» Recenzje » Kariba

Kariba


wersja do druku

O stratego inaczej

Redakcja: Krzysztof 'Hunter' Martyniuk

Kariba
Reiner Knizia to niemalże automat tworzący gry praktycznie na zawołanie. Czasami Niemiec opracowuje całkiem spore pozycje, innym zaś razem podrzuca graczom niewielkie wariacje znanych i lubianych rozwiązań. Jednym z takich przykładów jest Kariba.

Są takie gry, po których na pierwszy rzut oka nie można spodziewać się zbyt wiele, zwłaszcza jeśli tytuł zamyka się w niewielkim pudełeczku liczącym sobie 64 małoformatowe karty, jedną quasi planszetkę oraz ulotkę, grzecznościowo nazywaną mianem instrukcji. Gra powinna zająć około 15 minut w gronie od 2 do 4 osób w wieku od 6 lat. To co jednak w takich sytuacjach bywa inspirujące dla graczy, to fakt, że właśnie takie małe pudełeczka skrywają w sobie zupełnie niezłe pomysły, nawet jeśli są nieco wyświechtane.

Kariba to tak naprawdę poczciwe stratego, tyle że podane w formie gry karcianej oraz szacie graficznej pomyślanej o młodszych graczach. Przypomnijmy więc na czym polega omawiana koncepcja. W grach bazujących na tej mechanice zazwyczaj występuje szereg pionków o zróżnicowanej sile. Te najsłabsze bite są przez słabe, które z kolei ulegają tym nieco mocniejszym, i tak dalej. Na szczycie piramidy stoi najsilniejszy atut, bez problemu rozprawiający się ze wszystkimi pionkami. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, to najpotężniejsza figura ulega najsłabszej, chociaż zazwyczaj tylko w sytuacji, kiedy to ten szeregowy "żołnierz" atakuje "generała".

Dokładnie ten sam pomysł Reiner Knizia zaimplementował w przypadku Kariby, ale zamiast popularnych wojaków na potrzeby rywalizacji przygotowano osiem wzorów zwierzaków o wartości od 1 do 8 i analogicznej ścieżce zwycięstwa. Oczywiście Niemiec to zbyt doświadczony projektant, aby tak po prostu skorzystać z wypróbowanego pomysłu, bez chociażby odrobiny refleksji. Dlatego też gra została dobrze spasowana na potrzeby młodszych graczy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Poza nieco ascetyczną, ale wyrazistą i kolorową oprawą graficzną dodano coś na kształt planszetki reprezentującej jezioro i porządkującej wykładane wokół niej karty. Po drugie zrezygnowano z piramidy oznaczającej że najliczniej reprezentowane są najsłabsze atuty, zaś te najpotężniejsze stanowią rzadkość. Nie, tutaj rozkład sił jest bardzo równomierny dla każdego nominału. Kolejna modyfikacja to same karty, których gracze zawsze mają po pięć sztuk i z tej puli zagrywają karty. No i najważniejsze to sam sposób zdobywania punktów.

Generalnie po rozdaniu kart, każdy uczestnik może w swojej turze zagrać od jednej do kilku kart w danym kolorze (czyli o wskazanej sile) na odpowiednie miejsce wokół jeziora. Jeśli wskutek tej czynności zgromadzone zostaną trzy karty, wówczas gracz zdobywa wszystkie karty o sile niższej, ale tylko te, które są najbliżej nominałem w stosunku wyłożonych lew. Nie ma możliwości wyboru pomiędzy atutami, tak wiec słoń (siła 8) nie może zapobiegliwie zgarnąć kart myszy (siła 1) jeśli przy jeziorze leży chociaż jedna karta z przedziału 2-7. To z kolei wystawia słonia na "atak" ze strony niecnego gryzonia.

Gra jak widać jest bardzo prosta, a jedyny niuans o którym należy pamiętać, jest taki, że nie trzeba zagrywać trzech kart o jednym nominale, by coś zdobyć – wystarczy aby wskutek wyłożenia atutu przy jeziorze znalazły się przynajmniej trzy jednakowe karty. Rywalizacja trwa do momentu, aż wszyscy uczestnicy zrzucą wszystkie karty. Wówczas podliczane są punkty wynikające z tych pozyskanych, a zwycięzcą zostaje osoba z największą sumą punktów. Autor przewidział również drobne urozmaicenie. Zamiast losować początkową rękę można przeprowadzić draft , czyli utworzyć rękę na bazie odsłoniętych kart. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Tłok przy wodopoju

Troszkę marudzenia na początku podsumowania. Większość stratego to zazwyczaj gry pomyślane o zabawie w duecie. Tym razem jest jednak inaczej i to właśnie rywalizacja w parze w znacznym stopniu odziera grę z emocji. Gra nabiera kolorów dopiero przy trzech uczestnikach, ale optymalnie wypada w pełnym składzie. Druga sprawa to wiek graczy. Kariba wymaga odrobiny intuicji i chłodnej kalkulacji przy pozbywaniu się lew, a tej dzieci sześcioletnie – a taki jest minimalny wiek podany przez wydawcę – jeszcze nie mają i często zagrywają karty w sposób raczej mało efektywny. Wydaje się, że dopiero siedmiolatki bardziej świadomie będą zagrywać karty.

Co może się podobać? W swej absolutnej trywialności i pełnej losowości jest to gra do której – i tu całkiem spora niespodzianka! – wraca się zupełnie chętnie. Losowość oczywiście "robi" tą grę, czego zresztą można było się spodziewać, podobnie zresztą jak zasady, które można błyskawicznie wytłumaczyć. Dzięki temu nawet zaawansowani gracze będą bardzo dobrze bawić, a zmyślne zrzucanie kart zapewnia całkiem sporo uczciwej frajdy.

Oczywiście nie jest to danie główne wieczoru, ale jako super lekki filler, Kariba wypada zupełnie przyjemnie i te zaledwie kilka, maksymalnie razem z przygotowaniem kilkanaście minut, wprowadza niezły nastrój przed bardziej poważnymi potyczkami. A że całość mieści się w niewielkim i bardzo kompaktowym opakowaniu? Tym lepiej, większe szanse, że zostanie zabrana do kajpki, to parku, w gości, gdziekolwiek.

Plusy:

  • trywialne zasady i błyskawiczne rozgrywki
  • interesująca wariacja na temat stratego
  • estetyczne i poręczne karty
  • sprzyjająca grywalności losowość

Minusy:

  • bardzo słaba w rozgrywkach dwuosobowych
  • raczej od 7 niż od 6 lat

 

Dziękujemy dystrybutorowi, firmie Vertima, za przekazanie gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Kariba
Typ gry: familijna
Projektant: Reiner Knizia
Ilustracje: Felix Kindelan
Data wydania oryginału: 2010
Wydawca polski: Helvetiq
Data wydania polskiego: maj 2018
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 6 lat
Czas rozgrywki: 15 minut
Cena: 30,90 zł



Czytaj również

Kartel
Bandyci bez spluw
- recenzja
MLEM: Agencja Kosmiczna
Koty dla których podbój ziemi to za mało
- recenzja
Bankrut
Handlujemy, wymieniamy, zarabiamy
- recenzja
FITS Travel
Dobrze się układa!
- recenzja
Wyprawa do El Dorado
Z punktu A do punktu B z Knizią!
- recenzja
Nogi za pas!
Chodu! ...ale z głową!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.