27-08-2013 20:03
Krótko o zlocie + foteczki
Odsłony: 303Potrzebowałam urlopu. Najlepiej w miejscu, gdzie nie ma Internetu i jest woda. Pojechaliśmy na zlot do Pszysuchy na wariant dłuższy.
Na plus (w losowej kolejności):
- Gra w Kombajn po drodze (czyli gra w skojarzenia: jakie osoby z fandomu przychodzą nam do głowy w związku z mijanymi obiektami). Tak naprawdę graliśmy w cysternę, bo kombajnu po drodze nie było. Dzięki niej przypomniałam sobie o wielu osobach z fandomu, które kiedyś tam w życiu spotkałam, ale potem nasze drogi się rozeszły.
- Farelka. Nie da się ukryć, że pod koniec sierpnia jest już chłodno i wkrótce nie będzie już dłużej można udawać, że jest lato. Gdyby nie śpiwór i farelka, pewnie wyrosłyby mi na nosie sople. Tak się na szczęście nie stało.
- Osadnicy z Catanu (alternatywnie: z Kataną). Bardzo późno odkryłam tę grę, ale już wiem, co to znaczy, że stanowi ona podwaliny współczesnych planszówek. Ukłony w stronę wszystkich, którzy ze mną zagrali. Na szczególne wyróżnienie zasługują Magda, która wyjaśniła zasady i pożyczyła grę, oraz człowiek, którego nick wyleciał mi z głowy, a który grał ze mną w sobotę wieczorem i sformułował bardzo ważną zasadę: Nie chodzi o to, żebym wygrał. Chodzi o to, żeby wszyscy inni przegrali.
- Jezioro. Niewielu było na tyle odważnych, aby wejść do wody, czemu nie można się właściwie dziwić. Na szczęście był kajak (a właściwie kanu, choć nie rozumiem do końca tej różnicy), dzięki któremu można było udać się na misję niczym Karol Linneusz i przyglądać się różnym gatunkom owadów (obserwacja: w Przysusze występują ważki: czarne, zielone i czerwone)*. Ukłony dla Juliana, który zapoznał mnie z obsługą wiosła.
- Las. Choć grzybów nie znalazłam.
- Piłka nożna na planszy. Nie grałam, ale uśmiałam się, słuchając, jak Lew i baczko próbują wypowiadać bardzo skomplikowane nazwiska zawodników (większość z nich brzmiała w przybliżeniu bulbulbul).
- Grill. Z radością patrzyłam, jak zrobione przeze mnie dipy znikają ze stołu. Przepis na dip serowy: kroimy ser pleśniowy (na zlocie użyto Gorgonzoli), topimy na patelni, dodajemy śmietany lub w razie biedy jogurtu, czekamy aż wszystko się połączy i lekko odparuje. Przepis na dip słony: opakowanie jogurtu naturalnego mieszamy z serkiem feta (warto użyć blendera, na zlocie użyto widelca), dodajemy przyprawy (na zlocie były dwa zestawy: 1) czerwona papryczka, pieprz, 2) cebulka, szczypior, zioła prowansalskie).
- Opowieść Urka o mokrych butach.
- A Taste for Murder**, czyli erpeg, w który zagrałam w miłym towarzystwie, choć niektórzy kręcili nosem, że jak to w erpegi na zlocie.
- Battlestar Galactica, czyli gra, która powoli staje się dla mnie zlotową tradycją. Dodatkowego uroku dodawał Staszek, który tłumaczył wszystko spokojnym głosem, pomagając sobie charakterystycznymi gestami rąk młodego naukowca.
- Jarek i Alicja oraz ich domek (ze szczególnym uwzględnieniem wspólnych śniadań, ciepłej wody i dobrego ciśnienia pod prysznicem).
- Gra o krowach i gra o Małym Księciu.
- Bujana ławka.
Na minus:
- Zimno było. Ktoś mógłby coś z tym zrobić.
Poniżej foteczki. Więcej foteczek tutaj.
* Jaram się grą o Darwinie, którą ma robić Portal.
** Tej grze poświęcona zostanie osobna notka, stay tuned.