» Blog » SPELUNA vol.2 menu
17-02-2010 22:49

SPELUNA vol.2 menu

W działach: Puszka Pandory, DARK FUTURE | Odsłony: 11

Speluna w dark future

 

 

 

   „Na krechę nie dajemy” był przed Wielkim Krachem niewielkich rozmiarów marketem. Potem, splądrowany i zniszczony, prawie poszedł z dymem służąc za jadalnię i miejsce noclegowe kilku grupom szabrowników. Następnie nawiedzony kaznodzieja z północy zrobił tu świątynię Odrodzonego Kościoła. Kult skończył się nagle pewnej nocy, kiedy wszyscy jego członkowie popełnili zbiorowe samobójstwo. Przez pewien czas budynek służył za garaż i warsztat, potem za stajnię. Wielka powódź kilka lat temu oczyściła to miejsce, utopiła nawiedzające je duchy, spłukała przeszłość. Na krótko. Okolica stała się bardziej cywilizowana i w starym markecie znów pojawili się ludzie. Nieopodal znów słychać było śmiech dzieci i przekleństwa dorosłych. Po całym dniu pracy część mieszkających w pobliżu mężczyzn przychodziła do baru „Drink”, jak teraz nazywał się zapomniany market. Niestety, wybuchła zaraza, a uzbrojone bandy znów zapanowały nad okolicą. Brutalna rzeczywistość odcisnęła piętno także na barze. Odmalowane, jasne ściany, pociemniały. Kule poznaczyły je bliznami ale knajpa przetrwała. Zmieniła nazwę. „Na krechę nie dajemy” stała na skrzyżowaniu nowych szlaków handlowych, ale w niebezpiecznymi miejscu, w strefie wiecznej wojny. Zaglądali tu najemnicy, członkowie wędrownych gangów, kurierzy, kierowcy, zwiadowcy i konwojenci. Krew lała się często, za budynkiem rósł cmentarz pełen bezimiennych grobów, choć bywalcy knajpy twierdzili, że zabici się nie marnują i są przerabiani na serwowane tu dania. Trzeba przyznać, że choć pracował w brudzie i stresie, kucharz „Na krechę nie dajemy” miał fantazję i talent. Na różnorodnych, kolorowych stolikach, przy których nie było dwóch takich samych krzeseł, przy muzyce starej, zacinającej się szafy grającej wstawionej w przeżarty przez korniki konfesjonał, można było w miarę smacznie i całkiem pożywnie, choć niekoniecznie zdrowo zjeść i wypić następujące rzeczy (umiejętnie reklamowane przez czujną, uzbrojoną obsługę):

 

 

NAPOJE:

E505 „konserwuje pamięć, wypłukuje promieniowanie”

E800 „konserwuje wszystko poza twoją bronią, przyjacielu”

Soda „lekki żelazisty posmak i kilka bąbelków”

PJP (Prawie Jak Pepsi) „historyczny smak, nowoczesna receptura”

Metajin „nie zgadniesz z czego to pędzimy!”

Wódka z soi "to dobre na początek, tylko język drętwieje..."

Burbon z Boba „taaa, nie ma wątpliwości, co pływa zamiast wisienki”

 

DRINKI:

Poncz „pyszny soczek z procentami, czy raczej procent soczku”

 Hotonic „żywy ogień, wypali ci każdego robaka. Na zdrowie!”

As „męczyło mnie recytowanie acetylosalicylan sodu. Tak jest ładniej, nie?”

 Berserk „dobra, ale pijesz to za drzwiami, na zewnątrz”

Gigawat „mocna rzecz… lubię cię, wiec lepiej go oddaj”

 Nuk „raz w życiu. Możesz tego spróbować tylko raz w życiu. Marnujesz szansę?”

 Maxim „piję tylko to, serio. Nie, wzrok straciłem przez urok złej kobiety”

Gulp „trochę mętne i drażni gardło, ale po przełknięciu jest lepiej”

 Hiperbeer „jest tylko jedna beczka i cały czas syczy. Decydujesz się?”

44 „tyle kroków zrobisz zanim cię zetnie. Co do jednego. Założymy się?”

 

ŻARCIE:

 Ratburger „drogi, ale to stuprocentowe mięcho z najprawdziwszą sierścią”

 Mad-dog „parówki w bułce czasem braknie, ale te dodatki!”

 Freeburger „codziennie inna niespodzianka szefa kuchni”

 Zapiekanka z wodorostów „morza w okolicy brak, ale wystarczy basen”

Pieczone czyraki „proteiny to proteiny, nie wydziwiaj”

Konserwa 0039 „limitowana seria sprzed Krachu no i dodajemy fajny otwierak!”

MegaMac „duża rzecz dla dużych chłopców”

McMutek „niebieskie mięso to też mięso”

McFuck „to samo, co McMutek tylko z firmowym sosikiem”

Żwir „chrzęści, czyli dobre na zęby”

Bitki z bramina a’la Giger „prosimy wyłączyć licznik, trzeszczenie denerwuje klientów”

Wafle sojowe „trzeba długo rzuć, dłuuugo. Zapakować więcej?”

Wafle z hydrolizowanej tektury „znaleźliśmy magazyn drukarni opakowań” 

Ciasto „bezimienne, jedyne w okolicy 100 mil” 

Kisielek na kaszelek „możesz po tym czuć palenie w gardle, ale to przejdzie” 

Kebab z kompostu „chwast przetrwał, ty zjesz chwasta – przetrwasz. Proste?” 

Kiszone kabaczki „właściwie to jeden kabaczek, wielki kabaczek. Zajmuje całe piętro” 

Biohazard „nie wiem, czemu świeci, ale jak zapalisz światło będzie OK” 

Zrazy Dwa Razy „takiej temperatury nic nie wytrzyma, jedz śmiało” 

Pasta z chlorelli „nie chcesz? To sam zjem” 

Kotlety z odzysku „reklamacji nie uznajemy” 

Chipsy z prażonych karaluchów „twarde, ale w końcu je dopadliśmy”

Galaretka sacharydowa „to raczej przybranie, ale jeśli chcesz…”

Budyń z biomasy „pytasz, czy ktoś po tym kipnął? Owszem, ale mówiłem, że powinien popić” 

Mielonka mięsopodobna „było już martwe kiedy tata walnął w to autem” 

Baton proteinowy „witaminki, słodkie i lepkie witaminki” 

Surogat sałaty „prawie zielone, prawda? Więc o co chodzi?”

 

DRAGI:

Niuch „prosto do noska i zapominasz o oddychaniu” 

Syntokoka „drogi towar, z daleka. Podzielimy się?” 

Gig „nie mam pojęcia jak to działa. Pierwszy raz ktoś o to prosi…”

Grzmot „granat między uszami… To najsubtelniejsza metafora jaką słyszałem” 

Amok „nie wierzysz, że potrafisz urwać komuś głowę gołymi rękami? Spróbuj koniecznie!”  

Czaszkojeb „działa jak Grzmot, tylko mocniej. Od razu dwie działki?” 

Czarna szpryca „strzykaweczkę możemy pożyczyć, właśnie korzystałem!" 

Fenonyl „słyszysz po tym muzykę – całą cholerną orkiestrę symfoniczną. Najlepsze są smyczki” 

Barbi (barbituran) „słodki sen nawet na kruszonym szkle” 

Dżem „po tym możesz nawet zjeść psie gów… ,a będziesz zachwycony słodziutkim smakiem. Warto!” 

Metamina „chodzi o minę jaką robisz po zażyciu. Wiesz, taki uśmiech od ucha do ucha. Na zawsze” 

Dorfina „nazwa ładnie brzmi i testerom było zaje…scie dobrze... zanim połknęli języki” 

Prozac „niebieskie pigułki sprzed Krachu. Prawie nie przeterminowane. Zaraz, a może to była inna nazwa?”

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.