ich naprawdę dużo. Na pierwszy plan wysuwa się zawartość "historyczna" książki. Niejeden Warszawiak dowie się z niej wielu interesujących i mało znanych faktów na temat swojego miasta. Ponadto egzamin zdała forma "przygodowa" Operacji... Bohaterowie są przenoszeni z miejsca na miejsce - przez cały czas coś się dzieje, dzięki czemu powieść jest bardzo dynamiczna i niesłychanie wciągająca. Wreszcie, nie można zapominać o głównym wątku, jakim są podróże w czasie. Autor podszedł do problemu bardzo profesjonalnie i jego wyjaśnienie - serwowane nam ustami starszych bohaterów powieści - brzmi bardzo sensownie i przekonywująco.

Jak można podsumować Operację Dzień Wskrzeszenia? Jest to na pewno książka... fajna. Tak, to dobre słowo. Powieść czyta się błyskawicznie, jednak po lekturze człowiek ma po prostu ochotę odstawić ją na półkę i wziąć się za coś poważniejszego (zwłaszcza, że zakończenie jest dość wydumane). Wielka szkoda, że Andrzej Pilipiuk nie posiedział nad książką jeszcze z rok dłużej i nie upichcił czegoś, co wpasowałoby się w jedną, konkretną konwencję. Niestety, dostaliśmy coś, co można określić jako miks Opowieści z Narnii z Planetą Małp. Nie jestem pewien, czy Pilipiuk chciał osiągnąć taki efekt.

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
6.86
Ocena użytkowników
Średnia z 35 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Operacja Dzień Wskrzeszenia
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: kwiecień 2006
Liczba stron: 496
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-89011-88-6
ISBN-10: 978-83-89011-88-6
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Operacja Dzień Wskrzeszenia
W pogoni za przodkiem prezydenta
- recenzja
Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk strikes back
- recenzja
Upiór w ruderze
O duchach nieco zabawniej
- recenzja
Wilcze leże
O przewadze zwykłego nad niezwykłym
- recenzja
Na nocnej zmianie
Fantastyka fandomowa
- recenzja
Trucizna
Wysokooktanowa Trucizna Jakuba W.
- recenzja

Komentarze


~mlodzierz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
po przeczytaniu zagdaki kuby rozpruwacza zraziłem sie do pilipiuka okrutnie, gdyż książka była mym zdaniem poprostu żałosna. a jak z operacją? nie czytałem i co gorsza nie zamierzam, szczególnie po przeczytaniu tej recenzji. cóż, może w końcu pan Andrzej napisze coś porządnego.
30-04-2006 00:04
~hussarian

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
podobno nie jest najgorsze :)
27-05-2006 11:22
~Saovine

Użytkownik niezarejestrowany
    poniekąd racja
Ocena:
0
Operacja Dzień Wskrzeszenia trafiła w me ręce po przecztaniu sagi o kuzynkach Kruszewskich i wampirzycy. Gbyby nie fakt,że bardzo mi się ona podobała pewno nie ruszyłabym operacji.
Nie przeszkadza mi wątek z hybrydową kępką i rozchylonymi udami, być może dlatego, że lubię książki z nutką erotyzmu. Tak jak i książki przywołujace fakty historyczne, a zwłaszcze ciekawe.Popieram zdanie jeśli chodzi o żydowskiego czeladnika i oficera chrany. Jak na swoje czasy byli niesamowicie przewidywalni i domyślni. No i to zakończenie...nie takiego się spodziewałam.
09-06-2006 22:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.