» Recenzje » Miecz Aniołów - Jacek Piekara

Miecz Aniołów - Jacek Piekara


wersja do druku

Trzeci tom cyklu o Inkwizytorze Mordimerze Madderdinie


Miecz Aniołów - Jacek Piekara
Jacek Piekara nie jest nieznanym na polskim rynku autorem. Napisał kilka książek, masę opowiadań i artykułów. Wiele osób pamięta go jako redaktora naczelnego czasopisma Fantasy, które miało wielu sympatyków, ale również wielu uznawało je za typową kolorową sieczkę, tyle, że o fantastyce. Cóż, polski czytelnik jest niejednorodny, a czasem wręcz skrajnie nieprzewidywalny. Nikt jednak nie odbiera Piekarze umiejętności pisarskich, co zazwyczaj udowadniał w swoich opowiadaniach i artykułach.

Tak zdobyty szacunek bardzo mu się przydał. Wsławił się bowiem stworzeniem postaci inkwizytora Mordimera - bohatera dość niejednoznacznego, który z opowiadania na opowiadanie pokazuje różne oblicza swojej osoby. Podejrzewam, że gdyby Jacek Piekara był debiutantem, wielu krytyków stwierdziłoby, że dla poklasku bluźni i epatuje okrucieństwem, co nie ma w sobie za grosz sztuki i smaku. Jednak, jako że autor jest już znany, trzeba było podejść do niego inaczej i nie można było go skreślić na samym starcie. Właśnie otrzymujemy trzeci tom cyklu i możemy oceniać najnowszą odsłonę dziejów "paskudnego" inkwizytora. Sądząc zaś z przychylnych recenzji samych czytelników, jest to postać, która zdobyła sympatię w Polsce.

W Mieczu Aniołów otrzymujemy pięć długich opowiadań i dwa fragmenty z planowanych do druku, oraz wstęp pióra autora, w którym próbuje się on tłumaczyć z pewnych swoich praktyk pisarskich. Można by to oceniać dwojako, jako ciekawe wprowadzenie i wyjaśnienie kwestii dotyczących wizji świata i stylu pisarskiego. Jednak umieszczenie tego tekstu na początku powoduje, że czytelnik baczniej zwraca uwagę na potencjalne słabości zbioru, które autor skwapliwie tłumaczy, np. to, że pewne sceny nie posuwają akcji w żaden sposób. Zastanawiając się nad tym, gdyby książki składały się tylko z akcji, to utraciłyby dużo ze swej barwności. Trzeci plan zazwyczaj mało wprowadza do głównej treści dzieła, ale łącznie z nią powoduje pełniejszy odbiór. Moim zdaniem, dopiero gdy dygresje i tło zdominują przekaz, zaczyna się problem. Wróćmy jednak do Miecza Aniołów.

Opowiadania są niezłe, choć dwa z nich (a jest ich tylko pięć) znaleźć można w innych wydawnictwach. Jak to wcześniej zostało wspomniane, opowiadają one o losach Inkwizytora, żyjącego w roku pańskim tysiąc pięćsetnym na naszej niby-Ziemi. Jednak na niej Jezus zszedł z krzyża i rozpoczął rzeź, a potem rządy miecza. Ten świat nie jest oparty na miłosierdziu, ale na karze i zemście za grzechy. Musicie przyznać, że szczególnie w naszym kraju, jest to koncepcja dość odważna, jednak nie nazwałbym jej "najbardziej wstrząsającą i bluźnierczą wizją w historii polskiej fantastyki", jak to zostało napisane na okładce.

Pierwsze z opowiadań to Głupcy idą do nieba jest, rzec by można, "typowym dramatem o konflikcie pokoleń" i skutkach utraconej młodości. Dzieje się w środowisku teatralnym i, jak to już nas autor przyzwyczaił, mamy złe czary i piękną kobietę. W tym tekście Mordimer okazuje się być światową i oczytaną osobą. Drugie to Kości i zwłoki, zawarte w już w innym zbiorze opowiadań wydanym przez Fabrykę Słów, mianowicie w antologii o katach, pt. Małodobry. Jest to opowieść o tym, jak nasz Inkwizytor, nie mogąc siedzieć bezczynnie, gdy ktoś pożera zwłoki, wpada w konflikt z innym odłamem sług bożych oraz okazuje się, że posiada sumienie. Trzecie to Sierotki, które ukazały się już w jednym z wcześniejszych numerów czasopisma Fantasy. Znów mamy fabułę o demonach, tym razem opartą na niemieckiej wersji opowieści, czym naprawdę byli Jaś i Małgosia. Maskarada, czwarty z zamieszczonych tekstów, to przewrotna opowieść o kuszeniu pokazująca, że nie wszystko jest tym czym się wydaje. Mordimer popisuje się w niej intelektem i zdrowym rozsądkiem. Ostatnie, choć tytułowe - Miecz Aniołów opowiada o kolejnej herezji w łonie Kościoła i wprowadza kosmologię świata Mordimera na zupełnie inny poziom.

Opowieści Piekary są niezłe, mają klimat, trzymają w napięciu i dostarczają dobrej rozrywki, o ile ktoś lubi światy oparte na bluźnierstwie z okrutnikiem w roli głównej. Najlepsze z całego zbioru jest na pewno opowiadanie Głupcy idą do nieba, gdyż trudno w nim znaleźć jakąś przesadę, a cała intryga jest naprawdę przemyślana. Reszcie również nie można odmówić wysokiej jakości, choć tytułowy tekst razi trochę motywami deus ex machina i końcowymi przypuszczeniami, dlaczego to Mordimer ma takiego pecha, że ciągle pakuje się w kłopoty i kogo może on w sobie gościć. Moim zdaniem zepsuło to trochę swoistą przyziemność i antybohaterstwo inkwizytora. Cechą większości bohaterów literackich jest talent do wpadania w różne kabały i niepotrzebne jest dokładanie do tego zaiste nadprzyrodzonych motywów. Mordimer jako pionek na "szachownicy życia" sprawdzał się - jako figura staje się jednak zbyt patetyczny. Nie psuje to odbioru opowiadania, ale zakłóca równowagę.

Sama postać Inkwizytora nie do końca jest konkretna. W tomie drugim autor trochę na siłę go uczłowieczał, w tym zaś mamy nie do końca sprecyzowane poglądy na temat jego fałszywej świętoszkowatości i sumienia. Nie tworzy to wrażenia miotania się, co to to nie, ale gdzieś podświadomie trudno uwierzyć autorowi. Mordimer jest postacią pełnokrwistą, ale co do jego osobowości i moralności, to zdaje się ona nie do końca pewna i ukształtowana. Nie wiem więc, czy ma on jeszcze ewoluować, czy nie i czy jest bohaterem, czy antybohaterem.

Jednak te wszystkie niedoskonałości tak naprawdę stają się ważne dopiero podczas głębszej, "bardziej czepialskiej" analizy i dogłębnych zastanowień. W końcu najważniejsze jest, by podczas lektury czytelnik był zadowolony z całej fabuły, z tego, że jeden z jego ulubionych bohaterów książkowych jakoś sobie radzi, wpada i wychodzi z paskudnych tarapatów, a wszystko to w świecie, gdzie "nie ma zmiłuj". Jest to na pewno dobra książka i sprawi wielu osobom radość w czytaniu, a te małe "ale" pozostawimy sobie do oceny, gdy wyjdzie kolejny tom. Dwa fragmenty zamieszczonych opowiadań z następnego tomu zapowiadają "okrutnie smakowitą" książkę.

Piekara na stałe wszedł do polskiej fantasy i było to mocne wtargnięcie. Zasłużenie Mordimer zyskał wielu miłośników. Ma w sobie to coś, co czyni go godnym szczególnej uwagi. Krótko mówiąc polecam, choć przygotujcie się na konkretną dawkę okrucieństwa i bluźnierstw. Jeśli tom drugi uderzył was trochę przejaskrawieniami w pokazanych intrygach, to nie zrażajcie się, bo tom trzeci znów pokazuje to, co lubimy w przygodach Inkwizytora, czyli niezłą fabułę, okraszoną cynicznymi komentarzami. Miłego czytania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Miecz Aniołów
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: listopad 2004
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-10: 83-89011-26-3
Cena: 27,99 zł



Czytaj również

Necrosis. Przebudzenie
Zło zwycięży
- recenzja
Zło budzi się
Necrosis. Przebudzenie
- recenzja
Ja, Inkwizytor. Głód i Pragnienie.
Niezawodny inkwizytor wkracza do akcji
- recenzja

Komentarze


~Shai

Użytkownik niezarejestrowany
    Jak się pisze recenzje to się czyta dokładnie :]
Ocena:
0
Z wrażenia wyciągnąłem swój egzemplarz i szukam... czego, tego drugiego fragmentu.... owszem jest ale bynajmniej nie o Mordimerze. Mamy jeden fragment z następnego tomu to fakt a drugi to zupełnie inna książka i inny bohater, zresztą póki co jest to fragment innego opowiadania publikowanego w Fantasy. I zgadzam się oba zapowiadają się smakowicie ale autor recenzji ciut się zamieszał
30-12-2004 07:59
PoBe
   
Ocena:
0
No cóż...
Przeczytam zobaczę...
Jak mówił mój ksiądz Katecheta: "Podstęp wyczuwam, wyczuwam podstęp..."
Za recenzję wystawiam piąteczkę.
30-12-2004 12:10
~cesarr

Użytkownik niezarejestrowany
    III tom jest moim zdaniem lepszy od drugiego
Ocena:
0
ale w III znajdują sie odwołania do II (np. tajemniczy wewnetrzny krąg inkwizytorium, pewne wspomnienia, itp.)
A "sierotki" były publikowane przez Fabryke Słów w zbiorze opowiadań "Demony". Czyzby Piekara miał tak ograniczoną liczbę opowiadań, że publikuje te same tylko przy różnych okazjach ? Nieładnie Panie Jacku, oj nieładnie.
III tom warto przeczytać. Plecam.
30-12-2004 18:45
~Przemek Iskra

Użytkownik niezarejestrowany
    dajmon
Ocena:
0
jesteś super
03-02-2005 09:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.