» Blog » Nikt nie rozumie oldshoolu
24-11-2014 15:15

Nikt nie rozumie oldshoolu

Odsłony: 1052

Nikt nie rozumie oldshoolu. Niestety to smutna prawda, nikt nie jest w stanie pojąć czym jest oldshool, nieustanie wypaczając jego sens. To typowe idiotyczne pytania ludzi, którzy oldshoolu nie są w stanie pojąć tego pierwotnego, niezbrukanego stylu gry

- Po co te wszystkie cyferki na karcie, skoro 90% z nich się nie używa- odpowiedź jest prosta, nie rozumiesz oldshoolu.

- Jaka jest logika istnienia tego lochu - nie jesteś w stanie pojąć oldshoolu

- Po co marnować czas na rzucanie na to, jak wygląda ten npc -to oldshool głąbie!

- Po co zużywać tusz na opisanie locji, skoro 60% opisu zajmuje wyliczenie leveli npc - to oldsdhoolove! -

I po co te wszystkie pola - to oldshool

- Czemu uważasz, że lepiej prograsz niż inni - bo rozumiem oldshool

Tak, nabijam się Wiecie, old shool nie jest taki zły, wolę go zdecydowanie niż wodowy storyteling. Tylko wiecie, wiele osób go promujących zachowywało się jakby odkryło prawdę objawioną, nieskalaną przez błędy i wypaczenia następnych epok. Tylko, że ze względu chociażby na własne doświadczenia, nie są w stanie grać tak jak ich poprzednicy w latach 70. Ogólnie podejrzewam, choć mogę się mylić, że wtedy każdy patrzał na rpg jak na połączenie gry planszowej ala talizman, z grą paragrafową i zestawem szarad. Nie chodziło o zdrowy rozsądek a o zagadkowość, bowiem, cała plaansza była zagadką. Wątpię, czy było odgrywanie postaci, a wiele elementów było takich a nie innych, bo nikt nie wiedział, że może być inaczej. Pola więc były, bo w grze musiały być pola.

Komentarze


XLs
   
Ocena:
0

Dungeoncrawl czyli oldschool o którym mówisz... dla mnie to i może nawet przypominać planszówkę. Nic w tym zgłego, jedne z najlepszych "Sesji" jakie miałem to Warhammer Quest, z prowadzącym który dodawał fabularne wstawki. Genialna, prosta zabawa, bez da siłe dodawanej głębi. Lepsze to było od 90% sesji rpg w moim życiu.

Tylko jest problem... twoja notka nic nie daje;)

24-11-2014 16:30
Aure_Canis
   
Ocena:
0

Jeżeli ktoś nie ogarnia, czym jest retrogaming, zapraszam pod ten link. Jest tu obszerna lista źródeł ułatwiających zrozumienie różnych stylów gry z 70'.

24-11-2014 16:50
   
Ocena:
+1

XLs

To też nie do końca planszówka, ale też nie do końca powieść paragrafowa i o tym piszę.

Aure: ale ja krytykuję właśnie tamte teksty za idealizację między innymi.

24-11-2014 17:03
Gawk
   
Ocena:
0

Ale przecież Boże Narodzenie jest lepsze od Wielkanocy!

24-11-2014 17:18
   
Ocena:
0

A ja twierdzę,  że OS jest zły?

24-11-2014 17:21
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2

Do retrogrania polecam FATE 3.0 na mechanice age of arthur.

24-11-2014 17:23
   
Ocena:
+1

Uwielbiam fate

Ale nie nadaje się raczej OS

24-11-2014 17:31
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2

Dobry MG na Fate poprowadzi nawet sesje  RPG.

24-11-2014 17:33
Kamulec
   
Ocena:
+1

Obecne granie daje opcje łączenia tego, co dotąd wymyślono, nie ważne czy są to pomysły sprzed miesiąca, czy trzydziestu lat. Jak mam ocenić podejście pod tytułem "nie ma znaczenia wiedza postaci, wymyśl rozwiązanie", to jest ono sprzeczne z wiarygodnością i odgrywaniem.

24-11-2014 17:40
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Bawi mnie gdy o odskulu wypowiadaja sie mentorskim tonem dwudziestolatkowie (+\-)... A jeszcze bardziej bawi mnie namolne udowadnianie ze za mitologizowanych, pionierskich, siermieżnych czasow grało sie lepiej. Pozdrawiam w imieniu 1k2 śmierdzących kronków z heksu D12! ;)

 

24-11-2014 18:32
   
Ocena:
0

I tu błąd autora. W pierwotnym Retro chodziło raczej o pomysłowość gracza,  a nie jego wiedzę. W rpg grały  Nerdy ścisłowcy. W Polsce, gdzie każdy erpegowiec to ekspert od historii..

24-11-2014 18:39
Gawk
   
Ocena:
+4

W rpg grały  Nerdy ścisłowcy. W Polsce, gdzie każdy erpegowiec to ekspert od historii..

Źródła?

24-11-2014 19:20
Kamulec
   
Ocena:
+1

W pierwotnym Retro chodziło raczej o pomysłowość gracza,  a nie jego wiedzę.

Wiedza i pomysłowość to rzeczy, które się łączą.

24-11-2014 19:43
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2

W pierwotnym Retro chodziło raczej o pomysłowość gracza,  a nie jego wiedzę

Opowiedz nam o swoich sesjach z gygaxem i arnesonem.

24-11-2014 20:09
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Zaden z nich nic juz nie potwierdzi i niczemu nie zaprzeczy. Wygodne.

24-11-2014 20:13
Vukodlak
   
Ocena:
+10

Ogólnie podejrzewam, choć mogę się mylić, że wtedy każdy patrzał na rpg jak na połączenie gry planszowej ala talizman, z grą paragrafową i zestawem szarad. Nie chodziło o zdrowy rozsądek a o zagadkowość, bowiem, cała plaansza była zagadką.

Wygrałeś internety. Możemy zamknąć Poltera i wszystkie strony o RPG i oldschoolu. Ostatni gasi światło.

Potem już piszesz bzdury, bo oni generalnie wiedzieli skąd, i po co, np. te pola na planszy. Wiesz, jak się przeczyta Little Brown Books (a mało kto ze speców retrogrania przeczytał), to właśnie taki obraz gry się z niej wyłania. Łazisz po dziczy i odkrywasz teren, Referee losuje sobie spotkania i wydarzenia, a to wygląda tak samo jak gra w Talisman/Magię & Miecz/Magiczny Miecz i łażenie po planszy + stosowanie się do tekstu kart. Wydajesz sobie punkty na ruch i decydujesz, co ekipa zrobi dziś w świecie gry, a Referee odpisuje znaczniki pożywienia/wody/sprzętu. Jedna tura to jeden dzień w grze.

Napotykacie Dungeona i pada decyzja o wejściu. Korytarze, pułapki i zagadki na rozkminę gracza, a nie postaci, dziwne reguły (wszystkie potwory w Dungeonie mają infrawizję - bo tak, potwór przechodzący na stronę graczy traci infrawizję - bo tak, drzwi zamykają się same - bo tak, losowa poczwara wychodzi ze ślepego załomu korytarza - bo tak), łazicie i rysujecie korytarze, tracicie zasoby i liczycie na to, że gdzieś w środku czeka nagroda (złoto i XP), za którą je uzupełnicie. Jedna tura to 10 minut w grze.

Zero "odgrywania" czegokolwiek, historii, roli i osobowości postaci, są klasy czyli specjalizacje i określenie co robi/nie robi postać w grze  - albo jesteś magic-user i czarujesz, fighting-man i nawalasz, cleric i leczysz oraz odpędzasz krzyżem ożywieńców. Nie podchodzisz do karczmarza w mieście i nie pytasz "Dobry człeku, masz tu kilka srebrników, a teraz powiedz mi, czy nie pytało o nas kilku dziwnych typów z krainy Voladar?", nie pytasz się elfa Glorfindela jak się czuje po walce z orkami, a tworzenie nowego czaru jest deklaracją wydania zasobów (złota) i pchnięcia czasu gry o 2k12 tygodni/miesięcy. Przesuwasz po planszy pionki i deklarujesz akcje.

Tak wyglądała pierwotnie ta gra, bo tak grał Gygax i kumple. Akcje z odgrywaniem i wczuwaniem się w cokolwiek były pomysłem Arnesona, a Gygax go - pomysłu i autora - nie lubił (co zresztą wyszło później). RPG znane dzisiaj wyrosło raczej od strony D. Arnesona (ale dziś głównie Gary jest uznawany za jedynego Ojca hobby) i oddolnie, bo tak zaczęli grać ludzie w różnych ekipach. Dopiero potem (ale to potem jest kwestią miesięcy, a nie lat) się okazało, że ludzie wolą dokonywać postaciami wyborów innych, niż "czy stracić zasoby na przejściu przez przełęcz i dotrzeć do miasta, czy zaryzykować ich szukaniem w tej krypcie", oraz że interesuje ich coś w rodzaju imitacji fantastycznego świata również pod kątem "społecznym", czy też bardziej symulacyjnym. Do tego też zaczęli wykorzystywać OD&D, bo po prostu się dało, ale też nie mieli nic innego.

Różnicę tę fajnie widać w suplementach. Greyhawk Gygaxa to orgia modyfikatorów, tabel magicznych przedmiotów, zaklęć, nowych klas, potworów i rad jak zagiąć graczy, którzy już wiedzą czym zabijać brązowe puddingi, i że jasne światło skutkuje -1 do rzutów ataku orków i goblinów. Blackmoor z kolei ma mniejszą część poświęconą tym rzeczom (ale tam są), masz jednak zarys modułu z dungeonem. Dowiesz się, że arcykapłan Świątyni Żab jest przybyszem z kosmosu, który za pomocą swojej "magii" (zaawansowanej technologii) zniewolił kult z bagien; magiczne pierścienie, które rozdał członkom kultu, by mogli otwierać drzwi świątyni są elektroniczną zabawką; jego szata to po prostu power armour; miecz wali piorunami bo ma zamontowaną baterię; pod kiecą trzyma laserową dzidę a jego coroczna pielgrzymka w dzicz jest w istocie zdawaniem raportu swoim panom przez satelitę, który okrążając planetę znajduje się wtedy nad kontynentem. To w Blackmoor są tabelę losowania Mędrców (Sages), którzy mogą posiadać taką wiedzę, jak socjologia, filozofia czy teologia, a nie same kwestie geologiczne, magiczne, medyczne, czy identyfikację magicznych przedmiotów, które będą interesowały "typową" gygaxową bandę szukającą zasobów w podziemiach i kazamatach.

25-11-2014 01:23
Venomus
   
Ocena:
+3

Ze stylem gry jest jak z  religią i narządami płciowymi. Fajne, że je masz, możesz od czasu do czasu pokazać aby sie pochwalić. Ale nie wkładaj go innym do gardła (zwłaszcza dzieciom) inie uważaj, że skoro znasz jakieś tam geekowe pierdolamento (oldschool, bułczenie, woodzenie, młocenie) to jesteś kimś. Chyba w swojej piwnicy...

A i rację masz, że często nostalgia zaślepia nas i bronimy opcji z którą spędziliśmy najlepsze lata (zazwyczaj początkowe) grania w eRPeGie. Póki nie wciskamy tego innym, jest git. ;)

 

 

25-11-2014 01:50
Agrafka
   
Ocena:
+3
Graliście kiedy w MiMa próbując odgrywać swoje postacie? Polecam, jaja jak berety ;)
25-11-2014 07:47
Jidaigeki
   
Ocena:
+1

Ja próbowałem i rzeczywiście było zabawnie, szczególnie, że gra toczyła się przy mocniejszych procentach. Próbowałem w ten sposób podkręcić kilku znajomych do gier fabularnych. Po około ośmiu godzinach (mieliśmy wszystkie plansze od podstawowej, przez miasta, pustynie i jaskinie po kosmos) odgrywanie kończyło się na pseudo-samurajskich 1-2 minutowych przechwałkach w postaci dialogu w krzywym zwierciadle i dochodziło wtedy do ultrakrótkiej młócki - wymiany rzutów kostką - jakiejś wstawki werbalnej pokonanego, tzn. groźby lub deklaracji odegrania się i podkulenia ogona ;p A gra toczyła się dalej ;]

25-11-2014 09:23
dzemeuksis
   
Ocena:
+1

slann, Vukodlak, ja się tam nie znam, ale...

Wątpię, czy było odgrywanie postaci (...) Zero "odgrywania" czegokolwiek, historii, roli i osobowości postaci

...a w recenzji OD&D na Inspiracjach:

Jedyne umiejętności społeczne to te, którymi dysponują sami gracze (położenie nacisku na odgrywanie postaci oraz rozwiązywanie problemów).

Oczywiście, jak mówiłem, ja się nie znam, więc nie rozstrzygam, kto tu ma rację. Odnotowuję tylko dla poszerzenia kontekstu dyskusji.

25-11-2014 09:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.