» Recenzje » Książki » Młotodzierżca

Młotodzierżca


wersja do druku

pierwszy tom trylogii Legenda Sigmara

Redakcja: Daniel 'karp' Karpiński

Młotodzierżca
W kwietniu 2008 roku The Black Library, wydawca powieści osadzonych w realiach Warhammera, rozpoczął nową serię opowieści – Czas Legend (Time od Legends). Przedstawia ona najważniejsze wydarzenia i najsłynniejszych herosów, poczynając od Sigmara i losów jego życia, przez dzieje Nagasha i historię Malekitha. Nową serię otwiera Młotodzierżca (Heldenhammer), autorstwa Grahama McNeilla, powieść ta jest równocześnie pierwszym tomem trylogii Legenda Sigmara. Patrząc na to, zapowiada się, że miłośnicy Warhammera dostaną w końcu w swoje ręce książki, które nie tylko zapewnią im ciekawą lekturę, ale również wzbogacą ich wiedzę na temat dziejów krain Starego i Nowego Świata. Spróbuję więc odpowiedzieć na pytanie, czy Młotodzierżca zwiastuje nam aż tak optymistyczny scenariusz.

Młotodzierżca przedstawia nam dzieje Sigmara od czasów jego młodości aż po, znaną wszystkim fanom WFRP, legendarną bitwę na Przełęczy Czarnego Ognia. Książka została podzielona na trzy główne części: Wykuwanie człowieka, Wykuwanie króla i Wykuwanie legendy. Dalsze losy pierwszego cesarza Imperium będziemy mogli poznać już niebawem, dzięki powieści Empire, (premiera angielskojęzycznego wydania przewidziana jest na wrzesień 2009).

Ilustracja na okładce dobrze oddaje klimat książki. Młotodzierżca to opowieść o wielkim wojowniku, a nic nie ukazuje jej ducha lepiej niż skąpany w zgniłej warhammerowej zieleni obraz półnagiego Sigmara, wykonującego zamach bojowym młotem wprost na plugawą gębę orka. Autor ilustracji, Jon Sullivan, znany jest z realistycznego stylu i dbałości o szczegóły, co możemy podziwiać również na okładkach pozostałych tytułów z serii Czas Legend, takich jak Nagash the Sorcerer, czy Malekith. Nacieszywszy oczy piękną grafiką, polski czytelnik będzie się musiał jednak uzbroić w odrobinę wyrozumiałości, bowiem korekta przeoczyła kilka językowych "kwiatków" i interpunkcyjnych pułapek. Na szczęście nie przeszkadza to zbytnio w odbiorze tekstu.

Jak większość nowszych pozycji z Czarnej Biblioteki, Młotodzierżca zawiera dokładną mapę terenów, na których rozgrywają się wydarzenia powieści. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak wyglądały ziemie ludzi za czasów Sigmara. Zamiast znanych fanom Warhammera nazw prowincji, jakie odnaleźć można na podręcznikowych mapach, podane mamy lokalizacje poszczególnych ludzkich plemion oraz miast (z zachowaniem pierwotnych nazw, np. Reikdorf, Marburg, Taalahim) i miejsc znaczących bitew. Ułatwia to czytelnikowi śledzenie dróg, którymi podróżował Sigmar, a co za tym idzie, pogłębianie wiedzy na temat historii Imperium. Dodatkowym atutem jest słowniczek, zamieszczony na końcu książki. Alfabetyczna prezentacja imion najważniejszych bohaterów, miast oraz szczególnych przedmiotów wraz z krótkimi opisami pomaga czytelnikowi szybko odnaleźć się w świecie Sigmara.

Księga pierwsza: Wykuwanie człowieka. Sigmara poznajemy w przeddzień pierwszej bitwy, w której z woli ojca, króla Björna, obejmie dowództwo nad armią Unberogenów. Nie jest to pierwsza walka młodzieńca. Nie raz udowodnił już, że nosi w sercu olbrzymią odwagę, choćby spiesząc na ratunek krasnoludzkiemu królowi, Kurganowi Żelaznobrodemu. Można powiedzieć, że ten czyn był początkiem legendarnej drogi Simara, bowiem to właśnie wtedy wdzięczny krasnoludzki władca podarował mu jeden z najcenniejszych artefaktów Starego Świata – runiczny młot, Ghal-maraz. Jaki jest więc ten młody książę, władający potężną bronią? Okazuje się, że całkiem normalny, daleko mu do wydumanego herosa, pozbawionego ludzkich ułomności. Graham McNille doskonale odmalował na kartach powieści żywą i barwną postać. Sigmar jest z krwi i kości, pełen pasji, marzeń i entuzjazmu typowych młodości. Człowiek, choć trudno o nim powiedzieć zwykły, próbujący znaleźć swoje miejsce w życiu i określić, co jest dla niego najcenniejsze. Widzimy jak od najmłodszych lat boryka się z brzemieniem, jakim jest pogodzenie własnych pragnień z wolą ludu. Ma jednak świadomość, że ciężar ten jest jednocześnie największym zaszczytem. Uczy się od najlepszych, za mentora mając własnego ojca, kochanego przez Unberogenów władcę, i jego zaufanych doradców. Młody Sigmar szybko zaskarbia sobie sympatię czytelnika. Śledzimy jego dorastanie, dzielimy radości zabaw z serdecznymi przyjaciółmi, porywy serca bijącego gwałtownie dla pierwszej miłości i ekscytację przed każdą walką. Przeżywamy wraz z nim lęki i obawy, konstruujemy marzenia. Choć młody, Sigmar nie marzy wyłącznie o przyziemnych sprawach – snuje on wizję silnego kraju, zbudowanego na fundamencie zjednoczonych plemion.

Księga druga: Wykuwanie władcy. W tej części powieści śledzimy losy Sigmara, który coraz częściej zaczyna mierzyć się z obowiązkami władcy. Doskonali się zarówno jako dowódca oddziałów, jak i jako wojownik. Gdy król Björn wyrusza na wojnę, Sigmar musi nauczyć się samodzielnie dbać o bezpieczeństwo Reikdorfu, stolicy Unberogenów. To, co z początku wydaje mu się nudne, niezbędne jest jednak do pełnego zrozumienia roli przywódcy. Tu również autor zadbał o to, aby czytelnik czuł, jakby uczył się tego wszystkiego wraz z młodym księciem. Po okresie radosnego, pełnego zabaw życia przychodzi czas na doskonalenie cierpliwości i pokory, poznanie mechanizmów rządzących krajem. Jednak ciemne chmury dość szybko zbierają się nad głową Sigmara. Wykuwanie władcy to długotrwały proces. Nieznane potęgi, owiane mgłą magii i tajemnicy, pilnują, aby młody człowiek doświadczył w życiu wszystkiego, co jest niezbędne do tego, by stał się najsłynniejszym z królów. I tak, po okresie szczęścia i dostatku, w ogniu namiętności i pasji miłości, w chłodzie bólu po stracie najbliższych i gorzkim smaku zdrady, hartuje się charakter legendarnego władcy.

Księga trzecia: Wykuwanie legendy. Nadszedł czas Sigmara-króla, który obejmuje władzę nad plemieniem Unberogenów i zaczyna realizować swoje marzenie o zjednoczonym kraju. Tym razem na kartach powieści spotykamy już znanego z podręczników herosa. Niby nadal jest człowiekiem, któremu towarzyszyliśmy w młodości, ale teraz widzimy bohatera skupionego na realizacji wyznaczonego sobie celu, promieniującego entuzjazmem, siłą, uporem i determinacją. Ten Sigmar to przede wszystkim mądry władca, który swoją odwagą i męstwem wskazuje ludowi Unberogenów oraz innym ludzkim plemionom drogę do przyszłości. Księga trzecia to również zapis najsłynniejszych czynów młodego króla, takich jak: wypędzenie Norsów, wspinaczka na Fauslag, pojedynek z Arturem, królem Teutogenów, wstąpienie w święty ogień Ulryka, czy pokonanie smoczego ogra. Przygoda goni przygodę, akcja nabiera tempa, wciągając czytelnika w wir wydarzeń. Zaczynają się pakty, sojusze i budowanie silnej armii. Wszystko zaś zmierza w jednym kierunku, w którym splatają się losy większości bohaterów powieści – ku Przełęczy Czarnego Ognia. Miejscu, gdzie narodziła się legenda i siła Imperium.

Pierwszy tom trylogii Legenda Sigmara to kopalnia wiedzy na temat prehistorii Imperium. Fani obu edycji Warhammera znajdą w niej coś dla siebie. Przede wszystkim – bogato i dokładnie opisane wydarzenia, które w chronologii dziejów zaprezentowanej w drugoedycyjnym dodatku Dziedzictwo Sigmara zajmują pół strony. Dostajemy do ręki świetnie odmalowany obraz terenów, które stanowią obecnie imperialne prowincje oraz prezentację charakteru zamieszkujących je ludzkich plemion. Jeden rzut oka na mapę krainy z Młotodzierżcy i mapę z DS i już dokładnie wiemy, kogo obecnie można w Imperium nazwać potomkiem Asobornów albo Menogotów. Czytelnicy, którzy z rozrzewnieniem wspominają Imperium w płomieniach, zwieńczenie pierwszoedycyjnej kampanii Wewnętrzny Wróg, mogą na kartach powieści odczuć ponownie potęgę Rozbijacza Czaszek. Jeśli na dodatek pamiętają opis artefaktu, to z uśmiechem będą śledzić użycie poszczególnych jego mocy, które Sigmar najczęściej odkrywał zupełnym przypadkiem, podobnie jak gracze na sesji. Choć trafiają się drobne rozbieżności, np. we wspomnianym wcześniej Dziedzictwie Sigmara czytamy, że dowódca zielonoskórej armii, znanej z bitwy na Przełęczy Czarnego Ognia, zwany był Krwawą Burzą, zaś w powieści odnajdziemy go jako Urgluka Krwawego Kła.

Młotodzierżca to napisana lekkim językiem, pełna akcji, bogata ilustracja dawnych dziejów kraju najważniejszego dla fanów Warhammera. Moim zdaniem, spełnia wszystkie oczekiwania, jakie można stawiać przed pierwszym tomem nowej serii Czas Legend. Jej lekturę polecam zwłaszcza tym czytelnikom, którzy chcieliby pogłębić swoją wiedzę ze świata WFRP. Na kartach powieści znajduje się bowiem wiele drobnych smaczków, które ubarwiają i ożywiają historię Imperium. Kto nauczył Sigmara tego, czym jest miłość, którą później obdarzył swój kraj? Czemu Alaryk, krasnoludzki kowal, który wykonał Runiczne Kły, zyskał miano Szalonego? Jaką rolę w budowaniu potęgi ludzi odegrała wiedźma z Brackenwalsch? Do kogo należał Żniwiarz Dusz? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź właśnie w Młotodzierżcy.


Dziękujemy wydawnictwu Copernicus Corporation za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
6.14
Ocena użytkowników
Średnia z 11 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Młotodzierżca
Cykl: Trylogia Sigmara
Tom: 1
Autor: Graham McNeill
Tłumaczenie: Katarzyna Pleskot
Wydawca: Copernicus Corporation
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: czerwiec 2009
Liczba stron: 432
Format: 125 x 190 mm
Seria wydawnicza: Warhammer Fantasy
ISBN-13: 978-83-61656-08-1
Cena: 34,00 zł



Czytaj również

WFRP: Archiwa Imperium, tom I
Księgi o wybranych miejscach i rasach Imperium
- recenzja
Dwie karty postaci w jednej
Zmiany osobowości Bohaterów Graczy
WFRP: Zestaw Startowy
Wesołe życie gwardzisty
- recenzja
WFRP: Ciężkie Dnie i Niespokojne Noce
Z uśmiechem przez Stary Świat
- recenzja
Cesarstwo
W obronie Imperium

Komentarze


~Katatonia

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Wyjątkowe rozczarowanie. Książka ta absolutnie nie spełniła moich oczekiwań. Strata pieniędzy, a przede wszystkim czasu. Jako fan (chociaż raczej odbiorca) WFB i WFRP nie znalazłem tu barwnych przygód, czy ciekawych opisów świata. Sigmar jest płaski, świat jest płaski ( wiadomo: Ziemia jest płaska :) ) Moja przygoda z "Czasem legend" zaczyna się i kończy na żałosnym produkcie podpisanym przez McNeilla. Drugiego podejścia do serii nie będzie. Pozycja dla zatwardziałych fanów.

P.S. Nie wiem dlaczego na stronie głównej serwisu jestem zalogowany, a tutaj już nie.
10-09-2009 00:53
~KaSaK"

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Eeeeh no i po takiej recenzji - ominąłem część z opisem ksiąg - muszę się teraz spieszyć z czytaniem, zaczętego już, Miasta Śmierci ;P I brać się za powyższą pozycję :)

""Kto nauczył Simara""proszę o poprawienie literówki, chyba, że nie wiadomo mi o jakimś xeroboy'u w SŚ ;P
10-09-2009 01:00
Viriel
    @ Katatonia
Ocena:
0
Skontaktuj się z jakimś adminem - bo teoretycznie nie powinno wylogowywac przy przechodzeniu w obrębie działów i artów Poltera.

Za wychwycenie literówki dziekuję - już poprawione.

Co do mnie, mam właśnie odmienne uczucia niż Katatonia - o ile wiekszości nowelek nie trawię, tak opowieść o Sigmarze przypadła mi do gustu. Przyznam, że dość niecierpliwie wyczekuje Malekitha. Tam spodziewam się więcej intryg :)
10-09-2009 01:41
~Filon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Ksiazka moze i faktycznie jest kopalnia wiedzy, ale jej styl literacki (pomijam literowki) jest fatalny. Nie wiem czy to wina tlumacza, czy autora, ale ksiazke czyta sie co najmniej ciezko. Czeste powtorzenia, za dlugie zdania, czy po prostu zdania zupelnie nic nie wnoszace do tresci. Juz dawno nie meczylem sie tak z zadna ksiazka.
To byla moja pierwsza ksiazka z Czarnej Biblioteki i byc moze to normalny poziom tego wydawnictwa, ale tak czy inaczej nie zachecil mnie do zakupu kolejnych.

BTW jak dla mnie prawdziwa kopalnia wiedzy o Sigmarze jest "The life of Sigmar" wydany przez Black Library (chyba w 2005).
10-09-2009 08:33
~ja-prozac

Użytkownik niezarejestrowany
Malkav
   
Ocena:
+6
W kwietniu 2008 roku The Black Library, wydawca nowel osadzonych w realiach Warhammera

Nowel? Czy autor recenzji zna pojęcie noweli? Bo mi się wydaje, że autorce się skalkowało coś z angielskiego. A fe!
10-09-2009 09:30
Viriel
   
Ocena:
+2
Przyznaję, "nowela" wkradła się jako kalka językowa. Górę wzięło stare, warhammerowe nazewnictwo, które mianem nowel określało większość pozycji Czarnej Biblioteki. Przyzwyczajenie to jest tak silne, że błędu nie zauważyłam ani ja, ani redaktor. Oczywiście, serdecznie za to przepraszam. Tekst zostanie poprawiony, a nieodpowiednie słowo zastąpione prawidłowym. Na chwilę obecną moje połączenie z netem jest na tyle niestabilne (co chwilę błąd serwera), że wolę nie ryzykować edycji tekstu, żeby go przez przypadek nie wyedytować na amen.

Co do stylistyki zdań - oceniałam przez pryzmat innych powieści ze świata WFRP, a nie w odniesieniu do twórczości Tolkiena czy Sapkowskiego. Na tym polu, moim zdaniem, językowo nie było wcale źle ;) W prywatnym odczuciu, bardziej zmęczyły mnie inne tytuły.
10-09-2009 20:25
Tekriss
   
Ocena:
0
Czy ktoś z zebranych może mi udzielić informacji kiedy zostanie wydana kontynuacja trylogii w Polsce?

P.S

Dla mnie ta książka jest wspaniałą lekturą.
Może podoba mi się dlatego, że jestem zatwardziałym fanem... albo to już sfera gustu.. nie wiem...

dla mnie 5/5
:P
17-10-2009 23:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.