» Blog » Inferno - nowa książka Dana Browna.
02-07-2013 10:20

Inferno - nowa książka Dana Browna.

W działach: książki | Odsłony: 768

Inferno - nowa książka Dana Browna.
uwaga !!! tekst zawiera kilka małych spoilerów, a także duży spoiler, podany w formie bardzo trudnej zagadki ;-)


Są różne rodzaje książek, niektóre czyta się powoli, zastanawiając się nad każdym słowem użytym przez autora, w innych, jak w powieściach Browna, akcja zapierdziela tak, że czytając pierwsze zdanie na stronie, oko wędruje już na jej dół, albo nawet na następną stronę, byle tylko wiedzieć, co się za chwilę wydarzy. Oczywiście ma to swoje minusy, można na przykład po takim przeczytaniu 50 stron zorientować się, że odkładamy książkę i nie pamiętamy imienia oraz nazwiska głównego bohatera, na szczęście Dan Brown poradził sobie z tym problemem doskonale, jego protagonista bowiem już od wielu lat i 4 książek nazywa się tak samo, Robert Langdon.

14 maja, czyli jakiś już czas temu, miała miejsce premiera nowej książki Browna, zatytułowanej Inferno. Nie będę ukrywał – czekałem na nią, chociaż do grona fanbojów tego autora się raczej nie zaliczam. Ale lubię jego styl pisania, nawet jeśli wiele osób nazywa go totalną popeliną i woli w modnych kawiarniach entuzjazmować się Finnegans Wake Joyce'a ;-) Książki Browna to moim zdaniem świetna rozrywka, a także kopalnia wiedzy dla chyba każdego erpegowca, nieważny czy jest graczem, czy MG.

Między innymi dlatego, jak tylko można było kupić sobie w zagramanicznych księgarniach e-booka Inferno, zrobiłem to od razu, chociaż cena była na zasadzie płać i płacz. Przeczytałem, odczekałem i teraz mogę się podzielić moimi odczuciami.




Trzy poprzednie książki Browna: Kod Leonarda da Vinci, Anioły i demony oraz Zaginiony symbol zbudowane były na dokładnie takiej samej zasadzie, szczególnie jeśli chodzi o bohaterów. Jak tworzone od kalki były postaci towarzyszących profesorowi z Harvarda kobiet, czy też metafizycznych złych, których można po prostu nazwać Sylas, Sylas 2 i Sylas 3, albo uznać za braci, pochodzących z rodziny, która bardzo nie lubi świata. W zasadzie po przeczytaniu Kodu... wiadomo było czego można się później spodziewać, dlatego miałem nadzieję, że Brown mając świadomość ewentualnych oskarżeń o autoplagiat, tym razem odejdzie od sprawdzonego schematu.

A co mamy w książce Inferno ? Dużo rzeczy, które już znamy: Langdon ścigający się z czasem, jego atrakcyjna towarzyszka wyścigu, zagadki, symbole – niby wszystko tak samo jak we wcześniejszych książkach. Na szczęście nie do końca. Już od pierwszych stron widać, że jest trochę inaczej, choćby dlatego że (uwaga: mały spoiler) przez pierwszych kilkanaście rozdziałów zarówno czytelnik, jak i sam Langdon, nie wiedzą co się wokół nich dzieje, jako że ten ostatni cierpi na amnezję pourazową. Metafizyczny zły także bardzo różni się od braci Sylasów, zarówno motywacją, jak i metodami działania. Oczywiście książka ma duży twist w fabule, który niestety tym razem niespecjalnie przypadł mi do gustu. Autor z pewnością wiedział, że każdy średnio rozgarnięty orangutan czytając Inferno będzie miał świadomość, że z tymi postaciami, to jest inaczej niż się na początku mogłoby wydawać. Przewidując, co przewidzi czytelnik, Brown zamieszał moim zdaniem za bardzo. Efekt jest taki, że naprawdę można powiedzieć: tego się nie spodziewałem, ale nie będzie to wypowiedziane z zachwytem, a raczej z lekkim rozczarowaniem.

Książka ma też warstwę moralizatorską. Niestety, nie jest ona podana czytelnikowi subtelnie, by sam mógł się domyślić, zamiast tego bije go młotkiem po głowie, co nie każdemu musi się spodobać. Poza tym identyczne jak w przypadku poprzednich książek Browna z Langdonem w roli głównej, zaleca się czytanie przed komputerem z otwartą przeglądarką, by móc na bieżąco oglądać wszystko to, co pojawia się w książce: przede wszystkim miejsca oraz dzieła sztuki. Przy okazji można się też zachwycić warsztatem autora, podejrzewam że research niezbędny do zbudowania takiej fabuły, takich zagadek, musiał mu zająć wiele miesięcy.

Inferno zawiera mnóstwo smaczków, które doceni chyba każdy historyk, czy historyk sztuki, mimo że są one oczywiście podane w wersji pop. Ja w kilka dni po przeczytaniu Inferna byłem w Wenecji i... (uwaga: mały spoiler) cholera, te konie na bazylice Św. Marka naprawdę mają wzięte zupełnie z d... kołnierze na szyjach, aż by się chciało sprawdzić, czy teoria o tym, dlaczego je mają, nie jest przypadkiem prawdziwa.



Aha, jeszcze jedna rzecz odróżniająca Inferno od poprzednich książek tego samego autora (uwaga: mały spoiler) – tak naprawdę nie ma w niej złych bohaterów. Oczywiście pamiętam co przed chwilą napisałem o metafizycznym złym, ale żeby zrozumieć o co mi chodzi będziecie musieli przeczytać książkę. Albo jej streszczenie. Polecam jednak książkę.



A zapowiedziany na początku duży spoiler znajduje się poniżej.


















Pod koniec książki Langdon jednak odzyskuje swój zegarek z Mickey Mouse.


2
Notka polecana przez: KFC, nerv0
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Behalior
   
Ocena:
0
Czyli taka sama kupa jak dwie poprzednie. Ech ... Mógł zakończyć cykl na Aniołach i Demonach.
02-07-2013 11:58
Overlord
   
Ocena:
+1
Behalior, moim zdaniem warto przeczytać Inferno, to nie jest zła książka, ani nawet średnia, mimo wszystko polecam kupowanie jej kiedy będzie na jakichś promocjach :)
02-07-2013 13:45
Kamulec
   
Ocena:
+1
Intryguje mnie cel zapoznawania się z dziełami jegomościa.
03-07-2013 20:07
Behalior
   
Ocena:
0
sadomasochizm.
03-07-2013 21:49
nerv0
   
Ocena:
0
Dzięki za info, chętnie przeczytam. Bynajmniej nie z sadomasochistycznych powodów. :)
04-07-2013 21:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.