Martwa strefa - Stephen King
Autor: Sandra Herman
Stephen King - autor tak popularny, że wszyscy mówią o nim: "mistrz horroru". Lektura jego nowej książki uświadomiła mi, że niesłusznie został zaszufladkowany do kategorii pisarzy tego gatunku. Jest bowiem pisarzem uniwersalnym, a dobrym tego przykładem może być właśnie Martwa strefa, która nie jest typowym horrorem. Pokusiłabym się nawet o nazwanie jej powieścią psychologiczną - nie opowiada o psychopatycznych mordercach, ani o krwiożerczych potworach. Jest to zajmująca historia, obywająca się bez obrazów pełnych grozy i scen, w których przelewają się litry krwi. King operując swym niezwykłym warsztatem literackim stworzył akcję pełną napięcia i sugestywnych nastrojów, ale przede wszystkim wykreował wiarygodną postać sympatycznego Johnny'ego Smitha, w obrębie zupełnie niewiarygodnego, bo obfitującego w nadnaturalne czynniki, świata.
Kończył się październik 1970 roku. Johnny, młody nauczyciel angielskiego, uważa się za człowieka szczęśliwego. Jest trochę nieporadnym facetem, mimo to uczniowie za nim przepadają, ma świetną dziewczynę i plany na przyszłość. Niestety ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu i zapada w śpiączkę... na kilka lat. Po odzyskaniu przytomności uświadamia sobie, że wszedł w posiadanie niezwykłego daru - widzi przeszłość i przyszłość innych ludzi. Jego perypetie z nieoczekiwanymi zdolnościami, kapryśnymi i przysparzającymi wiele kłopotów, czyta się z zapartym tchem, ponieważ Johnny potrafi przewidzieć niekiedy więcej, niżby sam sobie życzył. Drugim, równoległym wątkiem, jest opowieść o szaleńcu, który pewnym i stanowczym krokiem zmierza do rządzenia Ameryką (czytaj: światem). Już pierwsza scena w książce z jego udziałem, w której zabija psa gdzieś na zapadłej prowincji, na którą przyjeżdża jako handlarz Amerykańskiego Jedynego Prawdziwego Słowa Bożego Deluxe, robi odpowiednio duże wrażenie. Dar Johnny'ego umożliwi mu konfrontację z charyzmatycznym i niebezpiecznym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych...
Poczucie zagrożenia w tej książce płynie tym razem nie - jak zazwyczaj - z nieznanego, czyhającego w ciemności zła, ale z jak najbardziej realnego wnętrza człowieka. Bohater Kinga jest wyjątkowy. Przez pryzmat wspomnień z dzieciństwa i wizji przyszłości innych ludzi, mamy możliwość zagłębienia się w jego psychikę. Im dłużej zastanawiałam się w trakcie czytania, w co jeszcze King uwikła Jonny'ego, tym bardziej wydawało mi się, że cała historia może być prawdą. Książka ma doskonale przemyślaną fabułę, w trakcie której ujawniają się kolejne niesamowite historie. King nie stara się przestraszyć nas na siłę - tak naprawdę po lekturze pierwszych stron książki moglibyśmy pomyśleć, że nie ma się czego bać. A jednak - wypadek samochodowy, dar jasnowidzenia i wybory w USA, połączone w mistrzowski sposób - wystarczają.
A zakończenie zrobione według przepisu: "wydawałoby się że... a tu nagle..." - jest po prostu majstersztykiem.
Książka jest porządnie wydana. Twarda, lakierowana okładka nawet po latach będzie wyglądać przyzwoicie, a zszyte kartki będą zawsze na swoim miejscu. Także ilustracja na okładce jest dobrze dobrana. Symbol czaszki (który można interpretować w różny sposób, w zależności od aktualnie czytanego fragmentu książki), a także ruletka ze wskazaną liczbą "19", jest niejako znakiem, że ludzkim życiem rządzi loteria i szczęście. Johnny'emu dziewiętnastka przyniosła je na początku fabuły, ale kto czytał Kinga wie, że liczba ta jest szczególna. Zdążyliśmy się już o tym przekonać w Wieży.
Jeśli Stephen King przyzwyczaił was do typowych horrorów, polecam lekturę tej książki. Ukazuje ona bowiem inne oblicze pisarza. Wielbiciele Kinga dobrze je znają, a mam nadzieję, że inni, którzy do tej pory za nim nie przepadali, zmienią zdanie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Kończył się październik 1970 roku. Johnny, młody nauczyciel angielskiego, uważa się za człowieka szczęśliwego. Jest trochę nieporadnym facetem, mimo to uczniowie za nim przepadają, ma świetną dziewczynę i plany na przyszłość. Niestety ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu i zapada w śpiączkę... na kilka lat. Po odzyskaniu przytomności uświadamia sobie, że wszedł w posiadanie niezwykłego daru - widzi przeszłość i przyszłość innych ludzi. Jego perypetie z nieoczekiwanymi zdolnościami, kapryśnymi i przysparzającymi wiele kłopotów, czyta się z zapartym tchem, ponieważ Johnny potrafi przewidzieć niekiedy więcej, niżby sam sobie życzył. Drugim, równoległym wątkiem, jest opowieść o szaleńcu, który pewnym i stanowczym krokiem zmierza do rządzenia Ameryką (czytaj: światem). Już pierwsza scena w książce z jego udziałem, w której zabija psa gdzieś na zapadłej prowincji, na którą przyjeżdża jako handlarz Amerykańskiego Jedynego Prawdziwego Słowa Bożego Deluxe, robi odpowiednio duże wrażenie. Dar Johnny'ego umożliwi mu konfrontację z charyzmatycznym i niebezpiecznym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych...
Poczucie zagrożenia w tej książce płynie tym razem nie - jak zazwyczaj - z nieznanego, czyhającego w ciemności zła, ale z jak najbardziej realnego wnętrza człowieka. Bohater Kinga jest wyjątkowy. Przez pryzmat wspomnień z dzieciństwa i wizji przyszłości innych ludzi, mamy możliwość zagłębienia się w jego psychikę. Im dłużej zastanawiałam się w trakcie czytania, w co jeszcze King uwikła Jonny'ego, tym bardziej wydawało mi się, że cała historia może być prawdą. Książka ma doskonale przemyślaną fabułę, w trakcie której ujawniają się kolejne niesamowite historie. King nie stara się przestraszyć nas na siłę - tak naprawdę po lekturze pierwszych stron książki moglibyśmy pomyśleć, że nie ma się czego bać. A jednak - wypadek samochodowy, dar jasnowidzenia i wybory w USA, połączone w mistrzowski sposób - wystarczają.
A zakończenie zrobione według przepisu: "wydawałoby się że... a tu nagle..." - jest po prostu majstersztykiem.
Książka jest porządnie wydana. Twarda, lakierowana okładka nawet po latach będzie wyglądać przyzwoicie, a zszyte kartki będą zawsze na swoim miejscu. Także ilustracja na okładce jest dobrze dobrana. Symbol czaszki (który można interpretować w różny sposób, w zależności od aktualnie czytanego fragmentu książki), a także ruletka ze wskazaną liczbą "19", jest niejako znakiem, że ludzkim życiem rządzi loteria i szczęście. Johnny'emu dziewiętnastka przyniosła je na początku fabuły, ale kto czytał Kinga wie, że liczba ta jest szczególna. Zdążyliśmy się już o tym przekonać w Wieży.
Jeśli Stephen King przyzwyczaił was do typowych horrorów, polecam lekturę tej książki. Ukazuje ona bowiem inne oblicze pisarza. Wielbiciele Kinga dobrze je znają, a mam nadzieję, że inni, którzy do tej pory za nim nie przepadali, zmienią zdanie.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 6
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Martwa strefa (Dead Zone)
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Wydawca: Prószynski i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 29 listopada 2007
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 142 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7469-619-7
Cena: 36,00 zł
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Wydawca: Prószynski i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 29 listopada 2007
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 142 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7469-619-7
Cena: 36,00 zł
Tagi:
Martwa strefa | Stephen King