Krainy Wtajemniczeń - antologia
Ukazanie się Krain Niesławy stanowiło preludium istnej lawiny nowych pozycji spod znaku Zapomnianych Krain. W ciągu zaledwie paru miesięcy doczekaliśmy się drugiego tomu Trylogii Klingi Łowcy oraz zakończenia cyklu Wojny Pajęczej Królowej, a ISA, niczym z mitycznego rogu obfitości, rzuca czytelnikom na pożarcie kolejne powieści. Pozostaje jednak pytanie, czy obecne tempo wydawania następnych książek nie wpłynie na ich jakość. Najnowszy zbiór opowiadań pt. Krainy Wtajemniczeń jest, niestety, dowodem na to, że co za dużo, to niezdrowo.
Krainy Wtajemniczeń zawierają jedenaście opowiadań, z czego jedno rozbite zostało na prolog, interludia i epilog dla całej antologii. To właśnie poprzez ową rozczłonkowaną historię poznajemy pozostałe opowieści, a wszystko to z perspektywy postulanta ze Świecowej Wieży - Wesa, który, w ramach odpoczynku od sprzątania pomieszczenia w bibliotece, zaczytuje się w tajemniczych tomiskach. Zgrabnie wplecione pomiędzy kolejne opowiadania interludia oraz pomysłowy epilog sprawiają, iż nie są to jedynie mało znaczące przerywniki we właściwej lekturze.
Naczelną zaletą Krain Wtajemniczeń jest to, iż większość opowiadań trzyma w miarę przyzwoity poziom, a niektóre są na tyle dobre, że udało im się zakotwiczyć w mojej pamięci na dłużej. Do tych ostatnich definitywnie należy Duch morza, tajemnice krwi Elaine Cunningham. Tym razem autorka przygód Arylin i Danila snuje opowieść o wemickim szamanie, który przytacza elfom legendę o powstaniu rasy morskich łupieżców.
Grota snów pióra Marka Anthony'ego również wybija się na tle pozostałych utworów w tym zbiorze. Największym atutem wspomnianego tekstu jest jego główny bohater - przeklęty kapłan, z którego pozostała tylko gderająca czaszka.
Trzecim opowiadaniem, które w identycznym stopniu przypadło mi do gustu, jest Tertius Różdżka i artefakt Jeffa Grubba. Co bardziej zagorzali wielbiciele Zapomnianych Krain zapewne pamiętają tytułową postać z opowiadania Tertius Różdżka i diabeł, które pojawiło się w Krainach Tajemnic. Przygody niewydarzonego maga jak zwykle okraszone są sporą porcją humoru i przedziwnych perypetii.
Spośród reszty tekstów z Krain Wtajemniczeń na uwagę zasługują jeszcze Cienie przeszłości Briana Thomsena, Burza chleba Toma Dupree (co jest następną okazją do spotkania „starego znajomego” - tym razem jest nim Wiglaf Pleciuga z Dzikiej wiązki, umieszczonej w Krainach Magii) oraz, co w dalszym ciągu wprawia mnie w stan niepomiernego zdumienia, Pani i cień Philipa Athansa. Choć brzmi to jak najbardziej niewiarygodna hucpa pod słońcem, Athansowi nareszcie udało się napisać coś, co mi się naprawdę spodobało.
Niestety, podobnie jak wszystkie antologie spod znaku Zapomnianych Krain, tak i Krainy Wtajemniczeń mają swoją czarną owcę. Ku mojemu zaskoczeniu okazała się nią Szepcząca korona Eda Greenwooda, któremu najwyraźniej zupełnie zabrakło formy. Równie fatalnym opowiadaniem jest Gdy upadają nawet latające miasta J. Roberta Kinga.
Ci, którym udało się przebrnąć przez cały mój wywód, zastanawiają się zapewne, skąd ten kubeł zimnej wody na początku recenzji. Przecież dwa beznadziejne opowiadania na jedenaście to wcale niezgorszy wynik. Cóż, odpowiedź jest prosta. Krainy Wtajemniczeń to najgorzej wydana książka ze wszystkich z logiem Zapomnianych Krain, jaką miałem okazję czytać. Już samo tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. Widać brak konsekwencji w translacji pewnych nazw bądź imion własnych. Do tego dochodzi całe mnóstwo koszmarnych literówek i to w ilości odbierającej niemal całą radość z lektury. Najbardziej zapadło mi w pamięć słowo „centkowany”. W zdaniach aż roi się od powtórzeń, czasami brakuje liter, a nawet całych słów. Interpunkcja kuleje bardziej niż żołnierz po wejściu na minę przeciwpiechotną. Miejscami na końcu sentencji mamy przecinek zamiast kropki. Co więcej, w wielu miejscach przecinki zostały tak rozmieszczone, że kompletnie zmieniają sens zdania, zmuszając czytelnika do przebrnięcia przez nie kilka razy w celu zrozumienia, „co tłumacz miał na myśli”. Gołym okiem widać, że przekład był robiony na szybko, a działalność korekty ograniczyła się chyba tylko do udzielenia tłumaczce duchowego wsparcia oraz zaistnienia na liście płac.
Krainy Wtajemniczeń są w swojej istocie, jak na standardy Zapomnianych Krain, zbiorem dobrym, jednak polskie wydanie zabiło tę antologię. Jeżeli nie przeszkadza wam męczenie się ze spartaczonym tłumaczeniem, to swobodnie możecie poważyć się na sięgnięcie po tę książkę. W przeciwnym wypadku lepiej zainwestujcie w coś dającego gwarancję lepszej jakości.
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Autor: antologia
Tłumaczenie: Natalia Łajszczak
Autor okładki: Blas Gallego
Wydawca: ISA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2006
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
ISBN-10: 83-7418-113-3
Cena: 24,90 zł