» Recenzje » Master of Economy

Master of Economy


wersja do druku

Zostań ekonomicznym tuzem!

Redakcja: Joanna 'Senthe' Falkowska
Ilustracje: Marcin 'Llewelyn_MT' Trybus

Master of Economy
Gry ekonomiczne mają niejedno oblicze. Część z nich posiada garść zasad, które bez skrótów można przedstawić nowemu graczowi w 10 minut. W inne zaś gramy z instrukcją w ręku i do tej kategorii zaliczyć trzeba Master od Economy. Zwykle dla dobrej gry jesteśmy gotowi na takie wyrzeczenie, ale ocena, czy warto, nie jest taka prosta. Zdziwił mnie fakt, że polska gra wydana w naszym kraju posiada obcojęzyczny tytuł. Sprawa wyjaśniła się po otwarciu pudełka, które zawiera aż trzy instrukcje (oprócz polskiej – angielską i niemiecką). Sama gra jest niezależna od języka (poza tym, że jesteśmy zmuszeni we wszystkich językach brać "Credit"), więc tym prostym zabiegiem wydawnictwo zapewniło sobie poszerzenie rynku zbytu. Pudełko posiada nietypowe zamknięcie na zatrzask i nie zajmuje na półce zbyt dużo miejsca.
Wydanie gry jest dość nierówne estetycznie. Efektowne żetony, wykonane z grubego, lakierowanego kartonu, są duże i posiadają czytelne grafiki. Plansze z kolei nie zachwycają, choć wyglądają na nie mniej solidne. Elementy drewniane, których jest zatrzęsienie, występują w trzech rodzajach: fabryki, towary i znaczniki graczy, a różnią się jedynie kolorem. Poszczególne typy surowców, czy choćby finalny produkt, mogłyby być bardziej zróżnicowane. Cóż, pozostaje nam rozgrywka w duchu Puerto Rico. Papierowe pieniądze wypadają najgorzej. Całość sprawia wrażenie bardzo trwałej. Zdecydowanie brakuje choćby małych ściągawek z zasad dla graczy, gdyż znajomość kolejności czynności w rundzie jest decydująca o końcowym sukcesie. Takiego skrótu nie ma nawet w instrukcji, co jest błędem zmuszającym do jej ciągłego kartkowania, choćby tylko dla sprawdzenia. Instrukcja jest nieodłącznym elementem Master of Economy. Ponieważ spędza się z nią więcej czasu, niż wypada przyznać, dobrze by było odczuwać z tego przyjemność. Niestety tak nie jest. Skład jest siermiężny, słabo czytelny i korzysta z typowych czcionek. Jej wielkością chciano zapewne ukryć, jak dużą liczbę zasad zawiera. Zawartość instrukcji również nie zachęca do lektury. Na początku serwuje ona całkowicie zbędne wprowadzenie fabularne. Co ciekawe, nigdzie później nie wspomina się o tym, że gra traktuje o przemyśle stoczniowym (poza tym, że produktem finalnym są wyłącznie statki). Tytuł gry znów stał się nieadekwatny i już takim pozostanie. Na szczęście autor zamieścił w podręczniku sporą liczbę przykładów, co znacząco ułatwia zrozumienie jego intencji.
Mechanika rozgrywki przewiduje maksymalnie 4 rundy po 10 faz. Te ponumerowane od 1 do 4 (powtórzone następnie jako fazy od 6 do 9) ujmują prostotą zasad i są bardzo intuicyjne. Sprawy komplikują się w fazie piątej, w której mamy już do wykonania w zadanej kolejności kilka czynności. Faza dziesiąta to już prawdziwy labirynt podpunktów, którego przebrnięcie wymaga cierpliwości oraz, co gorsza, perfekcyjnej znajomości zależności, którymi rządzi się model ekonomiczny. Bez tego nie ma co marzyć o wygranej z doświadczonym graczem. Rozegranie jej potrafi trwać dłużej niż wszystkich pozostałych faz łącznie. Mimo znajomości zasad strategia jest zależna od tak ogromnej liczby zmiennych, że okazuje się niezwykle trudna, wręcz niemożliwa, do opracowania bez dużej dozy psychologii i długotrwałych ćwiczeń. Rozgrywka odbywa się na dwóch płaszczyznach: koncernu i własności prywatnej. Ponieważ handlujemy akcjami wszystkich spółek płacąc pieniędzmi kontrolowanej firmy (lub firm) lub własnymi, liczba koniecznych do uwzględnienia czynników szybko przekracza zdolności przeciętnego gracza, nawet doświadczonego w grach ekonomicznych. Co gorsza, nad poczynaniami innych prezesów nie mamy żadnej kontroli, a samodzielnie grać się nie da. Nie sposób nawet opracować i konsekwentnie realizować jednej strategii, gdyż wiele zależy od przeciwników. Jeśli po partii Wysokiego napięcia bolała kogoś głowa od liczenia, do tej gry nie powinien się zbliżać.
Ocena Master od Economy nie jest prosta. Grę wydano ładnie, choć posiada niezbyt udaną instrukcję. Model rozgrywki jest interesujący, ale niezbyt dobrze zrównoważony, gdyż z niejasnych powodów firma sprzedająca na eksport materiały budowlane ma niemal zawsze wyższy kurs akcji niż znacznie bogatsza handlująca statkami. Największym problemem jest jednak nieprzystępność zasad. Do opanowania podstaw ekonomii w grze niezbędne jest rozegranie co najmniej kilku partii. Mnogość reguł powoduje, że trudno poprawnie rozegrać pierwsze partie. W grupach, z którymi testowałem grę, udało się to dopiero za trzecim razem. To jednak dopiero początek nauki. Master o Economy to gra na całe życie. Jeśli potrzebujecie gry dla grupy, która zęby zjadła na planszówkach ekonomicznych – możecie spróbować. Zdecydowanie jednak odradzam sadzanie do niej nowicjuszy. Jedyne, co ich czeka, to płacz i zgrzytanie zębów. Plusy:
  • solidne wydanie
  • ciekawa mechanika
  • wielopłaszczyznowa rozgrywka
Minusy:
  • nieprzystępna
  • mało intuicyjna rozgrywka
  • absolutnie nie dla początkujących
  • kiepska i nieładna instrukcja
  • brak ściągawek z zasad dla graczy
Dziękujemy wydawnictwu Sinonis za udostępnienie gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


5.0
Ocena recenzenta
4.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Master of Economy
Typ gry: ekonomiczna
Projektant: Andrzej Kurek
Ilustracje: Paweł Klus
Data wydania oryginału: 2010
Wydawca polski: SINONIS
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 14 lat
Czas rozgrywki: 120 minut
Cena: 169,95 zł



Czytaj również

Show business
Zostań menadżerem gwiazd
- recenzja
Alchemicus
Sztuka transmutacji
- recenzja

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Recenzja trochę zniechęcająca do zapoznania się z tą grą.
29-11-2011 16:55
Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
Zwłaszcza w tej cenie, to pozycja raczej wyłącznie dla fanów ciężkich gier ekonomicznych. Niektóre założenia są dziwne, co psuje nieco logiczność rozgrywki. Do zalet trzeba jeszcze dodać całkowity brak losowości.
30-11-2011 10:35
~Antypirx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W zasadzie to się nawet zgadzam.

"... strategia jest zależna od (...) ogromnej liczby zmiennych, (...) okazuje się niezwykle trudna, wręcz niemożliwa, do opracowania bez dużej dozy psychologii i długotrwałych ćwiczeń."

I tak właśnie miało być. Się do mikrofonu w Essen przecież już wypowiedziałem, że proste gry to mnie nudzą.
04-12-2011 02:43
~Antypirx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zagadka: o której wróciłem z imprezy? Margines błędu +/-5 min. Dla ułatwienia dodam, że nie była to 2:43 -5 min.

Pierwsza osoba, która odgadnie otrzyma po Nowym Roku egz. gry "2019: The Arctic".

;)
04-12-2011 03:01
Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
Ja wróciłem po czwartej. Pionek to Pionek, jest tylko dwa razy w roku.

Trudne gry mają sens wtedy, jeśli używają zasad zaczepionych w logice. Przykład z kursem akcji jednoznacznie dowodzi, że tutaj tak nie jest, a przynajmniej nie zawsze. Uczenie się zasad logiki stworzonych na potrzeby gry uważam za stratę czasu.

Grę oceniłem jak oceniłem przede wszystkim z tego powodu. Nie odmawiam nikomu prawa do subiektywnego oceniania tej gry wyżej. Jak dla mnie nie zasługuje na wyższą ocenę jako produkt ściśle niszowy z mało udaną instrukcją i niektórymi zasadami wyciągniętymi z ucha.

Jeśli ktoś się wczyta w tę recenzję, to myślę, że dojdzie do takiego wniosku, czego dowodem jest Twój komentarz.
04-12-2011 12:10
~Antypirx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W takim razie pozostaje tylko pytanie dlaczego pojawia się to tylko w ujęciu "firmA sprzedająca na eksport materiały budowlane", a nie "firmY"?
Czyli dlaczego wszyscy tego nie robią, skoro to takie dobre?
oraz
Dlaczego gracze dopuścili do sytuacji, w której tylko jeden z nich korzysta w określonym stanie gry?
A może ten właśnie gracz zagrał tak dobrze, że ustawił się pod określony status, zanim on się wyklarował?
i w końcu
Która ze strategii zastosowana przez graczy okazała się wygrywająca? Pchanie kursu, czy generowanie dużego przepływu? Względnie jaki ich mix?

Model daje określone narzędzia do używania. Jest elastyczny i ma gwarantować niepowtarzalność rozgrywki. I ten model akurat tak ma. Jak podane narzędzia są używane, to już jest sprawa graczy.

"liczba koniecznych do uwzględnienia czynników szybko przekracza zdolności przeciętnego gracza, nawet doświadczonego w grach ekonomicznych"

Jest mnóstwo gier dla przeciętnych graczy. Oczywiście można zrobić kolejną wtórną kompliację ogranych rozwiązań, tylko po jakiego grzyba?

Brak skrótu zasad to rzeczywiście wada i to imho istotna. Została już częściowo rozwiązana. Posiadacze Arktyki wiedzą o co codzi.

Tytuł gry, wstęp fabularny - licencja poetica :)

Możliwość wydania treści dokładnie takiej jak się chce, to źródło ogromnej satysfakcji. Co więcej, okazuje się, że jest wiele miejsc, w których to się podoba i jest docenione. Oczy w wiśle za granicą heh
Co z tego, że sobie coś wymyślasz, jak musisz co chwilę iść na kompromisy, bo to np. za mała nisza? Może i mała, ale większe w niej są szanse na spotkanie brata/siostry w rozumie.
04-12-2011 15:59
Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
"W takim razie pozostaje tylko pytanie dlaczego pojawia się to tylko w ujęciu "firmA sprzedająca na eksport materiały budowlane", a nie "firmY"?
Czyli dlaczego wszyscy tego nie robią, skoro to takie dobre?"

Ja mam problem z tym, że pod przykrywką działania ekonomicznego mamy do czynienia z mechanicznym potencjometrem ustalającym cenę akcji. Wprowadza to nieprzyjemny rozdźwięk w modelu, który poza tym zdaje się być udany.

Korelacja pomiędzy strategią i wynikiem nie wystarczy. Najważniejszy w grze jest element ludzki. Jak dla mnie liczy się tu przede wszystkim kto gra, z kim i jak skutecznie realizuje strategię, nie jaką obiera.

Jest też na szczęście sporo świetnych i oryginalnych gier dla przeciętnych graczy. MoE nie jest dla przeciętnych graczy, co ty zauważasz a ja podkreślam.
04-12-2011 20:47
~Antypirx

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To jest oczywiste i w takim razie nie ma sporu.
Znaczy nuda, panie. :/
04-12-2011 21:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.