» Blog » Mio symbolem feminizmu:
13-05-2017 01:24

Mio symbolem feminizmu:

W działach: anime | Odsłony: 395

Ostatnimi czasy, to jest od jakichś 10 lat anime dręczy plaga. Nazywa się słodkie dziewczynki (często z kocimi uszkami) robiące słodkie rzeczy (na ten przykład: kawę). Większość tego typu produkcji jest (przynajmniej dla mnie) do tego stopnia niestrawna, że już lepiej wyjść na dwór, pooddychać poliaminami. Zastanawiało od dłuższego czasu, jakiego typu osoby oglądają tego typu anime, bo odpowiedz „Japończycy” mnie nie zadowala. Przecież tam też mieszkają ludzie. Oraz dlaczego wyparły one serie przygodowe i normalne, zdrowe komedie romantyczne.

I dzięki wywiadowi z panią doktor Moniką Ksieniewicz na temat współczesnych, japońskich kobiet już chyba wiem.

Kilka slow o tym, kim jest Mio:

Mio Akiyama jest jedną z bohaterek choroby zwanej K-On!, która to choroba dotknęła anime już jakiś czas temu, bo w roku 2007. Przez wielu data ta uważana jest za symboliczną, bowiem wyznaczającą początek ery moe. Moe, które ongiś występowały głównie w ekranizacjach gier hentai rozpełzły się podówczas też po normalnych seriach. Dziś dojrzałego anime niemal nie uświadczysz.

K-On opowiada o perypetiach szkolnego klubu muzycznego. Klub ten z braku członków upada, jednak pewnego dnia trafia tam energiczna dziewczyna, która postanawia go rozkręcić W tym celu ona oraz przyciągane przez jej (pożal się Boże) osobowość inne dziewczyny jedzą ciastka, kupują żółwia morskiego, jedzą ciastka, kupują gitary, jedzą ciastka, kupują gitary w innym kolorze, jedzą ciastka, biegną do szkoły w deszczu, tak, żeby nie zmoknąć, jedzą ciastka, udają sie na zakupy do galerii handlowej, jedzą ciastka, w markecie podziwiają sukienki i (koniec końców) jedzą ciastka.

W dalszych częściach na Japonię spada klęska humanitarna, w efekcie czego ciastka się kończą, dziewczęta wyjeżdżają wiec do Londynu, by tam konsumować. W trakcie wyprawy jednej z nich zdarza się opalić.

Problemem serii z mojego punktu widzenia jest brak w zasadzie wszystkiego. Intrygi nie ma, akcji nie ma, fabułę streściłem. Brakuje też czegokolwiek innego, choćby poczucia humoru, albo nawet erotyzmu. Po prostu widzimy grupkę dziewcząt, która robi coś słodkiego, jest uśmiechnięta i wiedzie jakiś dialog w rodzaju

- „Ja mam dwa ciastka, a ty tylko jedno, czy ci nie kupić drugiego”.

- „Tak, rzeczywiście chętna byłabym też posiadać dwa ciastka”

- „Dobrze wiec kupie ci drugie ciastko i wówczas będziesz szczęśliwa, a ja też będę szczęśliwa twoim szczęściem”

- „Zaprawdę faktycznie będę szczęśliwa, ale tylko pod warunkiem, że drugie ciastko będzie z truskawką, ale bez czekolady”

- „Ajajaj! Cukiernik-san twierdzi, że ciastka z truskawkami się skończyły, ale zamiast tego nabyłam z kremem!”

- „Aczkolwiek krem to nie to samo, co truskawka, jednak teraz mam dwa ciastka i faktycznie jestem szczęśliwa”

Najbardziej rozlazła z tych bab jest właśnie tytułowa Mio.

I to nie jest seria adresowana do grupy wiekowej 6-9.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

Komentarze


Bakcyl
   
Ocena:
+1

Przecież tam też mieszkają ludzie

 

Imigranci.

13-05-2017 03:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.