» Relacje » Lajconik 3

Lajconik 3


wersja do druku

Krakowskie Dni z Grami Fabularnymi

Redakcja: Aleksandra 'Jade Elenne' Wierzchowska

Lajconik 3
W ostatni weekend października Krakowska Sieć Fantastyki zorganizowała trzecie już Krakowskie Dni z Grami Fabularnymi, które ponownie gościły w Miejskim Domu Kultury i sąsiadującym ośrodku stowarzyszenia Siemacha. Jak spodziewali się uczestnicy, ten Lajconik okazał się jeszcze lepszy niż poprzednie.

Można by rozpocząć ocenę Lajconika od wymienienia tak oczywistych plusów, jak doskonała lokalizacja blisko centrum czy moc atrakcji. Można też wspomnieć o takich miłych szczegółach, jak możliwość zjedzenia posiłku w konwentowej cenie w barze obok Siemachy, laminowane identyfikatory czy maskotka konwentu – piękny czarny kot z własną plakietką biegający po kuchni (na poprzedniej edycji była świnka morska). Jeśli jednak zapytać samych uczestników, co najbardziej przypadło im do gustu na konwencie, większość - niezależnie od siebie - odpowie, że najbardziej podobał im się niezwykły klimat, wspaniała, rodzinna niemalże atmosfera. Z tego czaru Lajconik jest znany już od pierwszej edycji. Jak młody tradycją konwent mógł wykształcić coś takiego? Czym jest ten legendarny nastrój, z którego słyną Krakowskie Dni z Grami Fabularnymi? Trudno opisywać coś tak ulotnego, ale można opowiedzieć chociaż o niektórych jego elementach.

Jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszym, jest wspaniały kontakt z obsługą i organizacją. Choć konwent był nieduży, koordynatorzy dwoili się i troili, aby znaleźć się wszędzie, gdzie było trzeba. Co więcej, pomimo zabiegania zawsze mieli czas, aby przystanąć, zamienić kilka słów z każdym uczestnikiem, pomóc czy zapytać, jak poszła sesja. Do tego spisali się na medal! Wszystko - od akredytacji po sprzątanie w salach - działało szybko i sprawnie, obyło się bez większych kryzysów. Nie było żadnych problemów z nagłą prośbą o przeniesienie rozgrywki do innej sali, wypisaniem sesji z harmonogramu tuż przed konwentem (w myśl stwierdzenia z Grojkonu, że jestem "wyzwaniem organizacyjnym") czy moimi zaginionymi dokumentami, a to wszystko z bezstresowym podejściem i w pogodnych nastrojach.

Na czas konwentu MDK i Siemacha zostały doskonale przygotowane; już sam system kartek informacyjnych budził uznanie dokładnością i liczbą wiadomości. Dzięki mapkom i strzałkom nikt się nie gubił, sale były dobrze oznakowane (poza dwiema, które - nie wiedzieć czemu - od pierwszej edycji są oznaczane odwrotnie), nie brakło też wskazówek, jak dotrzeć do klubów czy do baru mlecznego. System zapisów na sesje rozwiązano w podobny sposób: dwie tablice z wywieszonymi informacjami o rozgrywkach to rozwiązanie, które sprawdza się już od pierwszej edycji Lajconika. Obsługa uwijała się niczym pszczoły w ulu, by utrzymać porządek i zadbać o komfort każdego uczestnika. Urocza elfka podająca na sesji kawę i herbatę czy ręcznie robione placki dostępne w kuchni to może drobiazgi, ale właśnie one mocno podkreślały rodzinny charakter imprezy.

Sami konwentowicze zdawali się poddawać tej atmosferze – a Lajconik zgromadził ogromną rzeszę nietuzinkowych postaci (168 uczestników, czyli nieco więcej niż poprzednia edycja). Ożywione dyskusje, dobry humor, docinki latające nad głowami, spotkania ze starymi znajomymi, przyjacielskie uściski dłoni, wymiany numerów, wielkie emocje widoczne na twarzach konwentowiczów po sesjach, wrażenie uczestnictwa w czymś wspaniałym… to wszystko jest przecież obecne na innych konwentach, jednak tu wydaje się być integralną częścią imprezy, jakby było to wpisane w program. Całe spotkanie przywodziło na myśl ogromny rodzinny zjazd. Może stoi za tym fakt, że Lajconik poświęcony jest przede wszystkim RPG i dzięki dużej liczbie związanych z nim atrakcji czuło się, że wszystkich łączy wspólna pasja.

Harmonogram zapełnił się sesjami jeszcze przed konwentem, ale i na miejscu zgłaszano nowe. Mistrzów ani graczy nie zabrakło, gry na cztery postacie często kończyły się i z sześcioma. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, program zawierał m. in. Warhammera, Legendę 5 Kręgów, Star Wars, Świat Mroku czy Zew Cthulhu. Najpopularniejsze okazały się najróżniejsze wariacje na temat Dungeons and Dragons, zarówno edycji najnowszych jak i tych klasycznych. Zabrakło np. Neuroshimy i Wolsunga, który królował na wiosennej edycji konwentu. Pojawiły się za to np. Iron Kingdoms, RPG powiązane z bitewniakiem firmy Privateer Press, czy rodzima Głębia Przestrzeni, prowadzona przez twórcę systemu Marcina 'Indoctrine'a' Lewickiego. Nie zapomniano o fanach systemów autorskich i gier indie, którzy zagrać mogli w Lacuna RPG, A Dirty World, WWE: Know Your Role (RPG o… wrestlingu!); pojawiły się nawet takie perełki, jak prowadzona przez Macieja 'lucka' Sabata sesja postapokaliptycznego Apocalypse World (w całości po angielsku) czy, przedpremierowo, Anima Prime, którą w Polsce dostaniemy dzięki wydawnictwu Gindie Jacka 'Darkena' Głębiowskiego – gra pozwalająca kreować historie rodem z Final Fantasy.

Trzeba też wspomnieć o atrakcjach dla młodych podopiecznych stowarzyszenia Siemacha, którym przygotowano specjalne sesje wprowadzające w tematykę RPG. Prowadzili je m.in. Wojtek Rzadek i Dawid 'Ertai' Cichy, a dzieciaki były podobno zachwycone i wyraziły chęć kontynuowania przygody z grami fabularnymi. Zresztą nie tylko one - sesje dla siebie znalazło też wiele osób, które chciały po raz pierwszy zagrać w RPG; z kolei dla niektórych był to powrót do hobby po latach. Nie dostrzegłem żadnych niesnasek pomiędzy starymi wyjadaczami a nowicjuszami, na niejednej sesji bawili się razem. Rozgrywki wypełnione były niezwykłymi opowieściami i przygodami, a po zakończeniu niemal każdej sesji na korytarzu słychać było ożywioną debatę na jej temat.

Myli się jednak ten, kto uważa, że poza RPG Lajconik nie oferuje niczego innego. Wypełniony grami planszowymi Games Room pierwszego dnia przyciągnął prawdziwe tłumy, ciężko się było nawet przecisnąć między stolikami. Gier było wiele i nie zabrakło ich dla nikogo, choć niestety niektórych tytułów (np. Neuroshimy Hex) nie znalazłem. Prawdziwym ewenementem byli planszówkowicze, którzy przyszli z własnymi grami i tylko dla nich, bo chcieli po prostu "pograć na Lajconiku". Myślę, że to dowód na niezwykłą aurę konwentu.

Odbyły się też dwie tury konkursów – w tym legendarne już kalambury Kingi 'Madi' Kaczanów czy konkurs wiedzy o grach komputerowych, który prowadził Maciej 'Raven' Gębal. Świetna zabawa, sporo śmiechu i zakręcony klimat tych punktów programu przyciągnęły wielu uczestników. Co prawda niedzielne konkursy zaczynały się ze sporym opóźnieniem, ale wynikło to raczej z opieszałości graczy. Warto było jednak poczekać, gdyż drużyny konkursowe zebrały się licznie, a dobra zabawa wywoływała syndrom "jeszcze jednej rundy".

Konkursy odbywały się także podczas wieczornej imprezy integracyjnej w klubie Artefakt, która przeciągnęła się do 4 nad ranem. Karaoke okazało się tak dobrą zabawą, że przejęli je uczestnicy i konkursu nie udało się zakończyć. Także w klubie Jędruś, gdzie zorganizowano noclegi dla chętnych, atrakcje trwały do godzin porannych - uczestnicy woleli planszówki niż sen. Przewidziano też miejsca na sesje RPG, czyli Nocne Granie, ale nie było wielu entuzjastów tej opcji.

Choćbym bardzo chciał, trudno mi znaleźć jakieś rażące minusy Lajconika czy widoczne błędy koordynatorów. Problematyczna dla konwentowiczów mogła być odległość od MDK-u do Artefaktu i Jędrusia, jednak organizatorzy poradzili sobie i z tym, służąc grupom uczestników za przewodników. Wszelkie niejasności czy niedociągnięcia, w rodzaju pomylenia sal i przypisanych doń sesji, źle wydrukowanych informacji czy nieobecnych Mistrzów Gry, były wyjaśniane i rozwiązywane błyskawicznie. Nic nie uprzykrzało życia uczestnikom na tyle, by zaważyć na ocenie konwentu. Dla mnie jako Mistrza Gry największym problemem był krótki czas przeznaczony na sesje – z racji czterogodzinnych tur Lajconik był imprezą bardzo intensywną i męczącą (w satysfakcjonujący sposób). Jest to jednak coś, na co organizacja ma jedynie pośredni wpływ. Można jeszcze nadmienić, że przy tylu uczestnikach korytarze MDK robiły się momentami ciasne, a przy stoliku akredytacyjnym (właściwym centrum konwentu) tworzył się tłum i hałas, jednak mam wrażenie, że byłoby to szukanie dziury w całym.

To mały konwent, konik wręcz (jak nieoficjalnie mówi się o Lajconiku), nie uświadczymy na nim żadnych prelekcji czy wielkich atrakcji plenerowych. Udało się jednak z takiej formy imprezy wycisnąć nawet więcej zabawy, niż oczekiwałem; konwent doskonale spełnił swoje zadanie, tak od strony rozrywkowej, jak i od integracyjnej. To prawdziwe małe święto gier fabularnych. Już teraz na kanwie Lajconika powstają nowe inicjatywy, np. Bebok, który nie kryje się ze swoją inspiracją.

Warto przyjechać na Lajconika choćby dla tego klimatu, by w niezwykłej atmosferze rozegrać parę sesji, zagrać w planszówkę, podyskutować, zabawić się na konkursach. Sami uczestnicy stwierdzili, że to konwent, który "zwyczajnie się opłaca" – symboliczna cena wejściówki, teren zabawy blisko centrum, pewny nocleg, a na zakończenie losowanie nagród dla każdego (zdziwiła mnie niska frekwencja na samym losowaniu). Cieszy też ogromnie fakt, że mimo lokalnego charakteru Lajconik ściągnął do Krakowa tylu gości z dalekich stron. Wszyscy, tak lokalni jak i przyjezdni, bawili się świetnie. Nie możemy zapomnieć, że wielka część zabawy na konwencie jest zasługą właśnie uczestników.

Paradoksalnie to, co jest siłą Lajconika, może się okazać jego zgubą - rosnąca liczba uczestników wymusi w końcu zmianę miejsca, a przekształcenie małej imprezy w duży konwent może pozbawić go tej specyficznej magii. Jestem jednak dobrej myśli - organizacja pokazała już, że świetnie sobie radzi z wyzwaniami. Oby tradycja Lajconika przetrwała jak najdłużej!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.67
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Konwent: Lajconik
Od: 27 października 2012
Do: 28 października 2012
Miasto: Kraków
Strona WWW: lajconik.pl
Cena: 5 zł
Noclegi: tak
Typ konwentu: fantastyczny



Czytaj również

Lajconik 4 - wrażenia z pierwszej ręki
Czy kameralne konwenty mają rację bytu w dobie gigantycznych imprez fantastycznych?
- recenzja

Komentarze


~Ertai

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Podpięte pod starą edycję ;)
14-11-2012 16:57
_Ertai_
   
Ocena:
0
I bardzo dziękujemy za relację, cieszymy się, że Lajconik się podobał :)
14-11-2012 16:59
Mag_Mag
   
Ocena:
+1
Tę edycję Lajconika zapamiętam przede wszystkim z krakowskiego rynku o 4 rano w poniedziałek, muszę kiedyś tam wrócić o tej porze :)

No i niech za potwierdzenie świetnej atmosfery Lajconika świadczy fakt, że chciało mi się jechać 300 km na samą tylko niedzielę :).
14-11-2012 17:11
Jade Elenne
   
Ocena:
0
Przepięte :)
14-11-2012 23:55
Indoctrine
   
Ocena:
0
Lajconik był fajny - gracze na sesjach świetni, obsługa należyta :) Dzięki!

Mała uwaga dla autora relacji, autor Głębi Przestrzeni to Marcin, ale to detal ;)
14-11-2012 23:59
Krzyś
   
Ocena:
0
Osz kurka, strasznie przepraszam Indo, a pamiętam, że sprawdzałem przed wpisaniem, i i tak się popierniczyło
15-11-2012 00:26
Jade Elenne
   
Ocena:
0
O rany, przepraszam Marcin, przeoczyłam... już poprawione:)
15-11-2012 19:59
Indoctrine
   
Ocena:
0
Nic się nie stało przecież ;)

Dzięki.
16-11-2012 09:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.