» Książki i komiksy » Forgotten Realms » Krainy Wtajemniczeń - antologia

Krainy Wtajemniczeń - antologia


wersja do druku

Wszystko pięknie, ale...

Redakcja: Grzegorz 'Thoron' Tusznio

Krainy Wtajemniczeń - antologia

Ukazanie się Krain Niesławy stanowiło preludium istnej lawiny nowych pozycji spod znaku Zapomnianych Krain. W ciągu zaledwie paru miesięcy doczekaliśmy się drugiego tomu Trylogii Klingi Łowcy oraz zakończenia cyklu Wojny Pajęczej Królowej, a ISA, niczym z mitycznego rogu obfitości, rzuca czytelnikom na pożarcie kolejne powieści. Pozostaje jednak pytanie, czy obecne tempo wydawania następnych książek nie wpłynie na ich jakość. Najnowszy zbiór opowiadań pt. Krainy Wtajemniczeń jest, niestety, dowodem na to, że co za dużo, to niezdrowo.

Krainy Wtajemniczeń zawierają jedenaście opowiadań, z czego jedno rozbite zostało na prolog, interludia i epilog dla całej antologii. To właśnie poprzez ową rozczłonkowaną historię poznajemy pozostałe opowieści, a wszystko to z perspektywy postulanta ze Świecowej Wieży - Wesa, który, w ramach odpoczynku od sprzątania pomieszczenia w bibliotece, zaczytuje się w tajemniczych tomiskach. Zgrabnie wplecione pomiędzy kolejne opowiadania interludia oraz pomysłowy epilog sprawiają, iż nie są to jedynie mało znaczące przerywniki we właściwej lekturze.

Naczelną zaletą Krain Wtajemniczeń jest to, iż większość opowiadań trzyma w miarę przyzwoity poziom, a niektóre są na tyle dobre, że udało im się zakotwiczyć w mojej pamięci na dłużej. Do tych ostatnich definitywnie należy Duch morza, tajemnice krwi Elaine Cunningham. Tym razem autorka przygód Arylin i Danila snuje opowieść o wemickim szamanie, który przytacza elfom legendę o powstaniu rasy morskich łupieżców.
Grota snów pióra Marka Anthony'ego również wybija się na tle pozostałych utworów w tym zbiorze. Największym atutem wspomnianego tekstu jest jego główny bohater - przeklęty kapłan, z którego pozostała tylko gderająca czaszka.
Trzecim opowiadaniem, które w identycznym stopniu przypadło mi do gustu, jest Tertius Różdżka i artefakt Jeffa Grubba. Co bardziej zagorzali wielbiciele Zapomnianych Krain zapewne pamiętają tytułową postać z opowiadania Tertius Różdżka i diabeł, które pojawiło się w Krainach Tajemnic. Przygody niewydarzonego maga jak zwykle okraszone są sporą porcją humoru i przedziwnych perypetii.
Spośród reszty tekstów z Krain Wtajemniczeń na uwagę zasługują jeszcze Cienie przeszłości Briana Thomsena, Burza chleba Toma Dupree (co jest następną okazją do spotkania „starego znajomego” - tym razem jest nim Wiglaf Pleciuga z Dzikiej wiązki, umieszczonej w Krainach Magii) oraz, co w dalszym ciągu wprawia mnie w stan niepomiernego zdumienia, Pani i cień Philipa Athansa. Choć brzmi to jak najbardziej niewiarygodna hucpa pod słońcem, Athansowi nareszcie udało się napisać coś, co mi się naprawdę spodobało.

Niestety, podobnie jak wszystkie antologie spod znaku Zapomnianych Krain, tak i Krainy Wtajemniczeń mają swoją czarną owcę. Ku mojemu zaskoczeniu okazała się nią Szepcząca korona Eda Greenwooda, któremu najwyraźniej zupełnie zabrakło formy. Równie fatalnym opowiadaniem jest Gdy upadają nawet latające miasta J. Roberta Kinga.

Ci, którym udało się przebrnąć przez cały mój wywód, zastanawiają się zapewne, skąd ten kubeł zimnej wody na początku recenzji. Przecież dwa beznadziejne opowiadania na jedenaście to wcale niezgorszy wynik. Cóż, odpowiedź jest prosta. Krainy Wtajemniczeń to najgorzej wydana książka ze wszystkich z logiem Zapomnianych Krain, jaką miałem okazję czytać. Już samo tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. Widać brak konsekwencji w translacji pewnych nazw bądź imion własnych. Do tego dochodzi całe mnóstwo koszmarnych literówek i to w ilości odbierającej niemal całą radość z lektury. Najbardziej zapadło mi w pamięć słowo „centkowany”. W zdaniach aż roi się od powtórzeń, czasami brakuje liter, a nawet całych słów. Interpunkcja kuleje bardziej niż żołnierz po wejściu na minę przeciwpiechotną. Miejscami na końcu sentencji mamy przecinek zamiast kropki. Co więcej, w wielu miejscach przecinki zostały tak rozmieszczone, że kompletnie zmieniają sens zdania, zmuszając czytelnika do przebrnięcia przez nie kilka razy w celu zrozumienia, „co tłumacz miał na myśli”. Gołym okiem widać, że przekład był robiony na szybko, a działalność korekty ograniczyła się chyba tylko do udzielenia tłumaczce duchowego wsparcia oraz zaistnienia na liście płac.

Krainy Wtajemniczeń są w swojej istocie, jak na standardy Zapomnianych Krain, zbiorem dobrym, jednak polskie wydanie zabiło tę antologię. Jeżeli nie przeszkadza wam męczenie się ze spartaczonym tłumaczeniem, to swobodnie możecie poważyć się na sięgnięcie po tę książkę. W przeciwnym wypadku lepiej zainwestujcie w coś dającego gwarancję lepszej jakości.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Krainy wtajemniczeń (Realms of the Arcane)
Autor: antologia
Tłumaczenie: Natalia Łajszczak
Autor okładki: Blas Gallego
Wydawca: ISA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2006
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
ISBN-10: 83-7418-113-3
Cena: 24,90 zł



Czytaj również

Komentarze


~Taling

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
dzieki, za ten ostatni i przedostatni akapit. Powstrzymałeś mnie od kupna :)
19-07-2006 14:22
Qball
   
Ocena:
0
Uff. A miałem okazję to wczoraj kupić w pobliskiej księgarni. Cośmnie tknęlo i nie kupiłem. Chyba nawet lepiej:)
19-07-2006 15:20
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Macie naprawdę głupie podejście... książki się czyta dla historii w niej opowiedzianej, a nie dla kilku błędów w pisowni... Kupiłem, przeczytałem i bardzo mi się podobało!! Ja czytam książki wyobraźnią, a nie po literkach... ;))
19-07-2006 17:31
Qball
   
Ocena:
0
Głupie podejście to mają tłumacze i korekta. Zrobić bubla i puścić do sprzedarzy. Ja nie lubię książek z masą błędów - są ciężkie w odbiorze przez potrzebę domyślania się o co chodzi w niektórych miejscach.
19-07-2006 17:35
Verghityax
   
Ocena:
0
Drogi niezarejestrowany użytkowniku tudzież tyldo, jako klient wydający pieniądze na produkt, mam prawo wymagać pewnego standardu jakości. Niestety, w tym przypadku standard ów nie został zachowany.
19-07-2006 17:42
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam sie, że wydanie zawiera mase błędów i literówek. A ile tego było w książkach Copernicusa...? I czy to jest powód, abym jako fan miał nie przeczytać czegoś co bardzo lubię?? Mnie książki nie męczą, nawet jak są błędy... Mam tylko nadzieję, że ISA poprawi korektę, tak jak zaczął robić to Copernicus...
20-07-2006 11:42
~Elenhnor Seulrion

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Znając życie i ISA może to zostać poprawione dopiero w przyszłym remaku książki.

Ps. Zdementujcie to co piszę... proszę...
21-07-2006 19:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.