» Teksty » Artykuły » Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk

Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk


wersja do druku

Banały w ciemności

Redakcja: Konrad 'shugoran' Wasilewski, Kuba Jankowski, Mały Dan

Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk
Spin-offy to dobra rzecz. Często pozwalają rozszerzyć historię o coś, czego zabrakło w oryginale, albo spojrzeć na wydarzenia z innej, równie ciekawej perspektywy. Niestety, nie zawsze.

Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk to samodzielny projekt Wojciecha Stefańca, który razem ze scenarzystą Łukaszem Bogaczem stworzył Noir. Czasami oba komiksy określane są mianem dyptyku warszawskiego, innym razem Ludzie nazywani są spin-offem Noir. Główna różnica między albumami jest jednak taka, że o ile Noir jest udany, o tyle Ludzie wyszli na pobocznej historii kiepsko.

W komiksie tym trafiamy do pogrążonej w mroku Warszawy, gdzie śledzimy jedną noc z życia dilera narkotyków. Człowiek ów uznał kiedyś, że studia i normalna praca to nie jest to, co w dzisiejszej Polsce może zapewnić godne życie, dlatego zajął się działalnością wątpliwą moralnie. Co z niej wyniknie, okazuje się dość prędko, bo fabuły nie ma tutaj zbyt wiele.

Zamiast niej album oferuje nam długie, wypełnione fantasmagoriami narkotyczne wizje, niedziałające jednak specjalnie na wyobraźnię, plus trochę nieprzykuwającej uwagi groteski. Są jeszcze nocne Polaków rozmowy, w których narzekają oni w taksówkach na kraj i rodaków, co ze strony bohatera spotyka się z ripostą. Komiks ma więc odrobinę społecznego zacięcia, ale jest ono krótkie, pojawia się w ledwie dwóch dialogach i, podobnie jak próba skonstruowania zwartej fabuły, zostaje szybko porzucone.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Styl graficzny jest identyczny jak w Noir, ale rysunkom tym razem nie udało się stworzyć na tyle wyrazistej atmosfery, w jaką opakowano tamtą opowieść. Rozczarowują zresztą też nawiązania do niej, które okazują się być pretekstowe i wprowadzone nieco na siłę. Jako dopełnienie tamtej historii Ludzie również zawodzą. Nie ma między tymi albumami satysfakcjonującego połączenia, razem nie wywołują też efektu synergii.

Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk to album, na który ewidentnie zabrakło konceptu. Obserwacje i końcowa diagnoza społeczna ze strony autora są zbyt banalne, żeby wywoływać odpowiednie wrażenie, a ze względu na nieurodzaj fabularny sama opowieść się nie broni. Dlatego jeśli już sięgać po coś z dyptyku, to lepiej po Noir.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
6.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk
Scenariusz: Wojciech Stefaniec
Rysunki: Wojciech Stefaniec
Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
Liczba stron: 80
Format: 168 x 230 mm
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały
ISBN: 978-83-63963-112-5
Cena: 42,00 zł



Czytaj również

Noir
Czarno na czarnym
- recenzja
Varia #8
Survivaria
Szelki
Nie zapomnisz nigdy
- recenzja
Paneuropa #3: Paneuropa vs. Covid-19
Pokonać wirusa
- recenzja
Shangri-La
O końcu i początku
- recenzja
Szczurwysyny
O konflikcie w innym zakątku świata
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.