» Recenzje » Martwy rewir

Martwy rewir

Martwy rewir
Czegóż może sobie życzyć w dzień urodzin Harry Dresden, mag i specjalista od zagadek nierozwiązywalnych? Spotkania z dawno nie widzianymi znajomymi, wielu prezentów i imprezy, która przyćmi wszystkie, jakich do tej pory doświadczył? O tym, jak złośliwy i pokrętny potrafi być los przekonuje czytelników w Martwym rewirze Jim Butcher.

Minął rok od czasu, kiedy Harry zakończył swą ostatnią sprawę, która zaowocowała nowymi lokatorami w jego siedzibie i jednocześnie znacząco wpłynęła na komfort naszego bohatera. Albowiem zarówno obecność jego przyrodniego brata Thomasa goszczącego w swym pokoju tabuny kobiet, jak i Myszka, który z uroczego szczeniaka przemienił się w dorodne psisko o pokaźnych gabarytach, nie sprzyjają skupieniu, które czasami jest potrzebne w pracy detektywa. Na dodatek schyłek października przyniósł nowe zlecenie, tym razem o podtekście zdecydowanie osobistym. Mavra z Czerwonego Dworu złożyła mu bowiem propozycję nie do odrzucenia – albo odnajdzie dla niej Słowo Krammera, albo wampirzyca upubliczni zdjęcia Karrin Murphy ukazujące ją w sytuacji gwarantującej natychmiastową utratę pracy. Zaś jeśli Harry podczas wykonywania swej misji zwróci się o pomoc do kogokolwiek z magicznego świata, również życie charakternej pani porucznik będzie zagrożone. Oczywiście Dresden podejmuje wyzwanie i już na samym początku napotyka pierwszą przeszkodę – ustalenie, czym jest enigmatycznie określony materiał zlecenia wcale nie jest proste, a konsekwencje jego poszukiwania zadecydują o losach całego świata.

Zatem nic nowego – przynajmniej jeśli chodzi o kwestię linii fabularnej. Butcher od dawna przyzwyczaił czytelnika do dość przewidywalnego schematu: Dresden przyjmuje zlecenie, jego wykonanie obfituje w rozliczne trudy i znoje, na jego drodze stają rozliczni adwersarze, w pewnym momencie niezbędna okazuje się pomoc przyjaciół, po czym następuje spektakularny, mniej lub bardziej ocierający się o Apokalipsę finał. Pozornie autor zmienia jeno dekoracje oraz multiplikuje ilość wątków, sojuszników i wrogów, lecz potrafi to czynić w sposób wciąż zaskakujący, nawet jeśli bazuje na kilku powtarzających się kliszach. Martwy rewir zaliczyłabym do nieco słabszych odsłon cyklu, głównie przez wzgląd na nie najlepiej zbilansowany rozkład wydarzeń. Początek jest nazbyt rozciągnięty w czasie, mimo iż opisywane w nim wydarzenia doskonale odzwierciedlają hitchcokowską teorię rosnącego napięcia, lecz to przeskakiwanie od jednego dramatycznego momentu ku kolejnemu, tym razem nie do końca się sprawdza. Trudno dociec co jest tego przyczyną. Może nieco wymuszony humor – nonszalancka i cynizmem podszyta narracja, prowadzona jak zwykle przez samego protagonistę, wydaje się być aż nazbyt znajoma; można wręcz odnieść wrażenie, iż pisarz wyczerpał zasób dowcipów słownych i sensacyjnych i zaczyna się powtarzać. A może też liczne dłużyzny oraz sceny, bez których powieść mogłaby się doskonale obejść, a które zdają się służyć jedynie przypomnieniu dawno nie widzianych bohaterów.

Ci pojawiają się na kartach powieści w ilościach hurtowych (Billy Boudern wraz z partnerką, Mortimer Lindquist, Mab…), częstokroć jedynie po to, by zdradzić detektywowi kolejny skrawek tajemnicy i potem zniknąć. Prócz nich wprowadzone zostały nowe postaci, z których jedna wyjątkowo się Butcherowi udała. Lekarz sądowy Waldo Butters, budzący skojarzenia z klasycznym geekiem, miłośnik Oktoberfest i polki, w pierwszej chwili wydaje się bohaterem zdecydowanie karykaturalnym, lecz wraz z rozwojem akcji zaczynamy go traktować poważniej. Jego zaistnienie daje asumpt do przytoczenia reguł magicznego świata w wersji "dla opornych", poza tym umożliwia odmienną niż zwykle interpretację wydarzeń gdy fakty, które dla Dresdena są oczywiste, dla Buttersa stanowią szokującą, choć gorliwie poznawaną terra incognita.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zawiódł natomiast wybór przedstawicieli sił zła, z którymi w tej odsłonie cyklu przyszło się Dresdenowi mierzyć. Sam pomysł ich doboru był frapujący, grupa spadkobierców Kremmera – nekromanty, szaleńca i geniusza, człowieka, który przyczynił się do rozpętania obu wojen światowych, nurzał się w hektolitrach krwi i przyzywał moce tak złowrogie, iż ponowne odkrycie klucza do ich materializacji miałoby katastrofalne konsekwencje – miała ogromny potencjał fabularny. Lecz prowadzeniu równolegle sześciu postaci tym razem pióro Butchera nie sprostało, co dziwi biorąc pod uwagę fakt, iż wcześniej znakomicie udawało mu się tworzyć charyzmatyczny zbiór przedstawicieli Ciemnej Strony Mocy. W Martwym rewirze ich charakterystyki nieco się rozmywają i ani przydanie im zupełnie nowych rodzajów magii oraz idącego za nią stylu walki, ni próby zindywidualizowania adwersarzy Harry'ego poprzez zróżnicowanie ich portretów psychologicznych i motywów działania, nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jak pisarz zapewne zamierzał.

Siódma część Akt Dresdena wymaga cierpliwości, gdyż dopiero rozciągnięta na kilkadziesiąt stron finalna jej partia zaczyna wciągać tak, jak godzi się to czynić odsłonie jednego z najlepiej ocenianych cykli urban fantasy. I, paradoksalnie, nie staje się to za sprawą spektakularnego pogromu wrażych nekromantów (choć jego opis, ze szczególnym uwzględnieniem machiny zagłady, którą się w tym celu nasz magiczny detektyw posłużył, robi wrażenie), lecz dzięki relacji z zataczającej coraz to szersze kręgi wojny toczonej przez Białą Radę z Czerwonym Dworem, którą pisarz wkłada w usta grupie wezwanych przez Harry’ego Strażników – krótkie, lakoniczne przedstawienie faktów poraża.

Książka tradycyjnie porusza również problemy moralne i egzystencjalne, ale czyni to momentami zbyt łopatologicznie, powtarzając znajome już czytelnikowi formułki, choć motyw kuszenia Dresdena, który może budzić bardzo dalekie skojarzenia z pustynną konfrontacją Jezusa i Szatana (jeno oferujących długą listę korzyści rozmówców jest więcej, a nosicielowi monety Lasciel brak niezłomności Pana), wciąga bezgranicznie. Zaś sam Harry znów się zmienia, wpływ mroku na jego osobowość staje się coraz bardziej dostrzegalny, lecz w jego charakterystyce nasilają się także drażniące rysy, które wcześniej aż tak bardzo nie rzucały się w oczy. Jak chociażby podkreślanie jego dżentelmeńskich zasad – trącące obłudą "nie biję dziewczyn", nijak mające się do rzeczywistości, tudzież typowo samcze traktowanie kobiet, bowiem cierpienia po ponownej stracie Suzan błyskawicznie znikają, kiedy na horyzoncie pojawia się niewiasta obdarzona apetycznymi krągłościami. I znów sceny romantyczno-erotyczne rażą swoją sztucznością.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dresdenowski cykl określany jest mianem fantasy humorystycznej, lecz z każdym kolejnym jego tomem minimalizuje się dawka esprit ustępującego miejsca momentom dramatycznym, nostalgicznym, czy też utrzymanym w nieco odrealnionym, graniczącym z oniryzmem tonie. Butcher – sowizdrzał przeradza się w Butchera – psychologa, tak jakby pisarz, na równi ze swoim protagonistą, uczestniczył w swoistym, rozciągniętym w czasie rytuale przejścia. Pewne jego elementy realizuje w sposób doskonały, inne zaś zaledwie poprawny. Doskonałym tego przykładem jest siódma jego odsłona, książka nierówna, przeskakująca ze skrajności w skrajność w sposób, jaki można zilustrować wykresem poszarpanym niczym szczyty Tatr. Chwilami nazbyt przewidywalna, zbyt sztampowa, za bardzo grająca na emocjach. Lecz jej autor wciąż potrafi zadziwić, poruszyć, wbić pióro w najbardziej czuły punkt i te momenty sprawiają, iż zapomina się o fabularnych faux pas. A nadal niewyjaśnione pytanie "quo vadis Harry?" coraz bardziej intryguje.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Martwy rewir
Cykl: Akta Dresdena
Tom: 7
Autor: Jim Butcher
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: 22 stycznia 2016
Liczba stron: 624
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7480-628-2
Cena: 39 zł



Czytaj również

Martwy rewir
Bardzo niespokojne Halloween
- recenzja
Martwy rewir
- fragment
Rozmowy pokojowe
Dzień przed wielką burzą
- recenzja
Opowieść o duchach
Dresden po "tamtej" stronie
- recenzja
Zdrajca
Ścigany
- recenzja
Zdrajca
- fragment

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.