» Recenzje » Muzyka Marie #2

Muzyka Marie #2


wersja do druku

Dźwięki niesłyszalne zwykłym uchem

Redakcja: Kuba Jankowski, Mały Dan

Muzyka Marie #2
Wielu jest autorów, którzy wolą tworzyć własne wizje świata, zamiast osadzać akcję w znanej nam rzeczywistości. Sięgają po realia, w których nawet w niedalekiej przyszłości może znaleźć się nasza planeta. Praca tych twórców bardzo często charakteryzuje się oryginalnymi pomysłami, nietuzinkowym podejściem i odkrywczymi wizjami, jednak nie zawsze potrafią oni opowiadać historie mające jakieś głębsze znaczenie. Muzyka Marie to dwutomowy komiks Usamaru Furuyi zmuszający do refleksji na przynajmniej kilku poziomach. Podejmuje problematykę wręcz transcendentną, wykraczającą poza widowiskową estetykę science fiction oraz mobilizuje czytelnika do zastanowienia się nad przyszłością naszej cywilizacji.

Akcja komiksu toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Śledzimy losy dwójki nastolatków: Pipi oraz Kaia. Zamieszkują oni Ziemię Pirito, wyspę znaną z produkcji maszyn. Ludzie żyją w zgodzie i harmonii. W ich słowniku nie ma takich słów, jak zazdrość, walka czy ogólnie pojmowana agresja. Skupiają się na swojej pracy oraz religii. W pocie czoła wydobywają minerały, niezbędne do produkcji maszyn, równocześnie odkrywając nieznane urządzenia z poprzedniej epoki. Opiekę nad nimi sprawuje tytułowa Marie, którą może dostrzec tylko tajemniczy Kai.

Wątkiem przewodnim tej mangi jest miłość Pipi do Kaia. Pipi to zapatrzona w swojego wybranka nastolatka, która wkrótce osiągnie pełnoletniość. Dzień osiemnastych urodzin dla obywateli Pirito jest wyjątkowy, ponieważ wtedy zyskują prawo wyboru swojego życiowego partnera. Wprawdzie ten proces jest powtarzalny, ale można to zrobić tylko raz do roku, w czasie urodzin kobiety. Kai jest chłopakiem, z którym wiąże się wiele tajemnic oraz niewyjaśnionych zjawisk. Jednym z nich jest to, że zawsze gromadzą się wokół niego różne zwierzęta. Najważniejszą jednak jego umiejętnością jest zdolność słyszenia dźwięków wydawanych przez minerały czy odbieranie ich uczuć. Dzięki tej zdolności mieszkańcy Ziemi Pirito wiedzą, gdzie kopać, żeby znaleźć potrzebne surowce. Kai skrywa również dość niesamowitą przeszłość. Oto w wieku 10 lat zaginął w morzu i odnaleziono go po 15 dniach na wpół żywego, lecz całkowicie odmienionego. Po tych wydarzeniach potrafił wychwytywać niesamowite dźwięki, nosił tajemnicze stygmaty oraz jako jedyny potrafił dostrzec Marie, lewitującą w przestworzach. Równocześnie stał się wybrańcem ludzkości, objawiającym się w różnych miejscach co 50 lat.

Usamaru Furuya stworzył spójny świat, którego wizję stopniowo rozrysowuje na kartach komiksu. Przedstawia egzotyczne obrządki, jak np. nieznany nam sposób wyboru męża czy żony. Opisuje różne wyspy, każdą odpowiedzialną za inną strefę przemysłu. Ludzie wymieniając się towarami i usługami charakterystycznymi dla poszczególnych wysp, tworzą wspólnotę ekonomiczną wolną od wyzysku i biedy. Z czasem dowiadujemy się, iż zanim powstał nowy porządek świata, nastał wielki potop i zniszczył poprzednią cywilizację. Ludzie z czasem odkopują urządzenia znane naszej epoce, jednak nie potrafią zrozumieć do czego służyły. Żyją w szczęściu i niewiedzy. Lecz czy faktycznie posiadają w pełni wolną wolę?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Furuya doprowadza do konfrontacji wybrańca Kaia z bóstwem, którym jest tytułowa Marie. Stawia swojego bohatera przed wyborem. Nakręcając gigantyczną pozytywkę uchroni ludzkość od cierpienia i nienawiści, jednak na kolejne 50 lat zahamuje rozwój technologiczny. Nim Kai podejmie kluczową dla swojego świata decyzję, dozna szokujących wizji "naszych czasów”. Autor zwraca uwagę czytelnika na to, że pomimo wielu udogodnień żyjemy w świecie konsumpcjonizmu i nienawiści. Jedni muszą głodować, by inni mogli jeść. Jedni muszą cierpieć, by inni mogli spokojnie żyć. Czy to jest sprawiedliwe? Jeśli nie, to co w takim razie jest sprawiedliwe? Czy człowiek powinien się godzić na siłę wyższą, która wprawdzie uchroni go od cierpienia, ale za cenę ograniczenia jego wolności? Co my byśmy zrobili, gdybyśmy mieli taką władzę jak Kai?

Wydawałoby się, że taka ponadczasowa tematyka jest największym atutem tego komiksu. Autor jednak, po finałowym rozdziale, przygotował dla czytelników jeszcze bardziej szokujący motyw całej historii. Okazuje się, że przez prawie 500 stron wodził odbiorców za nos, przedstawiając jedynie skrawki gigantycznej tajemnicy tylko po to, żeby na końcu odkryć wszystkie karty i wkręcić czytelników 50 metrów pod ziemię. Kiedy każdy z nas pojmie wielką tajemnicę, do tej pory przed nami skrywaną, zacznie lekturę Muzyki Marie od nowa, szukając błędów lub wskazówek, zdradzających to zakończenie. Oczywiście tych błędów i niedociągnięć nie znajdzie, co świadczy o tym, jak starannie zaplanował swoją opowieść Furuya.

Szata graficzna komiksu Furuyi różni się od typowej japońskiej kreski mainstreamowej. Niestety widać wiele niedociągnięć w umiejętnościach rysowniczych autora. Można dostrzec, że nie opanował on w sposób doskonały sposobu przedstawiania ludzi. Brakuje mu wyczucia proporcji, jego bohaterowie są również bardzo sztywni. Furuya decyduje się też na przedstawienia twarzy pod bardzo ryzykownymi kątami, co przy jego niewprawnej ręce dodatkowo obniża jakość rysunku, który wygląda dość niezgrabnie. Przedstawia postaci w nienaturalnych pozach niczym manekiny. Brakuje mu swobody. Próby różnicowania obrazowania lub zaskakujących rozwiązań kompozycyjnych nie przekładają się na wymarzony efekt. Również kadrowanie kuleje. Nie można jednak Furuyi odebrać staranności i dbałości o detal. Nie boi się skrupulatnie rysować tłumu czy skomplikowanych mechanizmów. Jego kreska charakteryzuje się mnogością licznych drobnych elementów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Mimo licznych niedociągnięć Muzyka Marie to bez wątpienia bardzo wartościowa japońska propozycja udostępniona polskiemu czytelnikowi. Historia daje do myślenia i zmusza do ponownych lektur. Usamaru Furuya tak przygotował scenariusz, że każdy czytelnik będzie musiał przeczytać tę pozycję przynajmniej dwa razy. Pewne braki ilustracyjne i kompozycyjne zostają nadrobione płynnym "storytellingiem" oraz  logiczną wizją świata przedstawionego i przesłaniem. Jest to praca uniwersalna jeśli chodzi o projektowaną grupę odbiorców, co wcale nie oznacza, że stawia na proste rozwiązania scenariuszowe i banalne odpowiedzi oraz wyświechtane konflikty w modelu zło kontra dobro. Bardziej niż pozostawić czytelnika z uspokajającym duszę zakończeniem, ma go zmusić do refleksji. Czy te scenariuszowe założenia autorskie nadrabiają braki formalne komiksu i sprawiają że Muzyka Marie ociera się o utwór genialny? My po lekturze już wiemy, wy możecie się tego dowiedzieć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
8.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Muzyka Marie #2
Scenariusz: Usamaru Furuya
Rysunki: Usamaru Furuya
Wydawca: Hanami
Data wydania: maj 2009
Liczba stron: 250
Format: 15x21 cm
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
Cena: 33,90 zł



Czytaj również

Muzyka Marie #1
W cieniu bogini
- recenzja
Monster #4
Dowód na istnienie Johana
- recenzja
Samotny smakosz
Nie czytać na pusty żołądek!
- recenzja
Monster #2
Poszukiwania potwora
- recenzja
Balsamista #7
Pożegnania
- recenzja
Monster #1
Czy każde ludzkie życie warte jest tyle samo?
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.