» Blog » RPG? For what?
30-11-2006 10:54

RPG? For what?

W działach: gry planszowe, fandom | Odsłony: 3

A może grałem w RPG tylko dlatego, że nie mogłem bawić się w planszówki? Tylko dlatego, że akurat wpadłem w planszówkową dziurę lat '90. Może tylko dlatego, że załapawszy się na Obcych, na Troll Football, czy w samotne turnieje herosów w wyśmienitą Potyczkę, trafiwszy na dekoniunkturę chwyciłem się RPG bo było pod ręką, bo było z kim zagrać? No bo przecież kumple od Magii i Miecza, czy Eurobussinesu zaczęli ogladać się za słoninami i myśleniem, jak tu skołować nowy dres, kogo stuknąć, kogo zdziesionować, lokaniem za obcymi na osiedlu Utreht.

Wciągnąłem się, i owszem było świetnie, rozegrałem kilka naprawdę zapadajacych w pamieć sesji. Poszedłem dalej. Znalazła się okazja, aby działać społecznie w swoim hobby. Pobawić się w klub, pobawić się organizacje minikonwentu, larpów itd. Ale przecież środowisko erpegowców jest trudne, część z nas to "dosyć specyficznie pokomplikowane istoty", trudne jest też samo granie, a raczej jego odbiór w społeczeństwie. Bo o ile, łatwo zagrać w karty w knajpie, o ile łatwo rozłożyć Machinę, o ile łatwo strzelić sobie w Ticket to Ride, a nawet w Grę o Tron, o tyle gra fabularna jako rozrywka wokalna wykracza poza stolik. Zamknijmy trzy grupy erpegowców rozgrywjacych sesję w jednej sali na konwencie - pozabijają się, bo dźwięk potrzebuje przestrzeni. Planszówkowicz tego nie doświadcza, gra skupia się na stole, język jest meta językiem i jako taki jest postrzegany, nikogo nie denerwuje offtopic.

Nawet konwent im łatwiej zorganizować. Znajdź salę - może być jedna i duża, wstaw do niej stoliki i opcjonlanie krzesła. Gry sami przyniosą, sami się rozłożą, znajdą sobie graczy. Nie potrzeba prelekcji. Zajmą się sobą sami. Nie musisz martwić się o to, że ktoś nie napisze konspektu, że nie dojedzie, że oleje, że przyjedzie nie przygotowany. To, że lubisz NS HEX a ja Wysokie Napięcie nie znaczy, że jesteś gorszy czy lepszy - masz inny gust, możemy spotakć się przy Grze o Tron. Nikt ci nie wmawia, że grając w Runebounda jesteś upośledzonym turlaczem... Ach, mam świadomość jak bardzo błądziłem.
1
Notka polecana przez: von Mansfeld
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jeszcze jakby jedno drugiemu przeszkadzało...
30-11-2006 10:59
Neurocide
   
Ocena:
0
Czasem liczy się poprostu czas.
30-11-2006 11:01
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pewnie! To, że istnieją mniej i bardziej czaso- i uwagożerne zajęcia wiemy nie od dziś. Jak mam 15 minut wolnego czasu, to nie pójdę spać, tylko odsapnę przy spokojnej muzyce. Jak mam kilka chwil na doprowadzenie się do porządku to wezmę prysznic, nie kąpiel z pianką. Joyce’a nie czytam na stojąco w przepełnionym autobusie, Vader nie przygrywa w środku nocy puszczony na cały regulator z głośników, gdy inni domownicy śpią tuż za ścianą.
Mimo wszystko więc ponowię pytanie, co jedno drugiemu przeszkadza? Co jest takiego Twoim zdaniem w planszówkach/RPG, że przeszkadza w zabawie przy RPG/planszówkach?
30-11-2006 13:26
Neurocide
   
Ocena:
0
Gra fabularna to minimum 3h. W ścisłym powtarzalnym gronie. Jeśli wygospodaruje se 4h tygodniowo na tzw. zajecia wolne (czyt rozrywke w towazystwie), to znaczy ze spotakam sie 4 facetami i bede z nimi rozmawial o urojeniach. To kwestia chyba wieku. W RPG nie zagra se 8 osób, w RPG nie zagraja se dziewczyny moich kumpli, albo kumple moich dziewczyn. W planszówki tak. Co wiecej, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby grać w 10 osob w 3 rozne gry. Albo, zeby grac we 3 osoby, kiedy dookola toczy sie impreza, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skończyć grę przed czasem, albo, żeby poswiecic jej mniej czasu niz sie przewidzialo. Oczywiscie - można grać i w to i w to. Jesli ma się czas [kiedy go miałem grywałem i po 3 razy w tygodniu]. Planszówki są fleksybilne towarzysko. Oczywiscie są wyjatki: taki GoT, ale ciągle ma tę zaletę, że mozna oprócz gry rozmawiać o świecie realnym, problemach, filmach, książkach. I jeszcze tę, że w każda grę może grać inny zespół ludzi. I ja rozumiem powiesz: to graj wahadłowo. Ale nie widzę potrzeby, odkryte na nowo planszówki dają mi całą kupę radości, których RPG dać nie może, a ja nie mogę poświęcać 2 razy w tygodniu czasu dla mojego hobby - no własnie, może bym i mogł, ale muszę znaleźć 4 która też może - osoby w moim wieku raczej tgo nie mogą, a jesli to nie czesciej niż dwa razy w miesiacu. Ot, oto moja historia.
30-11-2006 14:38
Alkioneus
   
Ocena:
0
Oj, Neuro, dałeś do myślenia - możesz mieć sporo racji.
30-11-2006 14:56
Joseppe
   
Ocena:
0
Ano. Jest w tym jakaś prawda.
30-11-2006 16:31
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Naprawdę, nadal Ciebie nie kumam - ni w ząb. Stawiasz sprawę na ostrzu noża zupełnie w moim mniemaniu niepotrzebnie. Przecież nikt Ci nie broni większości czasu przeznaczonego na hobby spędzać przy planszówkach i choćby od święta pograć sobie w jakiegoś erpega.
W wieku jesteśmy podobnym, więc ten argument nie robi na mnie wrażenia, zaś na licytowanie się na ilość/brak wolnego czasu zwyczajnie mi tego czasu brak ;)

Nie dyskutuję z "ekonomicznością" planszówek, bo wiadomo, że są "łatwiejsze w obsłudze". Dziwię się tylko myśleniu na zasadzie albo - albo, które jest o tyle dramatyczne, co chyba fałszywe.

Oczywiście, jeśli erpegi sprawiają Ci dużo mniejszą frajdę niż planszówki sprawa jest jasna jak słońce a dyskusja zakończona ;-)
30-11-2006 16:42
Neurocide
   
Ocena:
+1
Na ostrzu noża? Nie no poprostu mam jednego slota oraz dwie możliwości zapełnienia go. Wybór jest siłą rzeczy zerojedynkowy. Kiedyś np. o Settlers of Catan mogłem sobie poczytac w Magii i Mieczu i lizac loda przez szybkę. Slot jeden i brak wyboru - w slota wchodziło RPG. Teraz mam wybór - w moim otoczeniu jest masę plaszówek i ta forma spędzania czasu odpowiada mi bardziej. Poprostu specyfika zabawy w RPG ma swoje cechy, które w tym momencie sa dla mnie wadami - totez erpegi sprawiaja mi mniejsza frajdę. Być może, otarłbym się tylko o gry fabularne, gdyby planszówki były normalnie dostępne w latach '90. RPG mi się chyba przejadło - w opisie mam: erpegowy emeryt. A planszówki dają mi sporo radosci w rozsadnym czasie.
30-11-2006 18:52
Qball
   
Ocena:
0
Ty chyba masz rzeczywiście sporo racji. Od pewnego czasu mam tendencje do teoretyzowania niż do grania. Dalej się interesuję RPG i lubięsobie zagrać, ale jednak większość czasu wolę spędzać w nieco inny sposób. Tym bardziej że czasu mam niedużo, zresztą jak każdy w tym wieku. Ale z RPG nie zrezygnuję, pomimo że ostatnio zacząłem się żywo interesować planszówkami i pokrewnymi temu gatunkowi gier produktami. Chyba będę musiał wpaść do tego Avanti w któryś piątek:)
30-11-2006 23:17
Neurocide
   
Ocena:
0
Zupełnie inczaj zaczynam myslec o rpg...
01-12-2006 11:09
~Komondo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moim zdaniem gry RPG mają ten fajny atut, że są bardzo plastyczne i tylko od mojej kreatywności zależy w co sobie zagram.
W ekstremalnych sytuacjach właściwie potrzebni są (tak jak w planszówka) ludzie. Nie potrzeba kostek, tabelek, podręczników a żeby pobawić się trochę w urojenia.
Cenie RPGi za to, iż podczas wycieczki po lesie, kiedy zechcę mi się z kolegami wcielić w agentów wywiadu nic nie stoi na przeszkodzie a żeby sobie improwizowanego jednostrzała puknąć.
Cenię również RPG za mnogość tematów i opcji do wyboru. Dzięki sile wyobraźni jestem w stanie zagrać tak naprawdę we wszytko. Zainspiruję mnie serial Herosi, który traktuję o ludziach z nadprzyrodzonymi mocami to sobie rozegram kampanie o nadludziach i będzie to takie jakie sobie wymarzę. Na dzień dzisiejszy nie znam takiej planszówki.
Planszówki są bardzo fajne, dają coś gotowego na tacy, ale nie mają tej plastyczności, tej elastyczności, którą według mnie mają RPGi.
Dzięki jednemu podręcznikowi z uniwersalną mechaniką i dzięki mocy mojej oraz moich kolegów wyobraźni wszystko zależy ode mnie. Elastyczność to wielka zaleta RPGów i dlatego bardziej je lubię od planszówek.
Od razu pragnę wyprzedzić argument o trudnym graniu na konwentach czy w innym miejscu publicznym. Tak, zgadzam się jest to minus RPGów, ale taka jest specyfika tej zabawy. Chwile podniosłe, momenty zwycięstwa i klęski, budowanie klimatu da się w pełni osiągnąć w intymnej atmosferze.
13-05-2012 22:57
Malaggar
   
Ocena:
0
Zigzakimz jak totalizm - całkowicie zmienia sposób patrzenia na świat i rzeczywistość!
13-05-2012 23:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.