» Blog » KB#53 - Kobiety na moich sesjach nie są i nie będą równe mężczyznom
10-03-2014 15:21

KB#53 - Kobiety na moich sesjach nie są i nie będą równe mężczyznom

W działach: RPG | Odsłony: 455

KB#53 - Kobiety na moich sesjach nie są i nie będą równe mężczyznom

Pokój Wam!

Krótkie tło:

* grałem na sesjach z niewieloma kobietami. Większość bliskich mi kobiet nie jest zaangażowanych w fantastykę i prawie każda, która miała kontakt z grami fabularnymi, doświadczyła ich w wyniku mej inicjatywy lub z nich zrezygnowała niezależnie od naszej znajomości;

* gry fabularne uważam przede wszystkim za aktywność społeczną. Ma dla mnie znaczenie, z jakimi ludźmi grami staram się grać;

* wszyscy mamy ze sobą kontakt także poza RPG-ami i nasza wspólna gra jest dodatkiem, nie fundamentem znajomości;

* z niektórymi osobami z mojej obecnej drużyny gram od 11-u czy 6-u lat;

* w skład mojej obecnej drużyny nie wchodzi żadna kobieta, choć kilka otrzymało propozycję wspólnej gry. Chociaż połowa naszej drużyny ma partnerki i przyjaciółki, nie mają ochoty z nami grać mimo wielokrotnych propozycji.

Co z tego wynika: jesteśmy mocno zgrani i nasze sesje są zazwyczaj mniej lub bardziej, ale jednak udane - zdarza nam się łamać tematy tabu i jechać po bandzie, ale jako, że robimy to w przyjaznym otoczeniu, jesteśmy w stanie traktować kontrowersyjne zagrywki półpoważnie i bez dużego bagażu emocjonalnego.

Jak wiecie, większość gier fabularnych równoważy mechanikę kobiet i samców oraz ich rolę w społeczeństwie - zwłaszcza fantastycznym. Podręcznik RPG, jako produkt przetwarzany przez czytelnika i powielany w nowych kształtach i pomysłach, nie jest w stanie - w przeciwieństwie do wielu powieści fantasy - utworzyć gradacji płci społecznych i jednocześnie być krytyką rzeczywistego społeczeństwa bez narażania się na napiętnowanie odbiorcy. Czytając Grę o tron możemy jasno określić, że kobiety i mężczyźni nie są tam sobie równi, co zresztą nawiązuje do parahistorycznych przetworzeń średniowiecznej Wielkiej Brytanii. Nie sposób jednak zaprzeczyć istnienia pewnych sugestii, że ten porządek świata nie jest "w porządku" - nierówności są postawione w negatywnym świetle i najciekawsze postacie kobiece swoją odmienną pozycję potrafią wykorzystać na własną korzyść. Nie znaczy to oczywiście, że problem znika. Co ważne: przedstawienie kobiet jako osób podporządkowanych dominującej (fizycznie i kulturowo) grupie samczej nie jest związane z aprobatą tego stanu rzeczy. Przeciwnie - daje prawo do ukazania i ocenienia problemu przy pomocy nowych kontekstów. (Oczywiście serial dużą część tych smaczków zastępuje bezużytecznymi scenami porno.)

Jako że większość grających nie gustuje w rolach sługi / niewolnika / osoby podporządkowanej, zrozumiałe jest, że podręczniki zachęcają do tworzenia postaci kobiecych jako równych mężczyznom. Sam tego trzymałem się tak długo, dopóty w moich drużynach pojawiały się kobiety. Uczestniczyłem na przykład w sesji Wolsunga 1(prowadzący)+2(graczy), gdzie moja towarzyszka grała elfką. Przebrnęliśmy (z przyjemnością) przez dość rozbudowaną kampanię z moim gnomim samcem bez dysonansów płciowych i tworząc między naszymi postaciami mocną przyjaźń - dystans ras właściwie likwidował romans i można śmiało powiedzieć, że nie chciałbym w tej kampani wątków podkreślających dysonans płci.

Od dłuższego już czasu mam jednak - zwłaszcza jako prowadzący - problem z wprowadzaniem do sesji NPC-ek. Jasne, gracze wspominają o żonach, kochankach, matkach czy córkach ich postaci i co jakiś czas urozmaicamy grono postaci o antagonistki lub sojuszniczki / questgiverki, jednak podstawowymi modelami kobiet na moich sesjach pozostają damsell in distress (zazwyczaj powabna i młoda kobieta w potrzebie) oraz wiedźma (osoba obłąkana, nawiedzające sny widmo, zmiennokształta bestia, wampirzyca, wreszcie: rzeczywista czarownica).

Problem wziął się stąd, że nie bardzo umiem odgrywać kobiety. Jestem wielkim, otyłym jak ja pizgam gościem z częstą brodą i zazwyczaj przychodzącę na sesję w dresie czy innych szmatach (na miejscu pierwszym stawiam komfort). O ile czasem odgrywam wychudzonych, zmutowanych nekromantów lub dostojnych samurajów, dysonans jest jakoś mniejszy, niż gdy opowiadam o poczynaniach radosnej dziewczyny z wiankiem i pantofelkami białymi jak śnieg. O ile więc nawet miałem okazję prowadzić sceny nacechowane heteroseksualnym erotyzmem, raczej unikam dłuższego odgrywania kobiet wiedząc, że nastawiam się na śmieszność.

Do tego jeszcze doszedł element niespójności między grami promującymi równość a ich realiami.

Jakkolwiek się namęczę, nie potrafię uznać połowy samurajów w L5K za samurajki. Przecież to głupie. Kobiety w społeczeństwie japońskim pełniły wiele barwnych funkcji, z którymi związane są ich umiejętności, ubiór i wiele innych cech. Musiałbym zupełnie przekształcić świat, by wprowadzić powszechne wojowniczki. Najbardziej istotna w naszych kampaniach L5K samurajka była wpisana w model wiedźmy. A gdybym spotkał wojowniczkę w Blood & Honor, zapewne zabiłbym ją, by przestała przynosić hańbę swej rodzinie.

Jakkolwiek się namęczę, nie umiem w Warhammerze uznać kobiet za "równe". Nie obchodzi mnie, że podręcznik wrzuca ilustracje z czarodziejkami na kierowniczych stanowiskach i niewiastami w pancerzach. Dla mnie Warhammer to taki Cthulhu w renesansowej Europie - swoje wyobrażenie, jak przerąbane kobiety wtedy miały, mam. I nie planuję każdemu tłumaczyć, że "nie jestem łowcą czarownic, tylko chaosu, a ta nazwa to taka ludowa i głupia". Nie. Nie zrobię z kobiety cesarzowej ("imperatorki", lol) albo elektorki. 

Co nie znaczy, że pogłębiam różnice między płciami w SWEPL: Superbohaterowie, Wolsungu czy jednostrzałach InSpectres.

W niektórych momentach widać, że setting nie został dopracowany na tyle, by kobiety w nim były równe. A że od dłuższego czasu nie gram z kobietami, po co miałbym cały świat dostosowywać do poprawności politycznej? Nikt z obecnych na sesji nie jest urażony. Nic więc dziwnego, że przez "oddział żołnierzy z dowódcą" rozumiem "k6 chłopa z faciem w lepszej zbroi". Klanami i prowincjami dowodzą u mnie mężczyźni, a kobiety są bite, wykorzystywane, poniżane, uciekają od pijanych mężów, są "wydawane za mąż" przez ambitnych rodziców, zazwyczaj bezrobotne i po śmierci męza nie posiadają dość majątku, by się utrzymać czy doświadczenia, by pracować na własną rękę, przez co często muszą zniżyć się do prostytucji. Chyba, że posiadają własną ziemię na wsi. A na niej sześciu potomków. Połowę z tego, co przeżyło ostatnią zarazę.

I ktoś może powiedzieć, że paskudny aure promuje seksizm i męczenie kobiet.

Ale.

To, że na moich sesjach są morderstwa, nie znaczy, że zachęcam do zabijania. Przez wprowadzanie kultystów nie zachęcam do palenia w Norwegii kaplic. Przez wprowadzenie pedofilii, głodu, tyranii, plagi, szaleństwa, opętania, zdrady, niewolnictwa, rasizmu czy złodziejstwa nie zachęcam do bycia złym człowiekiem. Świat ma swoje problemy. Jednym z nich - wyraźnym na moich sesjach - jest brak równości między kobietami a mężczyznami. I jest on elementem przestrzeni, w której funkcjonują postacie graczy.

Co nie oznacza, że gracze mają nagle "zabić wszystkich oprawców kobiet". Podobnie, jak nie mogą wyciągnąć różdżki i nagle zrzucić kajdany z rąk niewolników lub wyplenić głód spośród ubogich. To problem społeczny. I muszą jakoś sobie z nim radzić. Mogą go zresztą ignorować. Ale on jest.

I nie widzę powodu, bym akurat ten problem miał pominąć. Bo po co.

Oczywiście grając z kobietą zmieniłbym nieco świat. Umożliwił jej stworzenie postaci takiej, na jaką ma ochotę i granie w comfort zone. W końcu sesje RPG nie są miejscem na wykład socjologiczny czy kazanie religijne. Ważna jest przyjemność, pamiętna zabawa. (Choć grałem kiedyś z dziewczyną, której postać dosłownie sprzedała się za butelkę mleka. Cała nasza drużyna nie była wtedy w comfort zone.)

Obecna sytuacja jest jednak taka:

prowadząc postacie kobiece narażam się na śmieszność -> wprowadzam ich mniej, by tego unikać

setting utrudnia zachowanie równowagi między płciami -> wprowadzam mniej kobiet, by zachować świat spójnym

moja drużyna nie prowadzi postaci kobiecych -> jesteśmy mniej przyzwyczajeni do kobiety pełniącej kluczowe znaczenie w fabule.

Pozostaje mi więc uznać, że o ile nie jest mi to na rękę, mogę traktować NPC-ki jako postawione w gorszej pozycji względem samców.

I tak będzie jeszcze długo. Chociaż ostatnio zacząłem grać w swoją autorkę aka Wiatyk. I nieco bawić się moimi możliwościami. Wprowadziłem ostatnio postać odpowiednią dla nowego modelu: paladynka (pobożna, odważna wojowniczka, zazwyczaj blond włosy, młoda). Dzisiejsza sesja zacznie się od kontaktu graczy z dziesięcioletnią sierotą, której rodziców zabili na poprzedniej sesji - materiałem na przyszłą wiedźmę, którą zamierzam spróbować utrzymać w drużynie (czasem zdradzam cechy psychosocjopatyczne). Nad Cesarstwem, w którym drużyna podróżuje, opiekę sprawuje cesarzowa. Postaram się na najblizszej sesji wprowadzić karczmarkę.

Albo się z tego wszystkiego wycofam i wrócę do nierówności. Bo czemu nie. Chociaż nie próbuję wywołać dyskomfortu wśród graczy, na sesjach nie wycofuję się z bolesnych tematów. A brak równouprawnienia zdecydowanie takim jest.

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"bezużytecznymi scenami porno"
Jak widać już po tym sformułowaniu notatka na pewno nie określa męskiego punktu widzenia.
10-03-2014 16:58
Malaggar
   
Ocena:
+1

kobiety są bite, wykorzystywane, poniżane, uciekają od pijanych mężów, są "wydawane za mąż" przez ambitnych rodziców, zazwyczaj bezrobotne i po śmierci męza nie posiadają dość majątku, by się utrzymać czy doświadczenia, by pracować na własną rękę, przez co często muszą zniżyć się do prostytucji.

 

Aure, dogadaj się z taką jedną, która chciała karciankę o gwałceniu zrobić! ;)

10-03-2014 17:24
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

i po śmierci męza nie posiadają dość majątku, by się utrzymać czy doświadczenia, by pracować na własną rękę, przez co często muszą zniżyć się do prostytucji.

Po śmierci męża do prostytucji? W tym wieku to już niektóre kobiety płacą za seks...

10-03-2014 17:26
Malaggar
   
Ocena:
+1

Może jak mąż umiera mają dziesięć lat?
A może do prostytucji zniżają się tę, co na własną rękę nie mogą?;)

10-03-2014 17:29
Aure_Canis
   
Ocena:
+1

Na moich sesjach śmierć jest gęsta, to i wdów i sierot sporo.

11-03-2014 00:53
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Seksizm i nie równość, wszędzie tylko seksizm i nie równość. A gdzie karnawał blogowy o mężczyznach?
11-03-2014 09:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.