» Recenzje » Inu-Yasha #10

Inu-Yasha #10


wersja do druku

Historie zataczają kręgi

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Inu-Yasha #10
Wydawnictwo Egmont wzbogaciło swoją ofertę wydawniczą o dziesiąty tom mangi Inu-Yasha, którego matką jest Rumiko Takahashi. Jej seria, utrzymana w fantastyczno-baśniowej konwencji, to przykład doskonale opowiedzianej, długiej i wielowątkowej historii. Takahashi operuje tkanką opowieści tak sprawnie, że unika wszystkich pułapek czyhających na twórców wielotomowych mang. Bez reszty wciąga czytelników w swoją opowieść, nie pozwala im się nudzić, nie mnożąc jednocześnie niepotrzebnych wątków - zapychaczy fabularnych. Bohaterowie rozwijają się pod wpływem pokonywanych przeciwności losu, ich związki ulegają stopniowym, głębokim przemianom, a przygody, w które się wikłają, są pełne lekkości i finezji.

Bohaterowie - psi pół-demon Inu-Yasha, kapłanka Kagome i ich przyjaciele - kontynuują podróż do wioski Tępicieli, która w poprzednim tomie została zniszczona przez hordy demonów, podjudzonych przez tajemniczego Naraku. On sam także stanie na drodze naszej drużyny, wspierany przez Sango, zwiedzioną jego kłamstwami ostatnią Tępicielkę, ogarniętą żądzą zemsty. Historia wykonuje nieprzewidziany zwrot, w którym kłamstwa Naraku zostają zdemaskowane, a jego tożsamość odrobinę odkryta. Postacie łączą swoje siły przeciwko manipulacjom zła i w tym celu postanawiają poznać pochodzenie klejnotu Shikon. Odkrycie tajemnicy z pewnością stanie się przepowiednią: pradawna historia, powtórzona przez Inu-Yashę i kapłankę Kikyo, najprawdopodobniej zrealizuje się w nowej wersji między psim demonem a Kagome. Od dobroci, wierności i zdecydowania bohaterów zależeć będzie, na ile nowa walka ze złem powiedzie się i czy zaburzona przed laty harmonia zostanie przywrócona, kończąc powtarzające się cykle nieszczęść.

Rumiko Takahashi świetnie prowadzi fabułę, która, posiadając czytelny rys konwencji baśniowej z jej powtarzalnością i szerokim marginesem pretekstowości, pozostaje wciągająca i zaskakująca błyskotliwymi zwrotami akcji i rozwiązaniami. Autorka wyposaża swoje postaci w cechy i dążenia, które pozwalają im stać się głównymi trybikami akcji. Pierwszoplanowa drużyna, choć jest coraz liczniejsza, doskonale ze sobą współgra, dąży do wspólnego celu, a różnorodność sposobów na jego osiągniecie wprowadza ciekawe urozmaicenie. W parze z dobrą opowieścią idą profesjonalnie, starannie wykonane rysunki, a wyraźny styl autorki nie przesłania ich lekkości i sugestywności.

W dziesiątej części cyklu Rumiko Takahashi podjęła się ryzykownego zadania, wzbogacając historię o nowy wymiar: tradycję buddyjską. Wyjaśnienie japońskiej koncepcji duszy, oddane w zgodzie z oryginalną terminologią, groziło otarciem się o częsty w mangach mistyczny bełkot i dorobieniem nadnaturalnego wytłumaczenia dla niespójnej fabuły. W Inu-Yashy problem ten został rozwiązany w bardzo dobry sposób. Teologiczne wyjaśnienie zostało spontanicznie włożone w usta mnicha Miroku, zaś jego kwestie spotkały się z żywą reakcją pozostałych postaci, zwłaszcza Inu-Yashy, który niewiele zrozumiał. Uniknięto dzięki temu niezręcznego wprowadzania nowych treści za pomocą wykładu, szkatułkowego interludium w snutej opowieści. Jednocześnie pokazanie wydarzeń w nowym kontekście faktycznie pogłębia historię, prezentując ją jako kontynuację tradycyjnego myślenia Japończyków o człowieku, przyrodzie i świecie.

Wydarzenia dziesiątego tomu wiele wnoszą do Baśni z feudalnych czasów. Po serii przygód i potyczek z potworami nadszedł czas na garść wyjaśnień i osiągnięcie pomniejszych celów na drodze do wielkiego starcia ze złem. Nowe przygody grupy przyjaciół oraz zdobyta przez nich wiedza wyznaczą kierunek kolejnym poczynaniom, pchając w wir dalszych, ekscytujących sytuacji. Miłośnicy serii otrzymają nie tylko niezwykle satysfakcjonujący komiks, ale także zapewnienie, że kolejne części będą liczne i na równie wysokim poziomie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Ranma 1/2 #18-20
Kung-fu Ranma
- recenzja
Ranma 1/2 #14
Jeszcze więcej!
Ranma 1/2 #13
Wszystko w jednym

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.