» Recenzje » Kaznodzieja #01: Zdarzyło się w Teksasie

Kaznodzieja #01: Zdarzyło się w Teksasie


wersja do druku

Obrazoburcza wizja czy tandeta w nowym wydaniu?

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Kaznodzieja #01: Zdarzyło się w Teksasie
Kaznodzieja to jeden z tych komiksów o których dużo się słyszy, nawet w kręgach ludzi, którzy nie obcują na codzień z komiksami. Najczęściej padają takie określenia jak: kontrowersyjny, obrazoburczy czy też bluźnierczy. Postanowiłem przekonać się na własnej skórze, czy to prawda, tym bardziej że dla wielu osób seria z wielebnym w roli głównej to już obiekt swego rodzaju kultu. Z drugiej strony zaciekawiło mnie, czy przypadkiem pierwszy tom nie będzie już zbyt zdezaktulizowany - w Polsce został wydany w sierpniu 2002 roku, natomiast w Stanach Zjednoczonych pierwszy zeszyt ukazał się w roku 1995.

W Zdarzyło się w Teksasie poznajemy głównych bohaterów, czyli tytułowego kaznodzieję Jessego Custera, tajemniczą Tulip i wampira Cassidy'ego. W toku rozmów dowiadujemy się, że wielebny zamieszany jest w zniszczenie swej parafii i poszukiwany listem gończym. Sam ksiądz natomiast poszukuje Boga, gdyż ma do niego pewne "ale" - dosłownie i w przenośni. W taki sposób można pokrótce przedstawić główny zarys fabuły, jednakże w tle przewija się dodatkowo wiele wątków pobocznych, które nadają całości nieco głębi.

Przyznam szczerze, że po pierwszych kilku stronach komiks nie zachwyca, a wręcz odrzuca. Ksiądz rzucający na prawo i lewo "kurwami" mnie nie zniesmaczył, lecz raczej zażenował. Spodziewałem się więcej aniżeli masy bezsensownych przekleństw. Gdy dokładnie przyjrzeć się innym bohaterom, okazuje się, że każdy stara się być jak największym i sceptycznie nastawionym do świata skurczybykiem. Ironiczne odzywki na każdym kroku są wręcz irytujące. Fabularnie też nie jest za dobrze. Poznajemy głównych bohaterów w jakiejś zapomnianej restauracji i ukazany zostaje nam świat, w którym przyszło żyć postaciom, oraz kilka faktów, które są strasznie naiwne i naciągane, jak, na przykład, zyskanie przez wielebnego sił nadnaturalnych czy wątek pewnego kowboja zabijającego wszystko na swej drodze. W sumie sprowadza się to wszystko do oklepanego schematu: "zabili go i uciekł". Całość jest po prostu nużąca, a przedstawiona akcja w żaden sposób nie wciąga czytelnika. Ciekawie za to przedstawiona jest historia poboczna szeryfa Roota i jego okaleczonego syna, która jest znacznie bardziej interesująca aniżeli losy księdza Custera.

Za to rysunki Steve'a Dillona są niezwykle klimatyczne. Wyraźna i charakterystyczna kreska powoduje, że komiks utrzymany jest w naturalistycznym stylu. Każdy kolejny kadr sprawia, że mimo dość nudnej fabuły, chce się dalej przewracać strony. Mocno czuć tutaj klimat westernu osadzonego we współczesnym świecie, na co wpływają zagadkowy kowboj-morderca, szeryf czy też miejsce akcji, czyli Teksas.

Jeśli chodzi o całą otoczkę obrazoburczą, to szczerze się zawiodłem. Ukazanie księdza-zabijaki, opuszczenie nieba przez Boga i standardowo: seks oraz przemoc, to chyba za bardzo wyświechtane motywy, mogące spowodować szybsze bicie serca jedynie u osób mających nastawienie zbyt dewocyjne.

Zdarzyło się w Teksasie to komiks dość nierówny. Lektura nie skłania do żadnych głębszych refleksji, epatuje wulgarnymi motywami. Trochę za mało, by wzbudzić większe emocje. Spodziewałem się znacznie więcej po komiksie, który zebrał całą masę nagród, a otrzymałem mało strawną papkę.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
6.96
Ocena użytkowników
Średnia z 24 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Kaznodzieja #01: Zdarzyło się w Teksasie
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Kolory: Matt Hollingsworth
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: sierpień 2002
Liczba stron: 120
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 24,90 zł



Czytaj również

Kaznodzieja #1
Teksańska masakra słowem bożym
- recenzja
Kaznodzieja #13: Alamo
Papa don't preach
- recenzja
Kaznodzieja #11: Salvation
Trzy pytania główne
- recenzja
Hellblazer (Wyd. zbiorcze) #5
Constantine odwiedza Amerykę
- recenzja
Hellblazer (Wyd. zbiorcze) #4
Czterdziestolatek
- recenzja
Hellblazer #02: Strach i wstręt
Kaznodzieja: Reinkarnacja
- recenzja

Komentarze


Siman
   
Ocena:
0
Cóż, generalnie zgadzam się z recenzentem. Przeczytałem wszystkie tomy oprócz ostatniego i muszę powiedzieć, że seria jest wciągająca i bardzo, ale to bardzo nierówna. Niektóre opowiadania są naprawdę świetne (przede wszystkim te, gdzie pierwsze skrzypce gra Cassidy, bardzo ciekawie ujmujące problem człowieczeństwa i nieśmiertelności), niektóre ledwo da się przeczytać (żenujący IMO, zwłaszcza jeśli chodzi o zakończenie, odcinek opowiadający o przeszłości Custera i Tulip jako złodziei samochodów w tomie "Piekło Nadchodzi"). Pierwszego tu recenzowanego oceniać nie będę, bo czytałem go dosyć dawno i niewiele już pamiętam. :P Generalnie jednak - im bardziej Garth Ennis daje się ponieść zasadzie: więcej bezsensownej przemocy, więcej zabawy, tym Kaznodzieję czyta się gorzej.
02-01-2008 01:07
neishin
    Heh
Ocena:
0
Coś w tym jest. Do tego dochodzi wtórne wykorzystanie własnych motywów (nabijanie się z tego nie powoduje, że jest to dobre), niemniej nie jestem aż tak negatywnie nastawiony jak recenzent. Papką jest Authority na przykład, Kaznodzieja jednak w zamierzeniu mówi o rzeczach głebszych niż kolejne bezsensowne ratowania świata:P. A że nie jest to walnięte prosto w nos i nie cały czas - to nie komiks moralnego niepokoju:D
02-01-2008 01:38
rokim
    "Kaznodzeję" oceniam zdecydowanie pozytywnie
Ocena:
0
choć Siman ma rację - seria jest dość nierówna. Sam długo nie mogłem się do niej przekonać dopóki nie przeczytałem 2 (moim zdniem najlepszych) tomów - "Dumni Amerykanie" (historie o służbie ojca Jessiego w Wietnamie i origin Cassdiego) i "Dawne dzieje. Święty od morderców". IMO takie samodzielne historie (zazwyczaj rozliczające amerykańskie mity - drugi mocny punkt serii) są główną zaletą "Kaznodzieji"; mnie osobiście skłoniły do przeczytania wszystkich tomów nawet gdy główny wątek robił się mocno przegadany.
02-01-2008 12:06
Siman
   
Ocena:
0
"Dumni Amerykanie" rzeczywiście byli świetni, natomiast obie części "Dawnych dziejów" - bardzo nędzne. Święty od morderców jest dla mnie postacią bardzo naciąganą. W roli największego twardziela sezonu jako postać drugoplanowa - spoko. Ale żeby opowiadać o nim oddzielne historie - traci to sens. W kategorii westernu - średniawka. ;)
03-01-2008 00:16
rokim
   
Ocena:
0
To już chyba kwestia gustu - ja tam lubię zmęczonego nieśmiertelnego twarciela w płaszczu który w przypływie złego humoru zabija szatana;) Bardzo mi pasował do świata "Kaznodzieji".
03-01-2008 01:28
LawDog
    Hola!
Ocena:
0
Bukins zrecenzował co prawda tylko pierwszy tom, komentarze dotyczą jednak całej serii, więc i ja odwołam się do całości.

Po pierwsze: to nie jest komiks obyczajowy. To komiks Gartha Ennisa.
Czy wątek Genesis, będący - bądź co bądź - osią fabularną "Kaznodziei", w starciu z postaciami Gębodupy, Herr Stara, Analnych Detektywów, wydarzeniami w Anneville, Graalem... (zresztą - z większością pomysłów Gartha!) pozostaje według Was "naciąganym"?

Po drugie: dramatis personae. Jeżeli Jesse Custer jest dla Was jedynie "księdzem, rzucającym na prawo i lewo 'kurwami'", a Tulip i Cassidy postaciami, których życiowym celem jest bycie największymi "skurczybykami" na świecie, to ktoś tu chyba czegoś nie zrozumiał.

Po trzecie (tutaj ukłon w stronę rokima): "przegadanie" serii Ennisa to jak dla mnie nierzadko jedna z jej największych zalet. Pamiętacie pogadanki Jesse'a z Cassidym? Tak się powinno pisać dialogi.

Po czwarte wreszcie: zamknięcie "Zdarzyło się w Teksasie" w schemacie "zabili go i uciekł" jest mocno zabawne. Zgodzę się tylko z tym, że to nie najmocniejszy tom serii (ale lepszy niż origin Świętego), choć nazywanie go "mało strawną papką" jest niesprawiedliwe.
"Kaznodzieja" jest jak granat z opóźnionym zapłonem - zaczyna kopać tyłek od drugiego trejda.
03-01-2008 18:51
Siman
   
Ocena:
0
Ad po pierwsze: nie naciągany. Płytki. Uprzedzając zarzuty o wymaganie teologicznych pierdół od serii - nie oczekuję filozoficznej głębi oceanu, ale razi mnie wysychająca kałuża. Proszę chociaż o wartki strumień. To nie tak wiele.

Ad po drugie: jeśli chodzi o Custera - gdzieś do momentu "powrotu" do rodziny (piszę opisowo, bo nie pamiętam nazw tomów) ta postać miała jeszcze ręce i nogi. Potem jest już niestety tak jak mówisz. Co do Tulip i Cassidy'ego - zdecydowanie nie (i nigdy tak nie twierdziłem). Cassidy jest akurat jedną z najbardziej udanych postaci serii, Tulip też plasuje się całkiem wysoko. Aczkolwiek czasem Ennis sprowadza ich do roli zwykłych skurczybyków. Czasem.

Ad po trzecie: przegadanie w tym przypadku wcale nie dotyczy dialogów. Chodzi o to, że seria od pewnego momentu zjada własny ogon. Dobrze to ujął repek w recenzji Alamo - część wątków powinna się w pewnym momencie skończyć, ale dla lepszego finału wloką się za pozostałymi do końca (ostatniej części, podkreślam, nie czytałem, oceniam do tomu "Całe Piekło nadchodzi").

Ad po czwarte: ten motyw akurat ani mnie ziębi, ani grzeje. Biorąc pod uwagę, że to zawiązanie serii - strawne.
03-01-2008 22:25
rokim
    @LawDog
Ocena:
0
"przegadanie" oznacza dla mnie (tak jak dla Simana) rozciągliwość głównych wątków a nie ilość tekstu w dymkach
ad 1,2,4 generalnie się zgadzam (poza opinią o originie Świętego), recenzja moim zdaniem zbyt brutalnie obchodzi się z "Kaznodzieją".
"granat z opóźnionym zapłonem" - dokładnie, seria nie jest idealna (jak narysować 13 idealnych zeszytów?) ale warto żeby dać jej szansę - plusy zdecydowanie przeważają nad minusami.
04-01-2008 12:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.