» Recenzje » Medieval II: Total War

Medieval II: Total War

Medieval II: Total War
Trudno o bardziej wyświechtany temat na grę komputerową niż średniowiecze. Obraz rycerzy walczących z honorem i o honor jest tyleż fałszywy co nośny scenariuszowo. Paradoksalnie – prawdziwe, historyczne średniowiecze jest znacznie ciekawsze od tego stworzonego na potrzeby kultury masowej.

Seria gier Total War zalicza slalom po kolejnych evergreenach popkultury. Zaczęło się od Japonii, potem nadeszła pora na średniowiecze i starożytność. Na tym wyraźnie kończy się znajomość historii twórców ze studia Creative Assembly – po udanym Rome: Total War postanowili wydać kontynuację swojego Medieval: Total War (MTW).

Do drugiej części MTW podszedłem ze sporym zainteresowaniem – dobrych strategii, hybryd turówek z RTSem, nie było ostatnio zbyt dużo – więc kiedy szef zaproponował mi recenzję, skwapliwie się zgodziłem.

Podobno początek to najdelikatniejsza chwila – w tym wypadku pierwsze wrażenia były dość zachęcające.


Audiowizualia


Prosty ze mnie facet, jak gra (albo inny obiekt) ma estetyczną oprawę – z miejsca łapie u mnie plusa. Przy czym wizualia powinny być dopasowane do tematyki gry – asceza w części strategicznej jest tak samo ważna co fajerwerki w części bitewnej. Nowy Medieval trafił w moje gusta, część turowa nie wyróżnia się niczym specjalnym, jest przy tym czytelna i dość przejrzysta. Chwilami miałem problemy z rozróżnieniem jednostek różnych nacji, parę razy zdarzyło mi się też "kliknąć gdzie nie chciałem" – jednak zdarzało się to sporadycznie.

Fajerwerki graficzne dotyczą prawie wyłącznie starć. Poziom graficzny bitew robi naprawdę duże wrażenie, po części ze względu na dużą różnorodność modeli, po części zaś – na możliwość dużych przybliżeń. Jeśli dodać do tego sporą różnorodność scenografii – jest naprawdę dobrze. Co więcej – wiek gry (premiera grudzień 2006) oznacza tylko to, że można cieszyć się wysoką liczbą detali bez konieczności sprzedaży nerki lub siostry. W efekcie sama oprawa graficzna wystarczy na kilka godzin zabawy. Muzyka nudzi się znacznie szybciej, bo zbiór stylizowanych melodii (jakkolwiek dość udanych) jest nieco zbyt mały.

Interfejs gry sprawdza się dobrze – jest intuicyjny, prosty do opanowania, a przy tym nie pozbawiony pewnych subtelności (np. możliwość automatyzacji zarządzania kilkoma miastami lub rozbudowane informacje genealogiczne). Nauka (od podstaw) większości funkcji zaszytych w grze zajmuje około godziny.


Wojna


Gracz wciela się w rolę władcy jednego ze średniowiecznych państw (można grać Polską). Obejmuje przy tym kontrolę nad armią, oraz część władzy religijno-administracyjnej (na przykład rekrutacja księży i kupców czy też rozbudowa miast). Podstawowy cel gry jest taki sam dla każdej frakcji – podbić określoną liczbę prowincji i wyeliminować konkretnych przeciwników. Tak więc Anglia nie zwycięży dopóki choć jedna galijska (czytaj francuska) wioska pozostanie pod sztandarem lilii.

Model ekonomiczny gry, ze względu na skomplikowanie, plasuje się gdzieś pomiędzy seriami Europa Universalis a Heroes. Czyli rozwijamy rolnictwo i handel (główne źródła przychodu), ale wszystkie środki ekonomiczno-dyplomatyczne są podporządkowane bezpośrednio wojnie. System podatków jest dobrze wyważony – pieniędzy zawsze trochę brakuje, zaś wojna i łupy oferują stosunkowo niską stopę zwrotu w zamian za inwestycje w zbrojenia. Trzeba zaznaczyć, że historyczność gry jest na poziomie Królestwa niebieskiego i miłośnicy subtelności feudalnych (wasal mojego wasala nie jest moim wasalem…) nie mają tu czego szukać.

Rola religii wzrosła w porównaniu z pierwszą częścią gry. Różnice wyznaniowe stają się problemem w miarę rozwoju mocarstwa. W efekcie, kluczem do skutecznej gry w długiej kampanii jest równanie z ziemią wszystkich podbitych miast. Na ich popiołach w ciągu kilku dziesięcioleci wyrosną nowe – lojalne i zadowolone. Rekrutacja misjonarzy jest znacznie mniej skuteczna – pełnią oni raczej rolę defensywy przed misjonarzami wroga. Religia również staje się narzędziem wojny – krucjaty i ekskomuniki to elementy polityki. Przy odrobinie pracy i szczęścia można podporządkować sobie Papieża.

Handel nie jest tak ważny jak religia. Skuteczność kupców jest stosunkowo niska (w porównaniu z poniesionymi nakładami), na dodatek bardzo łatwo jest utracić zdobyte już posterunki handlowe. Co więcej, panowanie nad danym obszarem nie daje kupcom naszej frakcji żadnych bonusów. Innymi słowy – cła, rekwizycje i inne niezbędne w średniowieczu elementy ekonomii nie istnieją. Głównym źródłem dochodu z handlu pozostają umowy handlowe z innymi państwami.

Zawieranie tych umów staje się głównym celem dyplomatów. Sojusze czy mariaże nie są zbyt skuteczne, bo komputer z lubością je łamie lub ignoruje. Co więcej, robi to często zupełnie irracjonalnie, szczególnie w końcowych momentach gry. Innymi słowy SI gra głównie przeciwko człowiekowi, bez względu na konsekwencje dyplomatyczne czy religijne. W porównaniu z Hearts of Iron 2 czy Europą Universalis 3 jest to dość irytujące, zwłaszcza, że poziom gracza komputerowego jest stosunkowo słaby.

Pal licho, że mała Dania rozpętuje samobójczą wojnę ze znacznie większą Polską. Pal licho, że atakując sojusznika naraża się na ekskomunikę czy spadek wiarygodności dyplomatycznej. Cały problem w tym, że Dania łamie sojusz symbolicznym i mało zdecydowanym atakiem. Po odparciu ataku ogranicza się do defensywy, co skutkuje utratą kolejnych posiadłości. Propozycje honorowego pokoju odrzuca zdecydowanie, bez względu na asymetrię sił, groźbę zniszczenia państwa, ekskomunikę i oblężenie stolicy. W efekcie, jedynym rozsądnym wyjściem dla Gracza jest zdobycie całości posiadłości duńskich. Rozwiązania pośrednie (narzucenie zwierzchności lennej, zawieszenie broni) w praktyce nie działają.

Problem polega na tym, że po jakiś trzydziestu turach państwo gracza jest uwikłane w kilka tego rodzaju wojen totalnych. Przy trzeciej czy czwartej rozgrywce zaczyna to irytować, bo prostota SI i słabości modelu ekonomicznego sprawiają, że część strategiczna dość szybko staje się schematyczna. Po co bawić się w dyplomację, religię czy handel – skoro komputer i tak nas bezsensownie zaatakuje. Zwiększenie poziomu trudności owocuje tylko większą ilością oszustw SI.


Bitwy


Poziom strategiczny gry sprawia wrażenie przyczepionego nieco na siłę. Jej esencją pozostaje wojna i bitwy rozgrywane w czasie rzeczywistym. W tym wypadku ilość detali, które trzeba wziąć pod uwagę jest znacznie większa. Morale, zmęczenie, nachylenie terenu, flanki, charyzma dowódcy – wszystkie te elementy odwzorowane są całkiem dobrze.

Głównym celem bitwy jest złamanie morale przeciwnika, osiągane najczęściej poprzez eliminację wodza lub oskrzydlenie. Rola wojsk strzeleckich jest stosunkowo mała, chociaż zdarzają się wyjątki (prymitywna broń palna czy łucznicy konni). Kluczem do sukcesu jest najczęściej związanie sił za pomocą słabszej piechoty, która przyjmie na siebie impet uderzenia. Następnie na flankę wroga powinny zaatakować nasze jednostki jazdy, próbując "zrolować" linię przeciwka.

Niestety SI komputera słabo radzi sobie z przeciwdziałaniem atakom na flankę, 90% bitew można więc wygrać za pomocą tej taktyki. Co więcej, komputer słabo adaptuje się do warunków pola bitwy i praktycznie nie wykorzystuje broni drzewcowej do przeciwdziałania oskrzydleniu jazdą. W efekcie duża część starć jest do siebie podobna. Oblężenia w niewielkim stopniu poprawiają sytuację – atak na bramę i krwawa siekanina w wyłomie są znacznie skuteczniejsze niż próby zdobycia murów czy ostrzał.

Oprócz bitew w części kampanijnej, możemy rozegrać kilka bitew historycznych (jest też Tannenberg). Ze względu na różnice w siłach po obu stronach, bitwy te wymagają znacznie więcej kombinowania. Co więcej, jest tu okazja do wypróbowania jednostek nieefektywnych w zwykłej kampanii (np. łucznicy angielscy – za drodzy w stosunku do skuteczności).


Podsumowanie


Przy pierwszym kontakcie Medieval 2 przypadł mi gustu. Duża ilość opcji polityczno-gospodarczych, atrakcyjnie wizualnie bitwy i duży rozmach skutecznie przykuły mnie do ekranu. Po kilku godzinach nadeszło rozczarowanie – SI okazało się słabe, oszustwa komputera irytowały, zaś bitwy szybko stały się schematyczne.

Niestety takie wrażenie pozostało do końca. Medieval 2 powinien spodobać się początkującym miłośnikom gier wojennych, nie mającym czasu na naukę bardziej rozbudowanych gier. Zaletą Medieval: Total War 2 jest łatwość modyfikacji i kilka różnych trybów rozgrywki. Stawiam grze siódemkę – bo ostatnio ciężko o dobre gry strategiczne (Sins of Solar Empire zawiódł mnie, zaś nowych Galactic Civilisations ani widu ani słychu). Ze względu na niską cenę (70 złotych, z dodatkiem 100) można się nią zainteresować. Nie jest to gra na całe życie, w zupełności jednak wystarczy na kilka tygodni niezbyt forsownego grania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Medieval II: Total War - Złota Edycja
Seria wydawnicza: Złota Kolekcja
Producent: Creative Assembly
Wydawca: SEGA
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 10 listopada 2006
Data premiery (Polska): 1 grudnia 2006
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 1,8 GHz, 512MB RAM, karta grafiki 128MB (GeForce 4 lub lepsza), 11 GB HDD, Windows 2000/XP.
Nośnik: 3 DVD
Strona WWW: www.totalwar.com/?lang=en
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 99,90 zł



Czytaj również

Graliśmy w Total War: Arena
Total War w 10 minut
- pierwsze wrażenia
Total War: Warhammer II
Witamy w Nowym Świecie
- recenzja
Total War: Warhammer
Wojna totalna w świecie Chaosu i magii
- recenzja

Komentarze


Czarny
   
Ocena:
0
Osobiście z serii najbardziej lubię Medievala I. Dwójka to już nie ten klimat...
16-11-2008 12:40
Kiender
   
Ocena:
+2
Widzę że w tym dziale serwujecie tylko odgrzewane kotlety...Panowie chociaż raz dajcie recenzję gry z tego roku.
17-11-2008 09:32
Chavez
   
Ocena:
+1
Molik
   
Ocena:
+2
Dodatek do Crysis nie jest tytułem głośnym ;) .
17-11-2008 20:03
Chavez
    Molik
Ocena:
0
Dla mnie jest ;) Tym niemniej na pewno jest to gra z tego roku ;) Dodatek do Mark of Chaos chyba tez w tym roku sie ukazal ;) Ba, nawet Dracula :) Widac jak Kiender czyta recenzje :P
17-11-2008 21:11
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czytam i racja są też recenzje świezych gier ale wciąż nie rozumiem po kiego grzyba wrzucać coś co ma 2 lata i więcej ? Oczywiście nikt nie każe mi tego czytać ale IMO to mało poważne podejście do odwiedzających dział
17-11-2008 22:31
Kiender
   
Ocena:
0
...zapomniałem o logowaniu
17-11-2008 22:31
Chavez
    Kiender
Ocena:
0
Nie wiem jak jest teraz, ale za "moich czasow" recenzowalismy to, co dostalismy od wydawcow. A ze starsze gry dalej wychodza w tanich seriach, imo warto bylo pisac takze o nich. Szczegolnie ze dzial gier PC istnieje niedlugo i nie posiada jakiejs imponujacej bazy recenzji ;) Zdziwilbys sie ilu mlodych graczy nie zna serii HoMM czy BG ;)
18-11-2008 08:37
~garfields

Użytkownik niezarejestrowany
    A ja polubiłem Medievala II
Ocena:
0
Nie zgodzę sie do końca z recenzentem. Bardzo dobrze mi sie grało w Medievala, ale oczywiście gra nie jest pozbawiona wad (nieistniejąca dyplomacja o czym wspomniane jest w recenzji, czy głupie ataki słabego państwa na bardzo silne), ale gra sie przyjemnie. Przeszedłem długa kampanię tak Polska, Anglią oraz Turcją i za każdym razem świetnie się bawiłem.
Nie wiem co nazywasz oszustwami komputera - zrywanie sojuszy? niech sobie zrywa, ciekawiej sie robi dzięki temu. W Cywilizacji (wszystkich częściach) komputer ewidentnie oszukiwał (np z jednego pola miał 4x większą produkcję niż gracz). Tu tych różnic nie widać. Poza tym w Medievalu ustawia sie poziom trudności zawsze najwyższy i często większość problemów głupiego zachowania znika. Np. na łatwym poziomie dla bitew komputer potrafi stać przez całą bitwę w miejscu i daje sie wystrzelać łucznikom.
Wspomniani 'nieefektywni' kupcy potrafili mi dostarczyć kilka tysięcy złotych monet na turę.

Medieval I był dużo słabszy (nie chodzi mi tu o grafikę bo ta jako taka nie jest dla mnie najważniejsza). Ekonomia pozwalała b. szybko uzyskać gigantyczne dochody, w momencie wejścia Złotej Ordy można było podporządkować sobie już cały świat gry, minimalne różnice w jednostkach. :) ale i tak przeszedłem grę kilkakrotnie.
19-11-2008 17:16
Ezechiel
   
Ocena:
0
1. Za zerwanie sojuszu komputer nie ponosi tak ciężkich skutków dyplomatycznych jak gracz.

2. Oszustwa dotyczą również sfery gospodarczej. Komputer produkuje i utrzymuje armie na które nie powinien mieć pieniędzy.

3. Kupcy rzeczywiście bywają wartościowi. Moja pomyłka. Tyle, że nie jest to element zbilansowany. Kupcy Hiszpańscy wysłani na Saharę przynoszą więcej pieniędzy niż bursztynowy szlak. Nadal mam wrażenie, że dałoby się to zrobić lepiej.

Ja bawiłem się dobrze, ot tak na "siódemkę". Dziękuję za komentarze.
20-11-2008 12:15
Szczur
    Generalnie
Ocena:
0
gra przyjemna, ale zdecydowanie za prosta (nawet na najwyższym poziomie trudności).
Oprócz dziwnych pomysłów z kupcami i misjonarzami (jednych i drugich wysyłamy bardzo daleko od domu statkami), które dodatkowo wymagają denerwującego microzarządzania, dużo bardziej irytowali mnie zabójcy.
Pomijając kwestię, że minimalna wartość ataku wynosi 5% to udają się one zaskakująco często (w pewnym momencie przeniosłem się z ataków doświadczonych zabójców na zalewanie wroga hordą kilkudziesięciu o zerowych lub ujemnych umiejętnościach - bo było skuteczniejsze).

Oprócz kwestii ekonomicznych komputer oszukuje również bardzo mocno w kwestii dynastycznej - zabici szlachcice potrafią czasem być zastępowani w następnej turze. Przykładowo w jednym mieście z pojedynczym szlachcicem moim zabójcom udało się w ciągu 18 tur zabić 18 szlachciców - i trwało tak aż do zajęcia miasta.

O ile armie komputera na polu walki spisują się jeszcze znośnie, o tyle przy oblężeniach (zwłaszcza gdy oblegają) jest to tragedia - do poziomu obronienia się przed całą mongolską hordą jednym zamkiem z niespecjalnie liczną armią.
Niefajne jest również, że większość komputerowych armii jest skrajnie schematyczna i wystarczy tylko znaleźć odpowiednią kombinację, żeby je gromić - komputer nie wyciąga z tego żadnych wniosków (i przyjmuje bitwy w miejscach, gdzie mu się to zdecydowanie nie opłaca).

Najbardziej chyba jednak denerwująca była niewielka różnorodność pomiędzy krajami, skutkująca często identyczną taktyką oraz dysproporcje pomiędzy oddziałami. Zwłaszcza głupio zrobione to było np. z jintes, których miało się od początku rozgrywki i spokojnie można było nimi walczyć aż do samego końca.


Pomimo wszystkich uwag bawiłem się przy tym przyjemnie, niestety większość strategii dostępnych na rynku obecnie jest obciążona dużą liczbą błędów :/
20-11-2008 22:30
~garfields

Użytkownik niezarejestrowany
    uwag c.d :)
Ocena:
0
Z tymi szlachcicami jest rzeczywiscie uciazliwie. Odradzaja sie zwykle w ten taki sposob jesli w panstwie zostal 1 szlachcic i krol. Zabijesz krola - szlachcic zostaje szefem, zabijesz szlachcica losuje kolejnego. W tym wypadku jedyne rozwiazanie to zlikwidowanie obydwu w 1 turze. Zreszta zabojcy w tej czesci wprowadzaja mase smiesznych efektow - jesli nie chcesz kogos atakowac lub zbierasz na niego armie wysylasz zabojcow zeby ... niszczyli wybudowane budynki w miastach. Po czyms takim komp przestaje oszukiwac z produkcja jednostek (co jest mile).
Mikozarzadanie jest w Medievalu zawsze i nie uniknie sie go, no chyba ze nastawic gre tylko na granie armiami (co byloby w sumie dobrym rozwiazaniem).
Zabicie papieza (kilkukrote) moze spowodowac ze twoj kardynal stanie sie papiezem (jesli grasz odpowiednim panstwem) co... nic nie zmienia ;] bo nadal cie papiez nie lubi i ekskomunike mozna od pewnego momentu ignorowac gdyz i tak walczysz ze wszystkimi.
Co ciekawe dlaczego nie mozna zlikwidowac wielkiego mully...
Ale i tak warto pograc.
Szarza ciezkiej kawalerii, ogladana z poziomu trawy, wyglada niesamowicie.

Ale i tak lubie w te gre popykac jak mam czas.
25-11-2008 14:31
~Gilmur

Użytkownik niezarejestrowany
    moja opinia
Ocena:
0
To jest najlepsza strategia w która grałem. Ma dość błędów ale to nie przeszkadza, oprócz oszustw komputera z armią.Gra sie fajnie szczególnie grafika jest w miare ładna. Dodatek do MII (Królestwa) jest porachą :/ chciaż stoczyłaem tam moją rekordową bitwe :D
(Własna bitwa) Bizancjum vs Turcja
Wziołem 60*4 łuczników + pare sztuk ogniomistrzów vs 10 tyś. Turków :D

Wiele razy mój kardynał został Papieżem, wystarczy mieć dużo sojuszników katolickich i kapłanów :). Pamiętajcie jak nie ma dowódcy w armi lub mieście automatycznie jest dobierany KAPITAN! Gracz tez tak ma. Ogólnie najlepiej mi sie gra Egiptem. Tylko czasem wkurzające sa krucjaty lub Bizantyjczycy. A Mongolia to jakoś losowo atakuje. Raz na Turcje raz na Egipt albo na Ruś. O! I jeszcze ,zeby odblokować wszystkie frakcje wystarczy przejsc kampanie krótka (15 terenów + 2 frakcje) a nie męczyc sie z długa.

Moja ocena:

Grywalność 8/10 gram już prawie 2 lata :D
Grafika 8/10
Muzyka 6/10
Ogólnie 8/10

Pozdrooo

Pochwalcie sie swoją taktyka gospodarczą :D ja zawsze maksymalnie ładuje w rolnictwo
18-12-2008 21:54
earl
   
Ocena:
0
Nie grałem w nią zbyt często, ale jak dla mnie gra jest w porządku i może dać dużo satysfakcji.
Podoba mi się również recenzja - rzadko kiedy można przeczytać równie szczegółowy i napisany prostym i interesującym językiem opis gry. A ja zawsze lubię poczytać jak inni charakteryzują znaną mi grę.
27-07-2009 12:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.