» Północny Wiatr » Listy » List drugi

List drugi


wersja do druku

listy z dalekich stron


Najdroższy Panie Ojcze

 

            Pół roku spędzone na służbie przy Bramie Dalmira minęły mi bardzo szybko. Dzięki Twoim wskazówkom, dałem się poznać jako godny przedstawiciel rodu alm Malach. Za zasługi w tępieniu szpiegów przenikających z Ragady, otrzymałem awans na stanowisko porucznika. Zgodnie z tradycją, jako porucznik miałem prawo wyboru miejsca mojej służby.

            Moim odwiecznym marzeniem była służba na froncie agaryjskim. Wspominając Twoje i Dziadka historie, marzyłem by sam, po latach, móc posiadać podobnie chwalebne karty w mojej biografii.

            Na przeszkodzie mojej wojennej chwale stanął pewien incydent. Podporucznik Jorge, w trakcie jednego z patroli, obraził moją familię, epitetem, którego nie ważę się przytoczyć. Postępując zgodnie z własnym honorem i sumieniem, wyzwałem go na pojedynek i zabiłem.   Przełożonym powiedziałem prawdę o jego niesubordynacji i niestety nie znalazłem zrozumienia w ich sercach. (Sierżant z mojego patrolu napomknął mi, jakoby podporucznik Jorge był zbyt bliskim przyjacielem kapitana ald Thrakiota)

            Droga do kariery w Korpusie Valdorskim była dla mnie zamknięta.

            W tej czarnej godzinie, nad moim życiem pojawiło się słońce. Przebywający w tym czasie w bramie Dalmira, Major ald Skarsnik zgodził się przyjąć mnie do swojego szwadronu na stanowisko dowódcy drugiego skrzydła. Nie wahając się długo, przystałem na jego propozycję.

            Wkrótce opuściłem bramę Dalmira, kierując się do Virchy, które miało stać się terenem mojej służby.

            Po przybyciu do Manen, w kwaterach mojego skrzydła zastałem nieład i rozgardiasz. Poprzedni dowódca skrzydła – porucznik ald Tarast, zginął śmiercią żołnierza, w trakcie jednego z patroli.

            Pod swoim dowództwem miałem sześćdziesięciu jeźdźców, dowodzonych przez trzech sierżantów. Większość z żołnierzy pochodziła ze wschodniej części Nordii, z okolic granicy z Kartiną. Pomny Twoich wskazówek, dowodzenie w kopiach powierzyłem sierżantom, pozwalając im na dużą niezależność w trakcie patroli.

            Pierwszym zadaniem jakie otrzymało moje skrzydło był patrol w górę Lerny, aż do podnóża Calkovej. Na patrol ten wziąłem I-szą kopię mojego skrzydła, dowodzoną przez sierżanta Skarvesa. Jako wsparcie otrzymałem dziesięciu strzelców pieszych i dwóch przewodników nordyjskich. Naszym celem jest wytropienie przemytników i odnalezienie ich kryjówki.

            Jutro skoro świt wyruszam na moje pierwsze samodzielne zadanie. Nie zawiodę Twojego zaufania, ani nie pozwolę splamić imienia rodu alm Malach hańbą.

 

Twój wierny syn:
Gelbrandt alm Malach

           

            Służba w Virchy nie cieszy się nadmierną estymą pośród wojaków nordyjskich. Długie patrole, rozbójnicy i kiepskie kwatery zniechęcają kolejnych ochotników dosłużby. Dowódcy Szwadronów muszą braki kadrowe uzupełniać ściągając osoby, chcące zapomnieć o swojej przeszłości. Dotyczy to w równym stopniu żołnierzy, co oficerów.

            Nic dziwnego, że żołnierze, zniechęceni marnym żołdem, wkrótce zaczęli rozglądać się za dodatkowym zarobkiem. Przemyt towarów przez granicę z Cynazją był od dawna dodatkowym źródłem utrzymania hanz. Wkrótce, poprzez księży w Kościele św. Voko w Manen, przemytnicy nawiązali kontakt z żołnierzami. W zamian za informacje o patrolach, rozbójnicy oferowali cynazyjskie wino i nodryjskie monety. Zaufani żołnierze nie ginęli w zasadzkach, w zamian za to przemytnicy mogli spokojnie prowadzić swoje interesy.

            Przemytnicy rekrutują się głównie z Bardańczyków, jednak częsty jest widok uciekinierów z Ragady, bądź przegranych szlachciców z Cynazji. Najatrakcyjniejszym towarem do transferu są szlachetne kamienie i rzadkie metale, wydobywane w Krzemiennych Wzgórzach. Ostatnio jednak przemytnicy coraz częściej szmuglują pergaminy, niewiadomego pochodzenia.

           

Pomysł na przygodę :

            Jean de Tocqueville jest heretykiem. Oskarżony o bluźnierstwo, został wytropiony i osaczony w Sarancie. Dzięki czarnoksięskim mocom wyrwał się z zasadzki i uciekł do Kindle.

            Inkwizycja w Kindle nie jest równie sprawna co jej odpowiednik w Sarancie, jednak nie przegapiła nowego maga na swoim terenie. Ścigany przez śledczych kartińskich i cynazyjskich zdecydował ukryć się w Bremages, z dala od głównych szlaków.  

            Teraz Jean opłacił przemytników, tak, by wraz z nimi przekroczyć granicę nordyjską i ukryć się w Virchy. Na terenie Nordii Inkwizycja będzie miała znacznie większe problemy z wytropieniem go.

 

A co z Bohaterami Graczy?

>   Mogą być powiązani z Inkwizycją, bądź wywiadem papieskim.

W takim wypadku, zostaną poproszeni, by tropili Jeana i przemytników, pod pretekstem pościgu za rozbójnikami cynazyjskimi. Przekroczą oni granicę nieco na południe od Lerny z zadaniem ujęcia heretyka.

>   Mogą być powiązani z wywiadem kordyjskim.

W takim wypadku ich zadaniem będzie przejęcie szlaków przerzutowych do Nordii. Wymagać to będzie nawiązania kontaktu z przemytnikami i przekonania ich do współpracy.

>   Mogą być powiązani z armią nordyjską bądź cynazyjską.

W takim wypadku do ich zadań może należeć kontrola szczelności granicy.

 

Przerywniki :

Spalona Ziemia

            Gracze, podróżując z Lark do Manen, przejeżdżają do wsi Ernas. Napotykają tam patrol nordyjskiej kawalerii, dokonujący rekwizycji żywności. Opowiedz o bezsilnym gniewie mieszkańców, opowiedz o zabitym gospodarzu, leżącym na worku ziarna. Wspomnij o wieśniakach sięgających po prowizoryczną broń. Opisz napięcie towarzyszące rozmowom i rozliczeniom. Gubernator wyprawił nowy bal. Pieniądze na niego muszą znaleźć się w kieszeniach wieśniaków.

            W pewnej chwili ktoś postrzeli konnego z muszkietu. Ktoś obali jeźdźca, dzieci obrzucą kamieniami chorążego. Cała wieś powstaje w jednej chwili przeciw okupantom.

            Patrol ucieknie ze wsi. Wieśniacy opuszczą domostwa i schronią się w lasach i u sąsiadów. Parę dni później w miejscu kwitnącej wsi pozostanie pogorzelisko.

 

Markietanki

            Opowiedz o bardankach sprzedających swoje ciała żołdakom. Może w zamtuzie wojacy rozsznurują swoje języki równie chętnie co spodnie. Może ofiara z własnej czystości jest składana na ołtarzu wolności? A może chodzi tylko o głód i chwilę zapomnienia?

            Opowiedz o żołnierzach batożonych za stosunki z ludnością cywilną. Wspomnij o ostracyzmie, jakiemu poddane są markietanki, mimo, że czasami jest to jedyny sposób na wykarmienie dziecka. A może w twarzach jednej z dzikich rozbójniczek gracze rozpoznają panienkę z zamtuza wojskowego?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Tammo

Użytkownik niezarejestrowany
    Ha!
Ocena:
0
Zaiste, pochłonąłem tekst, zachęcony lekturą pierwszego listu. Składa się tu historia młodego porucznika, która wygląda na całkiem niezłą koncepcję postaci... w przededniu pozyskania Tajemnicy.

Zarysowane są pierwsze oznaki konfliktu, ukazane pierwsze odcienie szarości, w dotąd pięknym i kolorowym świecie. Ładne to.

Jak zwykle język cieszy. Kopia, to przykład raz jeszcze dobrego użycia słownictwa przez Autora. Kłaniam się, takie umiejętności zaskarbiają bowiem szacunek. Błędów nijak nie upatrzyłem, treści wszelakich mnóstwo, nijak wodolejstwa, praktyki niecnej nie ma.

I znowuż, to, co w Ezechielowych tekstach magią trąci, to fakt, iż od razu ma się po ich lekturze skrzydła u ramion. Alboż to tutaj zmienię, a kaprys mam, to tam wytnę, a tu cosik dokleję, a stąd zabrać, i tu wykorzystać, i gdzie indziej połączyć, to co wprzódy rozłączone. Możliwości plejada, niczym gwiazd na niebie. Bardzo sobie takie postawienie sprawy cenię, i podziękowania składam.

Przygody i wątki. Tutaj Autor poziom zdecydowanie podniósł. Dodanie 'przerywników' znakomicie uszlachetniło ten, dotychczas jedynie rzetelny kawałek tekstu. Zwłaszcza, że same przerywniki to dojrzałe i dla graczy ambiwalentne motywy, które mój chochlik złośliwiec z miejsca obdarzył afektem.

Jedna jest jednak rysa w tym pięknym pejzażu. Jeden zgrzyt w cichym szumie maszynerii. Jeden fałszywy dźwięk w ogólnej harmonii. Przemytnicy z Bardanii. Brak mi tu, sam doprawdy nie wiem, CZEGOŚ. Chciałbym aby Ci Bardańczycy zostali określeni jakoś... dokładniej. Tak, ni stąd ni zowąd, pierwsza wzmianka o okupowanych, to fakt, że dogadali się z nordyjską armią. W świetnym skądinąd tekście uderza to niczym obuchem między oczy. Aż myśli się rodzą, "Cóż to, Autorze, Bardańskiej nienawiści i niechęci do Nordii nie znasz, czy tylko ją na margines odsuwasz?". A potem się o spalonej wsi czyta, i o markietankach, i odpowiedź się ma. Jakże to więc? Przemytnicy się z żołnierzami dogadują? A owi żołnierze, któżże to? Nie Nordyjczycy?

Wiem, oczywiście, że nie każdy góral to zapalony patriota, nie każdy z nich z szarfą i krócicą na szlakach się czai, Nordyjskiej krwi łaknąc dla pomsty zaspokojenia. Ale Ci przemytnicy liczni. To się między wierszami czyta. A głównie... z Bardańczyków. I trochę boli, może nie sam fakt, że górale się przemytem trudnią (wszak to górale a u nich to rzecz powszednia), jeno to, że nijak nie ma odniesienia do ich o niepodległość walki to, że z armią okupanta się dogadują. Boć przecie nie próbują Bardańczycy przekupić tejże armii. Nie próbują powstania wzniecić. A może właśnie próbują? Odpowiedzi myślę, poszukam w innych listach i tekstach...

Gorąco raz jeszcze Autorze dziękuję. Przydługi mój wywód o przemytnikach proszę, skontruj paragrafem, co go rozpoczynał. Jedyny zgrzyt. Jeden fałszywy dźwięk. Jedna rysa. Więcej lektury takowej zafunduj, Ezechielu.
08-01-2006 21:50
Ezechiel
    Ech
Ocena:
0
Na taki komenatrz, suponujący mi nieznajomość krainy jaką opisuje w swoich listach nasz drogi porucznik odpowiem krótko : Virchy.

Weźże Panie najpierw podstawy poznaj, poczytaj o krainie samej zanim zaczniesz pianę bić i łagodność moim Bardańczykom zarzucać. W żadnym wypadku łagodność, bądź surowość nie jest własnością Nordycjzyków, bądź Bardańczyków. W Virchy znajdziesz Pan dość przykładów by nie żywić złudzeń, bądź wrogości do żadnej ze stron.
08-01-2006 22:21
~Tammo

Użytkownik niezarejestrowany
    Zrozumienia upraszam,
Ocena:
0
nijak bowiem Autorowi przykrości sprawić nie chciałem.

Złudzeń nie żywię, poglądy zaś jakoby jeno Kordyjczycy byli pyszni, czy jeno Cynazyjczycy sprytni dawnom porzucił.

Fakt, że lekturę Północnego Wiatru zacząłem od listu, jasno przedstawiłem w pisaniu mym pod pierwszym listem, wyznaję bowiem pogląd, że jak komentować, to z pozycji jasno określonej, by wiadome było co się o sprawie wie.

Dlatego także zaznaczyłem, że odpowiedzi w innych listach i tekstach poszukam, dlatego też zaznaczyłem, że to jedna rzecz, która nie wzbudziła mej pełnej aprobaty. Jedna jedyna. Suponować nic nie zamierzam. Na razie. Jedyne wszak co poczytałem, to listy, a to cokolwiek za mało.
08-01-2006 23:37
Ezechiel
    Hej
Ocena:
0
Listy mogą być czytane jako sprawy istniejące w oderwaniu od Virchy. Otrzymujemy wtedy szkice i nieco informacji o świecie.

Prawdziwego uroku listy nabierają po lekturze Virchy. Dopiero patrząc na mapę, wsie, hanzy i deviria można oceniać odwagę żołnierzy i górali. Kolejność publikacji tekstów nie jest przypadkowa, bo gra sporą rolę przy czytaniu tekstu.

Nota bene lekturę Virchy polecam wszystkim. Kupę roboty całego zespołu pochłonęło opublikowanie tego dodatku.

Ps Urazy nie żywię, ino nim się za krytykę tekstów połączonych jedną myślą bierze trzeba poznać je wszytskie, nim się wypowie o którym.
09-01-2006 22:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.