» Recenzje » Nowa dusza cesarza

Nowa dusza cesarza


wersja do druku

Gdzie się kończy kłamstwo a zaczyna sztuka?

Redakcja: Camillo

Nowa dusza cesarza
Brandon Sanderson – autor kojarzony przede wszystkim z opasłymi tomiszczami – nowelą Nowa dusza cesarza udowodnił, że również z krótszą formą radzi sobie całkiem nieźle. Przyjrzyjmy się więc, za co właściwie dostał nagrodę Hugo w 2013 roku.

Shai poznajemy, kiedy próbuje wykoncypować sposób ucieczki z więziennej celi. Jest Fałszerką, niezrównaną mistrzynią fachu, którego granice wykraczają daleko poza tworzenie zwykłych falsyfikatów. Otóż potrafi ona – poprzez duszpieczęcie – przepisywać historię przedmiotów, co ma namacalny wpływ na ich teraźniejszy wygląd. Na dzień przed planowaną egzekucją odwiedzają ją Arbitrzy, najważniejsi politycy w cesarstwie, i składają jej propozycję nie do odrzucenia. Zachowa życie i odzyska wolność, jeśli uda jej się podrobić duszę cesarza.

Sandersonowi przy okazji omawianej noweli udała się sztuka, która do tej pory sprawiała mu pewne trudności. W przeciwieństwie chociażby do cyklu Ostatnie królestwo, tutaj Amerykanin zamknął całą historię – której potencjał bez przeszkód wystarczyłby na powieść lub nawet trylogię – w zaledwie stu stronach. Ale co być może jeszcze ważniejsze, szczególnie w perspektywie nieprawdopodobnej wręcz płodności tego autora, Sanderson wyraźnie poprawił swoje pióro (aczkolwiek niewykluczone, że wrażenie to po części jest zasługą świetnego tłumaczenia). W końcu kreowany przez niego świat ożywa kolorami i dźwiękami, bohaterowie zaś przestali przypominać kukły wygłaszające kwestie na teatralnej scenie. Opisy są bardziej plastyczne, przejścia do mowy pozornie zależnej mniej rzucają się w oczy, a całość nie jest wypchana słowną watą, sztucznie wydłużającą lekturę.

Jednakże to nie styl decyduje o sile tej noweli, a oryginalne pomysły i ciekawi bohaterowie. Szczególnie ci ostatni wybijają się na tle wcześniejszych kreacji wymyślanych przez Sandersona, które – oględnie mówiąc – pozostawiały sporo do życzenia. Choć Nowa dusza cesarza jest tylko nowelą, tym razem nawet postacie drugoplanowe potrafią przykuć uwagę, nie wspominając już o trzech głównych aktorach. Obdarzona nietuzinkowym charakterem Shai to klasa sama w sobie i choć bazuje na bardzo lubianym przez autora archetypie łotrzyka, to nie powiela utartych schematów. Niewiele ustępuje jej Gaotona, jeden z Arbitrów, który choć pojawia się jedynie epizodycznie, to odgrywa ogromną rolę w fabule, a jego poglądy stają się przyczynkiem do dysput o tym, czy fałszerstwo można traktować na równi ze sztuką. Natomiast trzecią postacią, którą poznajemy niemal od podszewki, mimo że przez większość fabuły pozostaje martwa, jest sam cesarz – niezwykle interesująco wypada zderzenie wyobrażeń osób postronnych na jego temat, niby obiektywnych relacji, z końcowym efektem pracy Fałszerki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Barndon Sanderson zdobył uznanie czytelników m.in. dzięki temu, że co rusz prezentuje nowe, zwykle bardzo oryginalne i dobrze przemyślane systemy magiczne. Nie inaczej jest tym razem. Najważniejszym novum stanowiącym oś fabularną noweli są wspomniane już duszpieczęcie. Wytwarzający je Fałszerze rzeźbią skomplikowany symbol, w którym przepisują historię danego przedmiotu; odciśnięcie takiej pieczęci ma fizyczny wpływ na tenże obiekt. Działa to na zasadzie uwolnienia zaprzepaszczonego z jakichś względów potencjału. I tak np. rozbite okno o krzywej ramie może stać się pięknym witrażem, jeśli tylko wpisać w jego historię, że po tym, jak kamień zbił szybę, naprawą zajął się uznany fachowiec, który zechciał nie tylko pozbyć się szkód, ale również uczynić owe okno dziełem sztuki. Jeśli zaś pieczęć pęknie – ponieważ zmiany były zbyt duże lub zbyt mało prawdopodobne (na przykład próba przemiany starego taboretu w zdobne drzwi jest z góry skazana na porażkę) – przedmiot wraca do stanu wyjściowego.

Tak przedstawiony system magiczny stanowi zaproszenie do rozważań koncentrujących się na dwóch łączących się ze sobą tematach: naturze sztuki i kłamstwa. Shai uważa się bowiem za artystkę, która zdołała opanować jedną z najtrudniejszych i najbardziej wymagających sztuk – fałszerstwo. Dlatego niezwykle intrygująco prezentują się dyskusje protagonistki z Gaotoną, który szybko dostrzegł i docenił malarski geniusz fałszerki, będącej w stanie podrobić obraz jednego z największych mistrzów malarskich tego fikcyjnego świata. Nie potrafi jednak zrozumieć, dlaczego tak utalentowana malarka poświęciła życie tworzeniu fałszywek, zamiast skupić się na malowaniu własnych arcydzieł – Gaotona nie dopuszcza do siebie myśli, że z perfekcyjnej podróbki można być równie dumnym, co z oryginalnego dzieła sztuki. Pojawia się więc pytanie: czy doskonała podróbka stawia fałszerza na równi z pierwotnym twórcą? Wszak, by stworzyć idealną imitację fałszerz musi osiągnąć poziom co najmniej równy autorowi, a być może nawet go przewyższyć – kto więc ostatecznie jest większym geniuszem?

Nie mniej frapująco jawi się kwestia przyzwolenia na kłamstwo w formie fałszerstwa. Choć Shai traktowana jest przez większość czasu jak najpodlejsza przestępczyni, a jej profesja określana jako plugawa lub bluźniercza, fałszywki i tak są bardzo popularne w świecie przedstawionym. Pełno ich również nawet w cesarskim pałacu – łatwiej bowiem dzięki duszpieczęci przemienić byle jaką ceramiczną wazę w porcelanowe cudo, niż płacić za dzieła sztuki. Szybko staje się więc jasne, że fałszerze są opluwani wszem i wobec, ponieważ tego wymaga konwencja, ale jeżeli na podróbce można zaoszczędzić lub się wzbogacić, kompas moralny zaczyna szwankować. Hipokryzja osiąga apogeum w knowaniach najpotężniejszych osób w państwie – wszyscy Arbitrzy (z wyjątkiem Gaotona) próbują przekonać Shai, by zmodyfikowała nową duszę cesarza na ich korzyść. Okazuje się więc, że jeśli już łamie się największe tabu, bo tym właśnie jest sfałszowanie duszy człowieka, można pójść jeszcze o krok dalej i uformować takiego nieszczęśnika wedle własnego widzimisię niczym glinianą lalkę, tym samym wkraczając na tereny zarezerwowane dla istot boskich.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ale Nowa dusza cesarza to nie tylko wiarygodne postacie i motywy mogące zmusić do dalszej refleksji. Sanderson zadbał też, by czytelnik ani przez chwilę nie nudził się podczas lektury. Fakt ten należy uwypuklić tym bardziej, że stanowcza większość noweli to przemyślenia Shai i jej rozmowy z dość wąskim gronem postaci – nie stanowi to jednak wady. Autor pozytywnie zaskakuje przede wszystkim żywymi, skrzącymi się od humoru i ciętych ripost dialogami, których na próżno szukać w jego poprzednich tekstach. Widoczna na tym polu poprawa wprost oszałamia. Na uwagę zasługuje również kompozycja noweli, doskonałe wyważenie wszystkich elementów, które są niezbędne, by nie pozwolić czytelnikowi oderwać się od lektury – pod koniec trafiła się nawet świetnie napisana scena akcji. 

Biorąc pod uwagę wszystko powyższe nie dziwi fakt, że Nowa dusza cesarza została wyróżniona tak prestiżową nagrodą jak Hugo. Brandon Sanderson przy tej okazji udowodnił, że z gatunku jakim jest fantasy można jeszcze wycisnąć coś świeżego i oryginalnego, nie popadając przy tym w przesadę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Słowa Światłości
Prawdziwie epickie fantasy
- recenzja
Warkocz ze Szmaragdowego Morza
Sanderson w stylu baśniowo-przygodowo-prześmiewczym
- recenzja
Zaginiony metal
Godne pożegnanie z Drugą Erą Zrodzonego Z Mgły
- recenzja
Rytm wojny. Tomy 1 i 2
Potęga nauki
- recenzja
Odprysk świtu
Ahoj morska przygodo
- recenzja
Tancerka Krawędzi
Zwinka na pierwszym planie
- recenzja

Komentarze


Nivellen89
   
Ocena:
+3

Warto dodać, że "The Emperor's Soul" rozgrywa się w tym samym świecie co "Elantris".

http://brandonsanderson.com/books/elantris/the-emperors-soul/

10-11-2014 20:10
Asthariel
   
Ocena:
+2

Popieram Piotra w 100 %, nowelka jest naprawdę warta przeczytania, i dobrze się dzieje, że Sanderson dość czesto pisze również krótsze dzieła.

11-11-2014 09:12
Clod
    @Nivellen89
Ocena:
0

Dziękuję za tę uwagę! Rzeczywiście, nowela rozgrywa się w świecie znanym z Elantris. Możliwe, że czytelnicy znający Elantris znajdą jakieś dodatkowe smaczki, które mi z powodu nieznajomości debiutanckiej powieści Sandersona umknęły :)

11-11-2014 10:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.