» Recenzje » Nowicjuszka - Trudi Canavan

Nowicjuszka - Trudi Canavan

Nowicjuszka - Trudi Canavan
Drugie tomy trylogii mają do siebie to, że stanowią swoisty przerywnik pomiędzy wprowadzającą nas w daną historię częścią pierwszą a wieńczącą opowieść częścią trzecią. Dlatego też przed autorem (a w tym wypadku, autorką) pojawia się dodatkowe zadanie. Oprócz tego, że spoczywa na nim ciężar przynajmniej dorównania poprzedniemu tomowi (no i tego, żeby po prostu napisać dobrą książkę), należy zadbać o dwa istotne elementy. Po pierwsze, pisarz musi uważać, aby nie zanudzić czytelnika zbytnim rozwlekaniem rozpoczętych wcześniej wątków - owszem, główne danie, czyli oś opowieści, zostaje ta sama, ale nie zaszkodzi podać go z innymi dodatkami. Po drugie, należy umiejętnie igrać z odbiorcami, tak aby nie zdradzić za dużo z rozwoju głównego wątku, ale jednocześnie nie zirytować ich zbytnią lakonicznością w tej kwestii.

Trudi Canavan miała przed sobą jednak jeszcze jedno wyzwanie. Otóż Nowicjuszka to zaledwie jej druga powieść. Poprzednia, Gildia Magów, była jej książkowym debiutem. Wprawdzie wcześniej pochodząca z kraju kangurów autorka została uhonorowana nagrodą Aurelias w kategorii "najlepsze opowiadanie fantasy", ale mimo wszystko można było ją zaliczyć do grona literackich żółtodziobów (tym bardziej, że owe wyróżnienie zostało przyznane przez magazyn, w którym pisarka pracuje). Canavan musiała więc nie tylko sprostać presji kontynuacji i udowodnić, że tom pierwszy nie odniósł sukcesu za nic, lecz jednocześnie pokazać, że wciąż się rozwija, a debiutancka powieść nie była szczytem jej możliwości.

Czy Nowicjuszka podołała ciężkiemu zadaniu stojącemu przed drugim tomem? Raczej tak. Bardzo dobrym posunięciem było praktyczne porzucenie wątku nieufności głównej bohaterki, Sonei, do magów, ponieważ to właśnie brak konsekwencji w tej materii w dużej mierze wpływał na niedopracowaną kreację jej postaci. Jednocześnie pani Canavan zdecydowanie zmniejszyła ilość przemycanych na kartach powieści populistycznych sloganów (walka z ubóstwem, zniwelowanie podziałów społecznych), umiejętnie wplatając jedynie minimalną ich ilość w przemyślenia Sonei. Dzięki temu nie stanowią one już pasujących jak pięść do nosa wtrąceń, a wręcz przeciwnie – przysłużyły się pogłębieniu charakteru tytułowej nowicjuszki.

Ciężar powieści przeniesiony zostaje na dwie główne osie fabuły. Ciekawszą z nich jest wątek Mistrza Dannyla – sympatycznego maga, niegdyś podopiecznego Rothena, który zostaje awansowany na stanowisko Drugiego Ambasadora Gildii w Elyne, a de facto staje się kimś w rodzaju szpiega. Jego zadanie polega na wyruszeniu śladem podróży Wielkiego Mistrza, które odbył on jeszcze przed objęciem urzędu, i zgromadzeniu jak największej ilości danych na temat celu tej wyprawy. Nieco gorzej na tle przygód Dannyla wypada relacja z pierwszego roku nauki Sonei w Gildii.

Przyznam, że trochę obawiałem się, iż autorka może zechcieć zafundować czytelnikom powtórkę cyklu o Harrym Potterze z lekką domieszką Ziemiomorza Ursuli K. Le Guin, ale na szczęście tak się nie dzieje. Samo podejście do magii może nie jest wyjątkowo oryginalne, ale może zaciekawić. Niestety, dobre wrażenie psuje przerysowana postać głównego antagonisty głównej bohaterki – Regina. Postępowanie, a dokładnie motywy jego działań pozostają dla mnie nieodgadnione (rozumiem, że można być złośliwym, ale zachowanie bohatera zostało zdecydowanie przekolorowane). Na szczęście z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz lepiej, głównie dlatego, że zaczepki względem Sonei stają się ciekawsze, a reakcje dorosłych magów zyskują wyjaśnienie. Przede wszystkim jednak dzięki temu wątkowi książka zyskała emocjonujący finał - czyli to, czego brakowało pierwszej części.

Jedynym minusem fabuły jest zbytnie zepchnięcie na bok wątku Wielkiego Mistrza - a w końcu jest to Trylogia Czarnego Maga, czyli właśnie Akkarina. Ciekawe byłoby odkrycie motywów kierujących naczelnym magiem Gildii. Owszem, na sam koniec czegoś się dowiadujemy, ale zabieg ten przypomina rzucenie głodnemu psu gołego gnata – byle tylko był cicho. A szkoda, bo Akkarin jest wyjątkowo intrygującą postacią. Na plus autorce można jednakże policzyć fakt, iż skutecznie podsyca ona nasze wątpliwości - nie wiadomo, czy Wielki Mistrz jest rzeczywiście zły, czy też kieruje nim jakaś wyższa konieczność.

Jak widać, pod względem fabuły Nowicjuszka nie może stanowić działa samodzielnego (jak na przykład kolejne tomy Kronik Kresu Paula Stewarta), gdyż wyraźnie widać, że jest jedynie jednym z elementów większej całości. Na szczęście, pani Canavan nie zdecydowała się na zakończenie drugiej części żadnym cliffhangerem, dzięki czemu powieść przynajmniej w pewnym sensie stwarza pozory historii zamkniętej.

Jeżeli chodzi o język, od czasu Gildii Magów praktycznie nic się nie zmieniło. Nadal nieco drażnić może dziwna maniera stylizowania dialogów na przemowy okolicznościowe, ale przynajmniej mniej irytująca stała się stosowana przez pisarkę kursywa, podkreślająca kluczowe wyrazy - być może jest to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Ogólnie ani pani Canavan, ani korektorom nic zarzucić nie można, chociaż przyznam szczerze, że w przypadku blisko siedmiusetstronicowej powieści poprawność języka może nie wystarczyć – prawdopodobnie przydałoby się skrócić niektóre opisy, poprawić dialogi, nieco dopracować zamieszczony na końcu słowniczek.

Na wspomnienie zasługuje oprawa graficzna książki, czyli ilustracja na okładce. Według mnie, jest zdecydowanie gorsza od tej zdobiącej pierwszy tom. Przede wszystkim nie spodobał mi się sposób pokazania twarzy – zastosowany półcień zamiast wprowadzić nutkę tajemniczości sprawił, że stała się ona nienaturalna. Osobną kwestią pozostaje trzymany przez bohaterkę kij – nie przypominam sobie, aby którykolwiek z magów miał laskę czy różdżkę.

Podsumowując, Nowicjuszka na pewno jest lepsza od pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga, Gildii Magów. Powieść zawiera w sobie dużo więcej akcji, i chociaż nadal nie jest to poziom zadowalający, tom drugi czyta się dużo lepiej. Dobre wrażenie psują jednak przydługie opisy i rozwlekanie nieistotnych spraw, niekiedy fatalne kreacje postaci (Regin), a także sztuczne i patetyczne dialogi. Mimo to, część druga pozwala przypuszczać, że zwieńczenie trylogii będzie bardzo emocjonujące, a na pewno więcej w nim będzie magii i pojedynków.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
8.01
Ocena użytkowników
Średnia z 71 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Nowicjuszka (The Novice)
Cykl: Trylogia Czarnego Maga
Tom: 2
Autor: Trudi Canavan
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Autor okładki: Patryk Lubas
Wydawca: Galeria Książki
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 kwietnia 2008
Liczba stron: 650
Oprawa: miękka
Format: 195 × 125 mm
ISBN-13: 978-83-925796-1-8
Cena: 37,50 zł



Czytaj również

Nowicjuszka
Ceremonia Przyjęcia
Uczennica Maga
Rozdział 1
Wielki Mistrz - Trudi Canavan
Koniec końcem nie będący
- recenzja
Wielki Mistrz - Trudi Canavan
Koniec wieńczy dzieło
- recenzja

Komentarze


~Paula

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Popieram autora recenzji - "Nowicjuszka" jest dużo lepsza od "Gildii magów". Jednak mi bardziej przypadł do gustu wątek o Sonei, ten o Dannylu często wręcz nudził. W recenzji jest wspomniane o "przydługich opisach" i te opisy znajdują się głównie w wątku o Dannylu - okropnie spowalniają akcję. Rzeczywiście, postać Regina była denerwująca - pani Canavan nie przybliża nam tego bohatera, nie ujawnia tak do końca motywów jego działania - Regin jest wyjątkowo płytką postacią, określona jednoznacznie jako ta zła, bez żadnych wątpliwości. Nie da się ukryć, że dialogi nie są mocną stroną australijskiej autorki, są nienaturalne, sztywne. Jednak książkę czyta się dobrze - dużo więcej akcji niż w I tomie.
I jeszcze wątek Wielkiego Mistrza - wcale nie jest zepchnięty na bok! Prawda, nie jest głównym, jednak cały czas przeplata wszystkie inne wątki. Akkarin odegrał swoją rolę w tej części i wcale nie była ona bez znaczenia. A argument, że przecież jest to Trylogia Czarnego Maga, więc Canavan powinna nam zdradzić motywy jego działania sam się obala - skoro jest to trylogia o Akkarinie, więc ten wątek ma największe znaczenie i logiczne jest chyba, że zostanie rozwiązany na końcu całej historii. Końcówka jest naprawdę emocjonująca i jest to duży plus dla tej części. Część prawdy o Czarnym Magu zostaje ujawniona na ostatnich kartach książki (tutaj zostało to nazwane "rzuceniem głodnemu psu gołego gnata"), a wg mnie zostało to zagrane po mistrzowsku. Nie chcę tu zdradzać zakończenia, więc powiem tylko, że coś co dotychczas braliśmy za pewnik, zostaje tam poddane w wątpliwość - na samym, samiutkim końcu książki - i pozostaje nam ogromny niedosyt, który jest gwarantem tego, że sięgniemy po kolejny tom.
10-05-2008 00:31
MorfiQ
   
Ocena:
+1
Przesłanki co do "tajemnicy" Akkarina tak na prawdę przewijają się przez prawie całą powieść podczas rozmów z Lorenem, a zwłaszcza w jej drugiej części. Autorka powoli buduje nastrój niepewności, a na koniec domysły się sprawdzają, lub nie. Moje się sprawdziły. Dlatego zakończenia nie nazwałbym "rzuceniem głodnemu psu gołego gnata", a raczej niewielką kulminacją i zwięczeniem drugiego tomu powieści.

Co do wątków. Mnie osobiście wątek Dannyla przytłaczał wspomnianą przez Paulę ilością opisów, aczkolwiek jeśli przymrużyć na to oko może się wydać, że jest interesujący i prowadzi do odkrycia wielkiej tajemnicy. Jednakże jak dla mnie tej tajemnicy jest za mało. Dannyl podróżuje, a tych tajemnic jakoś tak mało. Niby czegoś się dowiadujemy, ale ja czułem pewien niedosyt. Mam nadzieję, że w trzecim tomie będzie więcej poszukiwań, starych pergaminów itd. ;)
Wątek Dannyla na pewno wzbogaca motyw homoseksualny, który został ciekawie potraktowany, choć momentami miałem wrażenie, że autorka znowu moralizuje czytelnika, tym razem mówiąc o tolerancji. Jednak jakby na to nie patrzeć ten motyw jest urozmaiceniem i swego rodzaju innowacją, co można tłumaczyć jego kontrowersyjnością.

Wątek Sonei podobał mi się początkowo bardziej, jednak w miarę czytania jej przygody tracą swą ciekawość. O ile na początku walka o przetrwanie wśród uczniów byłą ciekawa, to potem robiła się po prostu nudna, zwłaszcza, że ciągle przebiegała w ten sam sposób. Regin jako postać, jak wspomniano wyżej jest tak płaski, że aż strach. Pojawia się, uprzykrza życie i znika. Ten schemat powtórzony dwa, czy trzy razy może być interesujący, ale za dziesiątym razem robi się nużący. Może w kolejnej części autorka powie o Reginie coś więcej.
Jeśli jestem przy Reginie to raziła mnie to, że jest takim prostakiem. Jego żarty są niewyszukane, szczeniackie i w ogóle jakieś takie... no głupie. Mnie osobiście się absolutnie nie podobały. Może dlatego, że ciągle zadawałem sobie pytanie "po co on to robi?".

Wcześniej wspomniano o dialogach. Powiem szczerze, że mnie jakoś strasznie nie kuły w oczy, może i są nieco sztuczne, ale do przełknięcia i raczej nie powinny psuć przyjemności z czytania.

Odniosę się jeszcze do zarzutów jakoby to było za mało o Akkarinie. Czego zatem autor recenzji się spodziewał? Że wszystko zostanie położone na tacy, bo nie rozumiem tych zarzutów? Wątek Czarnego Maga jest akurat dawkowany w odpowiedni sposób. Przewija się on przez całą powieść, odsłaniając co rusz jakiś kawałek tajemnicy. Ciekawią tez plany Akkarina co do Sonei, jak i motywy nim kierujące. Jak dla mnie dawkowanie wątku Wielkiego Mistrz jest zadowalające. Z jednej strony budzi ciekawość, z drugiej zaspokaja ją choć częściowo.

Na koniec powiem, że podobnie jak przedmówcy uważam tom drugi za lepszy od tomu pierwszego. Mam nadzieję, że tom trzeci będzie jeszcze lepszy.
11-05-2008 23:04
~mentek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
Seria jest świetna, nie mogę doczekać się trzeciego czyli ostatniego tomu, aczkolwiek raził mnie wątek Danylla! Nie dosyć, że jest nudny to jeszcze w dodatku o gejach! Przepraszam jestem bardzo tolerancyjny, ale niestety nie w stosunku do gejów. Jedynie za ten chory wątek psujący całą atmosferę świata przedstawionego autorka ma u mnie duży MINUS !
26-05-2008 18:02
~Paula

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Naprawdę ciekawe ksiązki. Ciesze sie że na to trafiłam! a wątek Czarnego Maga przewija się bardzo dyskretnie i narastająco już od I części. Nie podzielam teorii "rzucania głodnemu psu" itd
Ciekawi mnie dlaczego z każdym pojawieniem sie Akkarina ludzie wyczuwają powiew "chłodnego powietrza" Canavan w taki dyskretny sposób przemyca różne ciekawostki, pozornie nie istotne a jednak mają swój ciężar. Bardzo sie cieszę, że nie podaje wszystkiego "na talerzu".
27-05-2008 16:12
~Paula

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Naprawdę ciekawe ksiązki. Ciesze sie że na to trafiłam! a wątek Czarnego Maga przewija się bardzo dyskretnie i narastająco już od I części. Nie podzielam teorii "rzucania głodnemu psu" itd
Ciekawi mnie dlaczego z każdym pojawieniem sie Akkarina ludzie wyczuwają powiew "chłodnego powietrza" Canavan w taki dyskretny sposób przemyca różne ciekawostki, pozornie nieistotne a jednak mają swój ciężar. Bardzo sie cieszę, że nie podaje wszystkiego "na talerzu".
27-05-2008 16:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.