02-01-2012 23:20
Na czym się (nie)zawiodłem w 2010/11
W działach: RPG | Odsłony: 9
Chciałem podzielić się z wami kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi rpgów które poznałem w ubiegłych latach. I niestety będą to głównie narzekania, bardzo subiektywne, także kto wrażliwy lub ma przeciwne zdanie niech nie krzyczy:)
Ilustracje w produktach Wydawnictwa Gramel
Przeczytawaszy podstawkę do SWEPL można jeszcze zrozumieć, bo to uniwersalna mechanika, więc i ilustracje muszą być przeróżne, by podreślić uniwersalność i ogólnie, wszechmoc tej mechaniki. Ok, pomyślałem sobie, wybaczam. Ale Evernight dał mi do zrozumienia, że jakość ilustracji to kwestia która raczej się nie zmieni. Na jednej stronie kapłan jak ulany z plasteliny, na drugiej conan w skórzanych gaciach rysowany chyba na tosterze, na innej rodzynek w postaci sa-karana. Nemezis też się nie popisał, choć wypadł lepiej, ale ciężko mi było przebaczyć to, że ilustracje z podstawki też tam trafiły.
No i Eclipse dobił całość- są w nim ilustracje przedrukowane z Nemezisa, a okładka jest z tak beznadziejnego papieru, że kanapki bym w to nie zawinął.
Myślałem, że koszmar którego doznałem dawno temu czytając podręcznik do Faerunu się nie powtórzy- na jednej stronie cudowne ilustracje Lockwooda, na drugiej paszkwilne karykatury Carlo Arellano. Wtedy pomyślałem, że WotC jest dużą firmą i ma masę zatrudnionych rysowników i dostają oni zlecenia na rysunki i potem nikt ich jakości nie dyskutuje. Potem jednak WotC mnie olśniło i pokazało, że można gorzej, bo i tak są dużą firmą i tak będą kupowani- ilustracje w Wyznaniach i Panteonach działają na człowieka jak widok nagiej, grubej baby na Ala Bundyego- ślepota na 1k10 lat.
Szkoda, że Gramel nie trzyma wyższego poziomu. Osobiście wolałbym, żeby podręcznik był wydany w czerni i bieli, lecz ilustracje trzymały spójny klimat i były odpowiednio dobrane.
Settingi, czy kampanie do swexa i tak są w większości pisane bardzo ogólnikowo, raczej jako półprodukt, zostawiając masę roboty na głowie mistrza gry, ilustracje dla przeciwwagi mogłyby wesprzeć, a one tylko burzą. I nie ma, że się nie da, bo po Wolsungu widać, że się da. Podręcznik wsysa i wypluwa człowieka w stanie umysłowego sztormu. I jest cholernie tani jak na swoją zawartość i jakość wydania. A Evernight, Nemezis? Ot takie sobie książeczki. Co z tego, że w kolorze, jak marne.
WFRP 2ed
Dostałem podręcznik od kochanego zigzaka na święta. Zabrałem się ochoczo, by go w końcu, po raz pierwszy w swoim życiu przeczytać. Przeczytałem go szybko, wciągnął mnie. W końcu widzę na czym polega fenomen Starego Świata. Lecz...
Mechanika jest skopana pod jednym względem i to tak tragicznie, że moim zdaniem(i po przeprowadzeniu próbnych sesji) nie da się z niej korzystać w takiej postaci, w jakiej jest.
Mianowicie chodzi mi o profesje. Wszystko na pierwszy rzut oka wygląda super, lecz po chiwli doszedłem z graczami do totalnego absurdu.
Na początek chciałem by wybrali profesje sami. Karta postaci gotowa, pierwsza sesja z głowy, no i git. I to był złego początek.
Podręcznik mówi, że twoja profesja to to, czym postać się zajmuje, a przy przechodzeniu na następną powinna być umotywowana fabularnie. No super, niezły roleplay musi z tego być- pomyślałem. Niestety nie.
Jesteś żołnieżem i w drużynie masz włóczykija. Jak masz stać się weteranem, skoro nie bierzesz udziału w wojnach? Jak masz brać udział w wojnach, gdy jesteś tylko włóczykijem i twoje marzenia są zupełnie inne? Dlaczego nie da się zostać skytobójcą z orpycha/rzezimieszka? A z ciury obozowej tak:) Jak ma grać ciura obozowa z innymi graczami, skoro jej zawodem jest szlajanie się za wojskiem? Problem zdaje się rozwiązywać stworzenie wspólnymi siłami zgranej, logicznej drużyny. Trzeba się umówić na poszczególną konwencję, bo inaczej wszystko będzie się rozjeżdżać na każdym kroku. Z drugiej strony można lać i grać waląc fabułę- tylko dla rozwinięć. To po co wogóle te profesje? Wszystko miało być fajnie, charakterystycznie- wyszło do dupy. Czyli idealny przodek Monastyru:) Świetny świat, lux podręcznik, mechanika do bani.
Na razie odpoczywam od młotka prowadząc 7th Sea. Namówili mnie moi gracze, jak zwykle. Bo w to podobno świetnie się gra, nawet jak scenariusz jest cienki. Wrócę do niego, ale napewno na innej mechanice.
Co zatem na plus?
Wspomniany wcześniej Wolsung. Gra wgniata w ziemię. Ilość pomysłów na minutę wpadających do głowy przy czytaniu tego podręcznika przekracza liczbę stron przeczytanych w tym samym czasie. Podręcznik jest po prostu mega, co tu dużo mówić- najlepsza wydana polska gra rpg ever- inne mogą possać. I choć nie ogarniam prowadzenia tej gry- zawsze chętnie pogram. Ludzie zupełnie z kosmosu wkręcali się w ten system, pamiętam jak jeździliśmy z kumplami co tydzień parenaście kilometrów do świeżo poznanego kumpla, bo tak się zajarał do gry, że namowom nie było końca.
I parę mniejszych gier, jak świetne Cold City, czy trudny, ale ciekawy Midnight.
A na co czekam i co może w końcu zagram?
L5K 4ed!!!!
Monastyr 2.0(oby nie było lipy- fani nie wybaczą).
Mam nadzieję, że 2012 będzie lepszy niż poprzednie lata.
Ilustracje w produktach Wydawnictwa Gramel
Przeczytawaszy podstawkę do SWEPL można jeszcze zrozumieć, bo to uniwersalna mechanika, więc i ilustracje muszą być przeróżne, by podreślić uniwersalność i ogólnie, wszechmoc tej mechaniki. Ok, pomyślałem sobie, wybaczam. Ale Evernight dał mi do zrozumienia, że jakość ilustracji to kwestia która raczej się nie zmieni. Na jednej stronie kapłan jak ulany z plasteliny, na drugiej conan w skórzanych gaciach rysowany chyba na tosterze, na innej rodzynek w postaci sa-karana. Nemezis też się nie popisał, choć wypadł lepiej, ale ciężko mi było przebaczyć to, że ilustracje z podstawki też tam trafiły.
No i Eclipse dobił całość- są w nim ilustracje przedrukowane z Nemezisa, a okładka jest z tak beznadziejnego papieru, że kanapki bym w to nie zawinął.
Myślałem, że koszmar którego doznałem dawno temu czytając podręcznik do Faerunu się nie powtórzy- na jednej stronie cudowne ilustracje Lockwooda, na drugiej paszkwilne karykatury Carlo Arellano. Wtedy pomyślałem, że WotC jest dużą firmą i ma masę zatrudnionych rysowników i dostają oni zlecenia na rysunki i potem nikt ich jakości nie dyskutuje. Potem jednak WotC mnie olśniło i pokazało, że można gorzej, bo i tak są dużą firmą i tak będą kupowani- ilustracje w Wyznaniach i Panteonach działają na człowieka jak widok nagiej, grubej baby na Ala Bundyego- ślepota na 1k10 lat.
Szkoda, że Gramel nie trzyma wyższego poziomu. Osobiście wolałbym, żeby podręcznik był wydany w czerni i bieli, lecz ilustracje trzymały spójny klimat i były odpowiednio dobrane.
Settingi, czy kampanie do swexa i tak są w większości pisane bardzo ogólnikowo, raczej jako półprodukt, zostawiając masę roboty na głowie mistrza gry, ilustracje dla przeciwwagi mogłyby wesprzeć, a one tylko burzą. I nie ma, że się nie da, bo po Wolsungu widać, że się da. Podręcznik wsysa i wypluwa człowieka w stanie umysłowego sztormu. I jest cholernie tani jak na swoją zawartość i jakość wydania. A Evernight, Nemezis? Ot takie sobie książeczki. Co z tego, że w kolorze, jak marne.
WFRP 2ed
Dostałem podręcznik od kochanego zigzaka na święta. Zabrałem się ochoczo, by go w końcu, po raz pierwszy w swoim życiu przeczytać. Przeczytałem go szybko, wciągnął mnie. W końcu widzę na czym polega fenomen Starego Świata. Lecz...
Mechanika jest skopana pod jednym względem i to tak tragicznie, że moim zdaniem(i po przeprowadzeniu próbnych sesji) nie da się z niej korzystać w takiej postaci, w jakiej jest.
Mianowicie chodzi mi o profesje. Wszystko na pierwszy rzut oka wygląda super, lecz po chiwli doszedłem z graczami do totalnego absurdu.
Na początek chciałem by wybrali profesje sami. Karta postaci gotowa, pierwsza sesja z głowy, no i git. I to był złego początek.
Podręcznik mówi, że twoja profesja to to, czym postać się zajmuje, a przy przechodzeniu na następną powinna być umotywowana fabularnie. No super, niezły roleplay musi z tego być- pomyślałem. Niestety nie.
Jesteś żołnieżem i w drużynie masz włóczykija. Jak masz stać się weteranem, skoro nie bierzesz udziału w wojnach? Jak masz brać udział w wojnach, gdy jesteś tylko włóczykijem i twoje marzenia są zupełnie inne? Dlaczego nie da się zostać skytobójcą z orpycha/rzezimieszka? A z ciury obozowej tak:) Jak ma grać ciura obozowa z innymi graczami, skoro jej zawodem jest szlajanie się za wojskiem? Problem zdaje się rozwiązywać stworzenie wspólnymi siłami zgranej, logicznej drużyny. Trzeba się umówić na poszczególną konwencję, bo inaczej wszystko będzie się rozjeżdżać na każdym kroku. Z drugiej strony można lać i grać waląc fabułę- tylko dla rozwinięć. To po co wogóle te profesje? Wszystko miało być fajnie, charakterystycznie- wyszło do dupy. Czyli idealny przodek Monastyru:) Świetny świat, lux podręcznik, mechanika do bani.
Na razie odpoczywam od młotka prowadząc 7th Sea. Namówili mnie moi gracze, jak zwykle. Bo w to podobno świetnie się gra, nawet jak scenariusz jest cienki. Wrócę do niego, ale napewno na innej mechanice.
Co zatem na plus?
Wspomniany wcześniej Wolsung. Gra wgniata w ziemię. Ilość pomysłów na minutę wpadających do głowy przy czytaniu tego podręcznika przekracza liczbę stron przeczytanych w tym samym czasie. Podręcznik jest po prostu mega, co tu dużo mówić- najlepsza wydana polska gra rpg ever- inne mogą possać. I choć nie ogarniam prowadzenia tej gry- zawsze chętnie pogram. Ludzie zupełnie z kosmosu wkręcali się w ten system, pamiętam jak jeździliśmy z kumplami co tydzień parenaście kilometrów do świeżo poznanego kumpla, bo tak się zajarał do gry, że namowom nie było końca.
I parę mniejszych gier, jak świetne Cold City, czy trudny, ale ciekawy Midnight.
A na co czekam i co może w końcu zagram?
L5K 4ed!!!!
Monastyr 2.0(oby nie było lipy- fani nie wybaczą).
Mam nadzieję, że 2012 będzie lepszy niż poprzednie lata.
16
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Aesandill, Andman, Bielow, Gotlib, ivilboy, kbender, Klapaucjusz, MiszczPodziemi, Repek, Squid, Szczur, von Mansfeld, zegarmistrz, Zireael
Poleć innym tę notkę