» Recenzje » Noteka 2015 - Konrad T. Lewandowski

Noteka 2015 - Konrad T. Lewandowski


wersja do druku

Czyli fantastyczna nierówność

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Noteka 2015 - Konrad T. Lewandowski
Nie jestem fascynatem fandomowych wojenek i pojedynków na Usenecie, niemniej nawet taki laik jak ja wie, że Konrad T. Lewandowski, zwany też Przewodasem, jest postacią bardzo kontrowersyjną. Zarówno jego poglądy na środowisko pisarzy fantastycznych, jak i jego opowiadania wielokrotnie były przedmiotem zaciekłych dyskusji. O ile wielbiciel fantastyki nie musi mieć wyrobionego zdania na temat intencji organizatorów nagrody im. Janusza Zajdla, o tyle Notekę 2015 znać powinien.

Recenzowany przeze mnie egzemplarz to najnowsze wydanie kultowego zbioru. Zawiera ono jedenaście opowiadań, których poziom jest dosyć nierówny, o czym zaraz. Wszystkie teksty łączy obecność najbardziej znanej ze stworzonych przez Lewandowskiego postaci, czyli pracującego dla brukowych "Obleśnych Nowinek" geniusza nauk ścisłych - Radosława Tomaszewskiego.

Autor rozpoczyna mocnym kopem, a jest nim Pacykarz. Wpisanie postaci szalonego rzeźnika (bo jak inaczej nazwać terrorystę, który tworzy "obrazy" podkładając bomby w ruchliwych miejscach miasta?) w scenerię lekko zdegenerowanej Warszawy przyszłości, to strzał w dziesiątkę. Autor wyszydza mentalność ludzi ogłupiałych w pogoni za sensacją, a przy okazji serwuje nam wyśmienitą rozrywkę- dawno nie czytałem tak dobrej fabuły opisującej śledztwo dziennikarskie. Niestety, już na początku wychodzą na wierzch pewne pisarskie grzechy, a głównym jest brak realizmu i nie chodzi mi tu bynajmniej o to, że przez całą książkę przewijają się motywy w rodzaju podróży po innych "wymiarach" etc. Przy całej swojej imponującej wiedzy, autor zdaje się nie znać przeciętnych ludzi. Oprócz głębokiej pogardy dla ich obyczajów i odruchów, Lewandowski (bo redaktor Tomaszewski jest jego alter ego, jeśli się nie mylę) potrafi pisać o jakimś trudnym, uniwersyteckim terminie dziwiąc się zarazem, dlaczego normalny człowiek go nie rozumie. Gdy już główny bohater zniża się do poziomu "szaraków", zaczyna mówić dziwnym, trochę niewiarygodnym językiem, który ma udawać mowę potoczną. Powyższe wady nie zmieniają faktu, że Pacykarz to kawał świetnej roboty.

Potem jest jeszcze lepiej, gdyż mamy przyjemność zanurzyć się w świat nagrodzonej nagrodą Zajdla tytułowej Noteki 2015. Jest to oryginalna wizja interwencji wojsk amerykańskich w Polsce. Nasza ojczyzna zostaje oczywiście uratowana przez dzielnego Tomaszewskiego, który wprowadza w życie coś, co nazywa "taktyką chaosu". Dzięki specyficznej organizacji wojsk, inwazja bogatych w najnowocześniejsze technologie jankesów zostaje odparta. Wiele już peanów wygłoszono na cześć tej opowieści. Jest to lektura konieczna dla każdego, kto chce się mienić mianem znawcy polskiej fantastyki.

Niestety, kilka następnych opowiadań nie trzyma już tak wysokiego poziomu. O ile Półmisek ze swoją ciekawą wizją manipulowania rzeczywistością daje do myślenia, o tyle Ogień i Synara, w której "Obleśne Nowinki" zostają zmienione w czasopismo literackie, nie są już tak interesujące. Być może to przez kontrast ze świetnym początkiem, ale pierwsze z wymienionych opowiadań w dość prymitywny sposób pastiszuje idee feminizmu i odwołuje się do najgorszych stereotypów.

Zagubiony Instytut to krótka historyjka z dosyć oryginalnym pomysłem, zaś w Pieniądze szczęścia nie dają, bohaterski redaktor ma okazję manipulować światową gospodarką. Miejsca na Ziemi jest moim zdaniem jednym ze słabszych tekstów opublikowanych w tej książce. Jedno trzeba Lewandowskiemu przyznać- jego wiedza o metafizyce i sposób, w jaki potrafi ją ukazać są godne podziwu, a właśnie w Miejscach... zupełnie nie można odczuć jego umiejętności. Szkoda, bo właśnie tam autor mierzy się z tematyką religijną, zaś redaktor Tomaszewski ma okazję porozmawiać z pijanym świętym Piotrem. El Ninio 2035 jest już nieco lepsze, choć nie pozbawione zbędnego wątku o seksie. Nie zmienia to faktu, że jest w nim parę interesujących pomysłów. Trzeci, oprócz dwóch pierwszych, najlepszy tekst pozostawiono na koniec. Uskośnienie dodano dopiero w tym wydaniu książki i jestem nim zachwycony. Podoba mi się wszystko, począwszy od szalonego pomysłu obudzenia się jako Chińczyk, poprzez nawiązania do słynnej Wędrówki na Zachód, kończąc na świetnej narracji.

Noteka 2015 jest książką bardzo nierówną. Z jednej strony są w niej momenty naprawdę genialne, ale autor nie jest też pozbawiony pewnych grzechów. Wielu ludzi może drażnić specyficzna maniera językowa (anachroniczne powiedzonka etc.), a także nietypowe poczucie humoru. Osobiście nie dziwię się, że zbiór stał się kultowy. Jedynym człowiekiem, który równie dobrze wplata metafizyczne wątki do swojej prozy jest chyba tylko Jacek Dukaj. Tak samo jak dzieła tego ostatniego, Notekę... znać wypada.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
7.75
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Noteka 2015
Cykl: Tomaszewski
Tom: 1
Autor: Konrad T. Lewandowski
Wydawca: Fantasmagoricon
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: grudzień 2006
Liczba stron: 348
Oprawa: miękka
Format: 125 x 190 mm
Seria wydawnicza: Odmienne stany fantastyki
ISBN-10: 83-86758-78-3
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Ksin na Bagnach Czasu
Potwór u władzy
- recenzja
Ksin koczownik
W stepie szerokim...
- recenzja
Różanooka
W zastępstwie Ksina
- recenzja
Różanooka
Strzyga in love...
- recenzja
Ksin sobowtór
Kot po raz trzeci
- recenzja
Czas Egzorcystów
Ciężka Próba Wiary
- recenzja

Komentarze


Miroe
   
Ocena:
0
Uważam, że "Noteka" może się podobać, ale jednak odnoszę wrażenie, że jej popularność w dużej mierze leży w swego rodzaju odpustowym patriotyzmie ("Urrraaa! Nasi bijom amerykańców!"), co mnie troszkę drażni, zaś jej wartość literacka jest przeciętna. Choć pomysł, przyznaję, oryginalny. (Cały czas o opowiadaniu.)

Przyznaję, że niestety reszty zbioru nie znam. Czynię to z rumieńcem na twarzy, ale i z mocnym postanowieniem nadrobienia. Bynajmniej nie dlatego, że "Notekę... znać wypada", ale dlatego, że Wojewoda świetne recenzje produkuje :) .
10-06-2007 13:03
Wojewoda
   
Ocena:
0
Dzięki. Co do "Noteki..." to IMO nie jest to klasyczny hurrapatriotyzm a la Pilipiuk czy Spychalski (obaj piszą zresztą solidnie). Lewandowski naigrywa się z polskiego bałaganiarstwa i jeśli kogoś to opowiadanie ma "podbudować" to nie Polaków, ale po prostu inteligentnych ludzi pokroju red.Tomaszewskiego. A co do warsztatu, to już kwestia gustu, ale myślę, że nie jest taki zły;)
10-06-2007 13:45
Miroe
   
Ocena:
0
Nie twierdzę, że "Noteka" jest przykładem klasycznego hurrapatriotyzmu, lecz że dzięki temu elementowi zyskała taką popularność. W pozostałej części nie różni się wszak (AFAIK) zbytnio od innych przygód Tomaszewskiego, które już nie są otoczone podobnym kultem. Podobnie zresztą jest z np. "Autobahn nach Poznań" Ziemiańskiego, który do reszty mnie odrzuca.

Pilipiuka nie śledzę od trzeciego tomu Wędrowycza, choć podobno z czasem się wyrobił. "K.P." Spychalskiego też nie czytałem. :/
10-06-2007 22:10
~Andrzej Pilipiuk

Użytkownik niezarejestrowany
    hmmm...
Ocena:
0
Moim zdaniem są dwie podstawowe wady tego zbioru.
Po pierwsze świat red. Tomaszewskiego jest niespójny. O ile opowiadania czytane oddzielnie dobrze się bronią o tyle zestawienie ich w jednym miejscu psuje trochę efekt.
Po drugie - no cóż - Autor z uporem maniaka wydaje "Notekę" - (to juz trzecie podejście) w wydawnictwach które nie chcą lub nie potrafią zapewnić reklamy promocji i sensownej dystrybucji książki.

***

Czego jeszcze oczekiwałbym jako czytelnik? Ano pewnego "pójścia za ciosem". Autor stworzył świetną postać, genialnie naszkicował świat będący miejscem zmagań i na tym niestety skończył. Ile jest tych tekstów? 7? Dusza żąda więcej a więcej nie ma... (na powieść "bo kombinerki..." spuścmy zasłonę miłosierdzia).(sygnalizowałem to zresztą Przewodasowi w dawnych dobrych czasach zanim nasze drogi się rozeszły).

Tak czy inaczej sięgnąć na pewno warto. Zwlaszcza że "Noteka" była pierwszym opowiadaniem pokazującym jak można pisać o naszym hurrapatriotyzmie i jednym z pierwszych które sprowadziły fantastykę w polskie realia.
10-06-2007 23:39
~jast

Użytkownik niezarejestrowany
    spiler
Ocena:
0
Tomaszewski jest bohaterem posmiertnie w "Anioły muszą odejść" jako anioł.

Poza tym Andrzeju z dwojga złego lepszy jest niedosyt i "dusza żąda więcej" niż ciągnięcie losów postaci na siłę i bez przekoania które Ty zafundowałeś Wędrowyczowi.
17-05-2013 10:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.