Nightmares from the Deep: The Cursed Heart
Mam kilkanaście lat doświadczenia w grach komputerowych, toteż zdążyłem w miarę dobrze poznać ten rynek. Przez ten okres zagrałem w wiele gier różnych gatunków. Jednak na palcach jednej ręki mogę zliczyć tytuły polegające na poszukiwaniu ukrytych na ekranie przedmiotów i rozwiązywaniu masy zagadek – czyli typowej rozgrywki dla casuali. O dziwo, zawsze dawałem się nabrać temu niepozornemu gatunkowi i wsiąkałem na wiele długich godzin. Tym razem dałem szanse Nightmares from the Deep: The Cursed Heart od rodzimego studia Artifex Mundi.
Dawno, dawno temu pirat o zacnym nazwisku Remington był panem mórz i zabijał z zimną krwią każdego, kto stanął mu na drodze. Raczej nikt nie chciał mieć z nim do czynienia. Krążyły nawet pogłoski, że zawarł pakt z diabłem. Na szczęście brutalny kapitan został pojmany, skazany na śmierć, a jego zbrodnicze akty przerwano. Trzysta lat później zmumifikowane ciało korsarza stało się wyłącznie legendą i częścią wystawy w Karaibskim Morskim Muzeum. Pani Black – kuratorka tej placówki – wraz z córką właśnie przygotowywała kapitana do prezentacji, kiedy jego zwłoki nagłe ożyły. Rozbójnik porywa nastolatkę, a nasza bohaterka musi uratować nie tylko pierworodną, ale również cały świat.
Fabuła nie była zachęcająca. Moje oczekiwania wobec historii nie były wysokie, toteż podchodziłem do tego aspektu raczej obojętnie. W kilku miejscach możemy porozmawiać z niecodziennymi postaciami – kościotrupami lub duchami. Dialogi starały się być poważne i dramatyczne, ale wywoływały raczej uśmiech.
Zanim rozpoczniemy właściwą zabawę, wybieramy jeden z dwóch poziomów trudności. Różnica jest taka, że albo otrzymujemy podpowiedzi, gdy gdzieś utniemy albo staramy się radzić sobie sami i karani jesteśmy za ewentualne pomyłki. Osoby niezaznajomione z gatunkiem mogą zaliczyć krótkie wprowadzenie, które wszystko wyjaśni.
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to przygodówka point&click przepełniona wieloma sekwencjami, gdzie musimy wyszukać konkretne przedmioty z listy, skrzętnie poukrywane w danej lokacji. Żeby nie było tak monotonnie, twórcy postanowili uraczyć nas zróżnicowanymi mini-grami – poprawne układanie strzępków obrazu, przygotowywanie mikstury czy łowienie ryb. Gdy naszym celem jest wyszukanie wszystkich rzeczy znajdujących się na ekranie, aby nie męczyć narządu wzroku, możemy zagrać w mahjonga w celu odnalezienia pożądanego elementu otoczenia. Jest również opcja użycia podpowiedzi, która podświetli określony cel lub sonaru, który pokaże kształt obiektu. Jeśli się zgubimy i nie będziemy wiedzieli, co w danej chwili zrobić, a nie chcemy skorzystać ze wskazówek, dobrą opcją jest przewertowanie kartek dziennika. W nim są opisane wszystkie zadania, jakie wykonaliśmy bądź w trakcie których jesteśmy. Na lepsze wsparcie chyba nie możemy liczyć.
Rozgrywka jest przyjemna i - poza sokolim okiem – nie wymaga od szarych komórek pracy na pełnych obrotach. Pomimo tego, muszę przyznać, że ponownie dałem się wciągnąć i zakończyłem zabawę po ponad czterech godzinach, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe .
Ręcznie malowane tła z pewnością zapadną w pamięć na dłuższy czas. Są dopracowane w szczegóły i ciekawe detale. Niestety bardzo rozczarowała mnie mimika twarzy. Jest wręcz karygodnie sztywna i w ogóle nie łączy się z wypowiadanymi kwestiami. Wygląda tak, jakby dana postać coś jadła z otwartymi ustami.
W przypadku dźwięków nie ma żadnych rażących błędów. Są dość dobrze dograne i wpadają w ucho. Jak już wspomniałem, jedynie podkład dźwiękowy dalece odbiega od ideału. Pod koniec dwa razy zdarzyło się, że były kwestie mówione, a brakowało odgłosów. W niektórych momentach przygrywa sympatyczna piracka muzyczka.
Na potrzeby recenzji otrzymałem edycję kolekcjonerską. Jej rozszerzenie sprowadzało się do tego, że po ukończeniu gry, otrzymujemy kolejną przygodę w postaci ucieczki z nawiedzonej wyspy, na którą dostaliśmy się w głównym wątku. Niestety ukończenie zajmuje niespełna godzina. Natknąłem się też na mały błąd w tłumaczeniu – w zadaniu polegającym na wyszukiwaniu przedmiotów z listy musiałem znaleźć ser, a napisane było serwetka.
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to godna polecenia pozycja, która z pewnością przypadnie do gustu nie tylko casualowym graczom, ale i tym, którzy chcą odpocząć od wszelkiej maści dynamicznych rozwałek. Warto jeszcze wspomnieć o dobrej polonizacji, która niestety ogranicza się tylko do napisów. Zaledwie dwa razy zdarzyło mi się wyłapać złe tłumaczenie. Zdaje sobie sprawę, że ten gatunek nie jest zbyt chwytliwy, ale jeśli dacie mu szansę, to wnikniecie w piracki świat na kilka godzin.
Plusy:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Pirat z Karaibów
Dawno, dawno temu pirat o zacnym nazwisku Remington był panem mórz i zabijał z zimną krwią każdego, kto stanął mu na drodze. Raczej nikt nie chciał mieć z nim do czynienia. Krążyły nawet pogłoski, że zawarł pakt z diabłem. Na szczęście brutalny kapitan został pojmany, skazany na śmierć, a jego zbrodnicze akty przerwano. Trzysta lat później zmumifikowane ciało korsarza stało się wyłącznie legendą i częścią wystawy w Karaibskim Morskim Muzeum. Pani Black – kuratorka tej placówki – wraz z córką właśnie przygotowywała kapitana do prezentacji, kiedy jego zwłoki nagłe ożyły. Rozbójnik porywa nastolatkę, a nasza bohaterka musi uratować nie tylko pierworodną, ale również cały świat.
Fabuła nie była zachęcająca. Moje oczekiwania wobec historii nie były wysokie, toteż podchodziłem do tego aspektu raczej obojętnie. W kilku miejscach możemy porozmawiać z niecodziennymi postaciami – kościotrupami lub duchami. Dialogi starały się być poważne i dramatyczne, ale wywoływały raczej uśmiech.
Z lub bez pomocy
Zanim rozpoczniemy właściwą zabawę, wybieramy jeden z dwóch poziomów trudności. Różnica jest taka, że albo otrzymujemy podpowiedzi, gdy gdzieś utniemy albo staramy się radzić sobie sami i karani jesteśmy za ewentualne pomyłki. Osoby niezaznajomione z gatunkiem mogą zaliczyć krótkie wprowadzenie, które wszystko wyjaśni.
Czy tak wygląda pirackie życie?
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to przygodówka point&click przepełniona wieloma sekwencjami, gdzie musimy wyszukać konkretne przedmioty z listy, skrzętnie poukrywane w danej lokacji. Żeby nie było tak monotonnie, twórcy postanowili uraczyć nas zróżnicowanymi mini-grami – poprawne układanie strzępków obrazu, przygotowywanie mikstury czy łowienie ryb. Gdy naszym celem jest wyszukanie wszystkich rzeczy znajdujących się na ekranie, aby nie męczyć narządu wzroku, możemy zagrać w mahjonga w celu odnalezienia pożądanego elementu otoczenia. Jest również opcja użycia podpowiedzi, która podświetli określony cel lub sonaru, który pokaże kształt obiektu. Jeśli się zgubimy i nie będziemy wiedzieli, co w danej chwili zrobić, a nie chcemy skorzystać ze wskazówek, dobrą opcją jest przewertowanie kartek dziennika. W nim są opisane wszystkie zadania, jakie wykonaliśmy bądź w trakcie których jesteśmy. Na lepsze wsparcie chyba nie możemy liczyć.
Rozgrywka jest przyjemna i - poza sokolim okiem – nie wymaga od szarych komórek pracy na pełnych obrotach. Pomimo tego, muszę przyznać, że ponownie dałem się wciągnąć i zakończyłem zabawę po ponad czterech godzinach, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe .
Morski klimat
Ręcznie malowane tła z pewnością zapadną w pamięć na dłuższy czas. Są dopracowane w szczegóły i ciekawe detale. Niestety bardzo rozczarowała mnie mimika twarzy. Jest wręcz karygodnie sztywna i w ogóle nie łączy się z wypowiadanymi kwestiami. Wygląda tak, jakby dana postać coś jadła z otwartymi ustami.
W przypadku dźwięków nie ma żadnych rażących błędów. Są dość dobrze dograne i wpadają w ucho. Jak już wspomniałem, jedynie podkład dźwiękowy dalece odbiega od ideału. Pod koniec dwa razy zdarzyło się, że były kwestie mówione, a brakowało odgłosów. W niektórych momentach przygrywa sympatyczna piracka muzyczka.
To ser czy serwetka?
Na potrzeby recenzji otrzymałem edycję kolekcjonerską. Jej rozszerzenie sprowadzało się do tego, że po ukończeniu gry, otrzymujemy kolejną przygodę w postaci ucieczki z nawiedzonej wyspy, na którą dostaliśmy się w głównym wątku. Niestety ukończenie zajmuje niespełna godzina. Natknąłem się też na mały błąd w tłumaczeniu – w zadaniu polegającym na wyszukiwaniu przedmiotów z listy musiałem znaleźć ser, a napisane było serwetka.
Świetna zabawa
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to godna polecenia pozycja, która z pewnością przypadnie do gustu nie tylko casualowym graczom, ale i tym, którzy chcą odpocząć od wszelkiej maści dynamicznych rozwałek. Warto jeszcze wspomnieć o dobrej polonizacji, która niestety ogranicza się tylko do napisów. Zaledwie dwa razy zdarzyło mi się wyłapać złe tłumaczenie. Zdaje sobie sprawę, że ten gatunek nie jest zbyt chwytliwy, ale jeśli dacie mu szansę, to wnikniecie w piracki świat na kilka godzin.
Plusy:
- ładne lokacje
- sympatyczna rozgrywka
- dla bardzo casualowych graczy
- zróżnicowane zadania
- taka sobie fabuła
- ohydna mimika twarzy
- słabe dialogi
- łatwizna
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Nightmares from the Deep: The Cursed Heart
Producent: Artifex Mundi
Wydawca: Artifex Mundi
Dystrybutor polski: Artifex Mundi
Data premiery (świat): 19 kwietnia 2012
Data premiery (Polska): 19 kwietnia 2012
Wymagania sprzętowe: CPU 1,5 GHz; 512 MB RAM; DirectX 9.0; 1,4 GB wolnego miejsca na dysku; Windows XP/Vista/7
Nośnik: dystrybucja cyfrowa
Strona WWW: www.nightmaresfromthedeep.pl/
Platformy: PC, Xbox ONE
Sugerowana cena wydawcy: 30,57 zł
Wersja demo: files.artifexmundi.com/NightmaresFr...
Producent: Artifex Mundi
Wydawca: Artifex Mundi
Dystrybutor polski: Artifex Mundi
Data premiery (świat): 19 kwietnia 2012
Data premiery (Polska): 19 kwietnia 2012
Wymagania sprzętowe: CPU 1,5 GHz; 512 MB RAM; DirectX 9.0; 1,4 GB wolnego miejsca na dysku; Windows XP/Vista/7
Nośnik: dystrybucja cyfrowa
Strona WWW: www.nightmaresfromthedeep.pl/
Platformy: PC, Xbox ONE
Sugerowana cena wydawcy: 30,57 zł
Wersja demo: files.artifexmundi.com/NightmaresFr...