» Recenzje » Oko Jelenia. Droga do Nidaros - Andrzej Pilipiuk

Oko Jelenia. Droga do Nidaros - Andrzej Pilipiuk

Oko Jelenia. Droga do Nidaros - Andrzej Pilipiuk
Jegomościa Pilipiuka chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Tak, to ten, który bezlitośnie piętnował przywary naszych rodaków w cyklu o przygodach wiejskiego egzorcysty-amatora, Jakuba Wędrowycza. Jednocześnie jest to jeden z najbardziej produktywnych twórców w naszym kraju. Od pięciu tomów z perypetiami podstarzałego alkoholika, przez trylogie Norweski dziennik oraz Kuzynki, dwa zbiory opowiadań (2586 kroków i Czerwona gorączka), po science fictionOperacja Dzień Wskrzeszenia. Mało tego, praktycznie każda z tych pozycji okazała się być wydawniczym strzałem w dziesiątkę, zapewniając pisarzowi miejsce pośród najbardziej poczytnych twórców w Polsce.

Swego czasu na łamach magazynu Fahrenheit Pilipiuk opublikował serię artykułów zatytułowanych: Piszemy bestsellera. Wszyscy, którzy śledzą listy najlepiej sprzedających się książek fantastycznych, bądź chociaż przelotem rzucili okiem na spis najpopularniejszych pozycji w księgarniach i sieciach sklepów kulturalno-rozrywkowych, na pewno natknęli się na tego autora. Przeanalizujmy więc, na przykładzie Oka jelenia. Drogi do Nidaros, co takiego zawierać powinien hit wydawniczy.

Po pierwsze, ciekawy pomysł. W tym przypadku są to podróże w czasie. Temat może i niezbyt oryginalny, bo poruszany nader często zarówno przez pisarzy (Wehikuł czasu H. G. Wellsa), jak i filmowców (Powrót do przyszłości), ale mimo wszystko na polskim rynku wydawniczym niezbyt często podejmowany. Pilipiuk ma za sobą pierwsze kroki na tym polu, bo takowe voyage znaleźć możemy zarówno we wspomnianej wyżej Operacji..., jak i opowiadaniu Szansa, a także w kilku tekstach o Jakubie Wędrowyczu. Jak więc widać, autor ma wprawę. Niestety, zawiodą się ci, którzy liczyli na jakieś większe rewelacje na tym polu. W sumie jedyną innowacją jest fakt, że tak naprawdę w czasie nie przenosili się bohaterowie, a jedynie tak zwane scalaki – urządzenia, na których można zapisać wszystkie wspomnienia (a nawet duszę) danej postaci. Skoki w przeszłość są bardzo energochłonne – ot, cała istota pomysłu (dużo ciekawiej do tej sprawy podszedł, na przykład Tomasz Duszyński w opowiadaniu Chrononauta).

Jednakże rasowy bestseller powinien przykuwać nas do lektury już od pierwszych stron. Nie pozostaje więc nic innego, jak rozpocząć opowieść trzęsieniem ziemi albo lepiej – zagładą świata. No i tak się właśnie zaczyna. Do Ziemi zbliża się rój meteorytów zbudowanych z antymaterii (swoją drogą, bardzo interesujące rozwiązanie), których nijak nie da się zatrzymać. Panika, chaos, degeneracja cywilizacji, cierpienie, śmierć… a we wszystko wplątują się kosmiczni nomadzi, o których wspomina notka na odwrocie książki. Mimo iż nie czytałem początku powieści z zapartym tchem, wstęp mnie zaintrygował (chociaż porównywanie go do Hitchcocka to lekka przesada).

Co do reszty książki, im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym jest lepsza. Napięcie rzeczywiście rośnie z każdą stroną (rzadki przypadek blurba z tylnej okładki, który jest zgodny z prawdą), aczkolwiek nie powiedziałbym, że akcja rwie do przodu niczym narowisty ogier. Tempo opowieści przez większość czasu utrzymuje się na stałym, przyzwoitym poziomie (tak więc nudzić się nie można), a do tego nader często zdarzają się emocjonujące zrywy. W głównej mierze właśnie dzięki temu Oko jelenia. Droga do Nidaros jest tak dobrym czytadłem. Tę książkę nie tyle się czyta, co połyka w całości (mi starczyła na jeden dzień).

Nieco gorzej przedstawia się sprawa bohaterów. Sporo jest postaci intrygujących (ksiądz Jon, Łasica czy kosmiczny nomada – Skrat), ale problem polega na tym, że pojawiają się tylko w krótkich epizodach (jedynie duchowny zostaje na trochę dłużej). Co do pierwszego planu (czyli de facto Marka Oberecha), najlepiej pasuje powiedzenie: diabeł tkwi w szczegółach. Z pozoru bardzo zaradny nauczyciel informatyki, który – przerzucony do szesnastowiecznej Norwegii – stara się odnaleźć w nowych realiach. Wątek bardzo ciekawy, sam często zastanawiałem się, jak człowiek współczesny poradziłby sobie, na przykład, w średniowieczu (a dokładnie, czy potrafiłby wykorzystać swoją wiedzę). Problem polegał na tym, że ów belfer, jak na mój gust, cechował się nieco zbyt dobrą pamięcią. Owszem, niektóre aspekty jego wiedzy można tłumaczyć tym, że otrzymał ją od Skrata, aby mógł lepiej wykonać swoje zadanie (czyli odnaleźć tytułowe oko jelenia). Jednakże fakt, iż informatyk był jednocześnie specjalistą od historii i archeologii, to już lekka przesada. Niby było to wyjaśniane na zasadzie: gdzieś o tym słyszałem, gdy piłem piwo z archeologiem..., czy też: widziałem to na Discovery, ale wątpię, żeby człowiek był w stanie zapamiętać taką ilość szczegółów i bez problemu rozpoznawać różne nieużywane już sprzęty, bo kiedyś tam był z wycieczką w muzeum. Mnóstwo ludzi ogląda programy przyrodnicze i naukowe, chodzi na różne wystawy, rozmawia z pasjonatami dziejów dawnych czy też czyta książki historyczne, jednakże w przeciwieństwie do nich Marek Oberech przypomina chodzący notes, w którym zapisane są wszystkie ciekawostki, jakie kiedykolwiek zasłyszał.

Odrębną sprawą jest psychologizacja postaci. Nie można powiedzieć, że bohaterowie są płytcy, bo zarówno Marek, jak i jego towarzyszka Helena posiadają jakieś wnętrze, jednakże również stwierdzenie, że są intrygujący, będzie przesadą. Kreacje postaci są przyzwoite i tyle. Od czasu do czasu pojawią się jakieś rozterki lub przemyślenia, ale dużo ich nie ma, a do tego trudno określić je szczególnie głębokimi.

Bardzo ważnym elementem tej powieści (jak i zresztą wszystkich dzieł Pilipiuka) jest prosty i przystępny język. To właśnie on, obok sporej dawki akcji, sprawia, że Oko… to świetne "czytadło". Dzięki niemu powieść czyta się szybko i płynnie, a kolejne strony przewracamy, jakbyśmy mieli w rękach komiks. Owszem, można narzekać na krótkie opisy, zbytnią prostotę i brak jakichkolwiek lingwistycznych smaczków, ale nie można zapomnieć, że Andrzej Pilipiuk tworzy przede wszystkim literaturę rozrywkową, a jako taka Droga do Nidaros sprawdza się świetnie i bez językowych efektów specjalnych.

Ostatnim – a według mnie najważniejszym – elementem tej powieści jest strona historyczna. Pan Pilipiuk jest z wykształcenia archeologiem, tak więc z dziejami dawnymi jest za pan brat. I właśnie ta wiedza emanuje z praktycznie każdej strony powieści. Fakt, że jest podawana nieco nieudolnie (pod przykrywką zasłyszanych przez Marka ciekawostek), nie psuje wrażenia, że autor pisał o tym, na czym naprawdę się zna i co go pociąga. Potrafił zarazić mnie historycznym bakcylem, sprawiając, że z niecierpliwością czekałem na kolejne informacje.

Dzięki swej wiedzy autor bardzo dobrze oddał także realia szesnastowiecznej Norwegii, nie zapominając o braku higieny, biedzie, smrodzie, wysokich cenach żywności, a także odmiennych od naszych obyczajach. Pilipiuk zafundował nam wielce interesującą wyprawę w przeszłość, okraszając ją niezgorszym wątkiem przygodowym – i właśnie to połączenie w dużej mierze odpowiada za dobre wrażenie, jakie wywarła na mnie ta lektura.

Podsumowując, najważniejszymi elementami bestsellerowej układanki są: dobry pomysł, dużo akcji, lekki styl i prosty język, no i jakiś charakterystyczny element, który wyróżnia daną książkę na tle innych pozycji (w przypadku Oka… – aspekty historyczne). Najnowsza powieść Andrzeja Pilipiuka posiada je wszystkie, a przy tym tylko jedną większą wadę, czyli kreacje postaci. Czyni to z Drogi do Nidaros "czytadło" doskonałe, które zapewnia odrobinę relaksu i odpoczynku dla szarych komórek.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Oko Jelenia. Droga do Nidaros
Cykl: Oko Jelenia
Tom: 1
Autor: Andrzej Pilipiuk
Autor okładki: Paweł Zaręba
Autor ilustracji: Rafał Szłapa
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 28 marca 2008
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-60505-67-0
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Oko Jelenia. Droga do Nidaros - Andrzej Pilipiuk
Pilipiuk znów triumfuje
- recenzja
Oko Jelenia. Pan wilków - Andrzej Pilipiuk
Tło ponad treścią
- recenzja
Upiór w ruderze
O duchach nieco zabawniej
- recenzja
Wilcze leże
O przewadze zwykłego nad niezwykłym
- recenzja

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Recenza przyjemna, dzięki.
13-05-2008 12:07
earl
   
Ocena:
0
Akurat dzisiaj ją kupiłem i nie będę czytał recenzji, aby nie nastawiać się za lub przeciw książce.
13-05-2008 20:09
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przeczytałam w jedną noc. Czekam na kolejną część!
16-05-2008 11:16
~Wycisk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
te książki są naprawde niesamowite mam wszystkie jego ksziązki i przeczytalem wszystki po 2 razy. podejrzewam że nawet jak bym 3 raz przeczytal to by mialy ten niezwylky urok caly czas
10-01-2009 13:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.