» Recenzje » Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch


wersja do druku

Czy zbawi nas od kolejnych książek pewnego czeskiego fantasty?

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch
Proza Miroslava Žambocha obecna jest na naszym rynku już od przeszło czterech lat. W tym czasie wydano siedem książek, które musiały wykazać się jakimś sukcesem, skoro wydawnictwo właśnie wydało jego kolejną powieść, a w zapowiedziach ma kolejne. To dążenie Fabryki Słów do wydania chyba wszystkich książek tego pisarza trochę mnie dziwi, jako że twórczość czeskiego fantasty do zbyt oryginalnej i urozmaiconej nie należy; niemal we wszystkich jego pozycjach natrafiamy na ponury i bezwzględny świat, który poznajemy w towarzystwie jeszcze bardziej ponurego i bezwzględnego macho z problemami egzystencjonalnymi będącym, pomimo pozornego cynizmu i okrucieństwa, "tym dobrym". Takimi byli Lancelot, Bakly czy wreszcie Koniasz.

W pierwszej odsłonie Mrocznego zbawiciela Žamboch nie porzuca tego schematu. Tym razem poznajemy niejakiego R.C. – pozszywanego z różnych części, mało przystojnego i cierpiącego na amnezję "twardziela" z dyskretnym demonem w głowie i spluwami (które wprowadziłyby w konsternację nawet słynnego Terminatora) w rękach. Całości obrazu dopełnia podrasowany, elektroniczny (?) koń Micuma. Ów R.C. błądzi po postapokaliptycznej Europie Środkowej, próbując dowiedzieć się, kim jest i wyżyć jakoś z tego, co uda mu się zdobyć lub znaleźć. Mało tolerancyjni wobec przybyszów ludzie oraz nieludzie, a także nieznana przeszłość naszego bohatera wcale mu tego nie ułatwiają.

Fabuła jest mało skomplikowana i właściwie ogranicza się do poznawania przez R.C. coraz to nowych miejsc i staczania równie krwawych co widowiskowych walk z kolejnymi przeciwnikami. W międzyczasie dowiadujemy się co nieco o przeszłości głównego bohatera (który najwyraźniej był dawniej wielkim bohaterem, oczywiście), dane nam będzie poznać "wielkie niebezpieczeństwo" wiszące nad światem, które może powstrzymać chyba tylko jeden "zbawiciel" (czymś w końcu trzeba usprawiedliwić coraz to krwawsze rzeźnie), i będziemy mieli okazję przekonać się, że nie tylko nasi rodzimi autorzy gustują się w "ostrych" scenach erotycznych (wydawca, wspominając na tyle okładki o "upiornym seksie", doskonale wiedział co pisze – tak mocnych scen jeszcze nie miałem okazji czytać w fantastyce).

Świat zaserwowany nam przez Žambocha to – jak już wspomniałem – postapokaliptyczna Europa Środkowa dalekiej przyszłości. Cywilizacja została niemalże doszczętnie zniszczona. Ostały się tylko nieliczne ludzkie wioski czy jeszcze rzadsze miasta, żyjące gównie dzięki osiągnięciom swoich przodków; reszta to morza ruin oraz dzicz zamieszkała przez różnorakie monstra. To czyni owo uniwersum podobnym do tego, które znamy z gry fabularnej Neuroschima, na co wydawca nie omieszkał zwrócić uwagi, chwaląc swój produkt w notach wydawniczych. Tu jednak podobieństwa kończą się, ponieważ świat Mrocznego zbawiciela przepełniony jest różnorodną magiczną (czy właściwie upiorną) menażerią. Na kartach powieści spotkałem już upiory, wampiry i demony, a czuję, że to dopiero początek. To właśnie pojawienie się na Ziemi tych istot, spowodowane otworzeniem się ukrytych dotąd wymiarów doprowadziło do upadku ludzkiej cywilizacji. Powtórne (!) ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa też nie wyszło ludziom na dobre. Ogólnie świat nie urzeka oryginalnością ani kreacją, ale też nie odrzuca. Podobnie sprawa ma się z bohaterami, wśród których prym wiedzie wyłącznie ten główny (mało urzekający zresztą, ale od biedy dający się polubić).

Do wydania natomiast trudno przyczepić się. Jak zwykle otrzymaliśmy dobrze wykonany produkt, zwracający uwagę szatą graficzną i poprawnie przygotowany pod względem edytorskim. Poprawnym nazwałbym też styl Žambocha – nie irytuje, ale w niczym też nie uatrakcyjnia lektury.

Podsumowując, najnowsza wydana u nas książka czeskiego pisarza to kolejna porcja krwawej jatki z udziałem prawie niezniszczalnego herosa (z wyglądu raczej anty-herosa), tyle że tym razem w postapokaliptycznych klimatach. Tylko dla miłośników prozy Miroslava Žambocha oraz fanów typowych zręcznościówek.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
6.6
Ocena użytkowników
Średnia z 15 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Mroczny zbawiciel (Drsný spasitel)
Cykl: Mroczny zbawiciel
Tom: 1
Autor: Miroslav Žamboch
Tłumaczenie: Rafał Wojtczak
Autor okładki: Paweł Zaręba
Autor ilustracji: Filip Myszkowski
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 3 października 2008
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-092-9
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Łowcy
Park Jurajski w wersji sztampowo-naiwnej
- recenzja
Ostatni bierze wszystko
Literacka euforia biegacza
- recenzja
Na ostrzu noża
O Koniaszu, przy którym Rambo wysiada
- recenzja
Percepcja
Gdy łowca staje się zwierzyną
- recenzja

Komentarze


Shakaras
   
Ocena:
0
Ksiazka mnie rozczarowala, tyle tylko powiem
miks konwencji nie wyszedl, do "Sierzanta" tej ksiazce mocno brakuje, oj mocno.
Nie warta wydanych pieniedzy, bardzo slaba
25-11-2008 14:41
Mandos
   
Ocena:
0
Dziękuję za recenzje. Mówiąc krótko czytadło, szkoda.
25-11-2008 17:42
Andman
   
Ocena:
0
Dotychczasowe książki Żambocha, które czytałem to typowe conaneski, w których trudno by się większej logiki doszukiwać. Czytało jednak mi się je doskonale. Pisarz i/lub tłumacz ładnie zdania składają. "Mroczny zbawiciel. Tom 1" czeka na półce na swoją kolej. Pieniędzy nie straciłem, gdyż książkę wypożyczyłem z biblioteki :)
26-11-2008 08:22
~Kael

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A mi przypadło do gustu przypadła. Ciekawy świat i co najważniejsze magia oraz technologia w miarę umiejętnie połączone.
23-01-2009 22:37
~Arachiel

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
książka jest całkiem spoko, a wady, które wymienił autor można dopasować do każdej książki typu "heroic fantasy". W tego typu książkach nie są to jednak wady a wręcz przeciwnie. W tego typu książkach nie ma sensu dopatrywać się głębi bo jej tam nie ma. Chodzi po prostu o akcję i wyrazistych bohaterów, a jak dla mnie w książkach Żambocha są obie te rzeczy.
26-05-2009 16:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.