» Recenzje » Niemy strach - Graham Masterton

Niemy strach - Graham Masterton


wersja do druku

Masterton psychologiczny, czyli życie w cieniu Kruka

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Niemy strach - Graham Masterton
Graham Masterton znany jest z różnorodności gatunkowej swoich książek. Nie są mu obce horrory, thrillery, książki sensacyjne i historyczne, zdarzało mu się również sporadycznie sięgać po wątki rodem z science fiction i fantasy. Tym razem mamy do czynienia z jeszcze innym typem literatury: Niemy strach to historia obyczajowo-psychologiczna, w której motywy nadprzyrodzone są zaledwie marginalne. Nawet bardzo wymagającego czytelnika powinien ucieszyć fakt, że również w tym gatunku pisarz dowiódł swego mistrzostwa.

______________________


Powieść zaczyna się interesująco i nietypowo jak na Brytyjczyka. Główna bohaterka, Holly Summers, jest oddaną pracownicą opieki społecznej na stanowisku inspektora, zajmując się przede wszystkim pomocą dzieciom z dysfunkcyjnych rodzin. Jej doświadczenia zawodowe to smutna kronika ludzkiego okrucieństwa i różnego rodzaju wynaturzeń. Po śmierci męża samotnie wychowuje córeczkę i z całych sił otacza ją atmosferą miłości, której brakuje wielu ludziom, spotykanym przez nią na co dzień. Oprócz tego dorabia współpracując z policją i pomagając wymiarowi sprawiedliwości pozyskiwać informacje o przestępczych zamiarach podejrzanych osób. Jej nieoceniona pomoc przydaje się głównie tam, gdzie nie ma możliwości założenia policyjnej pluskwy: kobieta jeszcze w dzieciństwie na skutek choroby straciła słuch i jest teraz ekspertką w dziedzinie czytania z ruchu warg. W trakcie rozprawy sądowej, na której Holly jest świadkiem, mężczyzna indiańskiego pochodzenia, oskarżony o bestialskie znęcanie się nad synkiem, rzuca na nią klątwę Kruka. Zły czar polega na tym, że ów demon nieszczęścia odbiera przeklętej osobie wszystko: dobra materialne, dach nad głową, najukochańsze osoby, a na końcu ciało. Od tego dnia życie Holly nie będzie już takie, jak przedtem…

Taki zarys fabuły sugeruje, że mamy do czynienia z kolejną schematyczną powieścią Grahama Mastertona: znów centralną postacią jest dobroduszna osoba zmagająca się z utrapieniami codzienności, ponownie wchodzi ona w drogę indiańskim duchom, kolejny raz jej doradcą staje się życzliwy Indianin, sypiący jak z rękawa mądrościami z plemiennych legend – wszystko to już było, można by powiedzieć. Nic bardziej błędnego. Jak napisałem we wstępie, Niemy strach stawia na pierwszym planie warstwę obyczajową. Realistycznie oddaje stres koszmarnej pracy, składającej się z kolejnych przypadków dziecięcej krzywdy. Jest tu również szczypta kryminału – w tle rozwija się wątek serii tajemniczych zaginięć młodych kobiet, odnoszących duże sukcesy zawodowe, zgrabnie zresztą spuentowany w finale. Kiedy już historia zaczyna straszyć, to głównie taką rzeczywistą grozą: opowiada ze szczegółami o biciu, maltretowaniu, napastowaniu seksualnym i wielu innych formach znęcania się nad dziećmi. Książkę przenika niekiedy wręcz dławiący smutek. Opis obrażeń zakatowanego niemal na śmierć pięciolatka potrafi wycisnąć łzy. Podobnie jak tragedia molestowanego dziecka, które woli popełnić samobójstwo, niż oskarżyć ojca gwałciciela, lub sprawa wujka gotowego za nędzne parę tysięcy dolarów sprzedać swoją bratanicę do branży porno. Demoniczny czarny Kruk odgrywa tu przede wszystkim rolę symbolu ludzkiej podłości. Niegodziwości tak ogromnej, że aż trudno uwierzyć do czego są zdolni ludzie wyniesieni ponad prawo, jeśli czują się bezkarni. Taka właśnie nikczemność spowija mrokiem codzienność bohaterskiej pani inspektor. Należy zauważyć, że jest ona chyba nawet lekko przesadzona, ponieważ kilkadziesiąt ostatnich stron opisuje tragiczne losy niektórych osób trochę niewiarygodnie. Tak czy owak, bliski przyjaciel Holly, George Szare Oczy, przekazuje jej stare przysłowie Indian Nimipu: każdy żyje w czyimś cieniu. Ta niewesoła sentencja mogłaby być mottem całej powieści.

Książkę cechuje, typowe dla Mastertona, dobre poczucie humoru. Świetne, realistyczne dialogi skrzą się komizmem, zwłaszcza gdy z Holly flirtuje Mickey, jej przyjaciel. Mężczyźni cały czas okazują jej dużo zainteresowania, którego ona raczej nie odwzajemnia, pozostając od lat w żałobie po ukochanym mężu, ale mimo to będąc osobą o pogodnym usposobieniu. Tworzy to wyraźny kontrast z sytuacją, gdy owa klątwa nieszczęścia zaczyna niszczyć jej życie kawałek po kawałku, a kobieta stopniowo traci zimną krew i optymizm.

Holly Summers jest jedną z najciekawszych bohaterek w całej karierze Mastertona. Pisarz ten zawsze miał dobrą rękę do kreowania wiarygodnych postaci kobiecych, ale tym razem wyjątkowo się postarał. Na przykład odebranie jej słuchu nie było pustym chwytem. Oprócz wymienionego już zastosowania specyficznych talentów w policji, takie kalectwo umożliwia zupełnie inny sposób opisywania rzeczywistości. Powieść rozpoczyna znakomity rozdział, w którym Holly, przebywając w restauracji, wyłapuje strzępki rozmów osób w oddali, posługując się jedynie umiejętnością czytania z ruchu warg. W ten sposób czytelnik otrzymuje znacznie więcej informacji, niż gdyby scena była pisana z punktu widzenia osoby słyszącej. Mało tego, taki sposób opisania sytuacji tworzy wręcz wrażenie zgiełku panującego w lokalu, a coś takiego raczej niełatwo uzyskać w dziele literackim. Dodaje też suspensu w niektórych momentach, kiedy to Holly nie wie, że ktoś o wrogich zamiarach zachodzi ją od tyłu, albo kiedy nieomal ginie wskutek potrącenia przez rowerzystę, bo zwyczajnie nie słyszy jego ostrzegawczego wołania. Dlatego sięgnięcie po taką postać okazało się zabiegiem nad wyraz funkcjonalnym.

Wielbiciele kina grozy, którzy oglądali Wrota do piekieł Sama Raimiego, mogą odnaleźć tutaj znajome motywy. Sympatyczna postać kobieca w roli głównej, niesprawiedliwie obłożona klątwą przez mściwą osobę, usiłująca pozbyć się złego uroku, jednocześnie układając sobie życie osobiste, gdy ludzi wokół spotykają straszne wypadki, a w tle przemyka cień tajemniczego potwora… Ten kultowy reżyser musiał to czytać, albo przynajmniej ktoś mu opowiedział – podobieństwa zarysu fabuły i poszczególnych wątków są zbyt duże, by mogły być dziełem przypadku. Kto zna obie historie, wie o co chodzi. Powieść brytyjskiego mistrza jest, oczywiście, znacznie lepsza.

Jak zwykle w Replice, wydanie jest bardzo ładne. Intensywna czerwień okładki przykuwa uwagę, podobnie jak indiański symbol na ilustracji. Tradycyjnie w tym wydawnictwie książka ma lakierowaną oprawę ze skrzydełkami, co, moim zdaniem, dodaje elegancji i wyróżnia ją na tle większości publikacji. Należy pamiętać, że nie jest to powieść nowa, ukazała się bowiem w Polsce pod tytułem Koszmar jeszcze w 2002 roku. Nakład tamtego wydania jest już od dawna wyczerpany, warto więc było ponownie udostępnić ją czytelnikom, zwłaszcza że doczekała się nowego przekładu. Na szczególną uwagę zasługuje tłumaczenie tytułu: poprzedni był nieznośnie standardowy i nadawałby się do dowolnego, kiedykolwiek napisanego horroru. Niemy strach natomiast pasuje idealnie, budząc niesprecyzowany niepokój, a zarazem nawiązując do ułomności Holly – ludzkiego głosu nigdy ona nie usłyszy, tak, jakby ludzie wokół byli niemi. Ponadto, dotychczas jedynym większym zarzutem stawianym przeze mnie książkom z Repliki były literówki, występujące stanowczo zbyt często, tym razem jednak znalazłem raptem jedną – tak trzymać! Układ tekstu w powieści jest ogólnie dopracowany i miły dla oka. Trochę drażni podział na króciutkie rozdzialiki, sprawiający, że treść robi się czasem nieco fragmentaryczna i chaotyczna, bo ledwo się kolejny segment rozpocznie, to już się kończy zanim nabierze tempa. Niepotrzebne są też chyba tytuły dla wszystkich rozdziałów. Nic tak naprawdę nie wnoszą i nie sposób któregokolwiek z nich zapamiętać na dłużej, niż chwilę, więc po co je w ogóle było wymyślać? W trakcie lektury doskwierała mi jeszcze jedna rzecz: wszyscy bohaterowie przez całą powieść używają słowa "głucha", także narrator. Czy to aby na pewno kulturalne określenie? Czy nie powinno się mówić raczej "niesłysząca"? To tak, jak niewidomych nazywać ślepymi, albo osoby nieme – niemowami. Choć trudno mnie nazwać zwolennikiem politycznej poprawności za wszelką cenę, przyznam, że drażniło mnie to. Ale może jestem przewrażliwiony.

Na tle dorobku Grahama Mastertona Niemy strach jest książką ambitną i oryginalną. W odróżnieniu od wielu jego klasycznych pozycji, raczej nie przypadnie do gustu młodszemu czytelnikowi, jest przeznaczony bowiem dla zdecydowanie dorosłego odbiorcy, lepiej rozumiejącego życie i koszmary, jakie można w nim napotkać. Nie tyle przeraża, ile zwyczajnie przygnębia, i to ze strony na stronę coraz bardziej. Daje to jednak dużo przewrotnej przyjemności, bo świadczy o kunsztownym graniu emocjami czytającego. Niewielu pisarzy rozrywkowych opanowało tę sztukę na tak wysokim poziomie. A pośród nich Masterton jest jednym z najlepszych.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Niemy strach (Unspeakable)
Autor: Graham Masterton
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Wydawca: Replika
Data wydania: 13 listopada 2012
Liczba stron: 242
Oprawa: miękka
Format: 145x205mm
ISBN-13: 978-83-76742-16-8
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Niemy strach
Cień nadziei
- recenzja
Dom stu szeptów
Lekcja o unikaniu oryginalności
- recenzja
Rytuał
Średnio to widzę
- recenzja
Czerwone światło hańby
Haniebna sprawa
- recenzja
Tengu
Masterton (nieco) inaczej
- recenzja

Komentarze


In flagranti
   
Ocena:
+1
Oglądając "Wrota do piekieł" dość dużo się śmiałam, z Twojego opisu wynika, że "Niemy strach" nie jest już tak zabawny...
Nie sięgnęłabym. Przywoływanie historiii o krzywdzonych dzieciach, jakkolwiek może uwrażliwić, wydaje mi się jednak w tym kontekście zbyt jawnym chwytem mającym na celu poruszenie czytelnika. Zwłaszcza nagromadzenie dramatycznych historii gdzieś tam pod koniec.
Co podoba mi się w Twojej recenzji - zwracanie uwagi na szczegóły. Nie tylko w treści (sposób postrzegania rzeczywistości przez bohaterkę), ale wyglądzie samej książki.
22-01-2013 09:59
~O.

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Recenzję czytałam z otwartymi ustami – czy naprawdę czytaliśmy tę samą książkę? Owszem, najlepszym motywem w „Niemym strachu” było pokazanie problematyki maltretowanych dzieci. Mastertonowi wyszło to całkiem dobrze, bo opisy były raczej chłodne i rzeczowe, skupiające się na koszmarze dzieci. Jednak nic więcej w tej książce nie było na wysokim, ba, nawet na średnim poziomie. Rozwiązania fabularne nie miały żadnego uzasadnienia, dialogi były płaskie i pozbawione realizmu a nawet komizmu. Holly, jak prawie każda postać w tej króciutkiej książce została wykreowana niechlujnie. Ale skoro autor recenzji twierdzi, że Masterton ma dar do tworzenia wiarygodnych postaci kobiecych, to nie trzeba tu chyba nic komentować.
22-01-2013 12:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.