» Recenzje » Krew stracharza

Krew stracharza


wersja do druku

W oczekiwaniu na wielki finał

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Krew stracharza
Po udanej próbie odejścia od schematu w Jestem Grimalkin, w dziesiątym tomie cyklu Kroniki Wardstone Joseph Delaney powrócił do młodego Toma i jego mistrza, ponownie stawiając ich w centrum wydarzeń. Czy autorowi udało się uniknąć nużącej powtarzalności?

Po okresie wojennej zawieruchy w Chippenden zapanował pokój, a jego mieszkańcy rozpoczęli żmudny proces odbudowy. Również John Gregory powraca do swojego domu, jednakże nie wszystkie zniszczenia w nim poczynione dadzą się łatwo usunąć. Chociaż spalone mury i wyposażenie można naprawić lub wymienić, nic nie zastąpi utraconej biblioteki stracharza, z której obecnie ostał się jedynie Bestiariusz. Dlatego też kiedy jego dawny uczeń Judd Brinscall informuje go, iż w miejscowości Totmorden mieszka jejmość Frisque skłonna odsprzedać część bogatego księgozbioru, stary Gregory i Tom wyruszają w drogę. Początkowo nic nie wskazuje na to, że po raz kolejny będą zmuszeni zmierzyć się z siłami mroku, jednakże już wkrótce okazuje się, iż słudzy Złego nie ustają w wysiłkach aby odzyskać głowę swego pana i z dnia na dzień gromadzą coraz liczniejsze siły. Sytuacja szybko się komplikuje, zaś Tom tym razem nie może liczyć na pomoc Alice, która ma własne zadanie do wykonania – dziewczyna wyrusza w Mrok aby pozyskać jedną z trzech legendarnych broni, które niezbędne są do ostatecznego zniszczenia Złego. Kiedy Tom będzie miał w ręku wszystkie trzy, stanie przed najtrudniejszą decyzją w życiu – będzie musiał dokończyć dzieło matki, którego dopełnienie okazało się dla niej zbyt trudne. Chłopak nie jest pewien czy starczy mu sił aby sprostać zadaniu, szczególnie, że jego wykonanie będzie wymagało od niego olbrzymiego poświęcenia.

Początek Krwi stracharza skupia się na odbudowie domu Greory'ego i kolejnych przygotowaniach do ostatecznej potyczki ze Złym. Wydarzenia toczą się dość spokojnie, lecz opisy są na tyle interesujące, iż mimo braku jakiś gwałtownych zwrotów akcji kolejne strony przerzuca się szybko i bez uczucia nudy. Dopiero w momencie gdy na scenę wkraczają rumuńskie potwory wydarzenia nabierają tempa, jednakże paradoksalnie to właśnie wtedy można poczuć się zmęczonym lekturą. Niestety, po chwilowym ożywieniu serii dzięki wprowadzeniu na pierwszy plan Grimalkin i uczynieniu jej na jeden tom protagonistką, historia powraca na utarte szlaki – a powtarzalność wydarzeń staje się coraz bardziej zauważalna oraz dokuczliwa. Autor po raz kolejny odtwarza znany już z poprzednich tomów schemat: Tom i jego mistrz popadają w kłopoty, zostają rozdzieleni, Tom musi znaleźć sposób na pokonanie przeciwnika, który w międzyczasie okazuje się bardziej potężny niż mogło się wydawać (np. wzywa na pomoc swoje bóstwo), jednak Tom mimo wszystko staje do zdawałoby się przegranej walki i odnosi zwycięstwo. W międzyczasie, uzasadniając to koniecznością, coraz częściej korzysta z pomocy magii czy też mocy, które stary stracharz uznałby za godne potępienia. Nie inaczej – w każdym z powyższych punktów – jest i tym razem. Tyle, że w poprzednich tomach Delaney jeszcze jakoś sobie radził z ożywianiem historii, co i rusz dodając jakieś oryginalne elementy, zaś w przypadku tej części jego wysiłki zwyczajnie spełzły na niczym. Z kart powieści powoli, acz zauważalnie, zaczyna wyglądać nuda. Sytuacji nie ratuje fakt, iż czytelnik przez cały czas ma przeczucie zbliżającego się wielkimi krokami finału cyklu, zaś jedynie pierwsza połowa książki (a może nawet mniej) ma jakiekolwiek znaczenie dla głównej historii – cała reszta to zwyczajny zapychacz miejsca, który nie raziłby na początku serii, lecz teraz wydaje się wymuszony i niepotrzebny.

Niestety w Krwi stracharza również bohaterowie pozostawiają wiele do życzenia. Najbardziej przekonująca jest kreacja starego Gregory’ego, który nieubłaganie poddaje się starości i zniechęceniu. Dawniej energiczny i zdeterminowany obrońca ludzi, teraz wydaje się złamany i przytłoczony – i ten stan się pogarsza. Delaney świetnie ukazał powolny proces wycofywania się stracharza i powolnej utraty chęci do działania. Autor podjął też próby ukazania powolnej przemiany Toma z ucznia w pełnoprawnego stracharza, jednakże mimo górnolotnych zdań o odpowiedzialności i konieczności sprostania zadaniu, to dorastanie młodego Warda nie jest do końca przekonujące. W tym tomie cyklu zauważalnie kuleje sfera emocjonalna chłopaka, który nie przeżywa praktycznie żadnych emocji poza strachem (który jako jedyny został dość mocno wyeksponowany), zaś w efekcie jego zachowanie wydaje się momentami nienaturalne i sztuczne. Zdarzają się sceny, w których protagonista bardziej przypomina robota klepiącego utarte formułki niż młodego chłopca przeżywającego traumatyczne doświadczenia, a do tego będącego o krok od jednej z najważniejszych decyzji w jego życiu. Alice z kolei pojawia się tylko kilkakrotnie i nie ma zbytniego pola do popisu – widać, ze kontakty z Mrokiem odciskają na niej coraz bardziej dotkliwe piętno, zaś dziewczyna walczy z jego wpływem obawiając się konsekwencji, ale zagadnienie to zostało potraktowane powierzchownie i jeszcze nie nabrało znaczenia kluczowego dla fabuły (chociaż można oczekiwać, iż stanie się tak niebawem). O innych bohaterach nie ma praktycznie nic do powiedzenia, gdyż są albo kliszami postaci z wcześniejszych tomów, albo nie są zarysowani na tyle wyraziście, aby chociaż na chwilę zapaść w pamięć. Interesująco wypada kreacja strzyg rodem z Rumunii, ale także tutaj króluje powierzchowność – chociaż wszystkie atrybuty tych potworów są dopracowane i szczegółowe, to ich portret psychologiczny jest szczątkowy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Krew stracharza jest tomem przełomowym dla całego cyklu – wreszcie wyjawiony jest sposób na ostateczne pokonanie Złego, głównego antagonisty serii. Niestety mimo kilku istotnych momentów historia tonie w powodzi bylejakości, powierzchowności i niedopracowania. Kuleją bohaterowie, kolejne potyczki z przeciwnikami sprawiają wrażenie wprowadzonych na siłę i zaczynają bardziej męczyć niż intrygować, zaś finał jest pospieszny i rozczarowujący. Miejmy nadzieję że kolejne pozycje z cyklu Kroniki Wardstone odzyskają dawny poziom.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Krew stracharza (The Spook's Blood)
Cykl: Kroniki Wardstone
Tom: 10
Autor: Joseph Delaney
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Jaguar
Data wydania: 24 lutego 2016
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7686-389-4
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Nowy mrok
Stracharz raz jeszcze
- recenzja
Zemsta Stracharza
Wielki finał serii
- recenzja
Alice
Wiedźma na rozdrożu
- recenzja
Wijec
Potworny opiekun
- recenzja
Jestem Grimalkin
Nie taka wiedźma straszna...
- recenzja
Cień przeznaczenia
Cień wtórności
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.