» Blog » Jak wspomóc polskiego wydawcę RPG?
23-04-2013 00:07

Jak wspomóc polskiego wydawcę RPG?

Odsłony: 22

Jak wspomóc polskiego wydawcę RPG?

Trochę inspirując się notką  LukrecjuszaAnaniusza (czyje to subkonto, BTW?) http://polter.pl/LukrecjuszAnaniusz-Sesja-RPG-jako-usluga-b16217, dziś kolejny szybki pomysł na to, jak wspomóc polskiego wydawcę RPG.

 

Może ktoś już na to wpadł w którymś wydawnictwie, a jak nie, to może teraz wpadnie. Za pomysł biorę zwyczajowe 10% zysków (przed podatkami) jeśli ktoś wykorzysta go komercyjnie.

 

Na początku taka anegdotka, podobno prawdziwa.

Kiedyś do pewnej firmy kosmetycznej przyszedł pewien dziadyga, i powiedział, że ma pomysł, jak  dwukrotnie zwiększyc sprzedaż ich szamponu, nie inwestując nic więcej w dotychczasowe działania marketingowe. Najtęższe głowy z firmy odpowiedzialnej za promocję szamponu wyśmiały go, bo walczyli o podniesienie sprzedaży o 10% i to był max. Jednak właściciel firmy zainteresował się wariatem i zaproponował mu kontrakt - jeśli zwiększy mu sprzedaż dwukrotnie, da mu czek "na milion dolarów" (nie istotne jest ile, ważne, że dużo). Facet powiedział, że ok. Podpisali ten kontrakt, właściciel firmy nic przecież nie straci, jesli sprzedaż nie podskoczy dwukrotnie. Po podpisaniu kontraktu i uwierzytelnieniu go, przedsiębiorca zapytał dziadka, co ma zrobic.

A dziadek mu odparł: "Dopisz jedno zdanie do instrukcji obsługi na nalepce - po umyciu głowy czynnośc powtórzyc."

I sprzedaż zwiększyła się dwukrotnie. 

 

Tyle anegdotki. Przejdźmy do sedna.

 

Wiecie jak działają dilerzy podręczników szkolnych? Idą do nauczyciela i "repują" go, czyli namawiają by uczył z ich książeczek. Następnie nauczyciel na najbliższym spotkaniu z uczniami (lub ich rodzicami w młodszych klasach) ogłasza, że będzie uczył z tych książeczek, więc trzeba się w nie zaopatrzyc. Najlepiej u niego, bo będzie zamówienie zbiorcze, bo jednorazowa dostawa, bo książeczki będą od razu rozdane na następnych zajęciach (oczywiście po wpłaceniu najpierw pieniążków nauczycielowi), bo tak będzie lepiej... jakkolwiek.

 

Tam gdzie konkurencja jest ostra (np pomiędzy wydawnictwami książek do nauki języków), nie wystarczy przekonac nauczyciela samymi walorami merytorycznymi - warto odpalic częśc prowizji, dac mu komplet nauczycielski za darmo, zaprosic na konferencję (czytaj: popijawę i weekend w spa hotelowym) czy kusic go podobnymi prezentami. No dobra, przesadziłem z tym spa w hotelu, takie luksusy to są zarezerwowane dla lekarzy by faszerowali ludzi pavulonem czy innym metadonem. Ale macie obrazek o co chodzi. Sprawa jest prosta - sprawisz, że nauczycielowi będzie się opłacało uczyc z twoich podręczników = właśnie sprzedałeś tyle podręczników, ilu jest uczniów na zajęciach. I zostawmy to na chwilę. 

 

Z innej beczki - wielu ludzi wspomniało przy okazji róznych dyskusji na temat "upadku RPG w Polsce", że problemem jest to, że gracze nie chcą kupowac podręczników, że wolą pożyczyc, skserowac albo zwalic wszystko (mechanikę np) na barki MG/kolegi, który ma podręcznik. 

Zwykle zdają się przy tym na "łaskę" mg, to on wybiera system, to on wybiera co kupi i co będzie prowadził. 

 

Czemu modelu sprzedaży podręczników szkolnych nie przełożyc na RPG? Sprawa wygląda podobnie. Masz mistrza gry, masz kilku graczy wpadających do niego na sesję. Każdy w założeniu (wydawcy) powinien miec własny podręcznik, chocby tą częśc z informacjami dla gracza. Opis świata, mechanika, tworzenie postaci. 

Ilu mg zdarza się przeklinac swoich graczy po nocach, że nie mają podów, że piszą o kretyńskich porach pytając o wyjaśnienie jakichś zasad expowania, albo kokszenia postaci, zawracają gitarę, a sami nic nie robią? Ilu z was, mistrzowie gry, chciałoby, żeby system w który już zainwestowaliście nie upadł po trzecim dodatku? Żeby gracze znali zasady?

 

Proponuję coś takiego, najpierw wydawcom:

Zróbcie jakieś "bundle deale" - obiecajcie mistrzowi gry podręcznik MG za darmo (albo sporo taniej), jesli znajdzie wam kupców na 3-4 podręczniki gracza. Albo zaproponujcie grupowe zniżki. Albo warsztaty w waszym systemie (może nie w Gołębiewskim, ale na jakimś konwencie, tylko dla wybranych, z kawusią i pączkiem w przerwie), albo stwórzcie dowolnie inny model "przekupywania" mistrzów gry, by raili wam klientów. A jak to dobrze zrobicie, to zamiast jednego poda sprzedacie 3,4. To lepszy deal, nawet jeśli będziecie musieli jeden z nich sprzedac taniej (jego koszt zawsze można wrzucic w koszt pozostałych trzech), prawda? Zamiast 100 egzeplarzy (Alleluja!) będzie 300-400.

 

Do mistrzów gry:

Zacznijcie aktywowac swoich graczy i gonic ich do sklepu po podręczniki. Powiedzcie im, że mogą dostac dobrą okazję, jeśli kupicie hurtem (o, tak jak KFC czy Zuhar naciągają was na wspólne zakupy na Kickstarterach), że dzięki temu dostaniecie ekstra gadżety do sesji (plaskacze, darmowe kostki dla mg, wypasiony ekranik itd), że wszyscy dostaną zniżkę - cokolwiek co wydawca wam zaproponuje - byle było fajne i korzystne dla was.

 

I wy wydawcy, i wy mistrzowie gry pracujcie razem. Wydaje mi się, że jednej rzeczy bardzo brakuje w erpegach - zrozumienia, jak wielką mocą dysponuje mg w kreowaniu rynku da wydawnictwa. To on może zachęcic, lub zniechęcic do korzystania z produktów danej firmy. To on zwykle pierwszy decyduje się na zakup podręcznika (ej, kupiłem to! O fajnie, to jak przeczytasz to nam poprowadź) i to on będzie pierwszym kontaktem swoich graczy z podręcznikiem. Niech więc go sprzeda swoim graczom. Żeby jednak to zrobił, musi miec z tego zysk. Ludzie już tak mają. Jakie zyski może miec mg? Pisałem wyżej. Ale wszyscy tak naprawdę na tym zyskają, i grajacy, i sprzedający, i wydający. Grający, bo podtrzymując tytuł na rynku (więcej sprzedanych egzemplarzy, więcej kasy na kolejne projekty, dodatki i pierdoły) mają więcej dodatków i supportu, sprzedający, bo łącząc koszty przesyłki i sprzedając w dilu szybciej obracają kasą, szybciej schodzi im towar, zarabiają więcej, sprowadzają więcej i mają na promocję więcej, no i wydawcy zyskują, bo dzięki temu, że sprzedadzą kilka razy więcej podręczników mają więcej kasy (i zapału) by kontynuowac dobrze sprzedający się tytuł.

 

Zyskują na tym wszyscy, więc może warto o tym pomyślec? Wydawcy, dogadajcie się z mistrzami gry, waszymi najlepszymi przedstawicielami handlowymi. Przedstawcielami i promotorami, którzy znają doskonale swoje mikro rynki, tak jak wy, siedząc w swoich wieżach z kości słoniowej, zasłaniając się sklepikiem na Worpressie, formularzem złożenia zamówienia i studentką na komórkowym call center (polski "marketing department"), nigdy nie poznacie.

 

Jak wspominałem, dla mnie 10% :) 

 

Obrazek pochodzi stąd: 

http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Chud%C3%B3w_2006_-_%C5%BBebrak.JPG

Wszelkie podobieństwo osoby na obrazku do któregokolwiek z wydawców jest przypadkowe i niezamierzone. 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

nerv0
   
Ocena:
+1
Metadonem zizgi, metadonem. Obawiam się , że"metadron" mógłby się okazać dla pacjentów bardzo szkodliwy.
23-04-2013 00:20
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Literówka, poprawię, bo metaDRON się dziś może źle skojarzyc.
23-04-2013 00:22
Wiron
   
Ocena:
+1
A nie lepiej wydać puzzle? Je też można fajnie promować - kup cztery a dostaniesz niespodziankę. No i na starcie masz znaczną przewagę - ludzie wiedzą co to są te puzzle.
23-04-2013 00:33
Kamulec
   
Ocena:
+3
Teza, że gracze potrzebują własnych podręczników, wywodzi się chyba od anglojęzycznych wydawców i ciężko się z nią zgodzić. Na bazie moich doświadczeń - mogą się przydać, ale jest dużo lepszych sposobów wydania pieniędzy.

Wynika to z kilku kwestii:
- nim gracz kupi podręcznik do systemu, w którym nie planuje prowadzić, zwykle najpierw opanuje podstawy, więc ów będzie mniej przydatny
- jak system mieści się w jednym podręczniku, to w miarę łatwo ogarnąć go na sesji
- jak system nie mieści się w jednym podręczniku, to zwykle materiały dla gracza są rozsiane po różnych i z jednym podręcznikiem niewiele da się zdziałać
- by podręcznik się na sesji się przydał, trzeba go przynieść
23-04-2013 01:57
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Ciężko się z nią zgodzić? A co ci tą zgodę utrudnia? :)
Podałem kilka argumentów (mogę podać kolejne) dlaczego tak by było lepiej, z którymi konkretnie się nie zgadzasz? I czemu anglojęzyczni wydawcy nie mieliby być przykładem pozytywnym? Nie dość, że mają większy rynek (tego nie przeskoczymy) to jeszcze wydając różne Players Booki mają szansę na kilkukrotnie większą sprzedaż niż by to wynikało z ilości mistrzów gry. Co w tym złego?
23-04-2013 07:12
Kamulec
   
Ocena:
0
@Z Enterprise
Edytowałem jak odpisywałeś.
23-04-2013 07:20
Nuriel
   
Ocena:
+6
Kamulec słusznie prawi.

To o czym piszesz wymagałoby innej filozofii pisania podręczników. MG może gonić swoich graczy jak tylko chce, może grozić że sesji nie prowadzi, może łazić na organizowane przez Profesjonalnego Wydawcę Kursy Wciskania Ludziom Podręczników, Kostek i Miksera a gracze i tak nie będą kupować podów. Co najwyżej MG zmienią.

Dlaczego? Bo nie potrzebują podręczników. Bez pudełka z płytką lub kodu nie pogram w najnowszą gierkę Bioware. Nie mając puzzli nie będę mógł się bawić w ich układanie. Nie mając książki nie będę mógł jej czytać wtedy kiedy mam na to ochotę.

A podręcznik RPG? Po co? Przecież kupił MG. Graczowi nie jest on do niczego potrzebny. Dopóki podręczniki nie staną się graczom niezbędne, dopóty wszelkie próby "wspomagania" wydawców zdadzą się psu na budę.

Pozdrawiam
23-04-2013 07:23
Overlord
   
Ocena:
0
W świecie idealnym pewnie byłoby z tymi MG tak, jak napisałeś.

Sęk w tym, że nasz świat nie jest idealny. I ma chomika... A żeby pobić chomika, można zrobić tylko jedno - sprzedawać te same podręczniki, które na papierze kosztują 60 zł, po maksymalnie 15 - 20 zł jako ebooki. Przy takiej kasie ludziom jeszcze będzie się chciało je sobie kupować, a nie piracić.
23-04-2013 07:34
Kamulec
   
Ocena:
0
Jeśli układ jest dedykowany czytaniu z ekranu. W przeciwnym razie sądzę, że maksimum to 10-15 zł, zależnie od objętości podręcznika. Ale i takie ceny tłumów nie zachęcą. Dość duży problem z zakupem czegoś przez osoby, które nie prowadzą, wynika z faktu, że reszcie współgraczy może się system odwidzieć.
23-04-2013 07:40
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Kamulcowi, do jego edita:
Gracz kupi podręcznik do systemu, jak mu mg powie - "kup sobie podręcznik, to przestaniesz mi zawracać głowę o zasady i dopytywać co 5 minut o świat gry". Zresztą to może być podręcznik dla gracza, bez informacji dla mg, prawda?
Zwróć też uwagę, że gracz który już zainwestował kasę w podręczniki nie przyjdzie na sesję i nie palnie "już mi się znudziło, teraz drogi mistrzu gry skocz do sklepu i kup sobie podręcznik do innej gry". Bardziej przywiąże się do gry, bardziej będzie parł na sesje akurat w niej, skoro już wydał kasę. I jeśli cała drużyna tak zrobi, kupujàc jednorazowo cały zestaw, to nikt nie będzie chciał zmieniać go na inny, bo mu się coś odwidzi.
"Jak system się mieści w jednym podręczniku to jest łatwy do ogarnięcia na sesji" - że co?Może jak ma dwie strony to jest łatwy do ogarnięcia na sesji. Chcesz, następnym razem przyniosę ci podręcznik do np Głębi Przestrzeni, a po sesji opowiesz mi ile ogarnąłeś z podręcznika w kwestii settingu i zasad, ok? ;) Jeden podręcznik.
"Jak system się nie mieści..." - no i co z tego? Gracz, mając podręcznik w domu może go "studiować" jak akurat nie ma fajnych flejmów na polterze (bo co, wyjdzie na dwór piłkę kopać? Brrrr, na dworze są zarazki i ten, no... Wiatr!) i będzie wiedział na sesji co i jak.
Co do ostatniego argumentu - pamiętasz jak "fajnie" robiło się postacie do DL:R? Trwało to kilka dobrych godzin, bo mieliście jeden podręcznik (mój) i dwa do SW (mój i dreamwalkera) - do tego trzeba było tłumaczyć zasady i pokazywać co chwila przewagi i zawady, Zamiast przygotować scenariusz. Jakbyście mieli podręczniki, to moglibyście zrobić postacie w domu, na spokojnie. Jeszcze pół biedy, bo były pody do SW w większej ilości, więc jak ktoś czekał na listę przewag z DL:R, to przynajmniej mógł czekając przeglądać sobie zawady w SW.
Jeden podręcznik na sesji to bezwzględne minimum, ale jeden podręcznik na sesji na gracza to ilość idealna. Poza tym, naprawdę, jak przeczytasz i ogarniesz kilka podręczników to nie musisz ich taszczyć na sesję, nawet jeśli jesteś "prawnikiem zasad" - w końcu prawnicy też nie chodzą na salę rozpraw z kilkoma matrami bieżącymi kodeksów prawnych, na wszelki wypadek, żeby je wertować za odpowiednim paragrafem w trakcie rozprawy prawda?

@ Nuriel - zgodzę się, że potrzebny byłby model gdzie graczowi podręcznik jest niezbędny. Albo taki, gdzie gracz ma realne korzyści z posiadania podręcznika.
Ale wg tego co mówisz, gracz jako taki na dzień dzisiejszy nie jest targetem, albo jest bardzo kiepskim targetem. Co jest głupie - bo wydawcy rpg piszą gry dla mistrzów gry, a nie dla graczy, ograniczając sobie target kilkukrotnie. Bez sensu, prawda?
I jeszcze edit: MG po "kursie wciskania miksera" albo po prostu taki, który ma talent, przekona swoich graczy by kupili pody, jeśli będzie mu zależało na tym. A żeby mu zależało, potrzebna jest zachęta. Zresztą, co do tych "kursów" - wystarczy, że będą to kursy np prowadzenia sesji z autorami gry, tworzenia enpeców, szukania inspiracji, tego typu sprawy. Sprzedaż mikserów nie musi tu się pojawiać. Taki zwykły panel konwentowy, tylko w otoczce Elitarnego Klubu Promotorów Systemu i Licencjonowanych Przez Wydawcę Mistrzów Gry. Najlepiej z certyfikatem - "ten koleś przeszedł nasze szkolenie, spełnia wymogi i nadaje się do prowadzenia naszego systemu". I mów co chcesz, że byś się na to nie nabrał czy coś, ale to jest "język korzyści", i jeśli nie ty, to poleci na niego statystyczne dużo ludzi.
"Mam paszport Polsatu."
"A ja Paszport Wolsunga i Przepustkę Neuroshimy"
:)
23-04-2013 07:47
Kamulec
   
Ocena:
0
Sądzę, że reakcją byłaby propozycja zmiany systemu na taki, który ma mniej zasad. By się wciągnąć, trzeba dłużej pograć, a wtedy nie pyta się co pięć minut o zasady i wie dość, by w domu wymyślić postać, szczególnie jeśli zasady i opis świata mieszczą się w jednym podręczniku. A jeśli się nie mieszczą, to i tak posiadanie jednego podręcznika nie rozwiąże problemu.

Tak wiec jestem zdania, że podręcznik w domu przyda się graczowi przede wszystkim przy pierwszym kontakcie z systemem, ale mało kto ma dość pieniędzy, by go kupić na tym etapie.

Co do postaci do DL, chcieliśmy przy okazji poznać system. Jak poprowadziłem DL na Jeździe Próbnej, objaśnienie zasad + zarysu świata + stworzenie postaci dla 3 graczy zajęło nam góra godzinę.
23-04-2013 08:59
Z Enterprise
   
Ocena:
0
@"Mało kto ma dość pieniędzy" skąd ty bierzesz te dane?
23-04-2013 09:04
Kamulec
   
Ocena:
0
Obserwując po ~rówieśnikach przez ostatnie 10 lat. Patrzymy na inny przedział wiekowy, ale nastolatkowie i studenci stanowią raczej większość graczy. Po studiach statystycznie na wydatki ma się więcej, ale bez wątpienia część osób z pieniędzmi się musi mocno liczyć.

Nawiasem mówiąc w uniwersum ~DL prowadziłem już trzy razy, a wydawać pieniędzy na podręcznik jak na razie nie planuję, choć nadal nie korzystam z pirackich materiałów.
23-04-2013 09:12
Kamulec
   
Ocena:
0
@bohomaz
A w realnym świecie po miesiącu wychodzi dodatek, w którym jest trochę dla MP, trochę dla gracza i okazuje się, ze albo trzeba z niego zrezygnować, albo jednak tworzyć postacie na sesji. Obawiam się, że skoro główni gracze prowadzą taką politykę, to się opłaca i na podział materiałów przyjazny dla konsumenta decydować się mogą głównie ci, którzy nie robią tego dla zysku.
23-04-2013 09:23
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Kamulec, tak. Opłaca się, co widać po ich sukcesach wydawniczych.
23-04-2013 09:27
Siriel
   
Ocena:
0
Chcesz zmienić handel piłkami w handel trampkami. Do meczu potrzebna jest tylko jedna piłka dla wszystkich i po jednej parze trampek dla każdego. Owszem, w domu można sobie popykać (żeby być lepszym graczem), ale na meczu dodatkowa piłka tylko przeszkadza.
23-04-2013 09:30
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Do gry potrzebna jest i piłka, i trampki. Pewnie dlatego adidas czy reebok sprzedają jedno i drugie :)
Można grać bez trampek, można nawet bez piłki - ale czy będzie to to samo?
23-04-2013 09:51
von Mansfeld
   
Ocena:
+3
@Siriel

Przykład trochę nietrafiony. Na poziome zawodowym (miejscami także na pół-zawodowym, a nawet amatorskim), na każdy mecz przypada najczęściej kilkanaście piłek zapasowych - nie tylko dla sytuacji "jeśli pierwsza pęknie", ale choćby o to, aby chłopcy od piłek nie ganiali ~50-100 metrów co każdy aut, tylko szybko podali piłkę zawodnikowi.

Poza tym, to co robi MG/gracz między sesjami, można oddać analogią do treningów - co jak co, ale w piłce nożnej bez piłki to można co najwyżej wykonać trening siłowy oraz kondycyjny. To nadal przygotowania, ale jakby niekompletne.

Wracając do tematu notki, przedstawiony mechanizm "MG promuje, gracze kupują" miałby jakiekolwiek szanse powodzenis, gdyby nie ukuty aksjomat (polskiego) erpegie pod tytułem "prowadzący grę jest grą, prowadzący poprowadzi wszystko (na jednym systemie)". Brak potrzeby posiadania podręcznika ze strony gracza właśnie wynika z tego, że to MG niby odpowiada za całą grę i to on niby czerpie z podręcznika to, co jemu wydaje się słuszne. Gracze z tą mentalnością nie mają potrzeby kupować podręcznika, chyba że kiedyś sami staną sie MG "zywą grą". Bo po co? Przecież "Wszystko zależy od MG".
23-04-2013 09:59
Siriel
   
Ocena:
0
Dlatego trampkami są kostki, ew. karty postaci, wyobraźnia i język - używane bardzo często na sesji. I dlatego mają je wszyscy gracze, bo pożyczanie sobie kostki, nie mówiąc o wyobraźni, jest męczące i nieopłacalne.

Podręczniki to piłka. Wystarczy jedna, żeby się dobrze bawić. Jeśli zaczniesz wymagać, żeby na mecz każdy przynosił swoją piłkę, to większość będzie leżała bezużyteczna.

@ Von Mansfeld

A czy któryś z nas jest zawodowcem? Mówimy o hobby, a nie o graniu za forsę i utrzymywaniu z tego rodziny.

Poza tym napisałem, że w domu możesz sobie ją mieć, żeby poćwiczyć, ale przynosić na sesję? Po co? Żeby zajrzeć raz? Szybciej i łatwiej spytać MG.

Wszelkie odgórne próby narzucenia czegoś siłą, w stylu: kupujcie podręczniki, bo nie będę prowadził, prowadzą donikąd. Szybciej gracze powiedzą MG: "kup sobie inną grupę".
23-04-2013 10:00
   
Ocena:
+5
Podręczników do gier, w które się gra nie kupują tylko takie cebulaki co myślą, że wszystko leży na ulicy albo jest na chomiku. W Polsce nie raz na turniejach WFB widziałem ludzi z wydrukowanymi pdf armybooków, nikt na to nie zwraca uwagi. Ostatnio co prawda jest z tym trochę lepiej, ale nadal się tacy trafiają. Bywałem na turniejach w UK i tam problem nie występuje, jeśli kogoś stać na armię to ma także kodex a nie robi cyrku "bo drogie i jest na torrentach".
23-04-2013 10:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.