» Blog » Iluzja „kiedyś było lepiej”:
11-03-2017 00:47

Iluzja „kiedyś było lepiej”:

W działach: offtop | Odsłony: 263

Dziś zajmiemy się iluzją kryjącą się za „kiedyś było lepiej” oraz tym, skąd takie przeświadczenie się bierze. Częściowo jest to kontynuacja wcześniejszych tekstów z lutego i stycznia, a częściowo odpowiedź na to, co zobaczyłem na grupach o starych grach.

Tak więc, czy kiedyś faktycznie było lepiej? I skąd biorą się ludzie, którzy tak twierdzą?

Niektórzy po prostu lubią narzekać:

Powody popularności przeświadczenia i tezy, że „kiedyś było lepiej” są różne. Część z nich wynika ze zwykłej, ludzkiej skłonności do narzekania. Przykładowo, należę na Facebooku do grupy „Historyczne bzdury – kółko wzajemnej adoracji”. Jest to relatywnie młoda społeczność, która powstała pod koniec roku 2015. Piszę o tym dlatego, że działa tam dość silne lobby narzekające na ciągły i nieustanny upadek poziomu grupy. Jest to o tyle ciekawe, że lobby to powstało (dramatyczna pauza) dwa tygodnie po otwarciu owej grupy. Jest to niestety cechą charakterystyczną dla tego typu lobby.

Inny przykład: czytałem niedawno wypowiedź, że w dawnych czasach Pegasusa ludzie nie przejmowali się grafiką w grach. W takim razie autor zapewne nie czytał w tamtym okresie czasopism komputerowych (albo nie pamięta już ich treści). Te były bowiem pełne narzekania, że „dziś gracze nie widzą świata poza grafiką, a w dawnych czasach Commodore i Atari liczyła się wartość gry”. Jestem pewien, że w czasach Commodore i Atari ludzie faktycznie nie wypowiadali się w tym stylu, bowiem zwyczajnie wcześniej nie było popularnych komputerów i co za tym idzie, gier komputerowych.

Kiedyś to więcej niż teraz:

„Kiedyś” to faktycznie dłużej niż „teraz”. Z własnej obserwacji widzę, że najczęściej jako okres „kiedyś” w zależności od grupy wiekowej traktowany jest przedział czasowy od 6 miesięcy do około 5 lat, czyli średnia długość życia generacji konsol czy wymiany asortymentu w księgarniach. Tak pojęte „dzisiaj” jest niewątpliwie dużo krótszym okresem, niż „kiedyś”, nawet w dziedzinach relatywnie młodych, jak gry wideo. W starych natomiast, „kiedyś” jest zupełnie gargantuiczne.

Czasem zarzuca mi się, że idealizuję stare fantasy. Nie jest to prawda. Stare fantasy ma zwyczajnie więcej do zaoferowania niż nowe, bo jest go więcej. Mamy w nim takie tuzy, jak Tolkien, Leiber, Vance, Le Guin, Wagner, Howard, Anderson, Zelazny, Gleen Cook, Martin (tak, Martin to juz stare fantasy, ten cykl ma 20 lat), Sapkowski, Rowling… Zliczyć trudno.

Jeśli zestawić to z współczesnym, to wyjdą tego ze trzy ważne nazwiska, które można skwitować krótkim „a ile z tych powieści przetrwa próbę czasu?”. To, że wszystko składa się w 10 procentach z pereł, a w 90 z mułu nie jest warte wspomnienia. Liczy się to, że wobec ogromnej kupy starego, dobrego fantasy stoi maleńka kupka współczesnego fantasy, które można potraktować jako wyjątki od ogólnej reguły, którą jest ciągły upadek świata. Problem polega na tym, że jeśli spojrzy się na problem dzieląc go na kolejne etapy, to widać, że tak pięknie nie było. Idąc dalej tropem przykładu fantasy, etapy te wyglądają mniej więcej tak:

  • Lata 30. to Howard i „Hobbit” Tolkiena

  • Lata 40. to ogólna posucha, ludzie mają inne rzeczy na głowie niż pisanie książek.

  • Lata 50. to „Władca pierścieni”, Vance i Anderson.

  • Lata 60. to powrót Conana, Elrick, „Pan Światła” i „Czarnoksiężnik z Archipelagu”.

  • Lata 70. to powrót mody na Tolkiena, „Kane” Wagnera i „Dziewięciu Książąt Amberu”

  • Lata 80. to wczesny Sapkowski i pierwsze tomy „Czarnej Kompanii”, początek „Świata Dysku” oraz „Płaska Ziemia” Tanith Lee.

  • Lata 90. to szczyt popularności Sapkowskiego, zakończenie Amberu i „Czarnej kompanii” oraz początek „Gry o Tron”.

  • Pierwsze dziesięciolecie to Rowling i szczyt popularności GoT, schyłek Sapkowskiego oraz eksplozja Fabryki Słów.

Patrząc w ten sposób, widać, że w zasadzie cała historia fantasy nie składa się z jednego, wielkiego okresu chwały, zakończonego szarą i jałową współczesnością, ale z wielkiej pustyni, poprzetykanej gdzieniegdzie oazami. Ale jeśli sprasować to do jednego punktu, to faktycznie w tym jednym punkcie będzie sporo owej chwały.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0

Fajny wnik

11-03-2017 18:45
Kanibal77
   
Ocena:
0

Pogląd ,,drzewiej bywało lepiej,, wynika z tendencji mózgu do przekłamywania przeszłości. Jest to mechanizm obronny polegający na zacieraniu złych wspomnień, a uwypuklaniu dobrych. Dlatego z rozrzewnieniem wspominamy czasy podstawówki jako sielską arkadię niezbyt dobrze pamiętając jak to mieliśmy przekichane, bo starsi koledzy spłukiwali nam łeb w kiblu, a baba od majmy się na nas uwzięła. 

12-03-2017 21:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.