Księga jesiennych demonów - Jarosław Grzędowicz
Każdy się czegoś boi. Jeden ciemności, drugi potworów spod z łóżka. A może Tobie wydaje się, że nic Cię nie przeraża? Księga jesiennych demonów szybko udowodni Ci, że jednak tak.
Pierwsze wydanie Księgi... pojawiło się na półkach księgarń w roku 2003. Było totalnym objawieniem, czymś, co każdy powinien mieć w swej biblioteczce. Niewielu przeszkadzała nawet okropna okładka. Po czterech latach Księga... pojawia się ponownie – dużo lepiej wydana. Postanowiłem sprawdzić, czy nie zestarzała się przypadkiem .
Rzadko spotyka się zbiory opowiadań, w których zamieszcza się teksty zupełnie ze sobą niepowiązane – czytelnik lubi poczuć atmosferę, zżyć się z bohaterem czy poznawać losy jakiegoś konkretnego świata. W książce Grzędowicza takim spoiwem jest strach – nie ten typowy dla thrillerów czy (większości) horrorów. Tutaj przerażenie ukryte jest bardzo głęboko, autor dotyka najmocniej zakorzenionych w nas lęków. Każdy boi się przecież samotności i odrzucenia.
Grzędowicz krótkim prologiem szybko wprowadza odpowiedni klimat – od razu poczułem się, jakbym patrzył na koniec świata w pigułce. Poznajemy jednego z bohaterów – człowieka, który właśnie stracił wszystko. Zlikwidowano sklep, w którym pracował, przestano drukować ulubiony magazyn. Dodatkowo rzuciła go dziewczyna. Tutaj pewna uwaga. Do tego momentu czytamy najzwyklejszą prozę obyczajową. Mężczyzna, któremu się nie układa, to przecież takie zwykłe. Pozostałe opowiadania (z jednym wyjątkiem) bazują na tym samym schemacie – poznajemy ludzi, zdaje się, najzwyklejszych na świecie, a potem w ich życiu dzieje się coś niezwykłego. Dla jednych będzie to wadą, według mnie forma jest świetnie dobrana do treści.
Przejdźmy do kolejnych opowiadań. W "Klubie Absolutnej Karty Kredytowej" poznajemy Jana Ziębę, młodego jeszcze mężczyznę z problemami. Mieszka z żoną i dziećmi u rodziców, których zawiódł, ma nudną i marnie płatną pracę, którą w dodatku traci. Po rozmowie z najlepszym przyjacielem postanawia ruszyć w drogę bez celu. Przemyśleć sobie wszystko, uciec od problemów. Zatrzymuje się w hotelu, na który go tak naprawdę nie stać. Dochodzi do wniosku, że wszystkiemu winne są pieniądze. Jak rozwiązuje ten problem? Dowiedzcie się sami.
"Opowieść terapeuty" to historia pisana z perspektywy psychologa. Świetnego w poniedziałek, dobrego we wtorek, średniego w środę, totalnie bezużytecznego w czwartek. Jak sam mówi – czuje się jakby w ten dzień nosił całe zło świata. Cierpi, kiedy nie może pomóc klientom. Jednak po pewnej wizycie wszystko się zmienia. Przyznam, że pomysł najprościej w świecie mnie urzekł.
"Wiedźma i wilk" jest wcześniej wspomnianym wyjątkiem – tutaj mamy do czynienia z typową fantastyką. Wiedźma - prześladowana przez mężczyznę, z którym jest od siedmiu lat - w końcu zostaje zmuszona do użycia Daru, gdy próby porzucenia kochanka kończą się fiaskiem. Chyba nie przesadzę ze spojlerami kiedy zaznaczę, że jej dalsze losy obracają się wokół pewnego wilkołaka. Opowiadanie zakończone mocną pointą.
"Piorun" to najmniej mówiący tytuł. Pewien genetyk czuje, że jego żona pragnie kogoś innego. Staje się chorobliwie podejrzliwy, zaczyna ją śledzić i w końcu sam poznaje inną kobietę. Opowiadanie mocno utrzymane w klimatach kryminalnych. Poszlaki i ślady powoli prowadzą do mocnego zakończenia. Opowiadanie, które przypadło mi do gustu najbardziej.
Ostatnie opowiadanie skupia się wokół pewnej starszej kobiety, która dobrze pamięta śmierć swego męża. Tego dnia przypomina sobie o tym i znowu pojawia się czarny motyl, zwiastun śmierci. Dodatkowo odwiedza ją pewien mężczyzna szukający noclegu. Dziwne przedmioty, które przywiózł, świadczą o nietypowych zainteresowaniach. Kim on może być? Czarne motyle odpowiedzą Wam na to pytanie.
Zbiór zamyka zgrabnie napisany epilog, swoją drogą, trochę surrealistyczny i świetnie wpasowujący się w obraz powstały po lekturze. Dla osób nieprzyzwyczajonych do stylu Grzędowicza, książka będzie ciosem w potylicę. Autor pisze językiem szybkim, energicznym. Opisy i dialogi są wyważone perfekcyjnie. Szczególnie urzekły mnie fragmenty pisane w pierwszej osobie.
Jeśli chciałbyś dowiedzieć się, co sprawia, że czasem ci się nie wiedzie, że w jednym dniu tracisz pracę i rzuca cię dziewczyna – przeczytaj. Jeśli chciałbyś poczuć nutkę przerażenia, a horrorów nie trawisz – przeczytaj. Jeśli czytałeś, zastanów się, czy nie powinieneś zrobić tego drugi raz.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Pierwsze wydanie Księgi... pojawiło się na półkach księgarń w roku 2003. Było totalnym objawieniem, czymś, co każdy powinien mieć w swej biblioteczce. Niewielu przeszkadzała nawet okropna okładka. Po czterech latach Księga... pojawia się ponownie – dużo lepiej wydana. Postanowiłem sprawdzić, czy nie zestarzała się przypadkiem .
Rzadko spotyka się zbiory opowiadań, w których zamieszcza się teksty zupełnie ze sobą niepowiązane – czytelnik lubi poczuć atmosferę, zżyć się z bohaterem czy poznawać losy jakiegoś konkretnego świata. W książce Grzędowicza takim spoiwem jest strach – nie ten typowy dla thrillerów czy (większości) horrorów. Tutaj przerażenie ukryte jest bardzo głęboko, autor dotyka najmocniej zakorzenionych w nas lęków. Każdy boi się przecież samotności i odrzucenia.
Grzędowicz krótkim prologiem szybko wprowadza odpowiedni klimat – od razu poczułem się, jakbym patrzył na koniec świata w pigułce. Poznajemy jednego z bohaterów – człowieka, który właśnie stracił wszystko. Zlikwidowano sklep, w którym pracował, przestano drukować ulubiony magazyn. Dodatkowo rzuciła go dziewczyna. Tutaj pewna uwaga. Do tego momentu czytamy najzwyklejszą prozę obyczajową. Mężczyzna, któremu się nie układa, to przecież takie zwykłe. Pozostałe opowiadania (z jednym wyjątkiem) bazują na tym samym schemacie – poznajemy ludzi, zdaje się, najzwyklejszych na świecie, a potem w ich życiu dzieje się coś niezwykłego. Dla jednych będzie to wadą, według mnie forma jest świetnie dobrana do treści.
Przejdźmy do kolejnych opowiadań. W "Klubie Absolutnej Karty Kredytowej" poznajemy Jana Ziębę, młodego jeszcze mężczyznę z problemami. Mieszka z żoną i dziećmi u rodziców, których zawiódł, ma nudną i marnie płatną pracę, którą w dodatku traci. Po rozmowie z najlepszym przyjacielem postanawia ruszyć w drogę bez celu. Przemyśleć sobie wszystko, uciec od problemów. Zatrzymuje się w hotelu, na który go tak naprawdę nie stać. Dochodzi do wniosku, że wszystkiemu winne są pieniądze. Jak rozwiązuje ten problem? Dowiedzcie się sami.
"Opowieść terapeuty" to historia pisana z perspektywy psychologa. Świetnego w poniedziałek, dobrego we wtorek, średniego w środę, totalnie bezużytecznego w czwartek. Jak sam mówi – czuje się jakby w ten dzień nosił całe zło świata. Cierpi, kiedy nie może pomóc klientom. Jednak po pewnej wizycie wszystko się zmienia. Przyznam, że pomysł najprościej w świecie mnie urzekł.
"Wiedźma i wilk" jest wcześniej wspomnianym wyjątkiem – tutaj mamy do czynienia z typową fantastyką. Wiedźma - prześladowana przez mężczyznę, z którym jest od siedmiu lat - w końcu zostaje zmuszona do użycia Daru, gdy próby porzucenia kochanka kończą się fiaskiem. Chyba nie przesadzę ze spojlerami kiedy zaznaczę, że jej dalsze losy obracają się wokół pewnego wilkołaka. Opowiadanie zakończone mocną pointą.
"Piorun" to najmniej mówiący tytuł. Pewien genetyk czuje, że jego żona pragnie kogoś innego. Staje się chorobliwie podejrzliwy, zaczyna ją śledzić i w końcu sam poznaje inną kobietę. Opowiadanie mocno utrzymane w klimatach kryminalnych. Poszlaki i ślady powoli prowadzą do mocnego zakończenia. Opowiadanie, które przypadło mi do gustu najbardziej.
Ostatnie opowiadanie skupia się wokół pewnej starszej kobiety, która dobrze pamięta śmierć swego męża. Tego dnia przypomina sobie o tym i znowu pojawia się czarny motyl, zwiastun śmierci. Dodatkowo odwiedza ją pewien mężczyzna szukający noclegu. Dziwne przedmioty, które przywiózł, świadczą o nietypowych zainteresowaniach. Kim on może być? Czarne motyle odpowiedzą Wam na to pytanie.
Zbiór zamyka zgrabnie napisany epilog, swoją drogą, trochę surrealistyczny i świetnie wpasowujący się w obraz powstały po lekturze. Dla osób nieprzyzwyczajonych do stylu Grzędowicza, książka będzie ciosem w potylicę. Autor pisze językiem szybkim, energicznym. Opisy i dialogi są wyważone perfekcyjnie. Szczególnie urzekły mnie fragmenty pisane w pierwszej osobie.
Jeśli chciałbyś dowiedzieć się, co sprawia, że czasem ci się nie wiedzie, że w jednym dniu tracisz pracę i rzuca cię dziewczyna – przeczytaj. Jeśli chciałbyś poczuć nutkę przerażenia, a horrorów nie trawisz – przeczytaj. Jeśli czytałeś, zastanów się, czy nie powinieneś zrobić tego drugi raz.
Mają na liście życzeń: 14
Mają w kolekcji: 17
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 17
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Księga jesiennych demonów
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 3 sierpnia 2007
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-41-0
Cena: 29,99 zł
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 3 sierpnia 2007
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-41-0
Cena: 29,99 zł