» Blog » Kult miłosierdzia
28-02-2012 14:36

Kult miłosierdzia

W działach: zew cthulhu | Odsłony: 21

Z forum ZewCthulhu.pl: http://forum.zewcthulhu.pl/viewtopic.php?f=2&t=116

Jednym z głównych problemów Zewu (przynajmniej dla mnie) jest określenie jakiejś w miarę racjonalnej motywacji działań protagonistów i ich przeciwników. Zatrzymajmy się na chwilę przy tych drugich i weźmy na warsztat typowego kultystę, którego głównym celem jest przywołanie jakiegoś plugastwa. Co może kierować takim człowiekiem?

Pierwsza odpowiedź jest dość oczywista - taka osoba jest po prostu szalona/opętana i nie potrafi w rozsądny sposób uzasadnić swoich działań. Takie rozwiązanie stosuje się zazwyczaj w stosunku do szeregowych członków kultu. Sytuacja komplikuje się w wypadku głównych szwarccharakterów, którzy prawie zawsze charakteryzują się ponadprzeciętną inteligencją, a plany ich działań są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.

Drugim rozwiązaniem, które nasuwa się niejako naturalnie, jest chorobliwa żądza władzy. Przyjąwszy jednak, że przywódca kultu ma jakieś pojęcie o okultyzmie i Mitach Cthulhu, można zakładać, iż zdaje on sobie sprawę z faktu, że paranie się tymi dziedzinami prawie nigdy nie kończy się happy endem. Często są to zresztą osoby wysoko postawione, majętne i sprawiające wrażenie, że uzyskały wszystko, o czym może marzyć przeciętna jednostka. Oczywiście łatwo można sobie wyobrazić, że ludzkie żądze pozostają niezaspokojone bez względu na okoliczności, ale mimo wszystko instynkt samozachowawczy powinien przeważyć.

Kolejne rozwiązanie, które przychodzi mi do głowy łączy się w pewien sposób z poprzednim. Jest nim stan jakiegoś absolutnego zblazowania, którego symbolem niech będzie tutaj postać arystokraty popełniającego samobójstwo z nudów. W tym wypadku próba nawiązania kontaktu ze sferą "ponadnaturalną" jest poszukiwaniem odpowiednio silnych bodźców, które mogłyby przełamać apatię wynikającą z codziennej egzystencji. Literackim przykładem, który dobrze obrazuje zależność pomiędzy zblazowaniem a obsesją, jest dla mnie Czarodziejska Góra Manna.

Ostatnią kwestią, którą chciałbym tutaj poruszyć jest specyficznie rozumiane miłosierdzie. Praktycznie w każdym okresie historycznym odnajdziemy ludzi, którzy mają bardzo silne przeczucie, że "ze światem jest coś nie tak". Tendencje utożsamiające świat ze złem odnajdziemy już u starożytnych gnostyków (świat jako twór złego/niedoskonałego Demiurga) i chrześcijan ("cały świat leży w mocy złego" [1 J, 5, 19]). Te przeczucia przeradzają się w doktryny, których podstawową dewizą jest contemptus mundi (pogarda dla świata). Punktem szczytowym tych tendencji jest (przynajmniej moim zdaniem) pesymizm Schopenhauera.

Mówiąc krótko, zgodnie z pewnym światopoglądem można przyjąć, że podstawą świata jest zło, a ludzkie życie to nieustanne cierpienie. Nie mam zamiaru wdawać się tutaj w polemikę, czy taka postawa jest sensowna. Ważnym jest, że tak zarysowana sytuacja człowieka domaga się jego wybawienia, wyrwania z okowów rzeczywistości. Gnostycy pokładali nadzieję w samozbawieniu przez gnozę, Schopenhauer (upraszczając) w ascezie, a taki Eduard von Hartmann w zbiorowym samobójstwie całej ludzkości. Wszystko sprowadza się jednak do tego, że byłoby lepiej, gdybyśmy w ogóle nie zaistnieli. Ostatnimi czasy obserwuję w internecie, że coraz popularniejsza staje się kwestia antynatlizmu, a więc poglądu, który negatywnie wartościuje rozmnażanie. Wystarczy wspomnieć tutaj o Voluntary Human Extinction Movement (http://www.vhemt.org/) czy takich książkach jak The Conspiracy Against The Human Race Ligottiego albo Better Never to Have Been: The Harm of Coming into Existence Bentara.

Po co o tym piszę? Chciałbym przedstawić jeszcze jedną perspektywę, z której można patrzeć na problem poruszony w pierwszym akapicie. Na podstawie wcześniejszych informacji można bez trudu wyobrazić sobie wynaturzony kult miłosierdzia, którego głównym celem jest zbawienie ludzkości poprzez sprowadzenie na nią zagłady. Wydaje mi się, że w takiej optyce "typowy" zewowy kultysta może nabrać całkiem nowego znaczenia. Pomysł przyszedł mi do głowy w czasie lektury Etyki nihilizmu Siemiona Franka, który stwierdza, że rosyjski inteligent z początku XX wieku porzucił wszelkie wartości absolutne na rzecz bliżej nieokreślonej utylitarnej idei "ludu". W takim kontekście kult miłosierdzia byłby opętany miłością do ludzkości, której najwyższym przejawem jest pragnienie jej uśmiercenia.

Komentarze


Shillelagh wielder
   
Ocena:
0
"Przyjąwszy jednak, że przywódca kultu ma jakieś pojęcie o okultyzmie i Mitach Cthulhu, można zakładać, iż zdaje on sobie sprawę z faktu, że paranie się tymi dziedzinami prawie nigdy nie kończy się happy endem."

Przywódca grupy o strukturze sekty czy też kultu może (zbytnio) wierzyć we własne siły i łudzić się że utrzyma przyzwanca w ryzach rozkazując mu i wykorzystując do własnych celów.
28-02-2012 17:16
Atum
   
Ocena:
+2
Motyw "przecenienia" własnych możliwości jest powszechny w przygodach do ZC. Wiąże się zazwyczaj z tym, że taki człek nie wie do końca z czym obcuje. W każdym razie natknąłem się na ten patent już X razy i mam go zwyczajnie dość :).
28-02-2012 17:28
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+4
Ciekawa motywacja. Zniecierpliwienie, że koniec świata jeszcze nie nadszedł wśród pierwszego pokolenia chrześcijan było dosyć powszechne (z kanonu biblijnego mówi o tym drugi list św. Piotra) i jak najbardziej mogę sobie wyobrazić, że główny antagonista graczy stwierdzi, że dla ludzkości najlepiej będzie, jeśli przepadnie.

A ogólnie, odnośnie motywacji, bo to ciekawy temat. W sumie, w moich przygodach rzadko kiedy dochodzi do spotkania Badaczy z jakimś zorganizowanym kultem. Częściej wykorzystuję motyw przekleństwa ciążącego na rodzinie albo przypadkowe przebudzenie czegoś, co powinno zostać uśpione.

Natomiast, kiedy tworzyłem sobie założenia prowadzenia Mitów w polskich realiach, doszło jeszcze "Cthulhu a sprawa polska" :P, czyli sekty popularne wśród naszych XIXwiecznych elit, uważające, że zaborców zwykłymi metodami się nie pokona, więc trzeba sięgnąć po niezwykłe. Mam zamiar też wykorzystać właśnie motyw Mitów w walce narodowowyzwoleńczej w scenariuszu rozgrywającym się w Tybecie (chińska inwazja 1910-1912, Dalajlama XIII zwyciężył dzięki zarazie, ale czy tylko zarazie, albo co ją spowodowało?).

Żądza wiedzy/władzy to temat mocno eksploatowany w kanonie, więc go raczej unikam. Jeśli już wprowadzam kult, to opieram się na marginesie społeczeństwa-ludzi, którzy i tak nie mają wiele do stracenia. Lovecraft w samym "Zewie" kultystów ukazuje jako mieszańców rasowych oraz imigrantów, mnie do zdesperowanej, prześladowanej mniejszości dobrze pasował łódzki proletariat w dobie pierwszych fortun. Ci ludzie nawet wiedząc, czym jest kult, i tak nie mają zbyt wiele do stracenia.
28-02-2012 18:15
Szary Kocur
   
Ocena:
+3
Zacytuję:,,wynaturzony kult miłosierdzia, którego głównym celem jest zbawienie ludzkości poprzez sprowadzenie na nią zagłady".

Nazywa się to-to ,,Kościół Eutanazji" i jest legalnie działającą organizacją. Uzbrojona brygada zwolenników poprawności politycznej już do ciebie jedzie.

Ciesz się, będziesz w wiadomościach!

,,Jedno z przykazań, które znaleźć można na stronie internetowej stowarzyszenia, mówi: „Nie będziesz rodzić”. Poza tym działacze nawołują do rozmaitych działań, które obniżą poziom przeludnienia na Ziemi. Wyznawcy Kościoła eutanazji wzywają do samobójstw, aborcji, sodomii, a nawet kanibalizmu, jeśli będzie on ograniczony wyłącznie do zjadania ciał już nieżyjących osób.

Kościół zasłynął także z wielu dziwnych sloganów reklamujących jego działalność. Do najbardziej intrygujących należą: „Ocal planetę, sam się zabij” czy „Sześć miliardów ludzi nie może tkwić w błędzie”. Z powodu doktryny, która stoi w sprzeczności z nauką Kościoła katolickiego, pomiędzy wyznawcami obu religii dochodzi często do ostrych konfliktów."

Tekst ten pochodzi z jakiegoś portalu z ciekawostkami, ale o tych panach słyszę już któryś raz.
28-02-2012 18:21
Atum
   
Ocena:
0
Kościół Eutanazji to bardziej grupa happeningowa i rzeczywiście niektóre z ich akcji są dość "obrazoburcze". Tutaj założyciel(ka):

http://4.bp.blogspot.com/_-A8ovLtiMpU/SvnRT-w1CuI/AAAAAAAAArI/3Nu6hAC6lh0/s400/ chris+korda.jpg

Był niedawno w Polsce i grał jakiś koncert ;).
28-02-2012 18:27
Atum
   
Ocena:
0
@Cooperator Veritatis

"Natomiast, kiedy tworzyłem sobie założenia prowadzenia Mitów w polskich realiach, doszło jeszcze "Cthulhu a sprawa polska" :P, czyli sekty popularne wśród naszych XIXwiecznych elit, uważające, że zaborców zwykłymi metodami się nie pokona, więc trzeba sięgnąć po niezwykłe"

Chodzi Ci o Towiańskiego i innych mesjanistów?

"Żądza wiedzy/władzy to temat mocno eksploatowany w kanonie, więc go raczej unikam. Jeśli już wprowadzam kult, to opieram się na marginesie społeczeństwa-ludzi, którzy i tak nie mają wiele do stracenia. Lovecraft w samym "Zewie" kultystów ukazuje jako mieszańców rasowych oraz imigrantów, mnie do zdesperowanej, prześladowanej mniejszości dobrze pasował łódzki proletariat w dobie pierwszych fortun. Ci ludzie nawet wiedząc, czym jest kult, i tak nie mają zbyt wiele do stracenia."

Masz całkowitą rację co do obrazu kultysty u Lovecrafta. Powinienem doprecyzować, że mówiąc o kulcie chodzi mi raczej o coś w rodzaju "Srebrnej Loży" a nie ekstatycznego tańca wokół totemu gdzieś w pobliżu Nowego Orleanu :).
28-02-2012 18:36
~schopenschnauzer

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Typowa kampania dezinformacyjna, mająca na celu odciągnięcie uwagi od błędów Tuska i jego ekipy!
29-02-2012 12:30
Alice Mae
   
Ocena:
+3
Gdzieś czytałam fantastyczne opowiadanie zw. z Kościołem Eutanazji. W ogóle bajeczny motyw.

A co do kwestii sekciarzy - również bardzo mi się podobało podejście do tematu w książce "Most popiołów" Rogera Zelaznego. Taki scenariusz: Zalesiona nie zaludniona Ziemia zostaje znaleziona przez Obcych, którzy szukają sobie nowej planety do życia. Niestety owi obcy mogą żyć tylko w klimacie pełnym radioaktywnego jodu, fluoru, bromu, bez warstwy ozonowej, z odrobinę cieplejszą atmosferą i większym promieniowaniem UV, większym stężeniem CO2 w atmosferze, itd. Więc wymyślają sobie istoty, które są inteligentne, troszkę poewoluują, rozmnożą się na całą Ziemię, odpowiednio ją zatrują i wyginą, a w międzyczasie nasi Obcy sobie zahibernowani śpią, tylko jeden czuwa, i od czasu do czasu wpływa na ludzi, żeby przypadkiem nie nauczyli się ekologii. I pojawiają się bardzo fajne kulty:) Można dodać, że człowiek nie był pierwszym ich eksperymentem, a raczej pierwszym udanym:) I co poniektóre jednostki, albo mniej udane eksperymenty, albo efekty ewolucji, zaczynają coś podejrzewać i nie chcą wyginąć.

Może takie podejście nie ogranicza się tylko do literatury H.P.Lovecrafta, ale rzuca nowe spojrzenie, które też można wykorzystać, ubierając to w trochę mniej sci-fi sformułowania:)
29-02-2012 16:23
Shillelagh wielder
   
Ocena:
+3
"Motyw "przecenienia" własnych możliwości jest powszechny w przygodach do ZC. Wiąże się zazwyczaj z tym, że taki człek nie wie do końca z czym obcuje. W każdym razie natknąłem się na ten patent już X razy i mam go zwyczajnie dość :)."

W Zew nie zdarzało mi się jeszcze grać, ale faktycznie może to być równie oklepany motyw co rozpoczęcie przygody w karczmie w D&D :)
29-02-2012 17:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.