» Recenzje » Kapłanka w bieli - Trudi Canavan

Kapłanka w bieli - Trudi Canavan

Kapłanka w bieli - Trudi Canavan
"Dołączyłaś do nas w ciekawych czasach" – te słowa słyszy główna bohaterka nowej powieści Trudi Canavan w chwili rozpoczęcia swojego nowego życia, jako jedna z Białych. Czytelnikowi po lekturze całości nietrudno się będzie z nimi nie zgodzić, gdyż dzieje Aurayi, młodej kapłanki, rozgrywają się w mocno burzliwym momencie, pełnym napięcia z powodu przygotowań do nieuchronnie zbliżającej się wojny. A początkowo nic nie zapowiadało takiego biegu wydarzeń, kiedy to Auraya – inteligentna i dociekliwa dziewczyna z małej wioski – została wybrana na kapłankę, a po zaledwie dziesięciu latach stała się jedną z pięciu Białych, czyli najpotężniejszych sług bogów na ziemi, obdarzonych ogromnymi mocami i praktycznie nieśmiertelnych, którzy wdrażają w życie boski plan i takie jest też zadanie naszej bohaterki.

Jej służba to bardzo duże przywileje i jeszcze większe obowiązki. Obowiązki przeważnie natury dyplomatycznej, gdyż wiążące się z głoszeniem wszem i wobec pokoju oraz próbą zjednoczenia Ithani Północnej, gdyż tego pragną bogowie. Bogów jest w tej książce (przynajmniej teoretycznie) pięcioro, tylu zostało po krwawych walkach w przeszłości, które spowodowały śmierć nie tylko wielu bóstw, ale także Dzikich - czarodziei obdarzonych ogromnymi mocami. Bogowie naznaczeni mrocznymi wydarzeniami z przeszłości przemienili się w natchnionych pacyfistów, pragnących jedynie poszerzania grona wyznawców i pokoju na świecie. Era Wielu minęła w dosyć krwawy sposób, Era Pięciorga ma być czasem pokoju i szczęścia.

Zgodnie jednak z wymogami gatunku wielkimi krokami zbliża się Niebezpieczeństwo (przez duże "N"). Całą krainę zaczynają nękać czarownicy z południa (by ułatwić nam rozeznanie w ich podłych charakterach autorka ubrała ich w czarne szaty), którzy dodatkowo zaczynają gromadzić potężna armię. Równolegle toczą się dzieje bohaterów drugoplanowych między innymi – Tkacza Snów, dojrzałego mężczyzny, który kiedyś był mentorem naszej bohaterki. Grono postaci ważnych zasilają także tajemnicza czarownica i młody chłopiec z plemienia nieco cherlawego, ale za to obdarzonego umiejętnością latania. Rzecz jasna ich losy splatają się szybko z losami głównej bohaterki.

Kapłanka w bieli jest początkiem trylogii spod znaku klasycznego fantasy – pełnego nieustraszonych bohaterów, magii i bogów nieustannie wtrącających się w ludzkie sprawy. Zgodnie z konwencją mamy więc Dobro zmagające się ze Złem, liczne podróże, wątek adepta poznającego tajniki magii oraz zakazaną miłość. Nad wszystkimi bohaterami ciąży przeszłość, która ma ogromny wpływ na kształt wydarzeń teraźniejszych. Bardzo ciekawie zresztą Canavan rozgrywa ten motyw, budując uniwersum, w którym nawet bogowie żyją z piętnem swojej przeszłości. Autorka postawiła także na bardzo zróżnicowany świat – wiele wątków, wiele ras i wiele problemów: tych zwyczajnych i tych "metafizycznych".

Pisarka wprowadza na scenę wielu bohaterów i trzeba przyznać, że doskonale nad nimi panuje, z wprawą rozgrywając relacje między nimi, łącząc postacie w zaskakujące nieraz konfiguracje. Szkoda, że niektórych rozwiązań fabularnych łatwo się domyślić; nie zaszkodziłoby nieco skomplikować pewne sceny i wątki, tak by nie były aż tak oczywiste. Drażni też nieco nieskazitelność pewnych bohaterów i ich niezłomna prawość, ale proza Canavan nigdy nie hołdowała postmodernistycznym zabawom z konwencjami i przesadnemu komplikowaniu postaci. Ale nawet mimo tego, Canavan udało się stworzyć kilka postaci, które zapadają w pamięć i nie są aż tak jednoznaczne, potrafią także sprawiać niespodzianki czytelnikowi – choćby sposób zarobkowania jednej z bohaterek jest mocno oryginalny i mało przystający do jej pozycji.

Udało się Canavan stworzyć przekonywującą wizję świata, w którym skomplikowane relacje między bohaterami tworzą misterną i bardzo kruchą konstrukcję. Całość czyta się bardzo dobrze, pomijając nawet niektóre uproszczenia i konwencjonalne rozwiązania, takie jak stereotypowe zastosowanie kolorów – czarne szaty u złych, dobrzy odziani w biel i rude włosy ladacznicy. Całość można by także nieco skrócić: pewne sceny wydają się niepotrzebne, inne są zdecydowanie ze długie. Także zakończenie jest z pewnych względów mało satysfakcjonujące – mam nadzieję, że będzie miało jakieś uzasadnienie w kolejnych częściach, bo na razie daje tylko efekt znikomej wiedzy autorki o zasadach, jakimi rządzą się konflikty zbrojne.

Nie obyło się także bez wprowadzenia klasycznego wątku uczuciowego, czyli zakazanej miłości, która wybucha między dwojgiem bohaterów. Przeszkody, które się przed nimi piętrzą, mają także swoje odzwierciedlenie w losach postaci drugoplanowych, jakby autorce nie wystarczył jeden temat skomplikowanych relacji uczuciowych. Na szczęście nie jest to motyw, który zdominowałby powieść i można nad nim przejść do porządku dziennego, gdyż doskonale współgra z innymi wątkami – nie dając powodów do narzekań malkontentom takim jak ja, którzy nie chcieliby kobiecej fantastyki utożsamiać wyłącznie z historiami miłosnymi na tle magii i miecza.

Canavan stworzyła przejmującą wizję świata, nad którym ciąży cień z przeszłości: kiedy bogowie nie byli tak miłosierni, a ich wyznawcy posuwali się czasami zdecydowanie za daleko. Świat ten mógłby mieć więcej szarości i nie być tak jednoznacznie czarno-biały, ale mam nadzieję, że kolejne tomy przyniosą rozwiązania pewnych wątków, tak aby nieco zakłócić taki podział. Pozostaje nam zatem oczekiwanie na następne odsłony trylogii.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Kapłanka w bieli (Priestess of the White)
Cykl: Era Pięciorga
Tom: 1
Autor: Trudi Canavan
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Autor okładki: Steve Stone
Wydawca: Galeria Książki
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 22 kwietnia 2009
Liczba stron: 682
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 × 195 mm
ISBN-13: 978-83-925796-5-6
Cena: 44,90 zł



Czytaj również

Komentarze


Gruszczy
   
Ocena:
+1
inteligentna i dociekliwa dziewczyna z małej wioski – została wybrana na kapłankę, a po zaledwie dziesięciu latach stała się jedną z pięciu Białych, czyli najpotężniejszych sług bogów na ziemi, obdarzonych ogromnymi mocami i praktycznie nieśmiertelnych

Dziękuję za to zdanie, na nim recenzja mogła się dla mnie skończyć. Jeszcze jedna książką, której mogę nie czytać.
21-05-2009 21:18
malakh
   
Ocena:
0
Sądząc z opisu, Canavan po raz kolejny odlała nową książkę z formy "Trylogii Czarnego Maga".

Eh...
21-05-2009 21:27
Gruszczy
   
Ocena:
0
To mi przypomina historie postaci jeszcze z czasów podstawówki. To była historia dla kapłana/maga. Do kompletu brakuje jeszcze "wyrżnęli całą wioskę, teraz się mszczę".

Ach, to były czasy..
21-05-2009 21:31
malakh
   
Ocena:
0
Wioskę wyrżnięto w "Uczennicy maga";)
21-05-2009 21:35
Gruszczy
   
Ocena:
0
Nie zaskoczyłeś mnie jakoś szczególnie ;-)

EDIT: Ale muszę przyznać, że trzeba mieć trochę skilla, żeby umieć sprzedawać kupę między okładkami. Szakunec dla wydawcy i autorki.
21-05-2009 22:05
~Ina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Canavan mi zwisa i powiewa, nie czytałam niczego prócz wyrywkowych fragmentów w księgarni. Ale nazywanie kupą książki, której się nie przeczytało - i jak wnikam, żadnej z poprzednich też nie, dowodzi raczej bardzo wielu różnych rzeczy o autorze wypowiedzi niż o autorce książki.
22-05-2009 09:59
malakh
   
Ocena:
+1
Kupa - nie. Książki Canavan nie są do gruntu złe - wszystko zabijają schematy, że których autorka nie potrafi wyjść.
22-05-2009 15:56
~Garm

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Skąd założenie, że autorka CHCE wychodzić poza schematy? Nie każdy tworzy literaturę, niektórzy (a na tzw. Zachodzie nawet zdecydowana większość) pisze dla pieniędzy. Dlaczego robić im z tego zarzut?
22-05-2009 16:22
malakh
   
Ocena:
0
W sumie racja. Chociaż w mojej opinii niemożność, nieumiejętność wyjścia poza schematy jest mniejszym zarzutem, niż to, że autorce się po prostu nie chce - to drugie podchodzi już pod lekceważenie czytelnika.

Dlatego ja skończyłem już swoją przygodę z prozą pani Canavan. Po lekturze "Uczennicy maga" poczułem się zrobiony w konia - wciśnięto mi jedną powieść, będąca streszczeniem debiutanckiej trylogii (dobrze, że za nią nie płaciłem;D).
22-05-2009 16:52
Canela
   
Ocena:
0
Co to znaczy, że nie chce wychodzić poza schematy? Rozumiem gdyby chciała, aby wszystkie jej książki były "łatwe i przyjemne", a przy tym niezwykle wciągające. Tymczasem w jej przypadku niewychodzenie poza schematy kończy się tym, że jej dzieła można podsumować tak: młoda dziewczyna (koniecznie uboga) wchodząca w wiek dojrzewania; ma niesamowite zdolności, lecz zamiast władzy ona chcę pomagać ludziom. Niestety los szykuje dla niej inny scenariusz, ponieważ będzie musiała uratować kraj przed obcym najeźdźcą...
Jak dla mnie to, że wszystkie książki mają powyższy schemat, lecz różnią się imionami bohaterów, miejscem i czasem akcji, świadczy bardziej o tym, że Canavan chciałaby wyjść poza schematy, ale nie potrafi.
22-05-2009 18:33
~Garm

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Po prostu, nie chce. Widzi, że książki pisane według określonych schematów sprzedają się na określonym, najwyraźniej odpowiadającym jej poziomie i nie chce wychodzić poza te schematy. Pilipiuk określał ten proces mianem "lepienia garnków" ;-)
22-05-2009 21:39
~Johnny Garrland

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jesli sie podejdzie do tej ksiazki, jak do sympatycznej bajki, jak do kilkuset stron "do tramwaju" - czlowiek bedzie zadowolony.

Czasami trzeba sie zresetowac i do tego wlasnie tworczosc Trudi Canavan sie idealnie nadaje. Jasne, ze ma natarczywe schematy, ale jesli siegamy po jej ksiazki z nastawienem: "mam sobie przeczytac odmozdzajaca bajeczke, by sie zresetowac" - bedziemy zadowoleni :)

Mi tam sie milo wylaczalo podczas czytania Trylogii Czarnego Maga, Uczennicy Maga i Kaplanki w Bieli. To tak jak ogladanie nowej czesci Bonda. Wiadomo, ze beda zabawki, wiadomo, ze "zabija go, a on ucieknie", wiadomo, ze pojawia sie piekne (i latwe) Kobiety, ale jakos mozna to ogladac (z mniejsza, lub wieksza przyjemnoscia).

pozdrawiam,
26-05-2009 12:03
~anonim

Użytkownik niezarejestrowany
    sedno
Ocena:
0
Moim zdaniem są w książkach 3 elementy od których zależy ich "atrakcyjność"
- jak się czyta
- czy "wciąga"
- czy ciekawi
A na te składają się wszystkie inne; bohaterowie, tajemnice itp itd
29-06-2009 19:46
~wiedźma

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Od razu zaznaczam - nie miałam wcześniej okazji czytać żadnej z książek Canavan, więc "Kapłanka w bieli" była moim pierwszym zetknięciem się z tą autorką. Od samego początku dziką irytację wzbudzała we mnie nieskazitelna dobroć Białych, sprawiająca wręcz, że w pewnym momencie zaczęłam gorąco dopingować ich przeciwnikom, co nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej przy żadnej innej lekturze. Fabuła mało interesująca i z reguły dosyć przewidywalna. Było kilka smaczków, dzięki którym w pewnym momencie zaczęłam mieć nadzieję, że książce może uda się mnie jeszcze zaskoczyć - niestety, wszystkie spełzły na niczym. Ogólnie jednak nie będę narzekać - kupiłam tą książkę z założeniem, że poszukuję lekkiej pozycji na wakacje. W tej roli sprawdziła się całkiem nieźle. W każdej innej prawdopodobnie wylądowałaby na półce po pierwszych pięćdziesięciu stronach.
04-08-2009 21:50
Clary93
   
Ocena:
0
Moim zdaniem ksiażka - jak i cała seria świetna. Opiszę chyba całą serię, bo teraz już trudni mi rozróżnić co było w poszczególnych cześciach.
Za to styl - mimo, iż jest piękny i dobrze się czyta, czasami jest zawiły. Ja to lubię. Moje młodsze kuzynki już nie bardzo. Także często są "przeskoki" - np. w jednym rozdziale są losy Aurayi, w drugim Leiarda, w trzecim Emerahl, w czwartym Tryssa, a dopiero w kolejnym wracamy do Aurayi. Ale wszystko się ładnie łączy.
Trudi stworzyła całkiem nowy świat. Pokochałam Aurayę, Leiarda i Chaię. Śledziłam też pilnie losy Emerahl - szczególnie w zamtuzie
Uwielbiam lud Syiee, a także Elai, choć już w mniejszej cześci. Czasami, z zawikłań sytuacji aż się we mnie gotowało ze złości - na nowy Pierwszy Głos Bogów (w 3 części), a także na Huan. Omal nie płakałam... no właściwie - to trochę płakałam , wbrew sobie - na zakończenie całej tej sytuacji z Chaią. Ja go uwielbiałam, chociaż nie do końca było wiadomo, po której stronie stoi pod koniec, to i tak go uwielbiałam. no i zaskoczenie dość zabawne - ironicznie zabawne.
21-11-2010 01:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.