» Artykuły » Zbrojownia » O włóczniach, glewiach, halabardach...

O włóczniach, glewiach, halabardach...


wersja do druku

Z czym na polowanie a z czym do boju ruszać głupca z siebie nie robiąc ku pośmiewisku gawiedzi.


O włóczniach, glewiach, halabardach...
Przyjdzie mi zacząć me wywody od tej znanej chyba wszystkim broni, jest ona bowiem zarazem matką i ojcem innych o których chce wam dzisiaj opowiedzieć. Włócznia to broń zacna, na równi przydatna i stworzona do walki jak i na polowaniach. Oba te rodzaje mają drzewce nieco wyższe od człowieka i masywne. To co je odróżnia to kształt samego żeleźca. We włóczniach myśliwskich jest on masywny i szeroki, akuratny by pogruchotać żebra niedźwiedzia i sięgnąć jego serca nim ten na strzępy nas rozedrze. Samo drzewce częstokroć dla wzmocnienia owijane jest skórzaną plecionką, nieraz zdobną w metalowe guzy, by nadać broni nie tylko hardości ale i uroku.

Wersje bojowe włóczni mają groty węższe i dłuższe, tak by śmiało można je było wrazić miedzy płyty zbrojcy lub kółka kolczugi i porazić chronionego nią męża. Samo drzewce wzmacniane jest tak zwanymi wąsami, są to dwa pasy stali przytwierdzone do drzewca gwoździami i sięgające nieraz połowy jego długości, co sprawia iż nie można mieczem odsiec grotu niszcząc tym samym włócznie (wąs ów posiadało wiele rodzajów broni drzewkowej, pozwolę sobie zatem dla własnej jak i waszej wygody nie wspominać o tym przy okazji każdego oręża, a gdzie niegdzie jedynie, by owo jakże przydatne udogodnienie łacniej wam w pamięć zapadło). Wielką zaletą tej broni jest to, iż gdy przyparci już jesteśmy do muru, możemy się nią jak tarczą zasłaniać przed wrogimi razami, bacząc jedynie by nam jej nie przeciął. A zdarza się też ze sposobność pozwoli nam cisnąc nią we wroga nim ten zagrozić nam zdoła. Tego jednak odradza wielu moich przyjaciół pałających się wojennym rzemiosłem, włócznia zacniej się nadaje do walki niż miotania, a gdy nie daj bóg wroga chybimy, przyjdzie nam stawić mu czoła bez tej wielce skutecznej broni.

Rohatyna

Broń ta z wyglądu przypomina włócznię, jednakże posiada zaraz za grotem solidnie umocowaną poprzeczkę, co nadaje jej kształt krzyż przypominający. Poprzeczka owa wielce przydatna jest podczas polowań na dzika, temu tez służą rohatyny. Broń należy nastawić tak by zwierzę szarżując nadziało się na nią. A trzeba do tego nie mało odwagi bowiem dzik biegnący na człeka przez las to widok straszny. Gdy to się już uda, grot wbija się w ciało, jednakże poprzeczka utrzyma bestie z dala od nas. Co pozostali myśliwi wykorzystają by toporami zarąbać zwierzynę. Broń to wiec Wciśle myśliwska, chociaż skłamałbym, gdybym powiedział ze nie widziałem jej nigdy w boju użytej, to jednak niemal zawsze w chłopskich rękach.

Runka i Partyzana

Obie te bronie choć nie pochodzą z jednego kraju, chce opisać wspólnie za radą mego przyjaciela Albrehtusa Sutze’a z Nuln, który wskazał w swym dziele O orężu królestw południowych że wykazują one tak wiele podobieństw ze zupełnie możliwe jest by były wariacjami na temat tego samego oręża. Zarówno runka jak i partyzana mogą mieć drzewca wzmacniane wąsami, tyczy się to jedynie tych sztuk które używane są w zamęcie pól bitewnych.

Runka pochodzi z Bretonii, tam jednak lepiej znana jest jako korseka, czy też bardziej z bretońska corseqe. Broń ta, posiada trójdzielne żeleźce, z którego grot środkowy jest długi i smukły, pozostałe zaś odginają się łukiem na boki tworząc jakby półksiężyc, wygięty bądź w górę bądź w dół. Skrzydełka owe, miały wiele przydatnych w boju funkcji jak pisze w swym dziele Sutze, raz to, nie pozwalały wniknąć broni zbyt głęboko w wątpia przeciwnika, co czyniło by ja trudną do wyrwania, innym razem można było nimi sparować wraży cios, a jeszcze innym, niczym hakiem ściągnąć z konia jeźdźca, gdy ramiona odgięte były w dół. Jak widać w boju to broń straszna, ale i na polowaniach bywa wielce przydatna zastępując bretońskim panom rohatynę.

Co się zaś tyczy partyzany, powstała ona gdzieś w republikach Tilei, z wyglądem różni się od runki, przede wszystkim tym ze grot środkowy ma krótszy za to szeroki, zaś boczne nie są tak długie i spełniają raczej funkcje ozdobne, dając zbrojmistrzom i złotnikom wielkie pole do popisu. Często zatem bywa że partyzanę zauważymy w rekach dworskich strażników w tileańskich pałacach. Jej uroda bowiem w niczym nie uwłacza przepychowi ich wnętrz.

Halabarda

Za moim przyjacielem Sutzem bakałarzem z Nuln, muszę zacząć od tego ze halabarda to kolejna broń mająca za swą kolebką gorące południe. Powstała prawdopodobnie gdzieś na terenach Estalii i przywędrowała dość szybko na północ, gdzie na całe wieki zdominowała pola bitew. A jest to broń straszna i warto o tym wiedzieć nim nieopatrznie zaatakujemy człeka dzierżącego ten z wyglądu nieporęczny oręż.

U zarania swej historii halabarda przypominała wielki topór z małym hakiem osadzony na długim drzewcu, jednak z biegiem czasu samo toporzysko, zmniejszało się pojawił się grot przypominający grot włóczni a hak stawał się większy. Dzisiejsza halabarda to broń o mocnym żeleźcu w kształcie topora, nierzadko o fantazyjnym kształcie, z długim szpicem kończącym drzewce i mocnym hakiem umieszczonym dla równowagi po drugiej stronie ostrza topora. W boju zatem można tym orężem, rąbać, a siła jest taka iż zdolna rozszczepić męża na dwoje, kłuć szpicem na podobieństwo piki lub włóczni, albo tez hakiem ściągać wroga z konia. Jest to wiec broń zarazem mocna ale i wszechstronna, wymaga jednak obu rąk by władać nią skutecznie, często jednak halabardnicy umieszczają na lewej ręce niewielką tarcze dla zacniejszej ochrony. Wiele jest rodzajów i kształtów halabard, zawsze jednak zachowują owe trzy elementy topór, szpic i hak. Wielka jest również ich różnorodność gdy idzie o jakość wykonania, od zwykłego plebejskiego rebidła, po kunsztowne, często skapujące ozdobami egzemplarze pałacowe czy oficerskie.

Gizarma i glewia

I znów bronie które wypadało by omówić pospołu ze względu na liczne podobieństwa zarówno w budowie jak i w pochodzeniu. Zdaniem wielu wybitnych bakałarzy historii obie miały za przodka mało romantyczne narzędzie rolnicze potocznie kosą zwane.

Najsampierw gizarma. Powstała prawdopodobnie gdzieś na ziemiach Tilei. Pierwotnie żeleźce tej broni przypominało długie łukowato wygięte ostrze na podobieństwo kosy kute, opatrzone mnóstwem haków i zadziorów rozłożonych nie wedle planu jakiegoś a zdawało by się jedynie kaprysem kowala który je kuł dyktowane. Taka konstrukcja sprawiała że broń to była
niepowtarzalna a każdo zostawiała rany paskudnie się jątrzące i poszarpane. Jednak z czasem wygląd Gizami poszedł ku ujednoliceniu, zniknęła większość haków, pozostało tylko kilka, upodabniając nieco gizarmę do halabardy jednak nie z ostrzem w kształcie topora ale raczej nóż przypominającym. Podobna jest tez maniera walki tą bronią, zdolna jest bowiem zarówno kłuć jak i rąbać, a haki pozwalają zerwać z konia jeźdźca i rozprawić się z nim gdy leży powalony u naszych stóp.

Glewia natomiast wywodzi się z Bretonii, gdzie zwie się często Cocteau, co nijak inaczej niż jako "nóż" tłumaczone być winno. Samo żeleźce przypomina czasem gizarmę, jednak skromniejsze jest w haki lub też w ogóle ich nie posiada, mimo różnic w wygładzie wielu jest pośród mężów uczonych, takich którzy uważają glewie jedynie za rodzaj gizarmy. Ja pozwolę sobie stanąć jednak po stronie tych którzy myślą inaczej. Bowiem w przeciwieństwie do gizarmy ostrze Cocteau zawsze jest gładkie, pozbawione haka co sprawia ze bronią ta można niezgorzej siec przeciwnika niczym szablą lub kordem umieszczonym na długim kiju co sprawia ze walczy się nią szybciej i zupełnie inaczej niż gizarmą.

Warto powiedzieć tu jeszcze o kosie bojowej, która nie raz uczyniona jest z owego narzędzia skutego na sztorc tak że powstaje coś na podobieństwo glewii jednak zupełnie pozbawione jej szlachetności.

Szydło

Szydło to broń której nie sposób pomylić z niczym innym, jest to broń straszna i wielce w boju skuteczna, a zarazem prosta i tania. Wygląda niczym długi wąski szpikulec osadzony na drzewcu, często oddzielonym od niego małym talerzykiem, któremu zawdzięcza swą nazwę, do złudzenia bowiem przypomina dzięki niemu szydło. Bronia to można jeno kłuć, co czyni ja idealna do walki ramie w ramie w ściśniętych szeregach. W krzepkich dłoniach mocne a zarazem wąskie ostrze grotu zdolne jest przekłuć większość litych zbroi, z kolczug i skórzni nie robi sobie zaś żadnej przeszkody. Jeśli wiec przyjdzie ci stanąć do walki z człekiem w nią zbrojnym, baczaj na jego ciosy, pancerz twój będzie bowiem dla ciebie marną osłoną.

Widły bojowe

Jako ze potrzeba matką jest wszelkiego wynalazku, nie dziwota więc, ze w chwilach zagrożenia chłopstwo brało za narzędzia i broniło swego życia i dobytku. Taki był z pewnością rodowód wideł bojowych. Broń ta jednak daleko ma już do swego przodka, kuta jest bowiem od razu do walki nie zaś pracy. Jej mocne zęby przypominają nieco runkę, jednak nie ma miedzy nimi takiej różnicy długości, są często niemal równe i zawsze odgięte ku górze, nigdy zaś w dół. Broń ta świetnie nadaje się do pchnięć, które przy odrobinie wprawy zostawia w ciele wroga nie jedną a kilka broczących krwią ran. A wprawny w niej knechta potrafi bez większego wysiłku wyłapać między ostrza wraży cios a i nie rzadko przekręcając energicznie broń, wytrącić mu pochwycony oręż z ręki. Zdarza się, choć rzadko, że z bronią ta chadza się na dzika, lub innego zwierza, nie jest ona jednak ku temu wymarzona ze względu na stosunkowo krótkie drzewce które trudno osadzić w ziemi równocześnie mierżąc nim w bestie. Zaznaczyć też warto, ze mimo swego
plebejskiego rodowody widły bojowe potrafią być orężem zdobnym i szlachetnych, wszystko zależy jedynie od zasobności jej posiadacza.

Pika

Niepodobna było by tu pominąć tej broni choćby już dlatego ze zyskuje ona coraz większą przychylność i można ja zobaczyć pod coraz liczniejszymi sztandarami. Pika to długa, licząca sobie nawet 5 metrów włócznia o krótkim masywnym grocie, nieraz ozdobionym u nasady pękiem barwnego włosia. Wielce jest skuteczna, gdy idzie o to by piechur dotrzymał pola konnemu
wrogowi. Tam gdzie halabardy i glewie były za krótkie i kopie jeźdźców dosięgały wojów nie dając im szansy ataku, pika okazuje się wystarczająca by zranić konia lub ugodzić jeźdźca nim ten cios zada. A i przeciw piechocie jest wielce przydatna, długie drzewce nie może bowiem być zbyt sztywne, i siłą rzeczy jest zatem elastyczne. Z jednej strony utrudnia to walką tymże
orężem, z drugiej zaś, wprawny pikinier potrafi broń swa tak rozbujać iż grot jej zatacza szalone okręgi, a furkoczące włosie zupełnie dezorientuje nacierającego wroga, wtedy jeno pchać wystarczy a grot piki uderza z nieprzewidywalnego kierunku wśród hurgotu włosia i samej tyczki.

Oszczep i dziryt

Nie tylko walce w zwarciu służy oręż drzewcowy, wiele jest jego odmian służących do miotania, z których najpopularniejsza są oszczepy i dziryty. Zawsze są one krótsze od swych kuzynów służących zwarciu, tak by łacniej i celniej szybowały, groty ich są natomiast na ogół krótkie i masywne, co zapewnia im znaczna siłę gdy uderzają w cel. Oszczepy są niemal tak stare jak sama włócznia, odkąd sięga ludzka pamięć służyły tak do walki jak i polowania, wiele jest ich rodzajów, jedna są smukłe i w miarę długie inne mają drzewca szeroki i krótkie. Siła i zasięg ich zależy jedynie od władającego nimi męża. Podobnie ma się z dzirytami, te jednak, na ogół są smuklejsze i krótsze od typowych oszczepów, są ponad to bronią raczej żołnierska i nie chadza się z nimi na zwierza. Donoszono mi za to nieraz, iż do ich miotania można użyć wydrążonego na podobieństwo rynny czy tez koryta kawałka drewna. Dziryt umieszcza się w owym łożu po czym wymachem ramienia wyrzuca się go w kierunku celu, nie jest to ponoć łatwe. Lecz pozwala miotać dalej i z większą siłą a co za tym idzie także celniej.

Kiścień

I na koniec zostawiłem sobie broń, która napawa mnie obrzydzeniem, lecz która zabrała już tylu szlachetnie urodzony jak i ich sług ze niepodobna przemilczeć jej istnienia. Jest to dzieło na wskroś plebejskie i tak podle w swej prostocie ze jeno chłop może tym władać. Całość składa się jeno z końskiej szczęki osadzonej na kawałku kija, za pomocą sznura czy też rzemieni, Mimo swego prymitywizmu broń ta jest przerażająco skuteczna, szarpie niemiłosiernie ciało, tak iż nawet jeśli od razu raniony nią ducha nie wyzionie, to pisana mu jest długa i bolesna rekonwalescencja a rany doskwierać mu będą jeszcze po latach.


Wybaczcie jeśli nie opisałem tu broni która was interesuje, jednakże takie jest bogactwo i różnorodność tego oręża że niepodobna opisać wszystkich, tym którzy natomiast narzekać pragną na brak toporów i młotów wszelakich, śpieszę donieść iż staną się one tematem kolejnej gawędy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Broń palna w Starym Świecie
Arkana oręża ogniem na wroga plującym, huku przy tem co niemiara czyniąc, ku powszechnej nauce przez skromnego sługę JWMI Karla Franza, mistrza Juliusza spisany.
O szpadach, rapierach, sztyletach, lewakach...
O tym czym Panie bez pysk na dworze za afront Pana zdzielą i o tem czym za kamstwo w zaułkach naszych miast pod żebro dostać można
O mieczach, szablach i ich kuzynach
Rzecz o tym co tnie, siecze i kłuje, czyli o mieczach, szablach i ich kuzynach

Komentarze


CE2AR
    hymm...
Ocena:
0
Całkiem fajny tekścik, w końcu coś, czego nie przeczytasz na: http://storyteller.xz.pl/ ;)
Dobrze teraz, do czego by tu się przyczepić hymmm... to szczegół ale:
"[Rohatyna] Poprzeczka owa wielce przydatna jest podczas polowań na dzika, temu tez służą rohatyny. Broń należy nastawić tak by zwierzę szarżując nadziało się na nią. A trzeba do tego nie mało odwagi, bowiem dzik biegnący na człeka przez las to widok straszny."
Poza nastawieniem należy zaprzeć narzędzie o ziemię inaczej szarżujący dzik czy niedźwiedź przywróci takiego chojraka.
15-01-2005 20:10
Norman
   
Ocena:
0
A tu sie mylisz, wielu było bowiem chojraków wyłapujących zwierza z biodra, czasem nawet urządzali sobie takie zabawy. Ale to fakt lepiej było zaprzeć, przy czym tekst to o broni a nie poradnik myśliwski.
15-01-2005 21:39
~Wojewoda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kolejny świetny artykuł Normana.
Trochę mnie tylko zastanawia skąd w gronie tych broni kiścień, jakoś mi tu niezbyt pasuje...
15-01-2005 22:12
Norman
   
Ocena:
0
Wbrew pozorom walczyło się kiścieniem raczej jak glewią niż jak toporem, o których będzie następnym razem...
15-01-2005 23:38
equilibrium
    Cudo
Ocena:
0
Dla mnie bomba! Wreszcie ktoś dokładnie opisał różnice pomiędzy większością broni dzrewcowych (z wyjatkiem halabardy bo tę zna każdy).Z wyjątkiem kilku literówek ten art jest świetny i wart polecenia każdemu fanowi Starego Świata i Wiedźmina...
16-01-2005 14:27
Corpus
    Genialny...
Ocena:
0
cudowny, poprostu świetny... avatar :P
Artykuł też bardzo dobry, chociaż jak zwykle sam napisałbym lepszy ;)
16-01-2005 18:06
ram
   
Ocena:
0
Przyjemnie się czyta. Dobry i naprawdę przydatny tekst. Rzeczywiście raczej niewielu graczy pamięta podział i rodzje broni drzewcowej - teraz mamy niezłe kompendium :)
Co do kiścienia - pamiętać należy, że kiścień to także bicz bojowy, korbacz. I pewnie to miał na myśli Wojewoda. Rohatyna natomiast nie jest bronią stricte myśliwską. Chociaż na polach bitew upowszechniła się ok. XVII w. głównie jako broń lekkiej jazdy.
I jeszcze: "Rohatyna obok dzidy jest uważana za praformę lancy ułańskiej." (za Kwaśniewiczem).
16-01-2005 21:12
Norman
    Jak najbardziej zgodze sie Ram..
Ocena:
0
... ale w realiach warhammera może występować jeszcze jako broń głównie myśliwska, a faktem jest że wszystko czym da sie położyć zwierza nada sie tez i na człeka.
Co do kiścienia owszem, tu jedna nazwa opisuje dwie rózne zupełnie bronie.
17-01-2005 00:21
ram
   
Ocena:
0
Jasne. I jeśli zawracamy sobie głowę historią, to zdaje się, że w okresie, któremu odpowiada młotkowy wiek XXVI, rohatyna była bronią raczej myśliwską.
17-01-2005 00:54
CE2AR
   
Ocena:
0
-"A tu sie mylisz"
-"Ale to fakt lepiej było zaprzeć"

Zupełnie jak Miler w wywiadzie kilka lat temu:
-Może pan odpowiedzieć, używając słowa tak lub nie?
-Nietak należy to rozumieć... ;)
18-01-2005 13:57
~Szymon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Świetny artykuł. Czekam z niecierpliwością na kolejne.
19-01-2005 17:31
Kozmoor
    nice:))
Ocena:
0
Cezar, bezsensownie się czepiasz.
Przeczytaj jeszcze raz odpowiedź Normana. Moze zrozumiesz ;)

Artykuł bardzo ciekawy.
Osobiście ujęły mnie dwie bronie - runka i gizarma. :)

Natomiast mam dwie uwagi krytyczne:

- Bardzo ciekawy artykuł źródłowy, ale moim zdaniem przydałoby się przełożenie tych broni do warhammerowej mechaniki.Rozpisać odpowiednio bonusy i minusy (szczególnie potrzebne jest to moim zdaniem w sosunku do broni "wielofunkcyjnych", np. tych o których napisałem powyżej.

- bardzo ciesza mnie wspomienia o plebejskim uzbrojeniu (końska szczęka ) ale gdzież Normanie jest nasza broń narodowa? gdzież nasza
"nasztorcosadzana"? ;) ;) ;)
05-02-2005 20:43
Rebound
    Szydło.
Ocena:
0
Wszystko super-ekstra :), choć mam jedno pytanie, które ciągle mnie mierzi - po co na szydle ten talerzyk? Czyżby po to, żeby ostrze nie zagłębiało się zbytnio w ciało/zbroję?
08-02-2005 09:37
Norman
    Kozmorze i Reebondzie :D
Ocena:
0
Te artykuły to przegląd broni a nie jej szczegółowe kompendium, często trzeba ociosać je by nie były za długie, z tego artu wyleciało kilkanaście egzemplarzy, miedzy innymi i kosa bojowa. Ale to nie znaczy że sie o niej nic nie pojawi. Kiscień załapał się dlatego, że w kolejnym artykule bedzie o innej broni zwanej kiścieniem ale całkowicie odmiennej budową, dlatego zamieściłem tu opis plebejskiego kiścienia, aby graczom nie pomieszało sie zupełnie.

Co do statystyk, na stronie staramy sie unikać mechaniki, nastawiając na opowieść. Ale możemy pokusić sie na forum o jakieś zestawienie. jak tylko znajdzie sie odrobina czasu.

Ree - sam sobie odpowiedziałeś, chodziło głównie o to żeby oręż nie utkwił w wątpiach wroga, ale talerz chronił tez rękę znajdująca sie bliżej ostrza, przed ciosami wroga. Przy czym zdarzały sie szydła zupełnie go pozbawione. Chyba w Krakowie na Wawelu jest taki egzemplarz.
09-02-2005 16:48
~CEZAR

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Cezar, bezsensownie się czepiasz.
Przeczytaj jeszcze raz odpowiedź Normana. Moze zrozumiesz ;)"
Kozmoor, bezsensownie się czepiasz to był tylko żart ;)
17-02-2005 16:25
~Koteczek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hm... jestem tu świerzy, więc zapytam, bo ze względu na słaby dostęp do netu nie mam za wiele czasu - czy był już jakiś tego typu artykuł o mieczach?? Jeśli nie, to chętnym jest do stworzenia takowego, o mieczach tak w starym świecie używanych, jak i kitajskich czy nippońskich. A jeśli gawęda tako już się pojawiła, postaram się kompedium skrótowe broni dalekowschoniej stworzyć, bo tam właśnie jako Mistrz Gry przygodę prowadzę.
20-02-2005 20:04
~CEZAR

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Był, o mieczach i innych tym podobnych w Starym Świecie (adres: http://wfrp.polter.pl/czytaj.php?id=27&dzial=Przewodnik
oraz o lżejszej broni "mieczopodobnej" adres: http://wfrp.polter.pl/czytaj.php?id=27&dzial=Przewodnik), ale o niczym ze wschodu nie było. Radziłbym pogadać z Furiathem (prowadzącym ten dział) jego emajl: [email protected] (chyba się nie obrazi że podaje jego dane w końcu są ogólnodostępne ;))
22-02-2005 15:50
~Azares

Użytkownik niezarejestrowany
    Trza sie przywalić...
Ocena:
0
Czasami tak bywa że człowiek nie chce ale musi się przywalić. W tekście na temat broni jest wiele błedów technicznych. Po prostu zawsze chodzi o jedno niedoczytanie. Najbardziej wali we mnie ten kiścień. Przecież to jest inna nazwa korbacza czyli po[pularnej kulki na łańcuchu przytwierdzonej do drewnianego trzonka. Kiścień o którym ty napisałeś to typowa bron kozaków zaporoskich. Była to dolna szczęka końska przytwierdzona rzemieniami do drewnianego trzonka. Mam nadzieje że kolejny tekst będzie lepszy. Pozdrawiam autora. Prosze się nie zrażać.
14-03-2005 12:29
~acocietoobchodzi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
artykol spoko ale przyczepie sie do rohatyny bo obrazek jest absolutnie nie adekwatny do rzeczywistosci. rohatyna to taka prumitywna dzida ale nie tyle z poprzeczka co z hakiem. jest on prostopadly do ostrza rohatyny. w kwesti polowań niewiele to zmienia ale jezeli chodzi o walke to nawet bardzo. poprzeczka bowiem niewiele daje a hakiem mozna sciagnac kogos z konia i potem dobic ostrzem. ale poza tym zajefajny artykulik
31-03-2005 21:45
~Norman...

Użytkownik niezarejestrowany
    ech kiścień...
Ocena:
0
Otóż broń którą opisałem również zwała sie kiścieniem ( to za Sz. Kobylińskim i panem Żygulskim) a że i korbacz tak zwano to inna sprawa, na niego bedzie miejsce w innym arcie. Co do rohatyny jest wiele rysunków i z hakiem i z poprzeczką.

Pozdrawiam
02-04-2005 13:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.