» Recenzje » Koniec pieśni - Wojciech Zembaty

Koniec pieśni - Wojciech Zembaty


wersja do druku

Źle się dzieje w państwie Brytów

Redakcja: Bartek 'Barneej' Szpojda

Koniec pieśni - Wojciech Zembaty
Wykonany ze złota element biżuterii może przeważyć losy wojny na korzyść brutalnych najeźdźców lub cywilizowanych obrońców. Brzmi znajomo? Choć autor bez żenady czerpie garściami z Władcy pierścieni, to jednak bardzo daleko mu do Tolkiena.

Król Artur, już od lat będący bełkoczącym wrakiem człowieka, ginie w bitwie pod Kamlann. Wygląda na to, że nic już nie powstrzyma saskich najeźdźców przed opanowaniem całej Brytanii. Bedevir, rycerz i były giermek władcy, wykrada z pola walki Ekskalibur i wraz z druidem Rhodim podejmuje próbę odnalezienia ich ostatniej nadziei – Nosiciela posiadającego zaginiony artefakt.

We współczesnej Warszawie do psychologa szkolnego Łukasza Klimkowskiego przychodzi Igi, dręczony koszmarami chłopak z problemami. Krótko potem w ręce nastolatka trafia tajemniczy złoty naszyjnik, zostaje on również oskarżony o popełnienie serii makabrycznych morderstw. Losy tych dwóch rzeczywistości splatają się ze sobą, otwierają się także bramy pomiędzy nimi. Stawką w tej grze jest przyszłość. A przegranych niech kruki rozdziobią.

Interesująca fabuła zawsze była według mnie jedną z najważniejszych cech książki. Jeżeli potrafiła wciągnąć, byłem gotów wybaczyć jej bardzo wiele. Wszystko jednak ma swoje granice. Bowiem w tym przypadku, choć mamy do czynienia z całkiem fajną historią, została ona niemal całkowicie przesłonięta wadami.

Sam koncept opowieści jest bowiem mocno naciągany i ma więcej dziur niż rozstrzelane sitkoser szwajcarski. Co więcej Wojciech Zembaty do tej pory był znany głównie z opowiadań publikowanych w Nowej fantastyce i po fabule daje się to wyczuć. O ile bowiem w krótkiej formie nie wszystko musi być do końca wyjaśnione, to powieść wymaga pozamykania wątków i wytłumaczenia – co, jak i dlaczego. I ten jej element wyraźnie szwankuje – udzielane czytelnikowi odpowiedzi są zwykle szyte bardzo grubymi nićmi. Zdarzają się nawet sytuacje, w których logika wydarzeń całkiem się gubi, a autor nawet nie podejmuje próby usprawiedliwienia takiej sytuacji. Również zakończenie sprawia wrażenie robionego na szybko, byle tylko w miarę powiązać wszystkie luźne wątki. Chociaż więc Koniec pieśni potrafi wciągnąć, to wymaga nie tylko wyłączenia logicznego myślenia, ale jeszcze pewnej dawki wyobraźni, by poskładać kawałki w jakąś w miarę sensowną całość.

Do tego należy dodać kiepskich bohaterów. Autor postanowił chyba obedrzeć znane z mitów postacie z mistycznej, szlachetnej otoczki, a przy okazji także w innych przypadkach odejść jak najdalej od stereotypu bohatera w lśniącej zbroi. Ale nieco za bardzo się rozpędził. Wykreował bowiem byty bez pojedynczej pozytywnej cechy, poskładane wyłącznie z przywar i nałogów. W dodatku w większości spędzających połowę życia na użalaniu się nad sobą lub pogardzaniu resztą ludzkiej rasy. Powoduje to, że ciężko poczuć choćby najwątlejszą nić sympatii do któregokolwiek z nich, a przez to ich losy pozostają czytelnikowi obojętne – jeżeli już, to wywołują raczej nadzieję, że ktoś ich w końcu wypatroszy. Mniej więcej od połowy książki sytuacja nieco się poprawia, jednak wtedy fatalne pierwsze wrażenie pozostawia już trwały niesmak.

Również jeżeli chodzi o narrację jest się do czego przyczepić. Co jakiś czas, głównie w początkowych rozdziałach, napotykamy na raczej mało porywające monologi wewnętrzne bohaterów, w których snują oni pseudo-filozoficzne rozważania o małości rasy ludzkiej, a których pominiecie zdecydowanie pozytywnie wpłynęłoby tak na tempo akcji, jak i jakość książki. Innym mankamentem jest częste zmienianie postaci, z perspektywy której poznajemy wydarzenia bez najmniejszego sygnału, że tak się dzieje, co powoduje czasem lekką dezorientację. Poza tym jednak narracja prowadzona jest całkiem nieźle. Dynamiczne opisy walk, barwnie odmalowane krajobrazy i dobrze zbudowany klimat pozwalają mimo wszystko czerpać z czytania pewna dawkę przyjemności.

Niestety, Koniec pieśni ciężko zaliczyć do udanych debiutów. Choć w drugiej połowie powieści sytuacja znacząco się poprawia – spada liczba nielogiczności (a przynajmniej są one lepiej maskowane), bohaterowie przestają irytować i wreszcie można się nacieszyć całkiem niezłą, w sumie, fabułą – to jednak dobrniecie do tego momentu wymaga zdecydowanie więcej samozaparcia niż powinno. Fani króla Artura i Celtów mogą dać książce szansę, acz na rynku można znaleźć wiele bardziej wartościowych pozycji. Pozostałym tym bardziej nie polecam.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5.25
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Koniec pieśni
Autor: Wojciech Zembaty
Wydawca: Znak
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 13 czerwca 2011
Liczba stron: 416
Format: 144×205mm
ISBN-13: 978-83-240-1637-2



Czytaj również

Głodne Słońce. Dymiące zwierciadło
Z wizytą w Ameryce Łacińskiej
- recenzja
Głodne Słońce. Dymiące zwierciadło
Aztekowie i spiski
- recenzja

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Czy Wojciech Zembaty to jakiś krewny satyryka i piosenkarza Macieja Zembatego?
25-06-2011 15:57
~bleburty

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
syn macieja
28-06-2011 11:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.