» Recenzje » Okruchy strachu - Graham Masterton

Okruchy strachu - Graham Masterton


wersja do druku

Czyli lektura walcząca z pruderią i hipokryzją

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Okruchy strachu - Graham Masterton
Z książkami Mastertona w Polsce jest dość ciekawa sytuacja. Nikt szanujący się, nie przyzna się łatwo, że je czyta, bo to grafomania i beznadzieja przecież. To autor dla niedojrzałych i niewyżytych nastolatków oraz wszelkiej maści obdarzonych złym gustem ludzi. Tych mało wyrobionych czytelników musi być dużo, bo nakłady oczywiście mówią, co innego, ale przecież polski rynek czytelniczy ma więcej podobnych tajemnic.

I tak oto, najnowszy zbiór opowiadań Mastertona właśnie ukazał się na naszym rynku. Okruchy Strachu, bo o nich będzie tu mowa, zostały wydane w standardowo mało mrocznej oprawie Wydawnictwa Albatros i znowu nikt ich nie będzie czytał. Po raz kolejny na ostatniej stronie okładki podano nam informacje, że będzie tylko seks, krew i wszelkie wynaturzenia, a autor, w swym bluźnierczo obrzydliwym zapędzie, nie bał się także naruszyć świętości Johna F. Kennedyego. Jak można takie książki wydawać, kto to kupi? Czternaście opowiadań, które mają traktować o strachu i wywoływać dreszcze. Toż to przecież wstyd. Jednak ja bawiłem się przy czytaniu w najlepsze.

Rzeczywiście będzie dużo krwi i seksu, szczególnie kilka opowiadań jest nimi mocno przesycone. Oberwało się nawet znanemu aktorowi (grał Np. Jokera, diabła), który został tu sportretowany jako niewyżyty lubieżnik (Lolicia). Mamy także śmierć z powodu rysunków na papierze (Anais). Zamieszczono również opowieść o tym, że nawet przeklęci muszą płacić rachunki, a zarabiać jakoś trzeba, choćby nierządem (Piknik przy Lac du Sang). Autor nie mógł także darować sobie już paskudnego w swojej wymowie pomysłu łapania seryjnego mordercy na wabia w postaci policjantki, która ma dziecko z pijawką (Syn Bestii). Tak zwanych "treści dla dorosłych" jest tu bardzo dużo.

Lepsze są moim zdaniem jednak pozostałe opowiadania, które nie mają szokować obsceniczności, ale urzec pomysłem. Zapewne świętokradcze dla Amerykanów opowiadanie, Żwawy Jack, o tym jak JFK umarł w czasie miłosnego aktu, a jego zombifikacja ma swoją cenę, spokojnie mogłoby zostać rozwinięte w powieść. Jest naprawdę pomysłowe. Tak samo opowieść o pilocie bombowca RAF-u podczas II Wojny Światowej, który spotyka się z córką pułkownika, wyglądającą ze spotkania na spotkanie coraz gorzej. Opowiadanie Bohaterka można by nawet nazwać wzruszającym, jeśli oczywiście w przypadku prozy Mastertona można użyć takiego słowa. Tak samo Ratunek jest swoistym hołdem dla żołnierzy I Wojny Światowej, którzy starali się zachować normalność w obliczu wojennego szaleństwa i zapłacili za to życiem. Autor nie omieszkał nawet pokazać, że również hrabia Dracula może stać się ofiarą postępu. Życie wampira w naszych czasach nie jest łatwe (Śmierć na drodze). Zaś wszystkim krytykom Mastertona polecam opowiadanie Prasa, bo warto wiedzieć co może zrobić stary pisarz, gdy dopieką mu recenzenci. Mamy nawet jedną sensacyjną makabreskę – Indyk na zimno - bardzo sympatyczną i dość złośliwą, która jest jednocześnie hołdem dla angielskiego kryminału.

Generalnie książka ta jest bardzo miłym czytadłem, które pozwoli wam na chwilę relaksu ze sztuką lotów niższych niż King, ale za to bardziej rozrywkową i upiornie rubaszną. Nie rozumiem, dlaczego ludzie odmawiają czytania Mastertona, kiedy jest to po prostu rozrywkowy autor, rzadko silący się na wielką prozę. Ma co prawda upiorne pomysły i za główny cel swojego pisania, wziął sobie dostarczanie czytelnikowi relaksu z horrorem, ale warsztatowo jest niezły - widać, że umie tworzyć porządne zdania i fabułę. Pewnie, że niektóre z zamieszczonych w tym zbiorze opowiadań mogą się wydać niesmaczne, ale taki już jest Masterton. Czasem lepszy, czasem gorszy, ale rzadko nudny. W jednym z wywiadów powiedział, że seks i masa krwi dodają jego książkom "soczystości" i coś w tym jest, ma się wrażenie, że niektóre strony "ociekają" różnymi substancjami. Ja osobiście polecam wam Okruchy Strachu jako lekturę dla odstresowania się. Jest to całkiem zabawna książka, byle tylko nie poddać się hipokryzji i pruderii. Po prostu polecam dojrzały dystans, a znajdziecie w Okruchach Strachu dużo niezłych pomysłów.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
10
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Okruchy strachu
Autor: Graham Masterton
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek, Ewa Ciszkowska
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 1 lutego 2008
Liczba stron: 328
ISBN-13: 978-83-7359-589-7
Cena: 24,50 zł



Czytaj również

Dom stu szeptów
Lekcja o unikaniu oryginalności
- recenzja
Niemy strach
Cień nadziei
- recenzja
Rytuał
Średnio to widzę
- recenzja
Czerwone światło hańby
Haniebna sprawa
- recenzja
Tengu
Masterton (nieco) inaczej
- recenzja
Infekcja
Niech cię zaraza!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.