» Recenzje » Kłamca - Jakub Ćwiek

Kłamca - Jakub Ćwiek


wersja do druku

Historia pewnej okładki

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Kłamca - Jakub Ćwiek
Z pomysłem na stworzenie (a raczej wykorzystanie) postaci tytułowego Kłamcy Jakub Ćwiek trafił w dziesiątkę. Loki to wręcz idealny bohater tekstów fantastycznych o charakterze rozrywkowym. Pewność siebie granicząca z pychą, bezczelność, specyficzne poczucie humoru, a do tego niesprecyzowane podejście do wartości dobra i zła (dobre jest to, co akurat przynosi mu korzyść). W połączeniu z naszpikowaną akcją fabułą powstało dzieło, które idealnie trafiło w gusta rzeszy fantastów, zapewniając debiutującemu autorowi świetną pozycję startową.

Mimo to śmiem twierdzić, że sukces pierwszego tomu tej – póki co – dylogii w ogromnej mierze jest także zasługą Piotra Cieślińskiego. Owszem, Jakub Ćwiek jest tym, który opracował i wytworzył produkt, jakim jest postać Kłamcy, ale to grafik Fabryki Słów zapewnił mu przyciągające wzrok opakowanie. Zwykle okładka jest pomijana przy ocenie książki, ale w przypadku Kłamcy byłoby to po prostu zaniedbanie. Według mnie debiutancki zbiór opowiadań pisarza z Głuchołazów został okraszony najlepszą grafiką, jaka kiedykolwiek powstała w tym wydawnictwie. Doprawdy, nie dałbym rady zliczyć opinii na temat tej antologii, które zaczynają się od stwierdzenia, że to właśnie okładka skusiła czytelnika do sięgnięcia po dzieło pana Ćwieka.

Jednakże dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Kłamca swoją popularność zawdzięcza jedynie intrygującemu obrazkowi. Poza niebagatelną szatą graficzną książka ta ma w sobie ogromny potencjał. Uprzedzę nieco fakty, już teraz pisząc, iż jest to – moim zdaniem – potencjał niewykorzystany (a przynajmniej nie w stopniu mnie zadowalającym). Nie zmienia to jednak tego, że pomysłu na całą historię można tylko pozazdrościć.

Jakub Ćwiek wątek Lokiego podjął od momentu szturmu zastępów anielskich na Walhallę. Ocalały z tej rzezi bóg kłamstwa stał się od tego czasu sługą skrzydlatych. Wykonywał dla nich najróżniejsze zadania: od zabijania samobójców (jakkolwiek dziwnie by to brzmiało) po polowania na demony i innych pogańskich bogów; był takim anielskim hitmanem.

I wszystko było by całkowicie w porządku, gdyby nie kilka rzucających się w oczy mankamentów. Po pierwsze, nie przypadły mi do gustu zawarte w zbiorze krótkie, błahe historyjki, jak choćby Samobójca czy Cicha noc (chociaż tutaj akurat plusem jest pojawienie się misia Kłamczucha – cudowna postać, stanowiąca ozdobę drugiego tomu). Szczególnie ta pierwsza nic do książki za bardzo nie wniosła (żadnych kluczowych informacji, mało akcji). Oczywiście, pojawiają się teksty zdecydowanie bardziej rozbudowane, jak chociażby wspominany wyżej opis ataku na siedzibę bogów nordyckich czy Złote jabłka, ale mimo wszystko nadal nie są one takie jakie – według mnie – powinny być.

Przede wszystkim nieco irytował mnie fakt, że Loki – postać, która najbardziej mnie intrygowała – wielokrotnie był spychany na drugi plan. Niejednokrotnie zdarzało się, że tak naprawdę opowiadanie było historią kogoś innego, w którą przypadkiem zaplątał się bóg kłamstwa. Najlepiej widać to właśnie w Złotych jabłkach. Najpierw wydarzenia obserwujemy z perspektywy młodego księcia monakijskiego, potem zaczyna brylować brytyjski negocjator, a dopiero na końcu do głosu dochodzi Loki. Dodatkowo, zazwyczaj pojawia się on na bardzo krótko, robi swoje i znika (tak też jest w Walhalli). Denerwowało mnie to, bo przecież po książkę sięgnąłem właśnie dla boga kłamstwa, a nie jakiegoś błękitnokrwistego smarkacza z południa kontynentu.

Na plus na pewno nie można zaliczyć także języka opowiadań. Uderza w nim przede wszystkim oszczędność, z jaką autor opisywał niektóre sceny. Zdecydowanie najbardziej zawiodłem się na walce archanioła Michała z Thorem, która to skończyła się niemalże błyskawicznie. Już pomijam fakt, że – jak dla mnie – szwankował również dynamizm pojedynków (jakoś nie czułem tego tempa akcji). Co gorsza, język Kłamcy był aż nazbyt prosty. Oczywiście, zaletą jest umiejętność przekazania treści w jak najbardziej zrozumiały sposób, ale też o zaniedbaniach w opisach świadczą chociażby porażająco krótkie akapity. Wyraźnie widać było, że dominium Jakuba Ćwieka stanowią dialogi, a gdy nadarza się okazja do nieco bardziej szczegółowego przyjrzenia się otoczeniu, autor traktuje to jako zło konieczne.

Były także momenty, kiedy to miałem wrażenie, że można było nieco bardziej pogłówkować w kwestii niektórych zwrotów akcji. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena końcowa ze Złotych jabłek, a także wyjaśnienie brytyjskiemu negocjatorowi, jakim cudem może telepatycznie porozumiewać się z Lokim (zdecydowanie zbyt łatwo to kupił).

Prościej mówiąc, tom pierwszy dziejów Kłamcy to książka przyzwoita, aczkolwiek nie pozbawiona wad. Ma w sobie ogromny potencjał, jakim niewątpliwie jest tytułowa postać, jednakże wiele jej elementów wymagałoby dopracowania. Głównymi zarzutami, które mógłbym wystosować przeciwko autorowi, byłyby spychanie Lokiego na drugi plan, a także zdecydowanie przesadzona oszczędność opisów.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Kłamca
Cykl: Kłamca
Tom: 1
Autor: Jakub Ćwiek
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: listopad 2005
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Kuźnia Fantastów
ISBN-10: 83-89011-77-8
Cena: 25,99 zł



Czytaj również

Komentarze


assarhadon
   
Ocena:
0
Powiedzmy, że to literatura czysto rozrywkowa, to raz. Dalej Ćwiek debiutował tą powieścią i ma czas aby wyrobić sobie pióro. Zobaczymy po jego ostatniej książce. Niektórzy lubią taki ascetyczny, pozbawiony opisów świat i chyba to jest właśnie atutem Kłamcy. Nic nie spowalnia akcji. Ja bym dał 4.5 ;)
30-03-2008 08:46
malakh
   
Ocena:
0
Tak w ogole, to to nie jest powieść, a zbiór opowiadań;p

Ano może i niektórzy lubią taki styl, ja nie - kwestia gustu.

A co do rozwinięcia - drugiemu tomowi dałem już 5/6, więc świadczy to o tym, że Ćwiek bardzo się rozwinął (recka drugiego tomu już w drodze).
30-03-2008 14:07
meduzzzz
   
Ocena:
0
A ja daje 5/6 - przeczytałem Kłamce jednym tchem, ale ja lubię takie klimaty i Armia Boga to jeden z moich ulubionych filmów..
15-11-2008 11:53
~Jaszczomb

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czytam niewiele, prawie wcale. Na obchodzie empiku, szukając kumpla, zobaczyłem przypadkiem okładkę. Przeczytałem o czym jest książka i coś mnie podsyciło, żeby kupić. Przeczytałem i zdziwiłem się, że książka może przykuć mocniej od komputera ^^ Teraz czytam więcej, ale to była ta "cegiełka", to coś co sprawiło, że zacząłem czytać (wcześniejszy dorobek to lektury i Potter, niezbyt imponujące ^^)
18-12-2008 14:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.