» Nagroda im. Żuławskiego » Artykuły » Nagroda Żuławskiego i reszta świata

Nagroda Żuławskiego i reszta świata


wersja do druku

Flirt Zaczepno-obronny #18

Redakcja: Marcin 'malakh' Zwierzchowski

Nagroda Żuławskiego i reszta świata
Zaczepnie flirtują: Inkuś, Gamedo Broni się i moderuje: Andrzej Zimniak Gamedo: Czemu przyznajecie Żuławskiego tym samym osobom, które dostały Zajdla? To przestaje być ciekawe i robi się jak kalka... AZ: Absolutnie nie! Właśnie wtedy robi się ciekawie, bo taki wynik świadczy o czymś istotnym, a mianowicie − o uniwersalności dzieła. Jeśli jakiś utwór jest wysoko oceniany zarówno przez plebiscytantów spośród społeczności czytaczy, jak i doktoryzowanych literaturoznawców (niektórych nawet habilitowanych), świadczy to o tym, że trafia do każdego z nich. Gdy zastosowanie bardzo wszak odmiennego instrumentarium daje zbieżne wyniki, oznacza potwierdzenie zalet ogólnie uznawanych. No, poza wszystkim, pytanie jest dziwnie postawione, zupełnie jakbym ja miał jakiś wpływ na werdykt autonomicznego Jury. Ja tylko dbam o to, żeby Jury miało warunki do pracy. Inkuś: Główna Nagroda im. Żuławskiego została przyznana i wręczona na Falkonie 2009. Właśnie przejrzałam regulamin nagrody i widzę, że mogło być inaczej w tym roku. Podobno w wystąpieniu i w kuluarach pojawiła się opinia profesora Smuszkiewicza, że zwycięski Kameleon Kosika nie jest książką wybitną, ale najlepszą w danym roku. Jest w regulaminie odpowiedni punkt na taką okazję − Jury może odstąpić od przyznania Głównej Nagrody, poprzestając na Wyróżnieniach. I już, po kłopocie. AZ: Owszem, Jury ma takie prerogatywy, lecz z nich nie skorzystało. Dlaczego − nie wiem, Jurorzy nie muszą się tłumaczyć ze swoich wyborów. Ja mogę tylko przedstawić rezultaty głosowań, interpretacji dokonajcie, proszę, sami. Wszystkie wyniki głosowań są jawne przy tej Nagrodzie, każdy może obejrzeć punktację. Kameleon znacznie zdystansował inne utwory w obu głosowaniach, elektorskim i jurorskim, przewaga była zdecydowana (20 pkt. jurorskich, natomiast pozostałe dzieła zdobyły odpowiednio: 8 pkt. (Zadra) i 7 (Ziemia niczyja). Pecha miał Wojtek Szyda z liczbą 6 pkt. za Miasto dusz, bo gdyby zdobył 1 pkt. więcej, przyznane byłyby dwa Srebrne Wyróżnienia w zasadzie automatycznie, bez konieczności specjalnych postanowień Jury. Inkuś: Gdyby można było zerknąć na laureatów nagrody z perspektywy kilku lat, czy wtedy można by uznać, że wszyscy są z tej samej ligi? AZ: Oczywiście, że nie, zresztą nie ma takiego wymogu zarówno przy tej, jak przy innych nagrodach, o Pokojowej Nagrodzie Nobla nie wspominając. Byłoby to bardzo trudne zadanie, choć oczywiście można próbować. Ale jak się rzekło, nie do mnie takie pytania. Zapewne już niebawem da się odpytywać w różnych kwestiach Jurorów lub samego prof. Smuszkiewicza, ponieważ uruchomiony został Salon Żuławskiego. Pytania będzie można zadawać pośrednio przez forum lub mój blog zlokalizowany na tejże stronie. Gamedo: Dlaczego można pytać tylko pośrednio? Co to za Salon? Wraca arystokracja, oligarchia, a może w ukryty sposób manifestuje się władza korporacyjna pisarsko-wydawnicza? AZ: Ejże, nie wierzę w żaden spisek pisarzy z wydawcami, bo niby mają wspólny interes, ale tak naprawdę wydawca wolałby w ogóle zlikwidować honoraria, za to pisarz byłby w pełni usatysfakcjonowany dopiero stawką od 50% ceny detalicznej wzwyż. Ale wracając do Salonu: będą w nim wypowiadać się początkowo autorzy nominowani do Żuławskiego i Jurorzy Nagrody, potem krąg zaproszonych VIP-ów stopniowo poszerzymy. Chodzi o to, żeby wszystkie salonowe teksty warte były przeczytania. Chyba każdy zna z autopsji znój przedzierania się przez blogowo-forumową magmę, w której mozolnie kopie się w poszukiwaniu tkwiących w nim z rzadka diamentów. Za to w Salonie jest jak u jubilera: na półce lśnią same diamenty − o różnej liczbie karatów, ale każdy wart obejrzenia. Jako się rzekło, wypowiedzi zamieszczone w Salonie wszyscy mogą komentować pośrednio na forum. Zapraszam także do dyskusji na blogu, gdzie możemy poruszać wiele tematów, nie tylko w nawiązaniu do Salonu. A więc zadowoleni powinni być zarówno zwolennicy oligarchii, jak demokracji. Inkuś: Swoją drogą podziwiam twój zapał, Andrzeju. Pamiętam z jakim sceptycyzmem na początku podchodzili do pomysłu Nagrody czytelnicy fantastyki (to taki bezpieczny termin). Obecnie Nagroda jest, powoli nabiera rozpędu, a inicjator stara się utworzyć wokół niej pewną społeczność poprzez otworzenie Salonu. AZ: Świadomość że robię coś pożytecznego jest mobilizująca, a w miarę jak Nagroda się rozwija, coraz bardziej doceniam jej walory. Polemizowałbym z twierdzeniem o "początkowym sceptycyzmie" środowiska − jasne, że byli malkontenci, ale więcej widziałem entuzjastów. I dlatego wziąłem się do pracy. Salon ma pełnić głównie rolę informacyjną o bieżących zagadnieniach literackich, ale w istocie także ma za zadanie skupienie pewnej społeczności wokół Nagrody. Zobaczymy, jak rozwinie się ta społeczność i czy za jej sprawą zaistnieją na naszej fantastycznoliterackiej niwie jakieś nowe zjawiska. Ponadto uruchomiłem − w celu powiększenia rzeczonej społeczności − inicjatywy "okołożuławskie": konkurs na Laur Gildii Mistrzów dla wydawnictwa, które opublikowało najwięcej nominowanych i nagrodzonych dzieł, i konkurs na Króla Strzelców Żuławskich, który "trafił" najwięcej werdyktów Jury (szczegóły na stronach Nagrody). Myślę także o ogłoszeniu konkursu w dziedzinie wiedzy kreatywnej o Jerzym Żuławskim i jego dziele. Wszystko po to, żeby ta Nagroda żyła, funkcjonowała przez cały rok, umacniała przekonanie w enklawie i poza nią, że literatura fantastyczna może być także po prostu dobrą literaturą. Inkuś: Ojej, jest tak pięknie i wzniośle, że muszę trochę pomarudzić. Sama gala przyznania nagrody na Falkonie 2009 była... smutna. To chyba dobre określenie. Andrzeju, może i jesteś odpowiednim mistrzem (tej) gry, ale na prowadzącego można by dobrać kogoś, kto porwie za sobą tłum. No i ten zespół był odrobinę niedobrany pod względem repertuaru do tego jakiego rodzaju była nagroda... Nie dało się poszukać kogoś grającego muzykę elektroniczną? Byle nie techno. Gdyby w przerywnikach wystąpiła Lady Gaga... AZ: Cóż, wolałem, żeby galę poprowadził ktoś inny, a ja byłbym osobą wyrywaną do tablicy, tyle że organizatorzy nie zapewnili mi tego luksusu. Z drugiej strony, galę postrzegałem raczej jako imprezę merytoryczną i podsumowującą niż festiwalowo-fajerwerkową. Inkuś, jeśli chcesz cyrku i adrenaliny, idź do kina na superprodukcję albo pstryknij w TV Taniec z gwiazdami. Inkuś: A ja krytykuję dalej: przede wszystkim błędem jest rozdzielanie ogłaszania wyników i wręczania nagrody. Po co ktoś ma przychodzić na to drugie skoro wszystko już wiadomo? Jeszcze mniej osób i nagroda stanie się kameralna. Ma być profesjonalna, ale nie kameralna. To nie jest jednoznaczne. AZ: To jest naprawdę poważna sprawa, rozważałem ją wielokrotnie i z różnych punktów widzenia. Na ogłoszenie wyników Zajdla ściąga za każdym razem taki tłum, że nie ma czym oddychać, ale nie jest to tylko probierzem popularności nagrody, raczej głównie efektem stwarzanej atmosfery niespodzianki. W przypadku Żuława napięcie, niepewność, chwała, blichtr, podniosły nastrój, itd., dzielą się na dwie uroczystości. Czy to źle, i czy pewna kameralność obniża prestiż Nagrody? Wydaje mi się, że niekoniecznie. Tracimy podczas gali element zaskoczenia, za to na innych polach zyskujemy. Oto plusy:
  • Nagroda Żuławskiego ma w założeniu torować drogę do powszechnego uznania dobrej literatury fantastycznej. Nienajgorszym sposobem w dążeniu do tego celu jest ogłoszenie werdyktu Jury w Domu Literatury w Warszawie, siedzibie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, z udziałem prof. Antoniego Smuszkiewicza i innych Jurorów. Prestiż Nagrody na tej uroczystości z pewnością zyskuje, a jej wyeliminowanie sprowadziłoby Nagrodę do jeszcze jednego wyróżnienia wyłącznie środowiskowego.
  • Z drugiej strony uważam, że równie potrzebna, jeśli nie niezbędna, jest silna więź Nagrody ze środowiskiem fanowskim, wszak głównie z tej społeczności rekrutują się czytelnicy nagradzanych dzieł. Takim łącznikiem jest właśnie gala wręczania statuetek podczas dużego ogólnopolskiego konwentu, jakim jest Falkon.
  • Nieraz pada pytanie, dlaczego Lublin, a nie Warszawa czy Kraków? Odpowiadam tak: nie wszystkie ważne sprawy muszą dziać się w stolicach (obecnej czy poprzedniej) Polski, kulturę można − i trzeba − deglomerować, eksportować także poza granice największych metropolii. Należy również podkreślić, że Lublin, jako silny ośrodek uniwersytecki, dysponuje jak najbardziej odpowiednim zapleczem i społecznością, więc ziarno pada na żyzną glebę. Poza tym, pociąg z Warszawy jedzie tylko dwie i pół godziny. Ja prawie tyle czasu codziennie spędzam w drodze do/z pracy, głównie stojąc w korkach.
Gamedo: Kto do takiego Lublina przyjedzie? Brzezińskiej, zdobywczyni Srebrnego Wyróżnienia, nie było. Inkuś: Ależ była, przyjechała na Falkon i miała dwa programowe spotkania − dyżur autorski w sobotę i prelekcję w niedzielę − ale na sobotnią galę nie przyszła. Wytłumaczyła, że z powodu choroby w rodzinie. AZ: Muszę w tym miejscu nadmienić, że nagrodzeni autorzy traktują uczestnictwo w gali jako wyróżnienie, co mnie bardzo cieszy. W ubiegłym roku Jacek Dukaj przyjechał, choć przedtem pobytu na żadnym z Falkonów nie planował, no i ogólnie czasu miał niewiele. Stwierdził, że wszyscy musimy tę Nagrodę wspierać, aby w pełni zaistniała. Wraz z nim przybyli Orbitowski i Twardoch. W tym roku Krzysztof Piskorski, zdobywca Złotego Wyróżnienia, przyleciał specjalnie aż z Belfastu, gdzie pracuje, aby wziąć udział w uroczystości, i był bardzo zadowolony. Niezawodny okazał się laureat Głównej Nagrody, Rafał Kosik, bywalec konwentów i spotkań. Ale choroba każdemu może pokrzyżować plany. W październiku na uroczystość ogłoszenia werdyktu w SPP Anna Brzezińska stawiła się z całą rodziną, tzn. mężem i dwójką maluchów. Gamedo: I co dalej, mistrzu gry w Żuławskiego? Chcesz nadal marnować czas na sprawy organizacyjne? Co z resztą uroków świata? AZ: Reszta świata ma się dobrze, gram na kilku boiskach. I naprawdę nie marnuję czasu, kolego. Pracuję naukowo, mam dużo frajdy z dydaktyki, piszę, podróżuję. Od 1997 roku działam jako koordynator Festiwalu Nauki, od 2000 urządzam panele w SPP, od 2008 rozkręcam sprawę Nagrody − i nic z tego nie mam oprócz świadomości dobrze spędzonego czasu oraz właściwie skierowanego wysiłku. Wbrew pozorom, to bardzo dużo. Jeśli w wyniku tych działań poziom kultury, przez którą rozumiem tutaj ogólną świadomość cywilizacyjną, w określonym środowisku podniósł się choćby o setną część promila (albo nawet mniej), swoje zadanie uznam za spełnione. Niech każdy walczy z entropią i chaosem tak, jak potrafi.
Grudzień 2009
__________________________________________
Cykl felietonowych dysput Flirt zaczepno-obronny bazuje na pytaniach kierowanych do Andrzeja Zimniaka oraz sugestiach dotyczących obszarów jego zainteresowań. Poprzednie odcinki można przeczytać w Fahrenheicie i na stronie autora (zbiorczo). Wiodące pytania zostały tematycznie wyselekcjonowane z kolekcji. Imiona, ksywy i etykiety mogą być zmienione lub nadane przez autora.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Władcy świtu
- recenzja
Czas hiperkonwentów
Pyrkon 2014 okiem Andrzeja Zimniaka
Wprowadzenie - Andrzej Zimniak
Żwikiewicz i jego legenda
Pisarze recenzujący dzieła innych pisarzy

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.