» Recenzje » Nigdziebądź - Neil Gaiman

Nigdziebądź - Neil Gaiman


wersja do druku

Codzienność przez pryzmat przygody

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Nigdziebądź - Neil Gaiman
Życie zmienia się jak w kalejdoskopie, o czym może się przekonać Richard Oliver Mayhew. Wartości, które przez większą część życia hołubił, takie jak dobra praca, piękna kobieta i normalne życie, stają się nieistotne wraz ze spotkaniem kobiety o osobliwym imieniu – Drzwi. Dzięki niej wiodący do tej pory typowe życie londyńczyk poznaje świat, o jakim nie miał pojęcia, odkrywając przy tym bezsens i pustkę swej dotychczasowej egzystencji.

____________________________


Nigdziebądź to przede wszystkim porywająca od pierwszych stron historia, wypełniona aż po brzegi szalonymi przygodami, nietypowymi kreacjami miejsc i bohaterów oraz intrygującą symboliką. Wspomniany Richard w wyniku przypadkowego splotu wydarzeń trafia do Londynu Pod, miejsca zupełnie odmiennego od metropolii, którą – jak dotąd sądził – znał jak własną kieszeń. Tam ponownie spotyka tajemniczą Drzwi, którą jeszcze kilka dni wcześniej ocalił przed wykrwawieniem. Poszukując drogi do domu, wspomaga nowopoznaną towarzyszkę oraz jej pozostałych kompanów – Markiza de Carabasa i Strażniczkę – starających się odnaleźć morderców rodziny dziewczyny. Jak w każdej bajce, także i tu pojawią się jednak czarne charaktery, utrudniające bohaterom dotarcie do celu.

Nigdziebądź to właśnie świetnie napisana bajka, będąca odruchem obronnym wobec szarości i miałkości życia w dzisiejszym świecie, co trafnie podkreśla końcowy morał. Model życia, uznawany dziś powszechnie za normalny, zostaje ukazany w zestawieniu ze światem pełnym niecodziennych przygód, obfitujących w krwawe pojedynki, intrygi, pościgi i mistyczne próby. Kontrast, jaki otrzymuje czytelnik, daje sporo do myślenia, zwracając uwagę na powszedniość i przewidywalność spopularyzowanego, konsumpcyjnego trybu życia oraz wynikającą z niego pustkę egzystencji.

Aż roi się tu od masy bardziej lub mniej luźnych nawiązań do literatury (choćby Kota w butach Charlesa Perraulta), religii (obecność aniołów) czy mitologii (potężne artefakty, niepokonane bestie). Na szczególną – poza szalonym biegiem wydarzeń – uwagę zasługują również bohaterowie. Świetnie prezentuje się zarówno protagonista – szczególnie biorąc pod uwagę to, w jak autentyczny sposób reaguje na niezwykłości Londynu Pod – jak i postaci poboczne, takie jak wspomniany Markiz de Carabas, będący ucieleśnieniem sprytu, finezji i ciętej riposty, czy mająca mocne poczucie misji Strażniczka. Doczepić można się ewentualnie do dwójki czarnych charakterów, których nieco infantylne żarty o torturowaniu i mordowaniu prześladują przez całą powieść zarówno bohaterów, jak i czytelnika.

Wisienką na torcie jest ciekawie skonstruowany świat Londynu Pod. Gaiman, który większą część życia spędził właśnie w stolicy Wielkiej Brytanii, bazując na autentycznych miejscach, takich jak stacje metra, stworzył niezwykle rozbudowaną lokację. Niedostępny dla większości klasztor, zmieniający ciągle swoje położenie Ruchomy Targ czy domena jednego z aniołów to tylko kilka z miejsc, które przyjdzie nam odwiedzić. Ze skrupulatnością opisane są również zamieszkujące je istoty, dzięki czemu na kartach powieści spotkamy się z tajemniczymi Szczuromówcami, ascetycznymi mnichami, zdradliwymi Lamiami czy uchodzącą niemal za legendę londyńską Bestią.

Nigdziebądź to powieść świetna – porywająca, osobliwa, trzymająca w napięciu i dająca sporo do myślenia na temat fundamentalnych wartości życia w dzisiejszych czasach. Po zakończeniu lektury aż żal wracać do normalnego świata, gdyż – podobnie jak w przypadku Richarda – możemy poczuć się nim nieco zawiedzeni.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
9.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Nigdziebądź (Neverwhere)
Autor: Neil Gaiman
Wydawca: Nowa Proza
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 20 kwietnia 2012
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7534-010-5
Cena: 35 zł



Czytaj również

Nigdziebądź
Raz jeszcze i nigdy dosyć
- recenzja
Nigdziebądź
- fragment
Nigdziebądź
- fragment
Nigdziebądź
Rozdział 1
Nigdziebądź
Za progiem wyobraźni
- recenzja
Nigdziebądź – Neil Gaiman
Strasznie, śmiesznie, osobliwie...
- recenzja

Komentarze


~rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Jak to swego czasu powiedział jeden z bohaterów filmu Koterskiego "pokaż go-to palcem, żebym uwierzył, że śnię" - ocena "10" dla takiej książki? Ktoś te teksty czyta zanim trafią na stronę? Rozumiem, że recenzja to subiektywna ocena ale może należałoby okazać trochę powściągliwości w szafowaniu "dziesiątkami". Zwłaszcza do tak sztampowej historyjki jak wyżej wymieniona.
21-06-2012 23:23
Eva
   
Ocena:
0
Daj spokój, ludzie są tak nakręceni na Gaimana, że jakby było coś poniżej dziesiątki to byłby flejm tygodnia. Zwłaszcza, że na Nigdziebądź są nakręceni jeszcze osobno.
21-06-2012 23:28
Asthariel
   
Ocena:
0
Też nie rozumiem zachwytów nad tą książką - dla mnie naprawdę nic specjalnego.
21-06-2012 23:32
~Hejtująca-Tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Książka jest naprawdę fajna, czytałem z uśmiechem na ustach, no ale 10/10? Za dużo, grubo za dużo.
22-06-2012 09:16
Dawidek
   
Ocena:
0
Ciekawa historia... jakich wiele. Niczym specjalnym się nie wyróżnia. Czytałem egzemplarz z biblioteki i nie żałuję, że nie mam na półce, bo raczej nie wrócę już do niej. Dałbym tak 6/10, może 7, przy dobrym humorze.
22-06-2012 09:33
Villmar
   
Ocena:
+1
Nie jestem wielkim fanem wystawiania ocen, bo często mogą być krzywdzące dla książek, a sam tekst daje zazwyczaj wystarczający obraz powieści. W przypadku "Nigdziebądź" bawiłem się świetnie - urzekła mnie forma nieco infantylnej opowiastki okraszonej gorzkim spojrzeniem na dzisiejszy model życia. Byłbym ostrożny z tą sztampą; owszem, historia nie jest nazbyt skomplikowana, ale wygląda to na efekt zamierzony, nadający powieści charakteru współczesnej bajki. Myślę, że recenzja pokrywa się z oceną, a poszczególne zalety są w miarę konkretnie uargumentowane.

Pozdrawiam,
Sławek
22-06-2012 12:22
Eva
   
Ocena:
0
Są, są. Ja osobiście nie czepiam się recenzji (jakbym miała się jej czepiać to bym raczej podle wyśmiewała moralizatorstwo ;) ) tylko wyrażam irytację ogólnym wszechwielbieniem Gaimana, za którym nie przepadam ;)
22-06-2012 12:37
~rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Samej recenzji nie mam nic do zarzucenia (uściślam bo z poprzedniej wypowiedzi można wnioskować inaczej) - nieźle napisana i porządnie uargumentowana, nie zawiera niepotrzebnych spoilerów i za to chwała autorowi. Problemem jest ocena - 10/10 dla "świetnej powieści" to sprzeczność sama w sobie. Wydaje mi się, że ocena maksymalna powinna być zarezerwowana dla książki, którą można scharakteryzować jako "genialną" "ponadczasową" itp. "Nigdziebądź" ma pewien urok ale niestety prostota historii za bardzo razi w oczy. Większość czytelników może spokojnie przeczytać książkę do połowy i odpuścić - zakończenie można sobie dopowiedzieć w głowie. Co do sztampy - moje stwierdzenie jest jak najbardziej na miejscu - czy tożsamość głównego "Badassa" jest dla kogoś zaskoczeniem? Czy nie jest to "zwrot fabularny" wykorzystany w dziesiątkach (jeżeli nie setkach) innych historii? Główny bohater to też wielokrotnie powielany szablon.
22-06-2012 13:41
Villmar
   
Ocena:
+1
Główny problem leży właśnie w postrzeganiu skali ocen - dla mnie 10/10 to książka, w której ciężko dopatrzeć się wad. Może nie jest to tekst zapadający w pamięć na lata, ale z drugiej strony ocena choćby o oczko niższa byłaby już krzywdząca i wskazywałaby na lekką niekonsekwencję - w recenzji nie mam żadnych konkretnych zarzutów, a tu nagle ocena, dajmy na to, 9/10. Tak to widzę ja, ale ciężko tu o jakikolwiek jednoznaczny system postrzegania skali. Zawsze miałem problemy z cyferkami, dlatego też i wszystkim innym proponuję przy wyborze książek sugerować się tekstem (po to w sumie powstają ;) ), a nie ocenami.

Z zupełnie innej beczki: czy wśród tych, którzy czytali "Nigdziebądź", jest osoba, mająca za sobą również "Alicję" Piekary? Bo czytając powieść Gaimana miałem nieodparte wrażenie, że autor "Sługi bożego" "pożyczył" sobie pomysł. Zakończenie omawianej wyżej książki utrzymało mnie w tym przekonaniu i zastanawiam się, czy to jedynie efekt zamierzony, jakiś literacki 'follow up', czy też coś brzydszego, wykraczające poza granicę inspiracji.
22-06-2012 17:37
mr_mond
   
Ocena:
+1
U mnie już w okolicach 8 pojawiają się powieści, w których trudno dopatrzeć się wad (a jeżeli już, to są to kwestie drobne). Więc takie teksty nie muszą od razu dostawać 10. Tak jak napisał ~rusłan, dziesiątka to ocena zarezerwowana dla książek genialnych, ponadczasowych, a do takich "Nigdziebądź" nie należy. To powieść napisana sprawnie, pełna humoru, ale nie jest żadną nową jakością w literaturze. Natomiast abstrahując od oceny, sama recenzja jest rzetelna.

Inną intepretacją powieści, która zawsze mnie frapuje, jest odczytanie jej jako historii o ludziach bezdomnych (ten trop zresztą zostaje podany zupełnie dosłownie w scenie próby Richarda czy w wielu pomniejszych epizodach). Staje się wtedy mniej bajkowa (bo głównemu bohaterowi nie udaje się na powrót wrócić do społeczeństwa), ale o ileż bardziej problematyczna.

Ale oczywiście wiemy doskonale, że Londyn Pod był naprawdę :).
22-06-2012 17:56
Scobin
    @Eva
Ocena:
+1
wyrażam irytację ogólnym wszechwielbieniem Gaimana, za którym nie przepadam ;)

A ja właśnie czytam kolejne części "Sandmana" i coraz lepiej to wszechwielbienie rozumiem. ;) Ale może po prostu niektóre rzeczy udały się Gaimanowi bardziej, a inne mniej (łał, co za odkrycie)? Na przykład "Nigdziebądź" przeczytałem z zainteresowaniem, ale nie z zachwytem.
25-06-2012 22:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.