» Recenzje » Iron Sky

Iron Sky


wersja do druku

Farewell Fashionista!

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Iron Sky
Są filmy, które można oglądać – i o których można pisać – w sposób standardowy, bez szczególnego rodzaju nastawienia. Stosunkowo łatwo je ocenić, uwzględniając takie aspekty, jak choćby fabuła, gra aktorska czy reżyseria. Zdarzają się jednak obrazy, które odstają od szeroko rozumianej normy na tyle, że ich odbiór należy przefiltrować przez specyfikę konwencji, zgodnie z jaką zostały zrealizowane. Takim właśnie "odmieńcem" jest Iron Sky.

Pomysł na historię nazistów, którzy od siedmiu dekad ukrywają się po ciemnej stronie Księżyca, by w 2018 roku podbić Ziemię, wystarczająco dobrze nakreśla charakter filmu. Gdy dodamy do tego jeszcze eksperymentalne technologie, z pomocą których najeźdźcy chcą osiągnąć swój cel (np. serum aryjskości), skala absurdu będzie chyba dostatecznie zarysowana, abyśmy mogli stwierdzić, czy jest to rzecz dla nas. Z całą stanowczością stwierdzam, że jeśli o mnie chodzi, Iron Sky okazał się naprawdę świetnym, skrojonym na miarę kinematograficznym żartem.

Nie wiem, czy wszyscy widzowie seansu, w którym uczestniczyłem, bawili się tak samo dobrze, jak ja i mój znajomy. Nie wiem, bo śmiech w tylnej części sali kinowej praktycznie nie ustawał, zagłuszając wszystko, co działo się parę rzędów dalej. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że humor, na który zdecydowali się twórcy omawianego filmu, jest bardzo specyficzny. Gdybym miał wskazać domniemane inspiracje Iron Sky, celowałbym w Planet Terror Rodrigueza, choć porównanie to nie oddaje w pełni obranej tu stylistyki. Konwencja oscylująca między pastiszem a parodią nie zawsze się sprawdza, a sporo zależy tu od umiejętności reżysera i scenarzystów. Na szczęście Timo Vuorensola odnalazł się w niej doskonale.

Pokręconą fabułę pełną przesadnego patosu uzupełnia plejada przerysowanych postaci. W ich role wcielili się może niezbyt znani (najbardziej rozpoznawalny jest chyba Udo Kier, wcielający się w führera Wolfganga Kortzfleischa), ale doskonale dobrani aktorzy, którzy zgodnie postawili na nadekspresję. Spójny charakter całości tworzy również muzyka do filmu, za którą odpowiada kultowy już dziś zespół Laibach – jest ona odpowiednio "przekombinowana". Ciężkie brzmienia przeplatające się z marszowymi klimatami, jakie automatycznie kojarzą się z muzyką wojskową, zaowocowały soundtrackiem, który może okazać się jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych tego roku.

Dodatkowym źródłem dobrej zabawy jest w Iron Sky cała masa nawiązań do rozmaitych filmów, zwłaszcza z gatunku science fiction. Wisienkę na torcie stanowi natomiast krytyczny komentarz, jaki bez problemu odczytać można w tym obrazie. Ostrze krytyki wycelowane jest przede wszystkim w politykę Stanów Zjednoczonych. Utwór stanowi zresztą całkiem niezły prztyczek w nos wymierzony dzisiejszemu rozumieniu poprawności politycznej.

Film Vuorensoli z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu. Jeśli jednak lubicie na ekranie sprawnie wykonaną, zabawną głupotkę, będziecie bawić się świetnie. Pisząc o sprawnym wykonaniu, mam na myśli przede wszystkim poczucie humoru, bo elementy czysto warsztatowe, takie jak charakteryzacja czy scenografia, zdecydowanie nie są mocną stroną Iron Sky. Tym niemniej nawet one pasują do żartobliwej konwencji. Z drugiej strony efekty specjalne są całkiem przyzwoite nawet jak na sci-fi, więc fani filmowego widowiska mogą także znaleźć tu coś dla siebie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
Tytuł: Iron Sky
Reżyseria: Timo Vuorensola
Scenariusz: Antti Hukkanen, Jarmo Puskala, Johanna Sinisalo
Zdjęcia: Mika Orasmaa
Obsada: Udo Kier, Julia Dietze, Götz Otto, Tilo Prückner
Kraj produkcji: Niemcy, Wielka Brytania, Finlandia
Rok produkcji: 2010
Data premiery: 27 kwietnia 2012



Czytaj również

Komentarze


Don Czeslavio
   
Ocena:
+1
Jak dla mnie numer jeden tegorocznych wizyt w kinie. Póki co :)
04-05-2012 21:23
Repek
   
Ocena:
+5
Trzeba oddać Finom, że dali czadu na całego - świetnie nakręcone, ekstra efekty, brak poprawności politycznej. Trzeba mieć jaja, by nakręcić taki film.

Gorzej, że poza estetycznym odlotem i "kontrowersyjną" tematyką [sorry, po Quentinie to już nie jest zaskakujące i odważne] nic w tym filmie nie ma. Nawet dowcipnych dialogów, bo humor opiera się na zabawie kliszami i gagami sytuacyjnymi.

Satyra bardzo grubą krechą rysowana, przez co banalna i walona wprost między oczy. Zestawianie tego z Bękartami to jak ustawianie Bitwy Warszawskiej obok Szeregowca Ryana. Tu i tu się biją, ale tylko w tym drugim filmie jest strasznie. I nie jest to zarzut w stosunku do IS - po prostu nie ta liga.

Osobiście nie widzę tu żądnego "prztyczka dla poprawności politycznej". IMO trudno za takie uznać traktowanie polityków jako bandy idiotów żądnych władzy i krwi. Ale i tak w tej warstwie było najzabawniej - choćby podczas wystąpienia Korei Płn. i Finlandii. :D Trochę imo jednak mało. Może Finowie powinni byli poprosić Anglików o kogoś do napisania dialogów?

Ale czas w kinie spędzony miło, a Laibach gra pięknie.

Pozdro
05-05-2012 01:16
Malaggar
   
Ocena:
+3
A co tam kontrowersyjnego ma być? Przecież mit o tym, że Naziści polecieli w kosmos/siedzą pod lodami bieguna jest stary jak upadek III Rzeszy - Rocket Ship Galileo wydano przecież w 1947 roku.
05-05-2012 01:18
Albiorix
   
Ocena:
0
Jak dla mnie najważniejsze jest to, że film był tworzony "oddolnie" i być może oznacza świt amatorskich produkcji które za lat 30 lub 50 będą konkurować ze masówką wielkich producentów jak równy z równym :) A to powinno dać większe zróżnicowanie w kinie kosztem schematycznej hollywoodzkiej "perfekcji".
05-05-2012 10:24
Repek
   
Ocena:
0
Raczej nie był to jednak film amatorski, robiony w piwnicy.
05-05-2012 12:19
Scobin
    @repek
Ocena:
0
Kurczę, no i mi namieszałeś, zaczynam się bać, że jak pójdę na "Iron Sky", to będzie tak samo, jak z "Domem w głębi lasu" (hurraoptymistyczne recenzje i lekkopółśredni film). No, ale skoro jednak czas spędzony miło, to może...
05-05-2012 16:33
Repek
   
Ocena:
0
@Scobin
Dla mnie każdy czas w kinie jest miły. Zwłaszcza w dobrym towarzystwie i z pizzą w brzuchu. :)

Pozdro
05-05-2012 18:03
Albiorix
   
Ocena:
+4
Był to amatorski film który przez lat bodajże 7 zbierał fundusze drogą

zrobić kawałek -> pokazać prosząc o inwestycje -> zrobić za te pieniądze lepszy kawałek -> pokazać kolejnym inwestorom itd.

900 tys € pochodzi od drobnych inwestorów liczących na zysk po premierze, 300 tys € ze zrzutki ludzi chcących po prostu wesprzeć fajny film, a 6.3 miliona € pochodzi od większych instytucji (Finnish Film Foundation, Eurimages, Hessen Film Invest, Screen Queensland i inne).

Czyli jest to inicjatywa ludzi z lasu którzy sobie wymyślili film i robili go aż zrobili. Może nie w piwnicy. Im bardziej efekty specjalne i niespecjalne (niespecjalny efekt filmowania w wysokiej jakości w ogóle) są dostępne zwykłym ludziom, tym więcej, szybciej i łatwiej oddolnych inicjatyw wbije się w rynek filmowy. I dobrze. Na pohybel wielkim wytwórniom :)
05-05-2012 19:13
Repek
   
Ocena:
0
Ciekawa akcja, ale nie wiem, czy do skopiowania na skalę przemysłową. Może już lepiej jakiegoś kickstartera filmowego wymyślić? :)

Pozdro
05-05-2012 20:18
Albiorix
   
Ocena:
+1
Myślę że część ich dużych inwestorów to takie kickstartery filmowe właśnie.
05-05-2012 20:33
Repek
   
Ocena:
0
No i z całym szacunkiem dla tej produkcji, ale już ciężej byłoby w takiej formule wyprodukować coś na wysokim poziomie aktorskim i scenariuszowym.

Pozdro
05-05-2012 20:43
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Repku Dr. Horrible Sing Along Blog. Pare gwiazd, scenariusz, rezyser - wszystko pro, a z fanowdkiej inicjatywy.
Tarantino tez tak zaczynał. I Rodriguez. I Raimi.
05-05-2012 21:31
Repek
   
Ocena:
0
@zigzak
Chodzi mi o czas zdjęć i poszatkowania tego. Nie wiem, jak było z IS, bo tutaj nie ma gry aktorskiej, ale ciężko jest pracować z człowiekiem rozbijając zdjęcia na wiele lat. W ten sposób pewnie można robić efekty [o ile się za bardzo nie starzeją].

Pozdro
05-05-2012 21:36
KFC
   
Ocena:
+1
Scobinie mój znajomy był wczoraj ze mną na IS a parę dni wcześniej na DwL (ja się nie wybrałem bo uznałem że będzie to kolejny denny teen slasher). No i dużo korzystniej oceniał IS w porównaniu z tamtym. Oczywiście wiadomo w jakiej konwencji jest ten film, ale mimo wszystko polecam się wybrać - chyba że zupełnie Cię takie klimaty nie kręcą to wtedy warto się zastanowić faktycznie ;)
06-05-2012 11:29
New_One
   
Ocena:
+2
Ok, więc jeśli już idziemy w porównania obu tych filmów, to podzielę się przykładem.

Znajomy, z którym widziałem jeden i drugi stwierdził, że dawno nie bawił się tak dobrze w kinie jak na IS, a kasa wydana na DWGL była najgorzej wydanymi 17zł ostatnimi czasy. A dodam, że gość chodzi do kina w zasadzie na wszystko.

Ja natomiast bawiłem się na DWGL naprawdę świetnie. Zupełnie inne kino moim zdaniem - fakt, że obydwa grają z pewnymi konwencjami nie jest raczej wystarczającym powodem, by wrzucać je do tej samej szufladki.
06-05-2012 13:04
Albiorix
   
Ocena:
0
Co to DWGL?
06-05-2012 13:30
Repek
   
Ocena:
0
Dom w głębi lasu.

Pozdro
06-05-2012 13:48
Szponer
   
Ocena:
+2
Wróciłam właśnie z kina. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie żałowałam, że zostawiłam pieniądze w kinie.

Poza tym zrobił to Fin, a ja mam do tej nacji słabość ;P
06-05-2012 20:33
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
dziś ja wróciłem z kina. z Urwanym brzuchem ze śmiechu.

Film jest świetny, i wcale nie głupotkowy IMHO. Przerysowany, tak.

Ale niezwykle celny.

Umierałem ze śmiechu przy "białym murzynie", "DAS IST komputer", "Obejrzyjcie filmy, filmy nie kłamią", czy "Wyglądają jak wąsiki naszego Fuhrera". Takich hasełek i anegdotek jest mnóstwo, niektóre są na pierwszy rzut oka głupawe, ale mają też dużo głębszy sens.

Swietny film, do tego pozbawiony hurraoptymizmu amerykanów, łamie konwencję takich historyjek, czasem kibicujemy złym, czasem dobrym, ale głownie się z nich śmiejemy.
Film na swój sposób wybitny. Choc dużo się zmieniło od pierwszych zapowiedzi eony temu.
10-05-2012 20:59
Obca
   
Ocena:
0
Może być.
10-05-2012 21:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.