» Recenzje » Krew nie woda - Mike Carey

Krew nie woda - Mike Carey


wersja do druku

Felix jak zwykle w dobrej formie

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Krew nie woda - Mike Carey
Dość trudno recenzuje się cykle dłuższe niż trzy tomy. Za każdym razem coraz trudniej wymyślić oryginalny wstęp do tekstu i coraz ciężej wyrobić pewną normę znaków, która w jakiś sposób udowadniałaby, że tekst nie został napisany "na kolanie". Sprawa staje się jeszcze trudniejsza, jeżeli cykl od początku do końca utrzymuje się na jednym poziomie. Kiedy poziom ten jest niski, można przynajmniej nieco się wyżyć, wyzwać autora od grafomanów i postawić wielką dwóję z zakrętasami. Prawdziwie strome schody zaczynają się jednak, kiedy autor każdą kolejną część pisze coraz lepiej i w pewnym momencie okazuje się, że ocena wystawiona przedostatniemu tomowi powinna zostać obniżona co najmniej o jeden punkcik, żeby wpasować ją w realia wytworzone przez tom kolejny.

Tak właśnie – niestety − jest z najnowszą wydaną w Polsce książką o przygodach Felixa Castora. Z tego powodu nawet nie będę starał się przedłużać recenzji na siłę i od razu przejdę do konkretów.

Jak wspomniałem, Krew nie woda to czwarta część cyklu o Feliksie Castorze – egzorcyście żyjącym w świecie łudząco podobnym do naszego, w którym jednak duchy, zombie i wilkołaki są nie tylko prawdziwe, ale także dość mocno zżyte (jeśli można tak powiedzieć o nieumarłych) ze społeczeństwem. Twórcą postaci zgryźliwego duchołapa jest Mike Carey, na którego koncie jest już inna podobna persona, a mianowicie – John Constantine, znany z komiksu Hellblazer, wydawanego od pewnego czasu także w naszym kraju.

Trzy poprzednie powieści Careya tego cyklu były świetnymi czytadłami, od których trudno było się oderwać. Co zadziwiające, ale także pokrzepiające, autor kontynuuje dobrą passę, a Krew nie woda to w moim odczuciu najciekawszy tom przygód Castora. Sam już więc nie wiem, czy wypada mi dalej nazywać cykl czytadłem, czy też może warto przyznać, że to nieco wyższy poziom literacki.

Mieszanka kryminału noir (z nieodłącznymi wydumanymi porównaniami, hektolitrami alkoholu i tumanami dymu papierosowego), horroru, thrillera i fantastyki ponownie jest wybuchowa i wyśmienicie się sprawdza. Castor jak zwykle jest cyniczny, twardy jak skała (choć głównie pod względem psychicznym) i bardzo, ale to bardzo ludzki. W dodatku tym razem to nie on pakuje się w kabałę, a kabała pakuje się w niego, jak zwykle wyciągając go z domu w stanie wskazującym na spożycie i rzucając w środek śledztwa, w którym jest głównym podejrzanym. Historia została nakreślona przez Careya spójnie, wciąga, a do tego zaskoczyła mnie więcej razy, niż miałbym ochotę przyznać. Jest w niej wszystko: wątek rodzinny Castora, demony, piękne kobiety, mroczna przeszłość oraz pierwotne zło, które – jak zwykle niestety – okazuje się być od zawsze zagnieżdżone przede wszystkim w ludzkich sercach. Do tego autor wciąż rozwija łączący wszystkie książki metaplot, z każdą kolejną częścią nabierający coraz więcej pikanterii.

Język, tłumaczenie (w tej roli jak zwykle sprawdziła się Paulina Braiter, znana polskiemu czytelnikowi przede wszystkim z doskonałych przekładów książek Neila Gaimana), objętość książki – tu także niczego nie można zarzucić. Historia kończy się tam gdzie powinna, a w dodatku autor serwuje nam na finiszu tak soczystego cliffhangera, że twórcy seriali akcji powinni pozielenieć z zazdrości.

Najprościej mówiąc – Krew nie woda to pozycja warta polecenia i godna uwagi, zwłaszcza że prezentuje iście imponujący przekrój różnych konwencji. Mike Carey i Felix Castor to duet, na występy którego od teraz będę już zawsze czekał z niecierpliwością.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.39
Ocena użytkowników
Średnia z 9 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Krew nie woda
Cykl: Felix Castor
Tom: 4
Autor: Mike Carey
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Mag
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 7 kwietnia 2010
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-7480-163-8
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Krew nie woda - Mike Carey
Duża dawka egzorcyzmów w doborowym towarzystwie
- recenzja
Przebierańcy - Mike Carey
Przyzwoity "Bóbr" po raz trzeci
- recenzja
Błędny krąg - Mike Carey
Felix Castor powraca
- recenzja
Lucyfer – Wyd. zbiorcze #1
Lucyfer powraca!
- recenzja
Krew nie woda
- fragment
Lucyfer #9 Przełom
Koniec naszego świata
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mike Carey mógłby się obrazić za napisanie niepoprawnie jego nazwiska. Carrey to aktor. Nie wiem po co się silić na wstępy skoro są one beznadziejne, tak jak w tym przypadku. Tak samo jak po raz kolejny wspomnieć, że autor cyklu ma na koncie Hellblezera czy też napisać kim jest Felix Castor - bo akurat wypada to uczynić przy 4 tomie. I niestety, quasi-recenzja, bo recenzją trudno to nazwać, pisana jak "na kolanie".
11-04-2010 19:34
baczko
   
Ocena:
0
Poprawione, dzięki.
11-04-2010 19:52
27383
   
Ocena:
0
Błąd poprawiony, dziękujemy za szybką reakcję :)

A co do recki - utrzymana jest na bardzo wysokim poziomie, podobnie jak inne spod pióra Rebounda. Czyta się je lekko i są po prostu dobre. Tekst quasi-recenzja, bo recenzją trudno to nazwać, pisana jak "na kolanie", nie poparty żadnymi argumentami, to już prawie jak obraza :)
11-04-2010 19:55
malakh
   
Ocena:
0
bo akurat wypada to uczynić przy 4 tomie

Ja cyklu nie znam. Recenzja jest adresowana do wszystkich, nie tylko do tych, którzy czytali poprzednie tomy.
11-04-2010 20:28
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@ malakh
Szef działu, człowiek mający w opisie "Zainteresowania: książki, książki i jeszcze raz książki" nie wie kim jest F. Castora (nawet nie znając cyklu) to lekka kompromitacja. Ciekawe, że wszyscy będą zaczynać przygodę z serią od 4 tomu. To naturalne i praktyczne.

@Thockar
Obrazowo - plątanina słów zamiast wstępu, dalej kim jest Feliks, co innego spłodził Carey, wzmianka o poprzednich 3 tomach. O samej książce jest 1 (jeden) akapit. Ach, nie zapomnijmy o pochwaleniu średniego, polskiego tłumaczenia oraz dwa zdania słowem podsumowania. Jakbym był polskim wydawcą tej pozycją i przeczytał powyższą recenzję to raczej nie byłbym w dobrym nastroju. A, że lekko się czyta tego nie przeczę.
11-04-2010 20:58
Zgnilizna
   
Ocena:
0
Mi też nie podoba się wstęp. Trudno jest oprzeć się metatekstowym dywagacjom, kiedy naprawdę nie wiadomo co napisać. Myślę, że lepiej byłoby pominąć te uwagi, poszukać innego punktu zaczepienia. Teraz można autorowi zarzucić brak pomysłu.
Trochę zdziwiło mnie wyrażenie "tabunami dymu papierosowego". Może być tabun koni. Mi nasunęło się tutaj "tuman", jak "tuman kurzu", ale czy może być "tuman dymu papierosowego" to nie wiem. Inną sprawą jest to, że tabun to też gaz bojowy i muszę przyznać, że z uwzględnieniem tego znaczenia "tabuny dymu" zyskują ciekawego wydźwięku. Nie wiem czy jest to efekt uzyskany przypadkowo czy celowo.
Wydaje mi się, że recenzja mogłaby być napisana dużo lepiej.
11-04-2010 20:59
earl
   
Ocena:
+3
Zawsze mnie drażnią tacy "odważni", którzy wypowiadają się anonimowo, aby nikt przypadkiem nie zorientował się, kim są, zwłaszcza kiedy krytykują autora bez podania przyczyn.
11-04-2010 20:59
Alkioneus
   
Ocena:
+1
@Droga Tyldo

Tak się czepiasz literówek. Ja dla odmiany sądzę, że Mike Carey mógłby się obrazić za niepoprawne wymienienie jego dzieła z tytułu. Żadnego HellblEzera niestety, ale nie spłodził.
11-04-2010 21:33
malakh
   
Ocena:
0
Szef działu, człowiek mający w opisie "Zainteresowania: książki, książki i jeszcze raz książki" nie wie kim jest F. Castora (nawet nie znając cyklu) to lekka kompromitacja.

Serio? A gdzie napisałem, że nie kojarzę Castora? Nie czytałem cyklu - to co innego.

A kompromitacją takie coś może być to tylko w oczach ludzi pozbawionych wyobraźni. Obudź się Dorotko, to już nie Kansas;) Mikołaja nie ma, a ja nie czytam wszystkich książek fantastycznych, jakie pojawiają się na naszym rynku. De facto jako szeregowy recenzent czytałem kilkakrotnie więcej.

Ciekawe, że wszyscy będą zaczynać przygodę z serią od 4 tomu

Skąd taki wniosek? Czytanie recenzji tomu 4 nie oznacza, że od niego zacznę cykl.
11-04-2010 21:45
Nyx Ro
    aaale ludzie lubią marudzić!
Ocena:
0
dobra recenzja! podoba mi się wstęp, i dziękuję za przybliżenie mi postaci Felixa Castora! :)
tylko okładka taka jakaś odrzucająca. grafika ujdzie, ale ta czciona przekombinowana.
12-04-2010 01:02
Zgnilizna
   
Ocena:
0
Nyx Ro, gdyby wszyscy zgadzali się ze sobą byłoby strasznie nudno. To nie jest kwestia marudzenia. Takie chwalenie uważam za bezproduktywne. Człowiek nie ma motywacji do samodoskonalenia, staje w miejscu, a to prowadzi do degeneracji.
12-04-2010 10:09
Pancake
   
Ocena:
+1
Tak to już jest, że zawsze ktoś będzie marudził! Tak wygląda modern society. Ty sobie pomarudzisz na to, że recenzent przedstawił postać, ja pomarudziłabym gdyby jej nie przedstawił, ale cieszę się, że to uczynił, i marudzę jak widzę jak ty marudzisz!
Ino spójrz jakie to wszystko egoistyczne! Każdy pomyśli tylko o sobie. A następny razem może można by sobei pomyśleć: "O nie! On traktuje mnie jak idiotę! Przecież ja wiem kto to jest! Przecież każdy powinien wiedzieć kimże ta postać jest! Hmm... Ale najwyraźniej nie wiedzą! Czyli jestem ponadprzeciętnie inteligentny! Ale cudnie! A oni niech się nauczą! Ale i tak mi nigdy nie dorównają! AH! Świat jest piękny! Dzisiaj nie pomarudzę w komentarzach!"
12-04-2010 20:20
Chamade
   
Ocena:
0
Aktualnie jestem na tomie trzecim i zgadzam się z autorem recenzji, że następuje progres pod wieloma względami. Jeżeli w tomie czwartym jest lepiej, tym chętniej go przeczytam. To rzadkość, że z każdym kolejnym tomem coś się poprawia, gdyż ja zauważam, że dominuje tendencja odwrotna. Podoba mi się również oszczędny, skąpy wręcz sposób, w jaki Carey "wydziela" czytelnikowi informacje, odwlekając pewne fakty maksymalnie. Na obecnym etapie wciąż zaliczam przygody Castora do kategorii "czytadła", ale czytadła warte uwagi.
Przyznam, że gdybym miała rozpocząć l"znajomość" z cyklem Careya od przeczytania tej recenzji, to nie wiem, czy dałabym się na to skusić. zdarzało się czytywać lepsze, zdarzało i gorsze. Ta jest, moim zdaniem, przeciętna.
I przyłączam się do jednego z komentujących, wskazujących na "tabuny dymu". brzmi to co najmniej dziwnie.
12-04-2010 21:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.